sobota, 6 czerwca 2015

Kim Jaejoong- Ja to nazywam pomocą cz.3

Napisałam ostatnią część! Hura dla mnie. Teraz zajmę się pisaniem kolejnego rozdziału o BTS. Wiem, że ciągle na mnie czekacie, a ja mam ciągle jakieś wytłumaczenie. Ale pogoda ładna i tak na prawdę głupio bym zrobiła gdybym przesiedziała cały dzień przed kompem.  Dlatego się nie obraźcie.

Ostatnia część dla Ann :*








Leżałam w łóżku zastanawiając się nad piątkową nocą spędzoną z Jaejoong' iem. Oczywiście do niczego nie doszło. Oprócz całowania się nic takiego się nie działo. A może właśnie, że coś się wtedy stało tylko, że ja jestem głupia i tego nie dostrzegłam. No i muszę uporać się z najważniejszym problemem. A mianowicie czy to wszystko oznacza, że jesteśmy... parą? Boże jak to dziwnie brzmi w mojej głowie. A co z Ally? Miałam sprawić żeby czuła się dobrze i była szczęśliwa, a ostatnio jestem coraz częściej w pracy niż w domu. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumie. Obecny problem to babcia. Nie zatrzymała mnie na przesłuchanie, ale jeśli ruszę się z pokoju pewnie zaraz mnie dorwie. Co miałabym jej powiedzieć. Że posłuchałam jej rady i zaszalałam. Cholera to nie wchodzi w grę. Wtedy nie dała by mi żyć i jeszcze zaprosiła by go na obiad. Do tego to ja nie dopuszczę. Muszę po prostu poczekać na dalszy rozwoju wydarzeń. A zdarzy się to dopiero wtedy, kiedy on wróci z swojej podróży służbowej. I zaraz po tym jak zaśpiewam przed tysiącami.
-Ann, kochanie! Natychmiast wstawaj ktoś do ciebie przyszedł!- Boże nie! To nie jest możliwe. To nie może być on. Przecież go tu nie ma, tak? Zerwałam się z łóżka i zbiegłam po schodach jak najszybciej się dało. Jeśli to on to nie chcę żeby babcia zrobiła przesłuchanie. Módlmy się by to nie był on.- Och dobrze, że już jesteś, ale mogłaś założyć szlafrok.- Upomniała mnie patrząc na mój strój, który akurat mało mnie obchodził w tym momencie. Bardziej byłam wściekła na siebie. No bo to tylko poczta i to kwiatowa. Życie jednak jeszcze może mnie czymś zaskoczyć.
-Kwiaty dla pani.- A weźcie się wszyscy...
-Ech, dziękuję.- Złożyłam podpis i zamknęłam drzwi za kolesiem. Zostałam z kwiatami w ręku i babcią stojącą przede mną z uśmiechem znaczącym tylko jedno. Zaczęło się przesłuchanie. Jednak zanim to nastąpi szybko uciekłam do kuchni w poszukiwaniu wazonu. Babcia już patrzyła na mnie oparta o blat kuchenny.
-Jeszcze nigdy nie widziałam żebyś dostała od kogoś kwiaty. Jakie to romantyczne. Na prawdę są śliczne. Ktoś musiał się bardzo wysilić dla ciebie.- Podczas kiedy babcia się zachwycała ja zdążyłam schować załączoną, małą karteczkę.
-Nikt się nie podpisał.- Powiedziałam naumyślnie jeszcze się przyglądając.
-Och Ann. Ten ktoś wcale nie musiał się podpisywać. Ja wiem kto to jest.
-Na prawdę?- Zaprzestałam wpatrywania się w kwiaty by spojrzeć na staruszkę.
-Nie udawaj głupiej.- Spoważniała tylko na chwilę by zaraz znów zacząć się uśmiechać.- Widziałam jak cię odprowadzał. Wtedy nad ranem.
-Myślałam, że spałaś.- Mruknęłam pod nosem.
-Uwierz mi, że nigdy nie zasnę póki wiem, że nie ma cię w domu. Ale nie zmieniajmy tematu.- Zrezygnowana usiadłam na krześle, a obok babcia.- No po prostu wiedziałam, że ten chłopak coś do ciebie poczuje. To było takie oczywiste.- Zaszczebiotała jak nastolatka. Czasami nie poznaje własnej babci.
-Oczywiste? Jeszcze w czwartek nic nie nazwałabym oczywistym. Nawet teraz nie mogę nazwać tego oczywistym.
-Och Ann co to za mina. Wydaję mi się, że nie mówisz mi o wszystkim. Może i jestem coraz starsza, a nie młodsza, ale mam większy staż w tych sprawach.- Popatrzyłam na nią i jednak jej zaraźliwy uśmiech sprawił, że zachciałam jej wszystko opowiedzieć i tak też zrobiłam. Wyrzuciłam z siebie wszystkie niepewności. Streściłam ostatnie miesiące życia z Jaejoong' iem jako nauczycielem. I to, że nie chcę od nikogo współczucia w sprawie Ally. Oraz obawy, że on tego nie zrozumie i pomyśli, że go wykorzystuję, że wykorzystuję głównie jego sławę będąc u jego boku jako jego dziewczyna, a przecież w ogóle tego nie chcę. Czy to czasem nie za dużo jak na mnie. Prowadziłam spokojne życie, a teraz dużo się zmieniło i nawet nie wiem czy mam ...chłopaka. Faceta bogacza, z wielką chatą i zawsze pełną lodówką. Jest wiele rzeczy, które nas dzieli. Jedyne co nas łączy to muzyka, ale czy to wystarczy?
* * *

DZIEŃ WYSTĘPU
Nie wierzę, że dotrwałam do tego dnia. Nie cieszę się z tego, że nie zaczęłam denerwować się tym wczoraj. Dziś miałabym tych nerwów odrobinę mniej. No bo w końcu nie mam tu nikogo oprócz nauczycieli, których znam i paru artystów, z którymi zamieniłam ledwo parę słów. I mogę powiedzieć, że chyba naprawdę żałuję, że nie ma tu jego. Czuję, że gdyby tu był to powiedział by coś mądrego co by mnie uspokoiło, ale jestem tu sama. Jedyne na czym teraz się skupiać by zapomnieć o fanach to Ally. Zaraz potem w mojej głowie są słowa Jaejoong' a i wszystkie nasze lekcję. Wtedy dawałam radę to i tym razem dam. Chociaż rozmowa z pamiętnego piątku jest w mojej głowie szczególnie zakodowana.

PIĄTEK 12: 08 W NOCY

-Ann zanim wyjdziesz na scenę pomyśl o czymś na prawdę banalnym. To pomaga.
-Jasne rozumiem, ale o czym niby miałabym myśleć.
-No nie wiem. O tym co robiłaś dzisiaj rano kiedy wstałaś? Albo kiedy się ze mną kłóciłaś.
-Och, czyli teraz jest czas kiedy wspominamy te chwilę.
-Nie. To był zwykły przykład. Dlaczego dziewczyny zawsze myślą, że chodzi o coś więcej.
-No nie wiem. Pewnie dlatego, że zawsze jest jakieś drugie dno?- Odwróciłam się do niego. Właśnie siedziałam w samochodzie przed domem już chciałam wyjść albo może wcale nie chciałam?
-A co jeśli nie ma?
-To jest świetnie, a jeśli jest to obyś szybko to wytłumaczył.- Nie wiedziałam do czego prowadzi ta rozmowa, ale starałam się odpowiadać szczerze. Nie miałam pewności, że nie chodzi o niego samego. O mnie chodziło na pewno. Ja miałam to drugie dno. Drugie życie. Kompletnie inne i dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że będę musiała szybko mu się wytłumaczyć.- Ale dlaczego o tym rozmawiamy?
-Tak po prostu. Próbuje cię zatrzymać.- Uśmiechnął się, a mi serce podskoczyło. To chyba musi coś oznaczać.
-Im szybciej wyjedziesz tym szybciej wrócisz.- W ogóle nie uśmiechało mi się zostawać tu samej. Wśród mnóstwa gwiazd. No, ale nie mogłam panikować tylko z tego powodu. Byłam zdenerwowana nawet teraz i nic nie mogłam na to poradzić.
-Obiecuję, że zdążę. Nie będziesz tak całkiem sama. Będą tam chłopaki z zespołu kazałem im mieć cię na oku.
-Nie potrzebuję nianiek.
-Tak, pewnie ich nie potrzebujesz, ale niech będą.
-Więc coś jeszcze?- Chciałabym dostać się do domu bez wiedzy babci.
-Już ci się tak śpieszy.- Uśmiechnął się po czym złapał mnie z ramię i pocałował. Cholera jasna on na serio mnie pocałował. Raczej nie powinnam myśleć dlaczego bo to oczywiste, ale z drugiej strony to jest za dobre.
-Na prawdę muszę już iść.- Wydukałam.
-Okej. Na razie.- Pomachał mi, a ja wysiadłam jak oparzona i poszłam prosto do drzwi. Nie odjechał póki nie weszłam do domu.



No i jakoś nie widzę go tu. Przecież to oczywiste, że nie zdąży. Nie jest super man' em i nie mógł tego przełożyć. Z resztą ja nawet bym nie śmiała go o to prosić. Bo w końcu kim ja jestem? Uch, jak widać jego rada podziałała. Myślę o czymś całkiem niepotrzebnym mi w tej chwili. Choć pewnie gdybym mogła zjadałabym czymś swój stres. Żałuję, że nie ma na widowni chociaż babci. Dlaczego nikt w tej całej wytwórni nie pomyślał o tym, że miło by było mieć tu kogoś z rodziny?
-Musimy już iść.- Facet ze staff' u wręczył mi małą słuchawkę, którą umieściłam w uchu i poszłam za nim prosto pod scenę. Nie mam pojęcia jak długo tak szliśmy mijając innych ludzi zajętych różnymi sprawami. Jednak najgorzej było gdy już stałam na tym podeście. Doskonale wiedziałam, w którym momencie pojawię się na scenie. I chociaż wiem, że ćwiczyłam to z milion razy nic nie zastąpi tego strachu.
-Wszystko w porządku?- Z zamyślania wyrwał mnie głos tego faceta. Kompletnie zapomniałam, że ciągle tu jest.
-Yhm.- Pokiwałam tylko głową. Kurcze muszę się uspokoić inaczej wszystko pójdzie na marne. Zamknęłam oczy by się jakoś wyciszyć w głowie te wszystkie krzyki. Przypomniałam sobie dokładnie każdą lekcję i jego głos przypominający mi o najważniejszych rzeczach o jakiś powinnam pamiętać. Nawet przez moment pomyślałam co by było gdyby on tu był. Czy była bym choć odrobinę mniej zdenerwowana? Szkoda, że nie mogę już tego sprawdzić.
-Za trzy, dwa … jeden.- I pojechałam do góry z mikrofonem w ręce. Po chwili oślepiły mnie światła skierowane w moją stronę. Usłyszałam coś w słuchawce, ale nie zwróciłam na to uwagi. Ja po prostu śpiewałam. A ludzie, którzy się zebrali, żeby posłuchać zaczęli piszczeć. To chyba oznaka, że im się podoba i, że na serio nie jest ze mną aż tak fatalnie. Pierwsze linijki tekstu minęły szybko i zanim się obejrzałam byłam z powrotem na dole. Przeżyłam to bez żadnych obrażeń. Nigdy bym nie pomyślała, że to się stanie przed tyloma ludźmi. Nie zemdlałam tak jak w czwartej klasie ani nawet nie zatkało mnie jak na przesłuchaniu cztery lata temu.
Od razu usłyszałam same pochwały i zaczęłam się cieszyć jak dziecko. Odetchnęłam i stwierdziłam, że chcę więcej takich emocji. I znów czułam się dziwnie z tym, że nie mam komu się wygadać.
-Musisz jeszcze poczekać na koniec. Znajdź sobie gdzieś miejsce.- No cóż i tak nie mam wyjścia. Poczekam i może do kogoś zagadam, albo zadzwonię do babci. W końcu to oglądała. Mam nadzieję, że Ally dopilnowała by nie zasnęła przed telewizorem. Znalazłam telefon i wyszłam na korytarz. Przez dłuższą chwilę nikt nie odbierał, ale w końcu usłyszałam podniecony głos babci aż sama musiałam się uśmiechnąć.
-Byłaś świetna Ann! Aż ci nagrałam. Po prostu musisz siebie zobaczyć.
-No wiem! Udało się! Boże, jeszcze to do mnie nie dotarło.- Coś czuję, że czas przeżywania jeszcze daleko przede mną.
-Teraz tylko patrzeć jak stajesz się coraz sławniejsza.
-Mam nadzieję, że ludzie mnie polubią.- tak naprawdę jeszcze wiele przede mną.
-Och, przestań być taka skromna. Ludzie i tak szaleli. Widziałam to. No i Ally też. Ale wiesz bardziej interesuje mnie czy twój chłopak jest tam razem z tobą?- Moja radość nieco przygasła.
-Nie, nie ma. W sumie nic nie szkodzi. Wiedziałam, że nie zdąży. Zdarza się.- I chociaż ja sama o tym doskonale wiedziałam to i tak nie zmieniło niczego.
-No cóż jego strata.
-Powiedzmy, że tak. A i nie musicie na mnie czekać. Myślę, że chyba pójdę na after party.
-Oczywiście, że musisz. Nawet nie wasz mi się przychodzić do domu za wcześnie.
-Babciu, bez przesady.
-Nie wpuszczę cię do domu.- Przewróciłam oczami.- To baw się dobrze.
-Na pewno będę.- Lub przesiedzę wszystko w kącie. Czasami denerwuje sama siebie bo zapewne nie będę miała odwagi żeby do kogoś zagadać. Boże, życie jest takie niesprawiedliwe. Dlaczego nie mogłam urodzić się z mnóstwem odwagi. Tak jak moja matka. Ona na pewno miała mnóstwo odwagi żeby mnie zostawić. W ogóle nie powinnam o niej teraz myśleć.
-Przepraszam? Ty Jesteś Ann?
-Um, tak?
-Proszę za mną.- Popatrzyłam się niezrozumiale na nieznaną mi kobietę. Była z załogi o nosiła plakietkę więc poszłam za nią. Zaprowadziła mnie pod same drzwi czyjejś garderoby. Otworzyła przede mną drzwi. Ostatni raz spojrzałam na kobietę. Uśmiechnęła się do mnie i zamknęła drzwi. Okej. To było dość dziwne. Rozejrzałam się po pokoju, a tak naprawdę wcale nie musiałam się rozglądać. Mój wzrok zatrzymał się na jedynej osobie w tym pomieszczeniu. Nie zastanawiając się pobiegłam w stronę chłopaka, o którym myślałam przez ostatnie kilkanaście minut. Uwiesiłam mu się na szyi jak jakaś nastolatka.
-A mówiłem, że ci się uda.- Pocałował mnie w czoło.
-A myślałam, że nie zdążyłeś.
-Mówiłem, że zdążę.
-Oczywiście. Ale po co tu jesteśmy. Chyba mogłeś wyjść na korytarz?
-No właśnie...
-Nie mogłeś?
-W sumie miało mnie tu nie być. To było by podejrzane gdyby ktoś mnie tu zobaczył.
-I tylko tle?- Nie chciałam być wścibska, ale to dla mnie było jednoznaczne. Jednak nie miała prawa robić mu awantury. Ja też miałam swoje powody dla, których nie chciałam go wpuszczać do domu.
-A miało być coś więcej?- Z powrotem wpadłam w jego ramiona. Czy miało być coś więcej? Teraz już sama nie jestem niczego pewna. Więc potrząsnęłam przecząco głową i pozwoliłam się pocałować. Tym razem prosto w usta. To aż dziwne, że to dopiero nasz drugi taki pocałunek. Przylgnęłam do jego ciała pozwalając ponieść się chwili. W końcu i tak byliśmy tu sami. Zarzuciłam mu ręce na szyję, kiedy jego dłonie zjechały niżej. Odchyliłam głowę na bok by zaczerpnąć powietrza, którego on najwidoczniej w ogóle nie potrzebował, gdyż poczułam jego język na mojej szyi. Boże, gdyby babcia się jakoś o tym dowiedziała nazwałaby mnie nieodpowiedzialną. Jak dobrze, że tu jej nie ma.
-Nie było mnie tylko trzy dni. Jakim cudem zdążyłem się aż tak za tobą stęsknić?
-Nie mam pojęcia.- Ale wiem, że jeszcze nikt nie powiedział mi czegoś takiego. Ciekawe jak musiało wyglądać moje życie. Wtedy tak mało wiedziałam o życiu. Dziś wiem trochę więcej.- Myślę sobie, że chyba powinnam wrócić do całej reszty.
-No pewnie. Nowa gwiazda musi być z innymi gwiazdami.
-A ty? Uciekasz czy zostajesz?- A może nie będzie chciał pójść tam właśnie ze mną?
-Zostaje.- Uśmiechnął się i ja też. Razem weszliśmy do pokoju. A jednak okazało się, że to ja bardziej byłam zażenowana niż on. Dlaczego?

* * *

Minęły kolejne dni. Dni, które mogę nazwać najszczęśliwszymi jakie mnie spotkały. Wszystko zaczynało się układać. Ally wydawała się być szczęśliwa, a jeśli ona była to ja też. Dostałam swoją pierwszą porządną wypłatę i mogłam sobie pozwolić na większy luksus. Oczywiście ja nie mogłam się w tym luksusie odnaleźć. Babcia wydawała się bardziej promienna niż zwykle. A dokładnie od wczoraj wysłałam ją do jej przyjaciółek żeby mogła też odpocząć. Jeden wieczór z siostrą dobrze mi zrobi. Przyszykowałam wszystko co było potrzebne by oglądnąć z nią jakąś bajkę, a potem sama zasiądę przed telewizorem rozkoszując się ciszą. Oraz esemesując z Jaejoong' iem. Facet nie dawał mi dnia spokoju. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale jednak czasem trudno było wytłumaczyć małej dziewczynce pewne sprawy.
-Ann kiedy zaczniemy?- Moje kochane maleństwo przyczłapało do mnie w piżamie i z miśkiem w ręku. Uśmiechnęłam się na ten widok. Ona dla mnie była całkiem normalnym dzieckiem.
-Możemy już. Wiesz jak włączyć?
-Tak.- Wręczyłam jej pilota i poszłam otworzyć drzwi, do których ktoś się ciągle dobijał. Otworzyłam drzwi kompletnie nie zastanawiając się nad tym kto to może być. A okazało się to moim największym przekleństwem tego wieczoru. Stał przede mną i co dziwniejsze wcale nie wyglądał na zadowolonego. A przecież jeszcze przed chwilą z nim pisałam i nie wyczułam by był zły. Oczywiście ja też stałam tam jak kretynka bo nie miałam pojęcia co zrobić. Jednak on wiedział. Zanim zdążyłam się zapytać o co chodzi on po prostu przycisnął swoje miękkie usta do moich. Na prawdę trudno było się od niego oderwać. Lecz ja dobrze wiedziałam, że w każdej chwili Ally mogła się pojawić. Ta myśl sprawiała, że się denerwowałam. A jak dobrze wiemy jemu nic nie umknie.
-Ann czy coś się stało?- Popatrzył na mnie zagadkowo.
-Nie, dlaczego pytasz?- Wypaliłam od razu.
-Bo znów wyglądasz jakbyś się czymś denerwowała. Ukrywasz kogoś w środku? Chyba mnie nie zdradzasz co.
-No wiesz co!- Oburzyłam się tym stwierdzeniem.- Ja nie jestem taką dziewczyną. Powinieneś o tym wiedzieć.
-No tak. Bo ty jesteś ze mną.- Złapał mnie za rękę. Kurde kochałam tego faceta, ale to nie był dobry pomysł by mnie teraz rozczulać.
-No tak, ale po o tu przyjechałeś. Stało się coś?
-A czy musi się coś stać? Po prostu chciałem cię zobaczyć i szczerze powiedziawszy myślałem, że wpuścisz mnie do środka.
-Ann, kto przyszedł?- Zza rogu wyłoniła się mała postać. Teraz to już całkiem nie ma po co udawać. Machnęła ręką żeby wszedł.
-Ally to jest mój... przyjaciel Jaejoong.- Chociaż chciałam mu to jak najszybciej wytłumaczyć zanim wyjdzie i więcej go nie zobaczę. Już w tej chwili jego mina wiele wyraża. Trochę zdziwienia i niezrozumienia. W cale bym się nie dziwiła gdyby wyszedł. Chyba właśnie się nad tym zastanawiał.
-Cześć.- Mała uśmiechnęła się do niego i wyciągnęłam rączkę na przywitanie. Z wielkim strachem w sercu patrzyłam na to co się działo przede mną. Jaejoong uklęknął przed Ally i chwycił jej dłoń lekko nią potrząsając.- Przyszedłeś obejrzeć z nami bajkę?- O boże.
-No pewnie, że tak. Jeśli mogę.- Spojrzał na mnie pytająco.
-Ann pozwól mu.- Nalegała Ally, a ja nie mogłam jej odmówić. Przecież nie chciałam żeby on wyszedł zanim mu nie opowiem całej prawdy.
-Niech tak będzie. Poczekaj na nas w pokoju. My musimy porozmawiać.
-No dobrze. Macie 15 minut.
-Okej.- Ally zniknęła w salonie, a ja zostałam z nim sama. A co najgorsze nie wiedziałam od czego zacząć.- Może wyjdziemy na dwór?- Nie chciałam rozmawiać o Ally przy niej samej.
-Chodźmy.- Złapałam kurtkę i wyszłam. Oboje usiedliśmy na ławce przed domem. Było całkiem ciemno. Tylko kilka lamp ulicznych dawało jakiekolwiek światło. Westchnęłam.
-Na prawdę nie wiem od czego mam zacząć.
-To powiedz mi kim była ta dziewczynka i co jej się stało?- Czyli jednak mam zacząć od najcięższego tematu.
-To moja siostra. Mieszka z nami od kilku miesięcy, ponieważ zabrałam ją z domu dziecka.
-Siostra? Udało ci się ją ukrywać przede mną przez tyle miesięcy.
-No cóż wtedy nie byliśmy jeszcze razem. Ale to teraz w sumie nie ważne.
-Tak, masz rację to nie ważne. Ważne jest to co takiego ukrywasz Ann. Nie mówisz nic o sobie. Chyba teraz możesz mi powiedzieć?
-Tak, powiem. Ally to moja siostra i ma pewną chorobę skóry, którą nie jest łatwo wyleczyć. Jak dobrze wiesz bałam się występować na scenie i nigdy nie myślałam, żeby się tego strachu pozbyć póki nie zobaczyłam jej. Ona jest jeszcze dzieckiem dlatego chcę jej pomóc. I dlatego też poprosiłam cię o pomoc i powiedziałam, że chodzi mi tylko o pieniądze. Ale nie chcę ich dla siebie tylko dla niej. I to nie tak, że nie lubię śpiewać bo kocham muzykę.
-W końcu zaczynam wszystko rozumieć, ale jednak nie do końca. Dlaczego po prostu nie chciałaś mi o tym powiedzieć? Albo może powinienem zapytać kiedy w ogóle chciałaś mi o tym opowiedzieć?
-Chciałam ci powiedzieć jak najszybciej, ale jakoś nie mogłam się zebrać i nigdy nie było na to czasu. A głównym powodem było twoje współczucie.
-Poważnie?
-Och, wiem, że ten powód wydaje się śmieszny, ale tak właśnie o to mi chodziło. Czy ty wiesz jak to jest myśleć, że ktoś jest z tobą tylko dlatego, że ci współczuje. Nie widzi w tobie nic, ale jest bo myśli, że ta osoba i tak ma już ciężko. To naprawdę strasznie nie miłe uczucie.- Przerwałam na chwilę przypominając sobie swoje dzieciństwo, babcie i jej wyraz twarzy. Za każdym razem w jej oczach widziałam to współczucie, a wtedy zastanawiałam się czy wzięła mnie tylko dlatego, że uważała, że po prostu tak trzeba.
-Ann?- Jaejoong chwycił mnie za obie ręce.- Czy ciebie też to spotkało?
-Pytasz czy jestem większą wersją Ally? Bo wiesz czasami kiedy na nią patrzę to widzę siebie. I to mnie przeraża. Mnie też porzuciła matka. Nawet jej nie znam, a babcia o niej nie wspomina. Chyba jest tak samo zawiedziona jak ja.
-Masz rację. To wszystko co was spotkało jest straszne.- Przytulił mnie do siebie. Oparłam głowę o jego ramię patrząc w czyste niebo. Było widać tylko jeden migoczący samolot.
-Kiedyś polecę takim do U.S.A razem z babcią i Ally. Właśnie tam będą mogli ją wyleczyć.
-Obiecuję ci, że na pewno to się stanie.
-Jasne, trzymam cię za słowo.- Cmoknęłam go w policzek.- No i przepraszam. Myślałam, że będziesz wściekły, ale ty nadal tu ze mną siedzisz. Jak to możliwe?
-Och, Ann to bardzo proste. Ja cie po prostu kocham.- Tymi słowami moje serce rozpuściło się po raz setny.
-Ja ciebie też.- Jeszcze przez chwilę siedzieliśmy w ciszy całując się na ławce przed domem. Jeśli jakaś sąsiadka nie wygada się babci będzie świetnie, a jeśli jednak się wygada to i też dobrze.
-Chętnie kontynuowałbym, ale w domu siedzi twoja siostra i czeka na nas.
-O boże!- Ześlizgnęłam się z jego kolan i popędziłam prosto do salonu. Na szczęście Ally już spała na kanapie.

* * *

ROK PÓŹNIEJ

Jednak myliłam się co do tego, że już nic nie będzie normalne. Udało się uratować życie Ally. Ja stałam się kimś więcej niż zwykłą dziewczyną. Od pół roku śpiewam dla fanów. Jestem wielką gwiazdą choć wciąż tego nie czuję. Ale doskonale czuję to, że mam przy sobie świetnego chłopaka. W sumie to już nie mogę go tak nazywać. On jest już moim narzeczonym. Piękny pierścionek silni na moi palcu i przy każdej okazji spoglądam na niego. Przypomina mi całe szczęście jakie mnie spotkało. Jaejoong spełnił swą dawną obietnicę. Lecę samolotem, a obok mam babcię i uśmiechniętą Ally. Oczywiście dla babci wszystko wydawało się zbyt przesadne, ale gdy przynieśli jedzenie pierwsza klasa nie wydawała się już aż tak przesadna. Widok z małego okienka był przecudny. Jednak i tak nie mogłam doczekać się lądowania. Na miejscu miałam spotkać Jaejoong' a. Jego zespół był w trasie i nie często go widywałam. Oboje byliśmy zajęci pracą.
-Ann myślałaś już gdzie zrobicie ten swój ślub?
-Nie. Wydaje mi się, że najpierw obgadam to z moim facetem.
-Ano właśnie.- Babcia sięgnęła do swej torebki i wyciągnęła z niej małe ulotki. Dobrze wiedziałam co to oznacza.
-Babciu.- Jęknęłam.- Zawsze musisz planować mi przyszłość?- Zaśmiałam się i zabrałam od niej ulotki.
-Ktoś musi.
-Niech będzie duuuży tort.- Dodała Ally demonstrując te duuużą wielkość jak dla niej.
-Dobrze, dobrze.- Chyba będę zmuszona spełnić prośby tych moich kobietek. Ale zanim to nadejdzie zdążę się zdrzemnąć zanim wylądujemy.

* * *

Wysiadłam z samolotu i poszłyśmy odebrać bagaże. Oczywiście na sam początek zebrało się tu już mnóstwo ludzi proszących o autografy. Rozdałam ich kilka bo spieszyło mi się na pewne spotkanie. Wsiadłyśmy do vana, który już na nas czekał. Zawiózł nas prosto do hotelu. Babcia była zachwycona tym, że w ogóle dożyła takich dni kiedy może zobaczyć coś takiego.



 
Dostałyśmy kluczyki do pokoju. Zostawiłam je i od razu pędząc na spotkanie. Miałam mały problem z odnalezieniem parku, ale się udało. Jaejoong stał oparty o wielki posąg. Kiedy zauważył mnie uśmiechnął się szeroko. Odbiegłam do niego i ucałowałam.
-Tak dawno cię nie widziałam. Musisz mi opowiedzieć co u ciebie się działo.
-Więc może się przejdziemy?
-Okej.- Trzymając się za ręce i przechadzając się chodnikiem rozmawialiśmy o wszystkim i o samych pierdołach. W końcu usiedliśmy na wolnej ławce.
-Muszę ci coś powiedzieć. A raczej pokazać.- Popatrzyłam na niego podejrzliwie kiedy wyciągał coś z kieszeni. Kolejna ulotka. Co jest z tymi ulotkami? Przyjrzałam się uważniej.  Na obu stronach było zdjęcie pięknego domu. I na początku nie skojarzyłam faktów, ale potem zaczęło coś mi świtać. 
-Podoba ci się?
-Tak i to bardzo. I pewnie teraz mi powiesz, że to nasz nowy dom.
-Em, skąd wiedziałaś. Jestem aż tak przewidujący?
-Ej, przestań sobie żartować. A tak na poważnie przecież wiesz, że nie zostawię babci i Ally. 
-Doskonale o tym pamiętałem. Dlatego one zamieszkają z nami. 
-Poważnie?- Nie wierzyłam, że właśnie powiedział, że chce zamieszkać z trzema kobietami.- Jesteś na to gotowy. Wiesz w ogóle co robisz?
-Tak. Myślałem nad tym. I ten dom pomieści nas wszystkich oraz trzy psy.
-Trzy psy? Nie wierzę, że to przygotowałeś. 
-Przygotowałem jeszcze o wiele więcej, ale to później. Chyba nie chcesz się spóźnić na wizytę ally u lekarza.
-Jasne, że nie. A i dzięki za twoje współczucie.- Zażartowałam.
-Ja to nazywam pomocą. 







Ach te końcówki. Nigdy nie wychodzą tak jak chcę żeby wyszły xd

3 komentarze:

  1. Jae tak słodko zareagował jak się dowiedział o Ally! Ale pasuje to do niego, bo on kocha dzieci:) Co chcesz od końcówki? :D Współgra z tytułem i wgl, jest super jak cały scenariusz:) Dziękuję jeszcze raz za niego! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo. Idealny. ~

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow bardzo fajnie ci to wszystko wyszło😂 Było słodko, tajemniczo, po prostu nie dało rady się domyśleć o czym będzie kolejna część...i tak powinno być 💜

    OdpowiedzUsuń