Napisałam ostatnią część! Hura dla mnie. Teraz zajmę się pisaniem kolejnego rozdziału o BTS. Wiem, że ciągle na mnie czekacie, a ja mam ciągle jakieś wytłumaczenie. Ale pogoda ładna i tak na prawdę głupio bym zrobiła gdybym przesiedziała cały dzień przed kompem. Dlatego się nie obraźcie.
Ostatnia część dla Ann :*
Ostatnia część dla Ann :*
Leżałam w łóżku zastanawiając się
nad piątkową nocą spędzoną z Jaejoong' iem. Oczywiście do
niczego nie doszło. Oprócz całowania się nic takiego się nie
działo. A może właśnie, że coś się wtedy stało tylko, że ja
jestem głupia i tego nie dostrzegłam. No i muszę uporać się z
najważniejszym problemem. A mianowicie czy to wszystko oznacza, że
jesteśmy... parą? Boże jak to dziwnie brzmi w mojej głowie. A co
z Ally? Miałam sprawić żeby czuła się dobrze i była szczęśliwa,
a ostatnio jestem coraz częściej w pracy niż w domu. Mam nadzieję,
że kiedyś to zrozumie. Obecny problem to babcia. Nie zatrzymała
mnie na przesłuchanie, ale jeśli ruszę się z pokoju pewnie zaraz
mnie dorwie. Co miałabym jej powiedzieć. Że posłuchałam jej rady
i zaszalałam. Cholera to nie wchodzi w grę. Wtedy nie dała by mi
żyć i jeszcze zaprosiła by go na obiad. Do tego to ja nie
dopuszczę. Muszę po prostu poczekać na dalszy rozwoju wydarzeń. A
zdarzy się to dopiero wtedy, kiedy on wróci z swojej podróży
służbowej. I zaraz po tym jak zaśpiewam przed tysiącami.
-Ann, kochanie! Natychmiast wstawaj
ktoś do ciebie przyszedł!- Boże nie! To nie jest możliwe. To nie
może być on. Przecież go tu nie ma, tak? Zerwałam się z łóżka
i zbiegłam po schodach jak najszybciej się dało. Jeśli to on to
nie chcę żeby babcia zrobiła przesłuchanie. Módlmy się by to
nie był on.- Och dobrze, że już jesteś, ale mogłaś założyć
szlafrok.- Upomniała mnie patrząc na mój strój, który akurat
mało mnie obchodził w tym momencie. Bardziej byłam wściekła na
siebie. No bo to tylko poczta i to kwiatowa. Życie jednak jeszcze
może mnie czymś zaskoczyć.
-Kwiaty dla pani.- A weźcie się
wszyscy...
-Ech, dziękuję.- Złożyłam podpis i
zamknęłam drzwi za kolesiem. Zostałam z kwiatami w ręku i babcią
stojącą przede mną z uśmiechem znaczącym tylko jedno. Zaczęło
się przesłuchanie. Jednak zanim to nastąpi szybko uciekłam do
kuchni w poszukiwaniu wazonu. Babcia już patrzyła na mnie oparta o
blat kuchenny.
-Jeszcze nigdy nie widziałam żebyś
dostała od kogoś kwiaty. Jakie to romantyczne. Na prawdę są
śliczne. Ktoś musiał się bardzo wysilić dla ciebie.- Podczas
kiedy babcia się zachwycała ja zdążyłam schować załączoną,
małą karteczkę.
-Nikt się nie podpisał.- Powiedziałam
naumyślnie jeszcze się przyglądając.
-Och Ann. Ten ktoś wcale nie musiał
się podpisywać. Ja wiem kto to jest.
-Na prawdę?- Zaprzestałam wpatrywania
się w kwiaty by spojrzeć na staruszkę.
-Nie udawaj głupiej.- Spoważniała
tylko na chwilę by zaraz znów zacząć się uśmiechać.- Widziałam
jak cię odprowadzał. Wtedy nad ranem.
-Myślałam, że spałaś.- Mruknęłam
pod nosem.
-Uwierz mi, że nigdy nie zasnę póki
wiem, że nie ma cię w domu. Ale nie zmieniajmy tematu.-
Zrezygnowana usiadłam na krześle, a obok babcia.- No po prostu
wiedziałam, że ten chłopak coś do ciebie poczuje. To było takie
oczywiste.- Zaszczebiotała jak nastolatka. Czasami nie poznaje
własnej babci.
-Oczywiste? Jeszcze w czwartek nic nie
nazwałabym oczywistym. Nawet teraz nie mogę nazwać tego
oczywistym.
-Och Ann co to za mina. Wydaję mi się,
że nie mówisz mi o wszystkim. Może i jestem coraz starsza, a nie
młodsza, ale mam większy staż w tych sprawach.- Popatrzyłam na
nią i jednak jej zaraźliwy uśmiech sprawił, że zachciałam jej
wszystko opowiedzieć i tak też zrobiłam. Wyrzuciłam z siebie
wszystkie niepewności. Streściłam ostatnie miesiące życia z
Jaejoong' iem jako nauczycielem. I to, że nie chcę od nikogo
współczucia w sprawie Ally. Oraz obawy, że on tego nie zrozumie i
pomyśli, że go wykorzystuję, że wykorzystuję głównie jego
sławę będąc u jego boku jako jego dziewczyna, a przecież w ogóle
tego nie chcę. Czy to czasem nie za dużo jak na mnie. Prowadziłam
spokojne życie, a teraz dużo się zmieniło i nawet nie wiem czy
mam ...chłopaka. Faceta bogacza, z wielką chatą i zawsze pełną
lodówką. Jest wiele rzeczy, które nas dzieli. Jedyne co nas łączy
to muzyka, ale czy to wystarczy?
* *
*
DZIEŃ WYSTĘPU
Nie wierzę, że dotrwałam do tego
dnia. Nie cieszę się z tego, że nie zaczęłam denerwować się
tym wczoraj. Dziś miałabym tych nerwów odrobinę mniej. No bo w
końcu nie mam tu nikogo oprócz nauczycieli, których znam i paru
artystów, z którymi zamieniłam ledwo parę słów. I mogę
powiedzieć, że chyba naprawdę żałuję, że nie ma tu jego.
Czuję, że gdyby tu był to powiedział by coś mądrego co by mnie
uspokoiło, ale jestem tu sama. Jedyne na czym teraz się skupiać by
zapomnieć o fanach to Ally. Zaraz potem w mojej głowie są słowa
Jaejoong' a i wszystkie nasze lekcję. Wtedy dawałam radę to i tym
razem dam. Chociaż rozmowa z pamiętnego piątku jest w mojej głowie
szczególnie zakodowana.
PIĄTEK 12: 08 W NOCY
-Ann zanim wyjdziesz na scenę pomyśl
o czymś na prawdę banalnym. To pomaga.
-Jasne rozumiem, ale o czym niby
miałabym myśleć.
-No nie wiem. O tym co robiłaś
dzisiaj rano kiedy wstałaś? Albo kiedy się ze mną kłóciłaś.
-Och, czyli teraz jest czas kiedy
wspominamy te chwilę.
-Nie. To był zwykły przykład.
Dlaczego dziewczyny zawsze myślą, że chodzi o coś więcej.
-No nie wiem. Pewnie dlatego, że
zawsze jest jakieś drugie dno?- Odwróciłam się do niego. Właśnie
siedziałam w samochodzie przed domem już chciałam wyjść albo
może wcale nie chciałam?
-A co jeśli nie ma?
-To jest świetnie, a jeśli jest to
obyś szybko to wytłumaczył.- Nie wiedziałam do czego prowadzi ta
rozmowa, ale starałam się odpowiadać szczerze. Nie miałam
pewności, że nie chodzi o niego samego. O mnie chodziło na pewno.
Ja miałam to drugie dno. Drugie życie. Kompletnie inne i dobrze
zdawałam sobie sprawę z tego, że będę musiała szybko mu się
wytłumaczyć.- Ale dlaczego o tym rozmawiamy?
-Tak po prostu. Próbuje cię
zatrzymać.- Uśmiechnął się, a mi serce podskoczyło. To chyba
musi coś oznaczać.
-Im szybciej wyjedziesz tym szybciej
wrócisz.- W ogóle nie uśmiechało mi się zostawać tu samej.
Wśród mnóstwa gwiazd. No, ale nie mogłam panikować tylko z tego
powodu. Byłam zdenerwowana nawet teraz i nic nie mogłam na to
poradzić.
-Obiecuję, że zdążę. Nie będziesz
tak całkiem sama. Będą tam chłopaki z zespołu kazałem im mieć
cię na oku.
-Nie potrzebuję nianiek.
-Tak, pewnie ich nie potrzebujesz, ale
niech będą.
-Więc coś jeszcze?- Chciałabym
dostać się do domu bez wiedzy babci.
-Już ci się tak śpieszy.- Uśmiechnął
się po czym złapał mnie z ramię i pocałował. Cholera jasna on
na serio mnie pocałował. Raczej nie powinnam myśleć dlaczego bo
to oczywiste, ale z drugiej strony to jest za dobre.
-Na prawdę muszę już iść.-
Wydukałam.
-Okej. Na razie.- Pomachał mi, a ja
wysiadłam jak oparzona i poszłam prosto do drzwi. Nie odjechał
póki nie weszłam do domu.
No i jakoś nie widzę go tu. Przecież
to oczywiste, że nie zdąży. Nie jest super man' em i nie mógł
tego przełożyć. Z resztą ja nawet bym nie śmiała go o to
prosić. Bo w końcu kim ja jestem? Uch, jak widać jego rada
podziałała. Myślę o czymś całkiem niepotrzebnym mi w tej
chwili. Choć pewnie gdybym mogła zjadałabym czymś swój stres.
Żałuję, że nie ma na widowni chociaż babci. Dlaczego nikt w tej
całej wytwórni nie pomyślał o tym, że miło by było mieć tu
kogoś z rodziny?
-Musimy już iść.- Facet ze staff' u
wręczył mi małą słuchawkę, którą umieściłam w uchu i
poszłam za nim prosto pod scenę. Nie mam pojęcia jak długo tak
szliśmy mijając innych ludzi zajętych różnymi sprawami. Jednak
najgorzej było gdy już stałam na tym podeście. Doskonale
wiedziałam, w którym momencie pojawię się na scenie. I chociaż
wiem, że ćwiczyłam to z milion razy nic nie zastąpi tego strachu.
-Wszystko w porządku?- Z zamyślania
wyrwał mnie głos tego faceta. Kompletnie zapomniałam, że ciągle
tu jest.
-Yhm.- Pokiwałam tylko głową. Kurcze
muszę się uspokoić inaczej wszystko pójdzie na marne. Zamknęłam
oczy by się jakoś wyciszyć w głowie te wszystkie krzyki.
Przypomniałam sobie dokładnie każdą lekcję i jego głos
przypominający mi o najważniejszych rzeczach o jakiś powinnam
pamiętać. Nawet przez moment pomyślałam co by było gdyby on tu
był. Czy była bym choć odrobinę mniej zdenerwowana? Szkoda, że
nie mogę już tego sprawdzić.
-Za trzy, dwa … jeden.- I pojechałam
do góry z mikrofonem w ręce. Po chwili oślepiły mnie światła
skierowane w moją stronę. Usłyszałam coś w słuchawce, ale nie
zwróciłam na to uwagi. Ja po prostu śpiewałam. A ludzie, którzy
się zebrali, żeby posłuchać zaczęli piszczeć. To chyba oznaka,
że im się podoba i, że na serio nie jest ze mną aż tak fatalnie.
Pierwsze linijki tekstu minęły szybko i zanim się obejrzałam
byłam z powrotem na dole. Przeżyłam to bez żadnych obrażeń.
Nigdy bym nie pomyślała, że to się stanie przed tyloma ludźmi.
Nie zemdlałam tak jak w czwartej klasie ani nawet nie zatkało mnie
jak na przesłuchaniu cztery lata temu.
Od razu usłyszałam same pochwały i
zaczęłam się cieszyć jak dziecko. Odetchnęłam i stwierdziłam,
że chcę więcej takich emocji. I znów czułam się dziwnie z tym,
że nie mam komu się wygadać.
-Musisz jeszcze poczekać na koniec.
Znajdź sobie gdzieś miejsce.- No cóż i tak nie mam wyjścia.
Poczekam i może do kogoś zagadam, albo zadzwonię do babci. W końcu
to oglądała. Mam nadzieję, że Ally dopilnowała by nie zasnęła
przed telewizorem. Znalazłam telefon i wyszłam na korytarz. Przez
dłuższą chwilę nikt nie odbierał, ale w końcu usłyszałam
podniecony głos babci aż sama musiałam się uśmiechnąć.
-Byłaś świetna Ann! Aż ci nagrałam.
Po prostu musisz siebie zobaczyć.
-No wiem! Udało się! Boże, jeszcze
to do mnie nie dotarło.- Coś czuję, że czas przeżywania jeszcze
daleko przede mną.
-Teraz tylko patrzeć jak stajesz się
coraz sławniejsza.
-Mam nadzieję, że ludzie mnie
polubią.- tak naprawdę jeszcze wiele przede mną.
-Och, przestań być taka skromna.
Ludzie i tak szaleli. Widziałam to. No i Ally też. Ale wiesz
bardziej interesuje mnie czy twój chłopak jest tam razem z tobą?-
Moja radość nieco przygasła.
-Nie, nie ma. W sumie nic nie szkodzi.
Wiedziałam, że nie zdąży. Zdarza się.- I chociaż ja sama o tym
doskonale wiedziałam to i tak nie zmieniło niczego.
-No cóż jego strata.
-Powiedzmy, że tak. A i nie musicie na
mnie czekać. Myślę, że chyba pójdę na after party.
-Oczywiście, że musisz. Nawet nie
wasz mi się przychodzić do domu za wcześnie.
-Babciu, bez przesady.
-Nie wpuszczę cię do domu.-
Przewróciłam oczami.- To baw się dobrze.
-Na pewno będę.- Lub przesiedzę
wszystko w kącie. Czasami denerwuje sama siebie bo zapewne nie będę
miała odwagi żeby do kogoś zagadać. Boże, życie jest takie
niesprawiedliwe. Dlaczego nie mogłam urodzić się z mnóstwem
odwagi. Tak jak moja matka. Ona na pewno miała mnóstwo odwagi żeby
mnie zostawić. W ogóle nie powinnam o niej teraz myśleć.
-Przepraszam? Ty Jesteś Ann?
-Um, tak?
-Proszę za mną.- Popatrzyłam się
niezrozumiale na nieznaną mi kobietę. Była z załogi o nosiła
plakietkę więc poszłam za nią. Zaprowadziła mnie pod same drzwi
czyjejś garderoby. Otworzyła przede mną drzwi. Ostatni raz
spojrzałam na kobietę. Uśmiechnęła się do mnie i zamknęła
drzwi. Okej. To było dość dziwne. Rozejrzałam się po pokoju, a
tak naprawdę wcale nie musiałam się rozglądać. Mój wzrok
zatrzymał się na jedynej osobie w tym pomieszczeniu. Nie
zastanawiając się pobiegłam w stronę chłopaka, o którym
myślałam przez ostatnie kilkanaście minut. Uwiesiłam mu się na
szyi jak jakaś nastolatka.
-A mówiłem, że ci się uda.-
Pocałował mnie w czoło.
-A myślałam, że nie zdążyłeś.
-Mówiłem, że zdążę.
-Oczywiście. Ale po co tu jesteśmy.
Chyba mogłeś wyjść na korytarz?
-No właśnie...
-Nie mogłeś?
-W sumie miało mnie tu nie być. To
było by podejrzane gdyby ktoś mnie tu zobaczył.
-I tylko tle?- Nie chciałam być
wścibska, ale to dla mnie było jednoznaczne. Jednak nie miała
prawa robić mu awantury. Ja też miałam swoje powody dla, których
nie chciałam go wpuszczać do domu.
-A miało być coś więcej?- Z
powrotem wpadłam w jego ramiona. Czy miało być coś więcej? Teraz
już sama nie jestem niczego pewna. Więc potrząsnęłam przecząco
głową i pozwoliłam się pocałować. Tym razem prosto w usta. To
aż dziwne, że to dopiero nasz drugi taki pocałunek. Przylgnęłam
do jego ciała pozwalając ponieść się chwili. W końcu i tak
byliśmy tu sami. Zarzuciłam mu ręce na szyję, kiedy jego dłonie
zjechały niżej. Odchyliłam głowę na bok by zaczerpnąć
powietrza, którego on najwidoczniej w ogóle nie potrzebował, gdyż
poczułam jego język na mojej szyi. Boże, gdyby babcia się jakoś
o tym dowiedziała nazwałaby mnie nieodpowiedzialną. Jak dobrze, że
tu jej nie ma.
-Nie było mnie tylko trzy dni. Jakim
cudem zdążyłem się aż tak za tobą stęsknić?
-Nie mam pojęcia.- Ale wiem, że
jeszcze nikt nie powiedział mi czegoś takiego. Ciekawe jak musiało
wyglądać moje życie. Wtedy tak mało wiedziałam o życiu. Dziś
wiem trochę więcej.- Myślę sobie, że chyba powinnam wrócić do
całej reszty.
-No pewnie. Nowa gwiazda musi być z
innymi gwiazdami.
-A ty? Uciekasz czy zostajesz?- A może
nie będzie chciał pójść tam właśnie ze mną?
-Zostaje.- Uśmiechnął się i ja też.
Razem weszliśmy do pokoju. A jednak okazało się, że to ja
bardziej byłam zażenowana niż on. Dlaczego?
*
* *
Minęły kolejne dni. Dni, które mogę
nazwać najszczęśliwszymi jakie mnie spotkały. Wszystko zaczynało
się układać. Ally wydawała się być szczęśliwa, a jeśli ona
była to ja też. Dostałam swoją pierwszą porządną wypłatę i
mogłam sobie pozwolić na większy luksus. Oczywiście ja nie mogłam
się w tym luksusie odnaleźć. Babcia wydawała się bardziej
promienna niż zwykle. A dokładnie od wczoraj wysłałam ją do jej
przyjaciółek żeby mogła też odpocząć. Jeden wieczór z siostrą
dobrze mi zrobi. Przyszykowałam wszystko co było potrzebne by
oglądnąć z nią jakąś bajkę, a potem sama zasiądę przed
telewizorem rozkoszując się ciszą. Oraz esemesując z Jaejoong'
iem. Facet nie dawał mi dnia spokoju. Nie żeby mi to przeszkadzało,
ale jednak czasem trudno było wytłumaczyć małej dziewczynce pewne
sprawy.
-Ann kiedy zaczniemy?- Moje kochane
maleństwo przyczłapało do mnie w piżamie i z miśkiem w ręku.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Ona dla mnie była całkiem
normalnym dzieckiem.
-Możemy już. Wiesz jak włączyć?
-Tak.- Wręczyłam jej pilota i poszłam
otworzyć drzwi, do których ktoś się ciągle dobijał. Otworzyłam
drzwi kompletnie nie zastanawiając się nad tym kto to może być. A
okazało się to moim największym przekleństwem tego wieczoru. Stał
przede mną i co dziwniejsze wcale nie wyglądał na zadowolonego. A
przecież jeszcze przed chwilą z nim pisałam i nie wyczułam by był
zły. Oczywiście ja też stałam tam jak kretynka bo nie miałam
pojęcia co zrobić. Jednak on wiedział. Zanim zdążyłam się
zapytać o co chodzi on po prostu przycisnął swoje miękkie usta do
moich. Na prawdę trudno było się od niego oderwać. Lecz ja dobrze
wiedziałam, że w każdej chwili Ally mogła się pojawić. Ta myśl
sprawiała, że się denerwowałam. A jak dobrze wiemy jemu nic nie
umknie.
-Ann czy coś się stało?- Popatrzył
na mnie zagadkowo.
-Nie, dlaczego pytasz?- Wypaliłam od
razu.
-Bo znów wyglądasz jakbyś się czymś
denerwowała. Ukrywasz kogoś w środku? Chyba mnie nie zdradzasz co.
-No wiesz co!- Oburzyłam się tym
stwierdzeniem.- Ja nie jestem taką dziewczyną. Powinieneś o tym
wiedzieć.
-No tak. Bo ty jesteś ze mną.- Złapał
mnie za rękę. Kurde kochałam tego faceta, ale to nie był dobry
pomysł by mnie teraz rozczulać.
-No tak, ale po o tu przyjechałeś.
Stało się coś?
-A czy musi się coś stać? Po prostu
chciałem cię zobaczyć i szczerze powiedziawszy myślałem, że
wpuścisz mnie do środka.
-Ann, kto przyszedł?- Zza rogu
wyłoniła się mała postać. Teraz to już całkiem nie ma po co
udawać. Machnęła ręką żeby wszedł.
-Ally to jest mój... przyjaciel
Jaejoong.- Chociaż chciałam mu to jak najszybciej wytłumaczyć
zanim wyjdzie i więcej go nie zobaczę. Już w tej chwili jego mina
wiele wyraża. Trochę zdziwienia i niezrozumienia. W cale bym się
nie dziwiła gdyby wyszedł. Chyba właśnie się nad tym
zastanawiał.
-Cześć.- Mała uśmiechnęła się do
niego i wyciągnęłam rączkę na przywitanie. Z wielkim strachem w
sercu patrzyłam na to co się działo przede mną. Jaejoong uklęknął
przed Ally i chwycił jej dłoń lekko nią potrząsając.-
Przyszedłeś obejrzeć z nami bajkę?- O boże.
-No pewnie, że tak. Jeśli mogę.-
Spojrzał na mnie pytająco.
-Ann pozwól mu.- Nalegała Ally, a ja
nie mogłam jej odmówić. Przecież nie chciałam żeby on wyszedł
zanim mu nie opowiem całej prawdy.
-Niech tak będzie. Poczekaj na nas w
pokoju. My musimy porozmawiać.
-No dobrze. Macie 15 minut.
-Okej.- Ally zniknęła w salonie, a ja
zostałam z nim sama. A co najgorsze nie wiedziałam od czego
zacząć.- Może wyjdziemy na dwór?- Nie chciałam rozmawiać o Ally
przy niej samej.
-Chodźmy.- Złapałam kurtkę i
wyszłam. Oboje usiedliśmy na ławce przed domem. Było całkiem
ciemno. Tylko kilka lamp ulicznych dawało jakiekolwiek światło.
Westchnęłam.
-Na prawdę nie wiem od czego mam
zacząć.
-To powiedz mi kim była ta dziewczynka
i co jej się stało?- Czyli jednak mam zacząć od najcięższego
tematu.
-To moja siostra. Mieszka z nami od
kilku miesięcy, ponieważ zabrałam ją z domu dziecka.
-Siostra? Udało ci się ją ukrywać
przede mną przez tyle miesięcy.
-No cóż wtedy nie byliśmy jeszcze
razem. Ale to teraz w sumie nie ważne.
-Tak, masz rację to nie ważne. Ważne
jest to co takiego ukrywasz Ann. Nie mówisz nic o sobie. Chyba teraz
możesz mi powiedzieć?
-Tak, powiem. Ally to moja siostra i ma
pewną chorobę skóry, którą nie jest łatwo wyleczyć. Jak dobrze
wiesz bałam się występować na scenie i nigdy nie myślałam, żeby
się tego strachu pozbyć póki nie zobaczyłam jej. Ona jest jeszcze
dzieckiem dlatego chcę jej pomóc. I dlatego też poprosiłam cię o
pomoc i powiedziałam, że chodzi mi tylko o pieniądze. Ale nie chcę
ich dla siebie tylko dla niej. I to nie tak, że nie lubię śpiewać
bo kocham muzykę.
-W końcu zaczynam wszystko rozumieć,
ale jednak nie do końca. Dlaczego po prostu nie chciałaś mi o tym
powiedzieć? Albo może powinienem zapytać kiedy w ogóle chciałaś
mi o tym opowiedzieć?
-Chciałam ci powiedzieć jak
najszybciej, ale jakoś nie mogłam się zebrać i nigdy nie było na
to czasu. A głównym powodem było twoje współczucie.
-Poważnie?
-Och, wiem, że ten powód wydaje się
śmieszny, ale tak właśnie o to mi chodziło. Czy ty wiesz jak to
jest myśleć, że ktoś jest z tobą tylko dlatego, że ci
współczuje. Nie widzi w tobie nic, ale jest bo myśli, że ta osoba
i tak ma już ciężko. To naprawdę strasznie nie miłe uczucie.-
Przerwałam na chwilę przypominając sobie swoje dzieciństwo,
babcie i jej wyraz twarzy. Za każdym razem w jej oczach widziałam
to współczucie, a wtedy zastanawiałam się czy wzięła mnie tylko
dlatego, że uważała, że po prostu tak trzeba.
-Ann?- Jaejoong chwycił mnie za obie
ręce.- Czy ciebie też to spotkało?
-Pytasz czy jestem większą wersją
Ally? Bo wiesz czasami kiedy na nią patrzę to widzę siebie. I to
mnie przeraża. Mnie też porzuciła matka. Nawet jej nie znam, a
babcia o niej nie wspomina. Chyba jest tak samo zawiedziona jak ja.
-Masz rację. To wszystko co was
spotkało jest straszne.- Przytulił mnie do siebie. Oparłam głowę
o jego ramię patrząc w czyste niebo. Było widać tylko jeden
migoczący samolot.
-Kiedyś polecę takim do U.S.A razem z
babcią i Ally. Właśnie tam będą mogli ją wyleczyć.
-Obiecuję ci, że na pewno to się
stanie.
-Jasne, trzymam cię za słowo.-
Cmoknęłam go w policzek.- No i przepraszam. Myślałam, że
będziesz wściekły, ale ty nadal tu ze mną siedzisz. Jak to
możliwe?
-Och, Ann to bardzo proste. Ja cie po
prostu kocham.- Tymi słowami moje serce rozpuściło się po raz
setny.
-Ja ciebie też.- Jeszcze przez chwilę
siedzieliśmy w ciszy całując się na ławce przed domem. Jeśli
jakaś sąsiadka nie wygada się babci będzie świetnie, a jeśli
jednak się wygada to i też dobrze.
-Chętnie kontynuowałbym, ale w domu
siedzi twoja siostra i czeka na nas.
-O boże!- Ześlizgnęłam się z jego
kolan i popędziłam prosto do salonu. Na szczęście Ally już spała
na kanapie.
* * *
ROK PÓŹNIEJ
Jednak myliłam się co do tego, że
już nic nie będzie normalne. Udało się uratować życie Ally. Ja
stałam się kimś więcej niż zwykłą dziewczyną. Od pół roku
śpiewam dla fanów. Jestem wielką gwiazdą choć wciąż tego nie
czuję. Ale doskonale czuję to, że mam przy sobie świetnego
chłopaka. W sumie to już nie mogę go tak nazywać. On jest już
moim narzeczonym. Piękny pierścionek silni na moi palcu i przy
każdej okazji spoglądam na niego. Przypomina mi całe szczęście
jakie mnie spotkało. Jaejoong spełnił swą dawną obietnicę. Lecę
samolotem, a obok mam babcię i uśmiechniętą Ally. Oczywiście dla
babci wszystko wydawało się zbyt przesadne, ale gdy przynieśli
jedzenie pierwsza klasa nie wydawała się już aż tak przesadna.
Widok z małego okienka był przecudny. Jednak i tak nie mogłam
doczekać się lądowania. Na miejscu miałam spotkać Jaejoong' a.
Jego zespół był w trasie i nie często go widywałam. Oboje
byliśmy zajęci pracą.
-Ann myślałaś już gdzie zrobicie
ten swój ślub?
-Nie. Wydaje mi się, że najpierw
obgadam to z moim facetem.
-Ano właśnie.- Babcia sięgnęła do
swej torebki i wyciągnęła z niej małe ulotki. Dobrze wiedziałam
co to oznacza.
-Babciu.- Jęknęłam.- Zawsze musisz
planować mi przyszłość?- Zaśmiałam się i zabrałam od niej
ulotki.
-Ktoś musi.
-Niech będzie duuuży tort.- Dodała
Ally demonstrując te duuużą wielkość jak dla niej.
-Dobrze, dobrze.- Chyba będę zmuszona
spełnić prośby tych moich kobietek. Ale zanim to nadejdzie zdążę
się zdrzemnąć zanim wylądujemy.
*
* *
Wysiadłam z samolotu i poszłyśmy
odebrać bagaże. Oczywiście na sam początek zebrało się tu już
mnóstwo ludzi proszących o autografy. Rozdałam ich kilka bo
spieszyło mi się na pewne spotkanie. Wsiadłyśmy do vana, który
już na nas czekał. Zawiózł nas prosto do hotelu. Babcia była
zachwycona tym, że w ogóle dożyła takich dni kiedy może zobaczyć
coś takiego.
Dostałyśmy kluczyki do pokoju.
Zostawiłam je i od razu pędząc na spotkanie. Miałam mały problem z odnalezieniem parku, ale się udało. Jaejoong stał oparty o wielki posąg. Kiedy zauważył mnie uśmiechnął się szeroko. Odbiegłam do niego i ucałowałam.
-Tak dawno cię nie widziałam. Musisz mi opowiedzieć co u ciebie się działo.
-Więc może się przejdziemy?
-Okej.- Trzymając się za ręce i przechadzając się chodnikiem rozmawialiśmy o wszystkim i o samych pierdołach. W końcu usiedliśmy na wolnej ławce.
-Muszę ci coś powiedzieć. A raczej pokazać.- Popatrzyłam na niego podejrzliwie kiedy wyciągał coś z kieszeni. Kolejna ulotka. Co jest z tymi ulotkami? Przyjrzałam się uważniej. Na obu stronach było zdjęcie pięknego domu. I na początku nie skojarzyłam faktów, ale potem zaczęło coś mi świtać.
-Podoba ci się?
-Tak i to bardzo. I pewnie teraz mi powiesz, że to nasz nowy dom.
-Em, skąd wiedziałaś. Jestem aż tak przewidujący?
-Ej, przestań sobie żartować. A tak na poważnie przecież wiesz, że nie zostawię babci i Ally.
-Doskonale o tym pamiętałem. Dlatego one zamieszkają z nami.
-Poważnie?- Nie wierzyłam, że właśnie powiedział, że chce zamieszkać z trzema kobietami.- Jesteś na to gotowy. Wiesz w ogóle co robisz?
-Tak. Myślałem nad tym. I ten dom pomieści nas wszystkich oraz trzy psy.
-Trzy psy? Nie wierzę, że to przygotowałeś.
-Przygotowałem jeszcze o wiele więcej, ale to później. Chyba nie chcesz się spóźnić na wizytę ally u lekarza.
-Jasne, że nie. A i dzięki za twoje współczucie.- Zażartowałam.
-Ja to nazywam pomocą.
Ach te końcówki. Nigdy nie wychodzą tak jak chcę żeby wyszły xd
Jae tak słodko zareagował jak się dowiedział o Ally! Ale pasuje to do niego, bo on kocha dzieci:) Co chcesz od końcówki? :D Współgra z tytułem i wgl, jest super jak cały scenariusz:) Dziękuję jeszcze raz za niego! :*
OdpowiedzUsuńOmo. Idealny. ~
OdpowiedzUsuńWow bardzo fajnie ci to wszystko wyszło😂 Było słodko, tajemniczo, po prostu nie dało rady się domyśleć o czym będzie kolejna część...i tak powinno być 💜
OdpowiedzUsuń