sobota, 21 listopada 2015

G-Dragon- Ryzyko.

 Jejciu patrzyłam ostatnio na statystyki i się nieco przestraszyłam bo czasami są bardzo niskie. Mam nadzieję, że nie są spowodowane tym, że długo nic nowego się nie pojawia, a tym, że szkoła i inne obowiązki was zajmują tak samo jak mnie.  Wena się pojawia, ale nie na to co trzeba. Mam sporo pomysłów na całkiem coś innego, a nawet postanowiłam się dziś z wami podzielić owocami mojej pracy nad pisaniem tekstów +18 bo za cholerę nie mogę się jakoś przełamać by napisać coś dobrego. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, ale tak już mam. No więc to pewnie nie będzie super porno, ale ..
Na prawdę nie wiem kiedy wrócę do BTS, mogę was pocieszyć jedynie tym, że napisałam następny rozdział w 1/4 ;p  Mam nadzieję, że na święta będę się bardziej udzielać, a na razie macie do oceny to coś.

Polecam kliknąć dla nastroju:  Klik   ,   Klik 


Siedziałam i czekałam aż cały piasek przesypie się przez moje palce. Jednak zawsze trochę go zostawało. Chciałam wierzyć, że te resztki są moją nadzieją. Ten głupi przesąd, który sama wymyśliłam już dawno okazał się beznadziejny. Ale jakoś nie mogłam się od tego oderwać. Bo cóż mi pozostało? Siedzenie w ciemnym pokoju na poddaszu wcale nie było moim spełnieniem marzeń, a co gorsza jakoś nie miałam motywacji by to zmienić. Nie po tym co stało się wczoraj wieczorem.

☆☆☆   ( Wczorajszy wieczór )

Jak zwykle o godzinie dziesiątej w hotelowym barze za ladą stał nie kto inny jak ja. Ze starą szmatą w ręku i całkiem obojętnym wyrazem twarzy. Może i wydawać się to dziwne, gdy tak na prawdę tego wieczora nie było tu żywej duszy. Jednak czemu się dziwić kiedy dwie ulice dalej jest koncert, na który chciałam pójść. Czułam się jak ostatni nieudacznik gdy przyjaciele ogłosili, że się na niego wybierają, a ja musiałam sobie odpuścić. Lecz to nie był ostatni gwóźdź to trumny. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jeden z członków zespołu jest moim przyjacielem i to był drugi powód zaraz po braku funduszy. Chociaż gdy się tak nad tym zastanawiam to nie wiem jak można by określić nasze relację.  To dość skomplikowane dla nas obojga. Ale nigdy nie mam nawet czasu nad tym głębiej pomyśleć.
Więc wycierałam blat po raz setny byle by zająć czymś ręce. Pewnie robiłabym to znów gdyby nie fakt,że usłyszałam czyjeś kroki. Podniosłam odruchowo głowę i choć chciałam s powrotem ją spuścić to nie mogłam się do tego zmusić. Nie sprawił tego fakt iż na horyzoncie pojawiły się znane całemu światu osoby. Dla mnie pojawiła się ta jedna osoba. Ji Yong rozmawiał ze swoimi kolegami jak gdyby nigdy nic. Tylko przez sekundę na mnie spojrzał, a ja wiedziałam co robić i jak się zachować. Więc czekałam by przyjąć zamówienie. A raczej czekałam aż to on podejdzie.
-Poproszę coś mocnego.- Ustawiłam pięć szklanek wypełnionych po brzegi, a  w zamian dostałam pieniądze i małą karteczkę.
☆☆☆
Zapukałam w drzwi do pokoju numer piętnaście po czym usłyszałam przekręcany zamek więc weszłam bez zbędnych ceregieli. Jiyong siedział w łazience.
  Na łóżku leżały porozwalane ciuchy. W kącie wielka torba, a na małym stoliku otwarta paczka papierosów. Sięgnęłam po jeden i odpaliłam. Wyszłam na taras by zaczerpnąć powietrza. Ale zaraz obok mnie pojawił się Jiyong.
-Pewnie to było dość nie miłe.
-Nie przesadzaj. Poprosiłeś mnie o to już dawno temu więc dotrzymuje obietnicy. Wolę nie stracić przyjaciela.- Wręczyłam mu połowę papierosa po czym weszłam do środka, a on za mną.
Nasz dość dziwny układ odpowiadał mi gdy zaczęliśmy się przyjaźnić. Po roku zwykłego spotkania się na kawie i chodzenia na imprezy oraz wlewania w siebie tony alkoholu stwierdziliśmy, że świetnie się ze sobą dogadujemy. A ponieważ byłam i wciąż jestem osobą, która zazwyczaj niczym się nie przejmuje wywiązał się ten układ.
Ja nie lubiłam tych wszystkich facetów, którzy myśleli bóg wie co zaraz po tym jak wyszłam z ich łóżka, a Ji Yong miał swoje powody sławnej osoby by w końcu musieć przestać zaliczać nieznajome panienki przed i po koncertach. Nie miałam nic przeciwko pokazaniu mu swojego ciała. I tak to zawsze sex i dobra znajomość bez większych wyobrażeń. Poza tym to jedyna osoba, która nie mówi mi,że mam się zmienić. Nie lubię słuchać innych. Sama też daje sobie świetnie radę więc wcale się nie przejęłam tym, że zostałam wyrzucona z domu kiedy w wieku szesnastu lat zrobiłam sobie tatuaż na pół ciała.
Jiyong jest tak samo zepsuty jak ja. I może w tym cała rzecz?
-Nad czym myślisz?- Poczułam jak jedna strona łóżka się zapada i ręką Jiyonga oplata mnie w pasie.
-Znowu ta przeszłość.- Nigdy nie lubiłam wracać wspomnieniami do dzieciństwa, którego tak na prawdę nie było. Pozostało mi tylko wspomniane ochydnych, chudych dłoni mojego ojczyma zboczeńca.
-_____ pamiętaj  nie jestem twoim ojcem.- Ji przyciągnął mnie na swoje kolana obejmując ramionami.
-Przestań, przecież wiem.- On zawsze próbuje mnie pocieszać tym swoim szerokim uśmiechem w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy.- Masz piwo?
-Tak, w lodówce.
Podeszłam do małej lodówki,  w której znalazłam cały zapas piwa. Otworzyłam jedno by schłodzić sobie gardło. Spojrzałam na Jiyonga wpatrującego się we mnie i uśmiechnęłam się powracając do picia. Zaraz po tym nie czułam już smaku piwa, a język Jiyonga wpychający się do moich ust. Wiedziałam, że długo nie wytrzyma tylko patrząc i rozmawiając. Widać nie tylko ja miałam ciężki dzień za sobą.
Położyłam swoje chłodne dłonie na jego napiętym brzuchu wodząc delikatnie opuszkami placów w górę i w dół. Jego ciało zawsze było dość mizerne, ale tylko z pozoru. Teraz mogłam poczuć każdy mięsień. Cholernie dobrze zbudowane ciało. Powoli ściągałam koszulę. Na chwilę się od siebie rozdzieliliśmy. Rzuciłam ten kawałek szmaty w kąt i całkiem rozluźniłam ciało gdy usta Jiyonga schodziły w dół na szyję. Przez chwilę zamknęłam oczy by ponieść się chwili i poczuć tylko jego usta. Pozwoliłam by rozpiął moją koszulkę, która poleciała od razu na podłogę.
Jiyong nie był i nie jest taki jak ktoś z kim musiałam walczyć mając zaledwie dziesięć lat. Tym bardziej nie rozumiem dlaczego znów czuję na policzkach gorące łzy. Myślałam, że już dawno się ich pozbyłam. To na prawdę denerwujące.  Nie chciałam ich teraz.
-Poczekaj.- Odsunęłam od siebie Jiyonga. W głowie miałam tysiąc myśli na minutę. Lecz zdecydowanie wszystko działo się za wolno. Nie potrzebowałam czułość. Nie lubiłam tego uczucia. A Jiyong wiedział, że nie jestem typem delikatnej osoby.
-No chodź do mnie.- Wyciągnął ręce uśmiechając się prowokująco. Chwyciłam je i zostałam od razu pociągnięta na łóżko i przygnieciona przez Jiyonga. Straciłam buty, a  zaraz po tym spodnie. Teraz prezentowałam się samej bieliźnie. Uśmiechnął się lekko po czym wrócił do całowania każdego skrawka mojego ciała zaczynając od szyi po drodze zatrzymując się przy piersiach. Uniosłam trochę swoje ciało by Jiyong wsunął swoje dłonie. Wyciągnęłam ręce by szybko ściągnąć ramiączka od niepotrzebnego już stanika. Położyłam dłonie bezwładne i pozwoliłam by tylko jego dłonie nieznacznie unosiły mnie nad materacem, gdy zęby Jiyonga zacisnęły się na twardym sutku. Ból od razu zmieszał się ze słodką przyjemnością gdy zaczął go ssać i lizać. Cichutko jęknęłam odchylając głowę do tyłu. Jedna z rąk powędrowała do jego ciemnych włosów i za nie szarpnęłam dając znać by przestał bo skończymy to o wiele za szybko. Wprawdzie teraz to ja powinnam była się nim zająć. Niewiele więcej myśląc zaczęłam rozpoznać jego spodnie by dostać się do tego co ukrywał. Wsunęłam dłoń w jego bokserki i objęłam sztywnego penisa. Zaczęłam powoli poruszać nią po całej długości coraz bardziej zwiększając tępo by patrzeć jak twarz Jiyonga wyraża samozadowolenie, a oczy już dawno zaszły niewidzialną mgłą. Patrzenie na niego było równie podniecające co sam fakt tego, że zaraz ta pulsująca skała zaraz będzie we mnie. Chciałam go jeszcze trochę podręczyć, lecz jego ręka zatrzymała moją.
-Jesteś diablicą.- Powiedział nieco schrypniętym głosem pochylając się nade mną. -W bardzo seksownym ciele.- Wiedziałam to już od dawna.  Nie potrafiłam inaczej. Niektórym facetom to przeszkadzało, ale nie jemu. W końcu każdy dostaje to czego chce.
-Skończmy to.
-Nie tak szybko. Jesteś zdenerwowana, a ja mam ochotę to poczuć.
-Mówisz, że mogę zaszaleć. Czy to nie będzie coś jak wykorzystanie?
-Nie, jeśli ci pozwalam. -Jiyong pociągnął mnie do siadu, a ja zarzuciłam mu ręce na ramiona i mocno pocałowałam mocno gryząc dolną wargę.  Przechyliłam go na materac tak, że mogłam na nim usiąść. Tak zdecydowanie mogłam o wiele więcej. Już dawno pozbyłam się jego wszystkich ubrań. Doskonale czułam jego erekcje. Poruszyłam się na co Ji tylko stęknął. Chciałam go jeszcze raz pocałować.
-Będę ostra. Nie przestane póki się nie poddasz. Ale później musisz mi się odwdzięczyć.- Pocałowałam go na co Ji Yong przyciągnął moją twarz jeszcze bliżej wpychając język do środka.
-Tylko na to czekam.- Mruknął mi do ucha. Sama nie chciałam już dłużej czekać. Zaciskanie ud nie jest tym co robi się bez drugiego partnera.
Podniosłam się na kolanach by zaraz, bez żadnego ostrzeżenia wziąć go całego na raz. Westchnęłam odchylając głowę do tyłu. Jiyong zacisnął palce na moich biodrach wciągając z sykiem powietrze. Odczekałam chwilkę by przystosować się do jego rozmiaru. Po czym prawie wysunęłam jego penisa by zaraz potem pochłonąć go całego. Powtarzałam tę czynność raz za razem opuszczając się i unosząc. Przez kolejne minuty nie było słychać zupełnie nic oprócz naszych urwanych oddechów i odgłosu obojga ciał uderzających o siebie.
Złość we mnie wzbierała bo Jiyong wciąż skutecznie się powstrzymywał choć wiedziałam, że robi to celowo bym uwolniła z siebie całą złość, a na koniec opadła z sił. Ale wtedy byłabym na przegranej pozycji.
A jestem silna!!
Dam mu tyle, że nie będzie  w stanie znieść więcej niż mu się wydaje.
Zacisnęłam wszystkie mięśnie na jego penisie i przejechałam paznokciami przez brzuch aż do klatki piersiowej zostawiając czerwone ślady.
-Jesteś facetem ze stali. Przestań to robić. To nie zmieni tej przeszłości. Poddaj się. - S powrotem wróciłam do ujeżdżania go. Byłam już dość zmęczona, ale  z jego pomocą dawałam radę. Na naszych ciałach dawno temu pojawiły się krople potu.
- Chcę dojść z tobą.
-Nareszcie.- Mruknęłam zadowolona gdy poczułam jak ciepła sperma zalewa moje ciało. Sama uwolniłam potężny orgazm, który doprowadził mnie do szaleństwa. W życiu z nikim tego nie próbowałam, ale to najwspanialsze uczucie, któremu wystarczy się poddać. Opadłam z sił wprost na Jiyonga. Leżałam na nim dysząc i wciąż próbując zrozumieć dlaczego wcześniej się nie spotkaliśmy.
W końcu wykrzesałam z siebie ostatki sił w nogach by wyjść i opaść  s powrotem na swoje miejsce obok niego. Zaraz zostałam otoczona przez ramiona Jiyonga. Szybko pocałował mnie w usta i wtulił twarz w szyję ją też posypując mokrymi całusami.
-Jesteś zmęczona? - Zapytał wpatrując się w moje na wpół przymknięte oczy.
Czy jestem zmęczona?
Oczywiście. Przed chwilą przeżyłam cholerne trzęsienie ziemi, ale nie chciałam tracić czasu na spanie gdy mogliśmy pobyć ze sobą dłużej. Nawet całą noc.
-Chyba nie czuje nic od pasa w dół.
Ale jestem głodna.
-To mogę załatwić i wino.
-Dużo wina.- Dodałam. Może za jego pomocą uda mi się to racjonalnie wytłumaczyć Jiyongowi tak by zrozumiał to co mam mu do powiedzenia. 
Przekręciłam się na bok tępo wpatrując w fotel. Trwało to dopóki do drzwi ktoś nie zapukał, a przed moim nosem pojawiło się jedzenie. Chcąc czy nie chcąc musiałam być tak samo szczęśliwa jak przedtem. 
Najpierw sięgnęłam nie po jedzenie, a butelkę czerwonego wina. Nalałam kieliszek do pełna i szybko wypiłam całość. Jiyong wpatrywał się we mnie z zaciekawioną miną. Ja tylko westchnęłam bo jednak taka ilość zapiekła mnie w gardle, a jednocześnie dodała siły. 
-Jiyong. Nigdy nie myślałeś przestać?- Zadałam mu pytanie wpatrując się w pusty kieliszek po czym nalałam jeszcze trochę. 
-Dlaczego bym miał? Musiał by być powód. 
-Dziecko.
-Co?
-No dziecko. Ono mogłoby być powodem. 
-Ktoś ci zrobił dziecko?!- Zapytał  zszokowany jakby to już było wiadome. 
-Nie głupku. Byłabym fatalną matką bez dobrego przykładu. 
-Więc pewnie tak. To był by dobry powód.- Oświadczył.- Ale do czego zmierzasz?
Właśnie do czego? Chyba do czegoś o czym nigdy bym nie pomyślała bo to do mnie nie podobne. Ale właściwie myślę o tym tylko w jego towarzystwie. Powiązuje tą rzecz jedynie z nim. I wiem, że to nie dobrze, a jednak przyszłam tu dzisiaj i znów to zrobiliśmy. 
-______?- Otrząsnęłam się z myśli.
-To przez ciebie. Musimy przestać.- Zerwałam się z miejsca zbierając swoje ciuchy.
-O co ci chodzi.- Jiyong wstał z łóżka patrząc na mnie jak szybko się ubieram.
-Wiem te wszystkie rzeczy z własnego doświadczenia. Nie chcę mieć rodziny. To straszne, że gdy tu jesteś to o tym myślę.- Odpowiedziałam krótko i na temat. Wiedziałam, że nic z tego nie zrozumiał, ale sama do końca nie potrafiłam tego powiedzieć tak by nie zabrzmiało to jak coś czego się boję.
-Zostań!- Ścisnął mój nadgarstek, lecz szarpnęłam nim i wyszłam. A może po prostu uciekłam. Nie wiem. Wiem, że wtedy o tym nie myślałam. Chciałam jak najszybciej wyjść.

( Teraźniejszość )

To nie miało sensu. Trzeba było zostać i dowiedzieć się co tak na prawdę by mi powiedział. Co by powiedział gdyby się okazało, że się w nim zakochałam. Tamtego wieczora jeszcze o tym nie wiedziałam. Długo łączyłam fakty ze sobą. Chciałam żeby to było coś innego, ale zawsze dochodziłam do tego samego momentu.  Bo jak inaczej można nazwać to dziwne uczucie kiedy widzisz tą osobę i przypominasz sobie jeden z najgłupszych snów. 
Ja, on i małe dziecko pomiędzy nami, a wszyscy jesteśmy szeroko uśmiechnięci. 
To była rodzina. Stworzona z nas. 
Pierwsze dni życia w świadomości, że coś takiego mogłoby się stać przerażało mnie. Bo jak miałam się z tym pogodzić kiedy sama nie miałam takiej rodziny, a mój własny ojciec robił to co robił. 
Wtedy byłam mała i obiecałam sobie, że jeśli to jest rodzina to nigdy nie chcę jej mieć. Przecież nikt mi nie da gwarancji, że czegoś nie zepsujemy i, że nie będzie tak samo?
Potem uświadomiłam sobie, że coś takiego nigdy się nie stanie bo to nie jest podobne do Jiyonga. Po prostu wszystko będę musiała sobie poukładać. 
I minął tydzień, a ja nic nie zrobiłam. Chyba się nie dało. A wręcz na pewno się nie dało. 
jedyne co mogłam robić to chodzić nad rzekę i przesypywać piasek przez palce. 
Lecz pewnej nocy ktoś zapukał do drzwi mojego małego mieszkania na przedmieściach. 
Całkiem zaspana zwlokłam się z kanapy i minęłam włączony telewizor. Otworzyłam drzwi nie zastanawiając się kto stoi za nimi. Ale akurat tego mogłam się spodziewać. 
Jiyong uśmiechnięty od ucha do ucha wparował do mojego mieszkania. Nie odezwałam się słowem tylko poszłam za nim do salonu. Jiyong stał przed telewizorem, w którym leciały obecnie jakieś kreskówki. Nagle przypomniało mi się, że zawsze oglądaliśmy je razem. 
-Jiyong. Po co przyszedłeś tu o pierwszej w nocy?
-Czy to nie oczywiste. Bo ty nie przyszłaś.
-Powiedziałam ci, że musimy przestać.
-Nie powiedziałaś na jak długo.- Odparł ...zły? A to ciekawe. Nie jest typem osoby, która by się tym przejęła. 
-Miałam zadzwonić. 
-Gówno prawda!- Naskoczył na mnie odwracając się od telewizora.- Nie zadzwoniłabyś. Przecież znamy się już trzy lata. 
-Nie mam teraz do tego głowy. I jesteś piany. Lepiej będzie jak pójdziesz do domu.- W innych okolicznościach użyczyłabym mu kanapy, ale obecnie to nie był dobry pomysł gdy w mojej głowie było tyle myśli o nim.
-Uciekłaś. I chcę wiedzieć dlaczego.
-Bo miałam swój powód.
-Dziecko, tak?
-Co?
-Wtedy mówiłaś dużo o dzieciach. Jesteś w ciąży, tak?
-Co? Nie!- zaprzeczyłam szybko. Też coś. Na prawdę nie zrozumiał o czym mówiłam?
-Chcę zobaczyć.
-Niby jak.- Rozbawił mnie tym. Ale jednak nie powinnam była się z tego śmiać od tak. 
Zanim się obejrzałam stałam przyparta do ściany. Znów pojawiło się to szybsze bicie serca.
-Tak jak zawsze.-  Poczułam zimne ręce na swoim brzuchu. Od razu przeszył mnie dreszcz. Cholera, dlaczego tak łatwo dałam się podejść?
-Nie możemy. Mieszasz mi w głowie.- Powiedziałam choć nic nie zrobiłam by go w jakiś sposób zatrzymać. 
-Dlaczego? Zakochałaś się we mnie?- zatrzymał swoją twarz bardzo blisko mojej. Jego oczy wierciły we mnie dziurę, lecz nawet nie mrugnęłam. 
Jeśli nie teraz to kiedy? 
-Tak.- Przyznałam patrząc mu prosto w twarz z bijącym sercem w środku. Gdyby się jeszcze trochę zbliżył na pewno by je usłyszał. 
-Tak myślałem.- Uśmiechnął się lekko po czym prawie, że dałam się zaskoczyć tym jednym pocałunkiem. Nie wiedziałam co myśleć więc oddałam pocałunek mając nadzieję, że nie zapowiada on niczego złego. Bo nie mógł skoro zaraz potem został ze mną na dłużej.



Jeśli jakieś błędy to bardzo przepraszam. Jestem dość śpiąca i mogłam coś przeoczyć.








5 komentarzy:

  1. Wow, ale się działo! Uwielbiam czytać takie rzeczy, a pisać.... no xD , więc rozumiem cię. Ale uważam że wyszło bardzo fajnie! I nie przejmuj się statystykami, to taki okres, gdzie każdy ma zapierdziel w szkole/na studiach i sama jeszcze nie nadrobiłam shota o Kookiem u cb z tych powodów:p

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak dopiero to czytam. I nie wiem co napisać heheh.
    Fajnie napisane...
    A... Mogę prosić o drugą część???? Proszę proszę proszę proszę proszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak prosisz to przecież nie mogę ci odmówić. Oczywiście pomyślę nad następną częścią :*

      Usuń
  3. Ja się dołączam do prośby:) 2 prośby to zawsze większa motywacja;]
    I przy okazji, nominowałam cię do LBA
    http://butterflyyoja.blogspot.com/2015/11/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie BTS? Tęsknię za Taehyungiem :'(
    Czekam, czekam!! :)

    OdpowiedzUsuń