piątek, 1 stycznia 2016

G- Dragon- Władza absolutna cz.2

Kolejna część pełna intrygi. Gdy to pisałam miałam zamiar trochę namieszać. Myślę, że was nieco zaskoczę no i zmuszę do tego byście pomyśleli nad całością. Co się z czym je itp. Mogę tylko zdradzić poszłam w koncept bohaterów, którzy stoją po tej złej stronie.Powiedziałam bym, że to żadna filozofia  by zrozumieć xd 

A także by trochę urozmaicić sobie życie stworzyłam maila specjalnie do rozmów z wami. Myślę, że znajdzie się jakaś chętna osóbka. Na prawdę nie gryzę... na odległość.  Oczywiście gdyby ktoś chciał sobie pogadać. Przyjmuję wszystkie niedorzeczne myśli oraz zwariowane pytanie czy też teorie. A nawet prośby mniej lub bardziej osobiste. Czyli jednym słowem linię komunikacyjną!! Zapraszam. Chętnie was poznam ;*
Na razie podaje wam go tutaj, a z pewnością za nie długo znajdzie się na szablonie i będzie dostępny dla wszystkich.







 Co za ironia. Czy aby na pewno jest na tyle głupi by aż tak się odsłaniać?
Chcą się mnie teraz pozbyć?
Ale przecież nie wyglądają jakby mieli się czym przejmować. Już na pewno nie tym gdzie posłać mi pierwszą kulkę.
Przebiegły Ji Yong. To pasuje do niego bardziej.
No cóż zaraz okaże się kto kogo zaskoczy pierwszy.
-Chodźmy porozmawiać.
Wyprostowałam się po czym odwróciłam z uśmiechem.
-Jasne.- Podążyłam za nim na górę, a gdy zamknęłam za sobą drzwi w cale się nie odwróciłam.
-Co cię sprowadza o tej godzinie i to w samym szlafroku?
-Och, no wiesz. Miałam gościa i pomyślałam, że może ci się przydać.- Powoli zaczęłam rozwiązywać szlafrok.
-Więc gdzie on jest?
-Bardzo blisko.- Wyciągnęłam pistolet.
Nie spodziewał się tego, że będę na tyle śmiała. Ale co to by była za zabawa gdybym odsłoniła wszystkie karty przy pierwszym spotkaniu?
-Dlaczego tak patrzysz. Przecież widziałeś mnie już w bieliźnie.
-Widzę, że się przygotowałaś. Nie wiem tylko dlaczego celujesz we mnie?
-Okazuje się, że ty też masz ukrytą kartę, ale nie schowałeś jej za dobrze.
-O co ci chodzi.
-Chcę tylko dobrze cię zrozumieć. Jeśli spodobają mi się odpowiedzi to wrócimy do poprzedniego stanu rzeczy. A teraz przypomnijmy sobie wszystko od początku.
-Znasz cały początek.
-Okazuje się, że nie.
-Więc miejmy to z głowy.
Usiadłam na fotelu w dłoniach obracając magnum 45. Ji Yong poszedł za moim przykładem i zajął wskazane przeze mnie miejsce.
-Przyszedłeś do mnie po tym gdy dostałeś list. Twierdziłeś, że podpisał się jako twój przyjaciel. Stwierdziłeś, że będzie próbował przeszkodzić ci w twoich planach. Nie chciałeś go zabijać choć tak było by o wiele prościej. Czy tak? A może coś pomyliłam.
-Zgadza się. Wiesz także o sekretarzu. Sama go zabiłaś by dostać dokumenty, które miałaś mu przekazać. Chodziło o to by myślał, że dostał to czego oczekiwał. Coś ci się nie zgadza?
-Jedna zasadnicza sprawa, ale to zaraz.  Wszystko do tej pory jest okej. Dałam mu nic. Zwykłe ulotki. Dlatego odwiedził mnie gość. I dlatego tu jestem. Ale jednak zwolnij trochę.
Wstałam z fotela.
-Dowiedziałam się jak się nazywa. Ale co tam imię przecież go widziałam i wiesz co? Jest zaskakującą podobny do jednego z twoich kolegów. Można by powiedzieć, że taki sam. Chyba wiesz, o którym mowa. Jest teraz tutaj nieobecny. Czy właśnie może szykuje się by podpalić mi dom?
-A to ciekawe. Gdzie go zobaczyłaś?
-Zdjęcia.
-A więc mówisz, że to on?
-Nie wiedziałeś?
-Myślisz, że gdybym był w to zamieszany jego zdjęcia od tak stały by w salonie? Oboje wiemy, że nie znałem jego imienia, ani nie widziałem jak wygląda. Teraz wiem, że miałem szpiega.
-A co jeśli ci nie wierzę. To podejrzane.
Nagle nic się ze sobą nie zgadza. Wiedziałam, że sprawa dotycząca władzy nie może być aż tak łatwą sprawą. Co oznacza, że trzeba przyjrzeć się temu z jeszcze większym dystansem niż myślałam.
-Tak broń, chyba nie jest ci już potrzebna.
-Okej.- Schowałam ją s powrotem.
-Więc się uspokój.- Kwon zjawił się koło mnie obejmując dłońmi w pasie.- Działamy razem. A plan wciąż obowiązuje, tak? Zajmę się nim jak należy.
-Oczywiście, że się zajmiesz. Zabijesz go.- Uśmiechnęłam się  po czym pocałowałam go gryząc lekko w wargę.
Wyrwałam się z jego uścisku.
-Tak zrobię.- To ostatnie słowa jakie usłyszałam zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi. Niech go zabije tylko tak uwierzę.


***

Musiałam zjeść śniadanie w swoim pokoju by nie spłoszyć  oszusta. Ale i tak nie zamierzam tu siedzieć w nieskończoność. Obecnie mam zamiar osobiście zobaczyć jego egzekucję. Nawet jeśli on tego nie zrobi zrobię to ja, a wtedy to będzie prawdziwa rzeź. Nie pozwolę sobie na to by zostać pionkiem w ich grze. Zdecydowanie mam zamiar ją wygrać  bo okazuje się, że stawka jest wysoka.

Po śniadaniu zeszłam na dół. Oczywiście wszyscy zdążyli się pochować. Chociaż nie.
Jest jedna kartka i wychodzi na to, że  jednak jest w tym mieszkaniu coś więcej niż ładne wnętrze. 

Piwnica, a w niej zamiast śmiercionośnej
broni tylko wino. Wręcz dość by nikt nie podejrzewał, że jest tu ukryte przejście. 
Skrzynia już została odsunięta, a drzwi nieco uchylone. 
Weszłam do środka. Ten widok nieco mnie rozbawił. 
-Myślałam, że już nikt nie bawi się w staromodne tortury. Żeby tak własnego kolegę,  no no.
-Podobno warto czasem wrócić do sprawdzonych sposobów. 
-Okej Jiyong. Więc co na tym zyskałeś? Jakąś wskazówkę?  
-Jak na razie pozostaje nieugiętym. 
-Może odsłonić mu oczy. Przywitałabym się. 
-Jak chcesz. 
Jiyong odsłonił jego twarz. 
-Tak piękna twarz, tak oszpecona. A wystarczyło po prostu porozmawiać. 
-Z tobą nigdy.- Wymamrotał po czym zaczął się śmiać. 
Ciekawy przypadek zupełnej bezmyślność.  
Podeszłam do niego i wymierzyłam mu prosto w policzek. Krew pojawiła się od razu gdy przecięłam policzek paznokciem. 
-Na pewno mnie poznajesz. Ach, no tak. Przepraszam, że nie dałam ci tego czego oczekiwałeś, ale okazało się, że w sumie i tak nie grasz po właściwej stronie. 
Odwróciłam się do Jiyonga, który wpatrywał się w naszą stronę  z grobową miną. 
Podeszłam do niego kładąc mu dłoń na ramieniu. 
Pochyliłam się do jego ucha.
-Nieważne kto go zabije. Ja czy ty. Chcę to tylko zobaczyć. Teraz. 
Odsunęłam się by móc dobrze widzieć. 
Pewnie w jakimś stopniu to nie jest miłe uczucie. Lecz co by byli z nas za ludzie jeśli w tej robocie ciągle byśmy się wahali? 
-Ten plan się uda!- Krzyknął. 
Jednak nic więcej nie usłyszałam poza wystrzałem. Zostało po nim tylko bezwładne ciało i dziura w miejscu gdzie chwilę temu biło jego serce.
Patrzenie na krew z samego rana nie było najlepszym pomysłem dlatego zaraz potem wyszłam. Ja i Jiyong musieliśmy w końcu porozmawiać o dalszym planie i tym co znajduje się w kopercie. A przy okazji sprawdzę jak bardzo wierzymy sobie nawzajem.
Poczekałam tylko aż wyjdziemy z piwnicy.
-Już czas dowiedzieć się o co tyle krzyku.
-Więc chodźmy.
Poszliśmy znów do jego pokoju, w którym byłam jeszcze wczoraj. Chyba już nie będę w stanie go sobie inaczej kojarzyć niż z tą sytuacją. Lecz te informacje pozostawiłam dla siebie i usiadłam w fotelu podczas, gdy Jiyong oglądał całą zawartość w skupieniu. Na koniec tylko westchnął tak jakby już dawno się tego domyślił.
-Przeczytaj- Wyciągnął dłoń bym odebrała od niego papiery.
-Nie chcę. To pewnie coś zawiłego więc po prostu mi opowiedz.
-Skoro chcesz. Chociaż nie wiem czy to zrozumiesz, kochanie.
-Spróbuj.- Popatrzyłam na niego wyczekującą.
-To są dowody obciążające prezydenta. Z pewnością starannie zgromadzone przez samego premiera.
-Chce przejąć władzę. To dość oczywiste, ale po co było to twojemu koledze?
-Pewnie miał jakoś na tym skorzystać, więc postanowił mu pomóc.
-Hymm, ale on już nie żyje.- Stwierdziłam to co oczywiste, a w mojej głowie już rodził się plan.
-Więc, myślimy o tym samym.
-To postanowione.
Wstałam z fotela wystarczająco zadowolona z tego jak potoczyły się sprawy. Teraz mogłam więcej niż sam Jiyong był w stanie sobie wyobrazić. A to połowa sukcesu.

***

-Ellen jak ma się moje dziecko?
-Bardzo dobrze, proszę pani.
-To świetnie. Nie będzie mnie jeszcze dziś. Powiedz dziewczynom, że realizuję plan. Gdybym nie wróciła to znaczy, że siedzę w pudle, a wtedy wiecie co robić. To bez odbioru.
Rzuciłam telefon do torby gdzie już leżały wszystkie potrzebne rzeczy. Wystarczyło tylko dobrze się spisać i wydusić mojego gościa z ostatnich informacji. Choć myślałam, że będzie się bardziej opierał, facet okazał się być zbyt słaby do tej roboty. A tacy prędzej czy później kończą z głową w piachu.
Wyjrzałam przez okno. Pogoda była dość spokojna. Żadnego wiatru czy deszczu. To musiało zapowiadać moje zwycięstwo.
Gdy Jiyong pojawił się w drzwiach pokoju uśmiechał się szeroko więc odpowiedziałam mu tym samym kiedy podszedł by mnie przytulić.
Nie spodziewałam się tego. Trochę mnie tym zaskoczył. Nigdy nie podejrzewałabym go o taką wylewność. Mogłabym powiedzieć, że to było dość przyjemne uczucie. Ponieważ nikt, nigdy mnie nie przytulał. Teraz wiedziałam jakie to uczucie i przez krótką chwilę pomyślałam jak to by było gdyby było inaczej. Jednak kiedy się odsunął wróciłam do rzeczywistość przypominając sobie automatycznie o tym, że nie jest i nie będzie inaczej.
-Nagle przestałaś się uśmiechać. Co się stało?
-Zupełnie nic. Po prostu już się nie mogę doczekać. Czy w takich sprawach nie powinniśmy być choć trochę poważni? - Położyłam dłonie na jego ramionach na powrót się uśmiechając na co tylko przyciągnął mnie bliżej.
-Pomyślałbym, że się denerwujesz.
Zaśmiałam się.
-Ja się nie denerwuje. Ja wyczekuje.
-Skoro tak to się pomyliłem.
Pochylił się by mnie pocałować. Całkiem tak jakbyśmy nie robili tego nigdy. Nie wiedziałam co to niby miało znaczyć dla niego, ale rozchyliłam usta wpuszczając go głębiej.
Było cudownie, ale jednak coś mi się w tym nie podobało.
To maiło w sobie za dużo uczuć.
Odepchnęłam go delikatnie.
-Czasem myślę, że ... mogło by się nam udać. Gdyby świat nie był ... taki jaki jest.
Teraz nie wiedziałam co powiedzieć na temat jego słów. Ale z jednym, prawdziwym faktem się zgadzałam.
-Ale świat taki nie jest. Nie ten, w którym żyjemy. My oboje.
Jiyong puścił mnie. Wiem, że zrozumiał moje słowa. Byłam z nim szczera.
Nic byśmy nie stworzyli, a nawet jeśli to rozpadłoby się i nie zauważylibyśmy tego.
Z resztą ja od początku nie mogłam.
-Przyjdziesz za chwilę? Chcemy jeszcze wszystko sprawdzić.- Jiyong nagle zmienił temat. Nie przeszkadzało mi to jeśli właśnie tak chciał o tym zapomnieć. Postanowiłam mu w tym pomóc, więc kiwnęłam głową, a on zniknął na schodach.

***

W samochodzie panowała kompletna cisza. Możliwe, że każdy myślał jeszcze raz nad całym planem szukając w nim jakiejś luki. W mojej głowie toczyłam ten sam dialog wykluczając wszystko po kolei. Choć czasami pojawiały się niepotrzebne mi już słowa. Należały do tej samej osoby, która teraz w skupieniu prowadziła samochód.
Myślałam, że raczej się tym nie przejął.
I miałam rację. Zaraz potem jak zeszłam na dół Jiyong zachowywał się tak jak zwykle, z obojętnością i jednocześnie skupieniem na wypowiadanych słowach jakie kierował do swojej drużyny. Nawet się uśmiechnął. Uznałam to za coś normalnego dla niego, a jednak gdzieś to zostało. A tym miejscem był mój umysł.
Zaczynało mnie to irytować. To zachowanie w ogóle nie podobne do mnie.
Nasz plan zakładał, że to ja i Jiyong tworzymy główną parę prowadzącą, jak to nazwał Taeyang. Osobiście wolałam inną nazwę, ale już się nie sprzeczałam.
Teraz myślę, że to może być okazja do rozmowy.
Przecież wszystko może się stać.

***




Podrobiona identyfikacja poszła bardzo szybko, bez zbędnych pytań. Ale i tak pozostali czuli, że w każdej chwili może zabrzmieć alarm, a wtedy nie ma ucieczki. Już weszliśmy do paszczy lwa.
Szukałam wzrokiem i zapamiętywałam ważne szczegóły. Nie było ich zbyt wiele. To największa twierdza do jakiej przyszło mi się włamać. Jeśli zapiszę to na swoje konto będę już legendą w tym fachu. Ale wciąż nawet nie znajdowaliśmy się w środku. 
Samochód porzuciliśmy na tyłach. Daesung został w aucie zajmując się całą informatyką tak by nikt nie mógł nas zauważyć.
Wzięłam ze sobą wszystko co uznałam za potrzebne przypinając do butów, chowając w rękawach i wszędzie tam gdzie byłam pewna, że nic nagle nie wybuchnie.
-Gotowa.- Oznajmiłam reszcie drużyny. Na prawdę byłam gotowa jak nigdy. Czułam w żyłach tę adrenalinę, która napędzała mnie do działania.
-Chodźmy.
Weszłam do środka zaraz za Jiyongiem. Od razy w oczy rzucili mi się inni ochroniarze, którzy mierzyli nas wzrokiem bacznie obserwując. Czułam się jak w filmie. A raczej jak aktorka obserwowana przez setki kamer i fanów jednocześnie. Może w innej sytuacji bym się cieszyła, ale nie tu i nie w tym momencie. Dlatego kiedy drzwi się zatrzasnęły, a ja je zamknęłam poczułam się lepiej.
Stroje ochroniarzy nie są zbyt użyteczne, ale musiały starczyć, by dostać się do pokoju na najwyższym piętrze, gdzie przesiaduje prezydent.
-Niezbyt wygodne.- Mruknęłam patrząc z uśmiechem na Jiyonga w garniturze. Musiałam dobrze zapamiętać ten widok.
Niestety nawet mi nie odpowiedział, za to udało mi się rozbawić resztę.

Zwykła zamiana też poszła szybko i bez zakłóceń. Wydawało mi się to podejrzane. W  końcu to siedziba najwyższych władz, a nam się udało.
Oczywiście wierzyłam w swoje umiejętności bardziej niż w umiejętności piątki ludzi. Jednak z pewnością było coś na rzeczy. Spodziewałam się wszystkiego, kiedy wchodziliśmy do ogromnego pokoju, a zaraz potem przed oczami miałam jego. Siedział sobie tam i od tak po prostu pisał. Niczego nie podejrzewając. Wystarczyło wycelować i strzelić. Tylko, że plan zakładał co innego. Mieliśmy dostać coś czego nie dostał Seunghun. Wszyscy chcieliśmy to mieć. 
Nikt nie wiedział co to może być.
Wydawałoby się, że to głupie tak się narażać nie wiedząc na czym się stoi i czy się nie wpadnie. Jedyne co nas do tego przekonało był mój nocny gość. Jeśli temu miałabym się ustawić do końca życia to było warto spróbować.
Przecież żyje się dla takich chwil jak te.
Miałam ze sobą wsparcie. Moje dziewczyny były już na miejscu.
Weszliśmy jak normalni ludzie, podchodząc do jedynej osoby bez broni, w tym pokoju. Powoli, lecz zdecydowanie.
Wszyscy wyciągnęliśmy broń w tym samym czasie.
Ale chwila.
Okazało się, że tylko ja celuje w odpowiednią osobę.
Każdy patrzył na mnie poważnie, a Jiyongowi nawet powieka nie drgnęła.
Ja chciałam ich wszystkich zabić.
-Podły sukinsyn!- Te słowa jako pierwsze wyszły z moich ust, a miałam ich o wiele więcej.
Że też ten dzieciak zrobił coś takiego. Chyba w ogóle nie zważał na to jaką suką potrafię być kiedy ktoś zalezie mi za skórę. W tym momencie Jiyong i cała reszta jego zgrai znaleźli się na pierwszej liście ludzi, których zabiję jeszcze w tym roku.
-Cieszę się, że mogę w końcu cię poznać.- Odezwał się jako pierwszy prezydent. A nawet wstał z fotela.
Popatrzyłam na niego lodowatym wzrokiem i pomyślałam, że mógłby nie żyć już dawno. 
-Ciekawy pomysł.- Powróciłam wzrokiem do Jiyonga.- Piesek pana.- Zwróciłam się do Ji obdarzając go pogardliwym wzrokiem.
-On tylko wykonywał rozkazy. Jestem tylko ciekaw czyje rozkazy wykonujesz ty?
-Po prostu lubię zabijać takich sukinsynów.
I pomyśleć, że jeszcze pół godziny temu dałam dotknąć się jednemu z nich. Pierdolenie o czymś co nie miało sensu. Przynajmniej wtedy go odepchnęłam, ale zmycie z siebie jego zajmie dłużej.
Powinnam się tego domyślić. Właściwie już się przygotowałam, ale nie mogłam od tak je tu teraz zawołać.
Musiałam przynać sama przed sobą, że sprawa była przegrana, a wściekłość prawie, że przysłoniła  mi moje opanowanie. A przecież właśnie tego chcieli.
Powodu by mnie zabić.
Ale go nie dostaną.
I wszyscy o tym wiedzieli dlatego tylko patrzyli, ale ja tak na prawdę patrzyłam tylko na jedną osobę, która miała być sojusznikiem.Właściwie czemu by nie uderzyć w jego czuły punkt?
-Nie tylko ja tu jestem mordercą.- Orzekłam i spojrzałam na Jiyonga. Doskonale wiedział o co mi chodzi, a raczej o kogo.
-Jak to jest zabić własnego przyjaciela? Czułeś, że to lubisz? Wydawało się, że ci ulżyło kiedy strzeliłeś.
Nie odpowiedział. Nie wiem czy nie chciał czy nie mógł, ale  wiedziałam, że słowami trafiłam celniej niż bronią, ponieważ drgnęła mu powieka. Z daleka widziałam jak zaciska szczękę, a palce na spuście.
Doskonale wiedziałam, że tego nie zrobi. Wszyscy patrzyli, więc nawet nie mógł powiedzieć tego co myśli. Na prawdę jak piesek pana, aż wywołało to u mnie śmiech.

***

-....uznaje się za winną....
Z pewnością powinnam siedzieć za kratkami, ale nie będę, ponieważ nie chcę tego. I pewna osoba też nie. Czekałam tylko by ściągnąć więzienne ubranie i porzucić te cholerne mury już na zawsze.
Byłam całkiem spokojna.
Przemyślałam co zrobię jako pierwsze i tym razem sama.
Jak zwykle z takiej historii może wypłynąć mnóstwo wniosków, ale po co się nad nimi zastanawiać?
Teraz próbuję tylko ciągle analizować coś co musiałam przeoczyć, ponieważ dałam się złapać.
,,mogło by się nam udać?
Kolejne brednie i kolejne wspomnienie, które zaczęłam nienawidzić całym sercem.
Spojrzałam na zegar samotnie wiszący na ścianie. Odliczał czas do mojego wyjścia i czas śmierci.
Przestałam się w niego wpatrywać gdy drzwi celi się otworzyły, a strażnik powiedział, że mam ważnego gościa.
Więc poszłam do pokoju spotkań. Nie było w nim strażnika tak jak to zazwyczaj się odbywa, ale w końcu premier może wszystko.
Usiadłam na tym zimny krześle naprzeciwko niego. Od razu położył mi prezent na stoliku, a ja od razu zajrzałam.
-Ładne.
-Więc się ubierz bo wychodzimy stąd. Czas na porządną zemstę na tym chłopaku, o którym wspominałaś. Prezydent dał go do ochrony świadków, choć świadek z niego żadny.
-To żadna przeszkoda.- Stwierdziłam spokojnie. - Ale załatwiłeś to, tak?
-Oczywiście. Widzisz tu jakiś strażników?
-Dzięki. jak zawsze mnie nie zawiodłeś, premierze.- Uśmiechnęłam się pierwszy raz od tygodnia.- Tato.
Teraz wszystko miało się dopiero zacząć.



Zaskoczyłam was choć trochę? No i mam dylemat. Chyba wiecie o co chodzi.......

.........................PART 3 ........????????????


PS: Nie wiem dlaczego, ale jakoś znów wplątałam politykę. Coś się ze mną dzieje? A tak na prawdę to po prostu kiedy myślałam nad fabułą pomyślałam, że to  muszą być jakieś ważne osoby i takie, które by coś znaczyły więc tak wyszło...


5 komentarzy:

  1. No to się dzieje! Myślałam, że Ji jest jednak po jej stronie. A tu niespodzianka. I mam nadzieję na part3, bo jestem ciekawa co tam się jeszcze wydarzy. A że wplątałaś politykę i w ogóle, że kryminał to super, jak pisałam uwielbiam akcje tego typu, broń, gangsta no i miłość:)
    Mam ci napisać maila?;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej cieszę się, że podoba się to mojej wiernej czytelniczce. To znaczy,że nie jest tak źle ze mną;D Nom jeśli masz chęć to pisz:》

      Usuń
  2. Witam! Chciałam poinformować, że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award!
    Więcej informacji na moim blogu: LINK

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pytanie czy była by możliwość zamówienia opowiadania ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o scenariusz to jest możliwy do zamówienia.Niestety nie jestem w stanie napisać coś długiego, ponieważ skupiam się nad obecnym opowiadaniem. Ale z chęcią mogłabym rozwinąć scenariusz na jakieś 2 lub 3 części. Jeśli się zdecydujesz to daj znać^^

      ( odpisałam też pod 4 częścią :D )

      Usuń