poniedziałek, 4 stycznia 2016

BTS- 11

 I jest ! Całkiem nowy, odrobinę krótszy, ale nie chciałam już tyle czekać więc wrzucam to co jest. Ruszam z akcją do przodu.







Wróciłam do domu w dość dobrym nastroju z myślą, że dobrze zrobiłam godząc się na to. W końcu dlaczego miałabym być ciągle sama? Bez praktycznie nikogo oprócz siostry i przyjaciela. Lubię Nama. Może jeszcze nie do końca jestem pewna czy go kocham, ale  wiem, że warto spróbować. Może to w końcu będzie oznaczać coś dobrego niż tylko same kłopoty. Po co przejmować się kimś kto od początku jest niemiły i chamski? Nie będę mieszała sobie w życiu bardziej niż już jest pomieszane.
Właśnie z takiego rozumowania wyszłam i nie mam zamiaru nic zmieniać. Niech się dzieje co chcę. Bo ja chcę być w końcu szczęśliwa. Chyba nareszcie mogę sobie na to pozwolić.
Z uśmiechem na twarzy zamknęłam za sobą drzwi, a gdy się odwróciłam przede mną stała  Mary. I to ze wściekłą miną.
-Jak w ogóle do tego doszło.
-No nie. Znów mnie śledziłaś?- Teraz to ja się zdenerwowałam. Czy to się kiedyś skończy?
-Tak.
-Dość! Czy już nie powiedziałam, że nie będę w tym uczestniczyć?  Co jest w tym aż tak nie jasnego?
-To nie było sprawiedliwe. Powiedziałeś, że spróbujesz. Naruszasz naszą umowę.
-Umowę?  Jaką umowę?  Nigdy nie było żadnej umowy. Powiedziałam, że więcej tego nie zrobię. Od teraz żyje swoim życiem. Nagle się pojawiłaś i mieszasz nawet nie pytając jakie moje życie było wcześniej. A było do dupy! Teraz się zgodziłam bo tego chciałam. Być szczęśliwa to aż tak dużo?
-Dobrze, więc...
Zniknęła zostawiając mnie złą na środku pokoju. Miałam nadzieję, że nie będziemy musiały się dłużej spotykać. Został mi po niej zły humor, a było tak dobrze.

☆☆☆ ( 4 dni później )

Chyba wariuje. Czy to ma być jakaś zemsta umarłych czy co? Jestem prawie pewna, że to Mary próbuje mi pokazać jakie będzie od teraz moje życie. Szkoda tylko, że nie wie iż za niedługo dostanę zawału. Od dwóch dni przychodzą do mnie różne przypadki straszne czy też mniej straszne. To w sumie bez znaczenia. W końcu w pierwszym dniu pracy po długim wypoczynku, którego nie miałam postanowiłam zatrudnić Carla tylko po to bym bezpiecznie dotarła tu na miejsce. Oczywiście myślałam, że nic się nie stanie. Ale zaczęłam piszczeć jak opętana  gdy na drodze stanął człowiek. Dopiero kiedy zablokowaliśmy całą drogę, a ja zdążyłam się uspokoić i zbesztać za swój strach ruszyliśmy.
-Przepraszam, że musiałeś z samego rana wysłuchać tylu wyzwisk.
-No cóż. To było nowe doświadczenie.  Ale powiedz jak ty się czujesz. Widzisz coś jeszcze?
-Nie. Myślę, że ta dziewczyna się na mnie mści. Chyba zwariuję.- Szepnęłam.
-Kochana, po tym co mi powiedziałaś, gdybym sam mógł ją zobaczyć to z pewnością też bym tak zareagował. 
-Wiesz, myślę, że już więcej jej nie zobaczę. Powinnam się cieszyć, ale to co się dzieje w cale nie sprawia, że się cieszę.- Przyznałam. 
-Och, kochana nie bądź z tego powodu smutna. To z pewnością chwilowe. Przecież możliwe, że to nie ona. 
-Chciałabym w to wierzyć.- Mruknęłam.
-To uwierz.
-No dobrze. Zadzwonię do ciebie po pracy. To idę.
Wysiadłam z auta wciąż nie do końca przekonana czy to dobry pomysł. W końcu mogłam zadzwonić prosząc o jeszcze jeden dzień wolnego. Tylko, że wtedy starałabym się to przeciągać, a Tae pomyślałby, że to przez niego i, że próbuje go unikać. Chociaż to i tak dawno stało się oczywiste. Dlatego musiałam tu być, a kiedy pchnęłam drzwi i weszłam do środka wypuściłam powietrze z płuc. 
Chciałam już iść przebrać się w dobrze znany fartuch, ale Hannah dopadła mnie  na środku holu i bez żadnego wyjaśnienia zaciągnęła do pokoju. Spojrzałam na nią kompletnie nie rozumiejąc dlaczego zamyka drzwi na klucz. 
-Cieszę się, że zdążyłam cię złapać.
-Dlaczego?
-Bo dziś pod żadnym pozorem nie możesz wpaść na szefa i Monick.
-Dlaczego?- Znów zapytałam zdezorientowana. 
-Jak to dlaczego? Czy ty nic nie wiesz?
-Ja nigdy nic nie wiem.- Odparłam sarkastycznie. Gdyby tylko wiedziała ile ostatnio miałam zmartwień nie zadawałaby takich głupich pytań. 
-Monick i Taehyung mieli ze sobą ostre starcie.
-Co to znaczy?
-Pokłócili się. Okropnie. Krzyczeli jak szaleni. 
-Co ja mam z tym wspólnego?
-Bo o ciebie się kłócili. 
Usiadłam sobie na pobliskim krześle. Jeszcze tylko brakowało końca świata. 
-Też pomyślałam, że to nie jest możliwe. A jednak mam wiarygodne źródło i okazało się, że gdy wyjechałaś Monick oskarżyła Tae, że niby zawsze odstrasza od siebie ludzi. Więc kazała mu cię przeprosić.
-Kazała mu? 
-No.... tak. 
Nie wiem dlaczego, ale trochę poczułam się zawiedziona. Leciał tu tylko dlatego, że mu kazała, a nie bo sam uznał, że tak trzeba. 
-No cóż i tak mam zamiar go unikać więc nie musisz się martwić. 
-Chciałam cię tylko ostrzec, że szef nie jest w dobrym humorze.
-Na prawdę dzięki.- Postarałam się uśmiechnąć choć przyszło mi to z trudem. 

Kiedy szorowałam blat myślałam, że dostanę zawału gdy w odbiciu pojawił się duch.
 To co usłyszałam wciąż nie dawało mi spokoju. Upewniało mnie tylko w tym, że jestem na dobrej drodze by zapomnieć o ostatnich wydarzeniach w moim życiu. Jeśli jednak jakimś cudem to się nie uda, zawsze mogę się zwolnić. 
Czekałam na przerwę by choć na chwilę się stąd wyrwać. A gdy nadeszła rzuciłam ścierki, zdjęłam fartuch i wyszłam do holu. Lecz stanęłam zaskoczona.
-Przyszedłem zabrać cię na lunch.- Namjoon uśmiechnął się, a Hanna posłała mi jeszcze szerszy uśmiech. 
Kurcze.
-Okej.- Odparłam niepewnie. W ogóle nie spodziewałam się, że zechce tu przyjść i w dodatku pokazać, że nasze relacje to jednak coś więcej niż tylko znajomy z widzenia. Mogłam się domyślić co myśli Hanna. Spojrzałam na nią, ale już się nie uśmiechała, a wręcz chciała mi coś przekazać. Chyba wiedziałam co. 
Miałam go unikać więc wszyłam razem z Namjoonem.
-Co chcesz dzisiaj zjeść?- Zagadnął mnie.
 Wydawał się wesoły. Jak zwykle. Czego nie mogłam powiedzieć o sobie. 
-Wystarczy zwykła kanapka. 
-Jasne.- Otworzył przede mną drzwi po czym wsiadłam do samochodu. 

Dojechaliśmy pod dobrze znaną mi restaurację i na prawdę się uśmiechnęłam. 
-To moja ulubiona restauracja.
-Moja też. 
-Więc chodźmy coś zjeść. 
Złapał mnie za rękę, a ja nie protestowałam. 
Wybrałam stolik przy, którym usiedliśmy. Zamówiłam to co zawsze.
-Nie wiedziałam, że przyjdziesz.
-Sam nie do końca wiedziałem czy powinienem. Widzę, że nie za bardzo ci się to spodobało.
-Nie, skądże. Po prostu mam ciężki dzień, ale wiedz, że się cieszę. Pewnie gdyby nie ty siedziała bym tu, teraz sama. 
-Sora.- Nam pochylił się nad stolikiem patrząc mi prosto w oczy. Nie chciałam żeby cokolwiek w nich zobaczył, dlatego odwróciłam wzrok.- Nie odwracaj wzroku. Powiedz mi o co chodzi. Nie uważasz, że powinniśmy być ze sobą szczerzy jeśli ma nam się udać?
-Tak, masz rację. Tylko, że już ci mówiłam. Zły dzień. 
Uśmiechnęła się do niego. Czułam się okropnie z tym, że za każdym razem będę musiała kłamać. A jednak wciąż nie chcę myśleć o tym co by było gdybym powiedziała mu prawdę. Komukolwiek. Przynajmniej nie teraz kiedy dopiero wszystko się zaczyna. 
Powróciła myślami do rzeczywistości, gdy Joon przykrył swoją dłonią moją.
-Cokolwiek to jest, gdy zechcesz to możesz mi powiedzieć. 
-Okej. Na pewno tak zrobię. 
Nie wiem tylko czy się na to zdobędę.

Przez kolejne pół godziny siedzieliśmy rozmawiając na różne tematy. Przez chwilę było miło, ale czas się kończył i musiałam wracać do pracy. 
Oczywiście Namjoon znów mnie zaskoczył, gdy na pożegnanie ucałował mnie w policzek. 
Mimowolnie uśmiechnęłam się, a kiedy odwróciłam napotkałam spojrzenie Taehyunga. 
Był zaskoczony, lecz aż tak nie dał po sobie tego poznać. To aż dziwne, że mnie udało się to zobaczyć. Po prostu zignorowała to i poszłam przed siebie. 

☆☆☆

Wracając do domu postanowiłam przejść się do sklepu. Po drodze zadzwoniłam do Carla zapewniając go, że z pewnością nikt nie napadzie na mnie o dziewiątej w nocy i to w sklepie pełnym ludzi. 
Stałam przed półkami zastanawiając się jakie wino było by najlepsze do chińszczyzny. Ale i tak postawiłam na klasykę. 
Zamierzałam stanąć w kolejce przy kasie, ale wpadłam na kogoś, a raczej byłam tego bliska. Nie patrząc na nieznajomego przeprosiła i minęła. Jednak zrobiłam tylko jeden krok. 
Przez chwilę wydawało mi się to niemożliwe. Nie chciałam się odwracać. Ale ciekawość wygrała w tym przypadku. 
Powoli odwróciłam się na pięcie i spojrzałam w twarz człowiekowi, który okazał się mi najbliższym na świecie. I w jednym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że to mój dziadek. Ucieszyłabym się tylko, że on nie żył już od pięciu lat. 
Przeprosiła ducha.
Mój Boże!
Upuściłam wino, które się roztrzaskało. Wiedziałam, że tym zachowaniem zwróciłam na siebie uwagę, ale nie potrafiłam się ruszyć. Mogłam tylko patrzeć. Nie widziałam go tak dawno. Myślałam, że odszedł. A jednak wciąż tu był. 
Z tyłu docierały do mnie czyjeś słowa, ale to były zaledwie niezrozumiałe szepty. Póki nie usłyszałam znajomego głosu blisko ucha. Zignorowałam go. Nie obchodziła mnie cała reszta. Nie chciałam się odwracać bo bałam się, że zniknie. I nie będę mogła patrzeć na jego uśmiech.
Jednak wszystko się rozwijało w momencie, w którym czyjeś dłonie podniosły mnie do góry, a postać uśmiechniętego dziadka zniknęła. 
Zdążyłam jedynie krzyknąć. 
Nie wierzę, że nie zamieniłam z nim nawet jednego słowa. Chciałam o tyle rzeczy zapytać. 
Zamiast stać tam, stałam na chodniku, a przede mną stał nie kto inny jak Taehyung. 
- Dlaczego to zrobiłeś! -Krzyknęłam. 
-A co, miałaś tam tak stać i patrzeć pustą przestrzeń podczas kiedy inni patrzyli na ciebie jak na dziwadło.- Odparł zły. 
Miałam ochotę go uderzyć i zrobiłam to. Uderzyła pięścią w jego ramię. Z pewnością nawet tego nie poczuł, ale miałam to gdzieś. 
-Wolałam tam stać. Z resztą i tak byś nie zrozumiał. Zawsze myślisz o sobie! 
-Nie podziękujesz mi?
-Nie!- Krzyknęłam aż dysząc z wściekłości.- Co do cholery jest nie tak? Co ty tu robisz! Miało cię tu nie być. Chciałam z kimś porozmawiać. 
A on wszystko zaprzepaścił. Mogłam porozmawiać z osobą, która mnie kochała. Wystarczyło zwykłe ,,cześć'', ale nawet tego nie mogłam.
W jednej chwili poczułam, że mam tego dość. Dość jego.
-Z kim? Nikogo tam nie było! A może był tam jakiś duch. Chciałaś z nim pogadać. Jesteś wariatką?
Spojrzałam na niego. Właśnie nazwał mnie wariatką. Tym byłam. Chociaż nie mogłam mu powiedzieć, teraz już wiem, że w cale nie musiałam.
Powstrzymałam tylko niechciane łzy.
Wiem, że czekał aż znów mu odpyskuje, ale nie zrobiłam tego. Odwróciłam się, złapałam taksówkę i wsiadłam do niej ignorując jego wołanie.
To nie miało sensu od początku.
Nie wiem jakim cudem zdołałam wydusić z siebie adres Carla. Potem zamknęłam oczy powtarzając sobie, że nie warto wylewać łez. Zawsze mogło być gorzej, tak?
-Proszę pani? Już jesteśmy.
Oderwałam głowę od szyby, zapłaciłam i wysiadłam.
Wielki dom Carla. Chyba znów się u niego zatrzymam. Te samotne noce ostatnio stały się udręką. A teraz obecnie potrzebowałam słów pocieszenia od jedynego faceta w moim życiu, który nie namieszał, a przyniósł coś dobrego.
Carl otworzył mi drzwi z uśmiechem. Wpuścił do środka mówiąc cześć. Nie zapytał dlaczego jestem w takim stanie. Dopiero gdy się rozebrałam i rzuciłam torebkę w kąt po prostu się do niego przytuliłam. Potrzebowałam go jak nigdy.
-Co się stało?- Zapytał zaniepokojony ściskając mnie mocniej.
Pokręciłam tylko głową dlatego, że nie chciałam o tym rozmawiać. Po prostu wypuściłam to z siebie. Zaczęłam płakać i nie pamiętam nawet kiedy skończyłam.












8 komentarzy:

  1. Tak tak tak!!! Jest!!!
    Tak czekałam <3
    Ogólnie wchodzę na twojego bloga codziennie, ale niestety nie komentuje i nie czytam niczego oprócz BTS :( Ale to tylko dlatego, że po prostu nie interesuje się innymi zespołami.
    Tak czy inaczej, zawsze czekam na nowe rozdziały BTS! Już nie mogę się doczekać!!! :)
    A teraz biorę się za czytanie tego rozdziału! :3
    ~Haruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jezu... Przeczytałam i po prostu nie mogę. Ten rozdział zrobił mi hvsrjnccbkfdxghj buuuuumm z mózgiem...
      Musisz szybko wstawić nowy rozdział!!! Inaczej umrę!!!!
      Proszę :'(
      Ten rozdział oczywiście cudowny! Akcja nabiera coraz większego tempa!
      Czekam na next :)
      ~Haruu

      Usuń
  2. *_*
    Cudooo!! Chcę więcej! Rozdział świetny. Nie mogę się doczekać następnego :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. żal mi Sory :( to nie było miłe jak Tae ją nazwał wariatką, ale podejrzewam, że tak powiedział pod wyływem emocji, bo ona też na niego nakrzyczała;p cała ta scena z dziadkiem była wzruszająca:) ciekawe co będzie dalej z Namjoonem, bo widać, że się chłopak stara!

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Sora :'( To smutne, że nikt jej nie rozumie i jednocześnie ona nie może nikomu powiedzieć prawdy o sobie.
    Ughh... Taehyung, Ty draniu!!!!
    Już widzę to jak Tae pewnego dnia odkryje prawdę i przypomni mu się ten moment, jak nazwał ją wariatką... Ale będzie mu łyso xd
    Czekam na następny part :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno.
    Dlaczego piszesz tak dobrze, że cały czas mam ochotę czytać dalej?
    Mam nadzieje, że już niedługo pojawi się kolejna część i będę miała co czytać. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. OMO OMO OMO
    Piszę z opóźnieniem,bo wracałam z Anglii i nie miałam siły czytać. Ale teraz jak zaczęłam to nie mogłam się oderwać! I jak to już koniec?
    Co ja Ci takiego zrobiłam?
    Czemu nie ma dalej?
    Super piszesz,proszę dalej dalej dalej. Tak ładnie proszeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  7. jakie niesamowite oby tak dalej 😆

    OdpowiedzUsuń