Cześć kochani!! W końcu przed wami kolejny rozdział, ale niestety dość krótki. Przepraszam, że tak długo czekacie, ale od teraz dzielę czas pisania na dwa blogi. O tym drugim za niedługo wspomnę bardziej szczegółowo.
Proszę
cię, nie stój tak nade mną. Nigdzie nie pójdę.
Kiedy
się obudziłam od razu wiedziałam, że nigdy więcej nie przekroczę
progu tej wytwórni. Wolałam być bezrobotna, ale szczęśliwa na
tyle,
na ile mogłam być. A Carl mógł się starać, ale już
postanowiłam.
-Chciałem
zapytać, co chcesz na śniadanie.- Usiadł koło mnie.
-Och,
więc nie idziesz dziś do pracy?
-Jakbym
mógł. Czuję się winny, bo sam kazałem ci iść tam pracować.
Zawsze myślałem, że Taehyung nie jest aż takim dupkiem.
-Proszę
cię, nie mówmy o tym. A na śniadanie mogę zjeść naleśnika.
-Więc,
wszystko okej?
-Tak.
Idź już, zaraz zejdę.
Cral
wyszedł,
uśmiechając się do mnie pokrzepiająco. Nie lubiłam udawać przed
nim, że wszystko jest okej. Bo wcale tak nie było. W głowie wciąż
miałam jego słowa.
Wariatka.
Niech
już tak zostanie. Jeszcze dziś zaniosę mu kopertę i się
pożegnam. A potem znów będzie tak,
jakbyśmy się nigdy nie poznali. Powiem Monick, że to nie ma
najmniejszego sensu.
***
Cral
wyszedł, więc ja też postanowiłam uporać się z najgorszym.
Weszłam do budynku i głęboko odetchnęłam. Po drodze był wypadek
i musiałam ominąć zbłąkane dusze. Podeszłam do Hanny, która na
mój widok uśmiechnęła się.
-Spóźniłaś
się. Stało się coś?- Jakby jej to powiedzieć? Chyba lepiej bez
przeciągania.
-W
sumie to tak. Chciałabym wiedzieć,
czy szef jest w swoim gabinecie.
-Jest,
ale chyba nie...
-Tak.
-Dlaczego?-
Zapytała spanikowana.
-Bo
tak miało być od początku. Dobrze wiesz, że ja i Taehyung
jesteśmy po dwóch różnych stronach. Nie chcę sobie komplikować
życia. Mówiłam ci.
-Mówiłaś,
ale... nie pomyślałam, że zechcesz się zwalniać. Choć zakładam,
że ten przystojny dupek znów coś powiedział.
-Można
to tak nazwać. Naprawdę miło mi się z tobą pracowało.
-Będzie
mi cię brakować. Ale jeśli idziesz mu to zanieść,
to lepiej żebyś mu nawciskała.
-Dlaczego?
-Bo
nie dał mi podwyżki.
Zaśmiałam
się. No tak,
to zawsze jest jakiś powód.
Wsiadłam
do windy. Chyba będę musiała zacząć chodzić po schodach, by
wreszcie zapomnieć. Chociaż to bez sensu. Wcisnęłam guzki i
czekałam,
aż znajdę się na ostatnim piętrze. Zawsze czułam się tutaj,
jakbym szła na skazanie i zawsze wtedy mówił mi coś
nieprzyjemnego. Dziś to ja powinnam mu coś powiedzieć? A może po
prostu wyjść,
żeby przypadkiem nic nie czuć. Chociaż to i tak nie jest możliwe,
bo jedyne, co czuję, to pustka.
Zapukałam,
ale nie czekałam aż zaprosi mnie do środka. Weszłam zamykając
drzwi za sobą. Jak zwykle siedział za biurkiem, w garniturze.
Pochylony nad jakimiś papierami. Kiedy podniósł głowę,
spojrzał na mnie tak, jakby spodziewał się, że miałam tu
przyjść. Ścisnęłam rezygnację, którą trzymałam w rękach i
podeszłam bliżej. Położyłam kopertę na biurko.
-Rezygnacja?
-Właśnie
tak. Bo odchodzę. Pomyślałam, że lepiej dać ci to osobiście.
-Jeśli
chodzi o to,
co się wczoraj stało...
-Nie.
Po prostu tak będzie lepiej. Boje to wiemy. Więc po prostu to weź
i skończmy ten cyrk.
-Cyrk?
-Tak.
A niby jak inaczej chcesz to nazwać?- Może zwykłym przyciąganiem?
Chciałam mu to powiedzieć, ale się powstrzymałam.
-Po
prostu się zastanów. To,
co się między nami dzieje nie może być powodem. To by
oznaczało,że uciekasz. Ode mnie.
-Dobrze,
nazwij sobie to,
jak chcesz. Ale nie mów, że między nami coś się dzieje, bo nic
się nie stało i się nie stanie.
-Tyle,
że to już się stało.- Wstał z fotela i podszedł do mnie. Nie
cofnęłam się,
choć miałam wielką ochotę stąd wyjść i uspokoić swoje nerwy.-
Wtedy, gdy się upiłaś, gdy cię pierwszy raz pocałowałem, a
nawet wtedy w windzie. Zaprzeczanie temu nie ma sensu.
-Skąd
wiesz.
-Bo
próbowałem.- Zbliżył się, a ja tym razem się nieco cofnęłam.-
I tak na koniec wciąż byłaś w mojej głowie.- Nagle się odsunął,
a serce znów zaczęło wyznaczać swój rytm. Nie tak powinno być.
-Masz
dziewczynę.- Przypomniałam mu.
-A
ty chłopaka.- Więc, wtedy zauważył.
-Tak.
Przez
chwilę staliśmy w ciszy. Taehyung wydawał się nad czymś myśleć.
Natomiast ja nie myślałam w ogóle. Jak miałabym wytłumaczyć to,
co się dzieje? Nawet teraz. W końcu spojrzał na mnie poważnie.
-Powinnam
już iść.- Nie czekając aż mi odpowie chwyciłam za klamkę, ale
jego dłoń zacisnęła się na moim nadgarstku i zanim zdążyłam
krzyknąć, przyciągnął mnie do swoich ust. Zaskoczona całą
sytuacją,
tylko stałam i nawet go nie odepchnęłam. Trudno mi było trzeźwo
myśleć. Jego usta były natarczywe, a mnie szumiało w głowie tak,
jak poprzednim razem. Taehyung puścił moją rękę i przeniósł ją
na talię.
W
głowie miałam tysiąć myśli na sekundę. Podświadomie
wiedziałam, że muszę go odepchnąć, ale moje ciało i tak mnie
zdradzało. I nie wiedzieć dlaczego,
rozchyliłam usta i dałam się ponieść chwili.
Póki
nie zadzwonił telefon. Wtedy się opamiętałam i odepchnęłam go.
-Zwariowałeś?!-
Krzyknęłam. Ale on tylko na mnie patrzył ciężko oddychając.
-Od
teraz będzie tak,
jak chcesz. Możesz iść.
I
wyszłam,
trzaskając drzwiami. Po drodze pomyślałam tylko, że szkoda, że
go nie spoliczkowałam.
***
Jedząc
obiad,a raczej dźgając go widelcem,
nie mogłam zrozumieć jak tak łatwo mogłabym stracić panowanie
nad sobą. Chociaż z drugiej strony pomyślałam, że to działa w
dwie strony i nieco się tym pocieszyłam. Cral tylko mi się
przyglądał, ale kazałam mu o nic nie pytać. Trudno by było to
racjonalnie wytłumaczyć, zwłaszcza, że doszukiwałam się w tym
też i mojej winy.
-Zacznij
jeść, a nie sprawdzać podłoże! Porysujesz mi talerz.
-Przepraszam.-
Odłożyłam widelec.- Po prostu, chyba muszę, jak to mawiasz,
wyluzować.
-Właśnie!
Dzwonił Namjoon, kiedy cię nie było. Może do niego zadzwonisz i
sobie gdzieś wyjedziecie. Wiesz, tak robią pary.
-Wiesz,
że wiem, że coś planujesz. Ale okej. Tylko błagam, nie wpuszczaj
jej lub też go do mojego pokoju. Myślę, że jeszcze trochę tu
zostanę.
-Ile
chcesz. Tylko wróć późno.- Wstał od stołu.
-Akurat.-
Mruknęłam, ale zabrałam od niego telefon.
***
Jest
pierwsza w nocy,a ja zdążyłam odwiedzić tyle miejsc, o których
nie miałam pojęcia. A to wszystko dlatego, że Nam obrał sobie za
cel uszczęśliwienie mnie, nawet jeśli nie miałam na to ochoty.
Teraz spacerowaliśmy sobie po chodniku,
rozmawiając na różne tematy i było świetnie.
-Wiesz,
muszę ci coś powiedzieć.
-Więc
mów.- Chociaż wolałabym, żeby nie było to nic strasznego.
-Zgodziłem
się być w tym zespole.
-To
świetnie.- Na prawdę się ucieszyłam. Chociaż też wiedziałam z
czym to się wiąże.
-
Powinieneś być najlepszy.
-Ale
wiesz,
o co mi chodzi.- Doskonale wiedziałam. Ale co miałam mu powiedzieć?
Przecież nie mogę mu zabronić. Mogło mi się to nie podobać, ale
to i tak nie była moja decyzja.
-Proszę
cię. Dziś nie mówmy o tym. A najlepiej w ogóle o tym nie mówmy.
-Przepraszam.
Po prostu pomyślałem, że chciałabyś wiedzieć.
-Może
kiedyś tak, ale od dziś już tam nie pracuję.
-Dlaczego?-
Spytał mnie zdziwiony.
-Bo
się nie dogadujemy.
Chociaż
ta odpowiedź była aż nazbyt ogólna. Sama nie wiedziałam,
jak określić to,
co się działo. Choć po ostatnim wydarzeniu myślę o tym, jak o
wielkiej pomyłce. I niech już tak zostanie.
-Pokłóciliście
się?
-Można
tak powiedzieć. Choć sam fakt, że kłóciłam się ze swoim szefem
jest absurdalny.
Oboje
się zaśmialiśmy.
-A
Monick?
-Nie
myślałam jeszcze nad tym. Miejmy nadzieję, że zrozumie. Aż
dziwne, że jeszcze nie zadzwoniła.
***
Mogłam
się tego spodziewać. Niby kazał mi przyjść późno, ale
myślałam, że druga w nocy to naprawdę późna godzina. Z resztą
miałam ochotę tylko dojść do łóżka i zasnąć. Niestety już
przed drzwiami chciałam zawrócić, ale Nam i tak już odjechał.
Więc otworzyłam drzwi i krzyknąłem od progu, że już jestem.
Usłyszałam jak Carl krzyczy do mnie cześć, choć pomyślałam, że
to już raczej dobranoc.
Tak
czy owak musiałam wręcz przebiec przez salon,
byle by przypadkiem nie zobaczyć czegoś,
czego bym później żałowała.
Zatrzasnęłam
drzwi i na wszelki wypadek zamknęłam na klucz. Rozejrzałam się i
jednak wszystko było na swoim miejscu.
Odetchnęłam,
kiedy w końcu usiadłam na łóżku. Ten dzień był niewiarygodnie
długi i zarazem męczący.
Ziewnęłam
i poszłam do łazienki. Niestety widok mojej twarzy w lustrze wcale
nie poprawił mojego samopoczucia. Zamknęłam na chwilę oczy, a
kiedy je otworzyłam,
nie zobaczyłam swojego odbicia. Przez chwilę zabrakło mi
powietrza.
To
był on. Wtedy nie zdążyłam nawet powiedzieć mu,
jak bardzo tęskniłam przez ten cały czas. A teraz znów się
pokazał. Mój kochany dziadek.
Nie
potrafiłam powiedzieć nawet jednego słowa. Po prostu patrzyłam w
lustro,
jakby było zaczarowane. W tej chwili wszystko wydawało mi się nie
z tego świata. I to dosłownie.
Dopiero
kiedy się uśmiechnął zdołałam przekonać się, że nie mam
omamów.
-Dlaczego?-
Wykrztusiłam z siebie, a on zniknął,
by zaraz pojawić się koło mnie.- Myślałam, że już nigdy cię
nie zobaczę. Myślałam, że jesteś już po tej drugiej stronie.
-Wróciłem.
-Ale
po co?
-Bo
chodzi o ciebie, więc jakbym mógł nie wrócić? Chciałem zobaczyć
z powrotem moją wnuczkę.- Uśmiechnął się, a mnie zaszkliły się
oczy. A jednocześnie się przestraszyłam.
-Ze
mną wszystko w porządku.
-Wiem.
Na pewno sobie poradzisz. Tylko pamiętaj, bądź silna.
-Jestem
silna.- Odparłam pewnie. Choć targały mną różne
emocje.
-Wiem.
Ale ten facet...
-Ach,
on nie jest kimś,
o kogo trzeba się martwić. Ale cieszę się, że przyszedłeś.-
Chciałam poprosić go,
by przychodził częściej, ale to by było samolubne. A jego miejsce
już od czterech lat nie jest tu przy mnie, ale tam na górze.
-W
takim razie.- Wyciągnął rękę w stronę mojej twarzy. Pomimo
tego, że wiedziałam,
co się stanie nie potrafiłam nie płakać. Za to mogłabym
przysiądz, że choć trochę poczułam jego dotyk.
A
potem zniknął i znów byłam sama. I przyszło mi do głowy wiele
niepoukładanych myśli. Jedną z nich był Taehyung.
mam nadzieję, że Sora mimo wszystko nie zrezygnuje z tej pracy... chociaż Tae jest trochę cham, a Nam jest kochany:'( i cieszę się, że udało jej się wreszcie "porozmawiać" z dziadkiem.
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na nowego bloga:)
O Boże!!! Jest!! Tyle czekać i się w końcu doczekać :')
OdpowiedzUsuńJuż zabieram się do czytania!
Przeczytałam! Rozdział trochę krótki ale tresciwy. Mam jest taki kochany <3 Wątek z dziadkiem Sory poruszający. A Tae? Ci cóż... Taehyung jak Taehyung, zawsze boski :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i czekam na nowy rozdział :*
Tak mi szkoda Sory. Ma takie ciężkie życie :(
OdpowiedzUsuńKrótki trochę ten rozdział, ale nic nie szkodzi!! :) Czekam na ciąg dalszy! Nie mogę się doczekać...
Taehyung, dupku, kocham cię ;-;
Błagam tylko nie przestawaj tego pisać!!!!!
OdpowiedzUsuńBłagam tylko nie przestawaj tego pisać!!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to twoje opowiadanie o BTS xd. Czekam na następny rozdział i dużo weny życzę :) ☺☺
OdpowiedzUsuńCzemu dopiero teraz trafiłam na tego bloga?! To opowiadanie to cudo!! Musisz szybko dodać nowy rozdział, proszę ;-;
OdpowiedzUsuńAaa czytam z opóźnieniem... no nie mogę nie napisać komentarza... AIGOO PISZ DALEJ! Uwielbiam to opoko^^
OdpowiedzUsuńWow! Jesteś niesamowita :* Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń