piątek, 7 sierpnia 2015

BTS- 6

 Ta- dam!! Kolejny rozdział i do tego dłuższy. Pod koniec nieco zabawny, a już w następnym rozdziale coraz więcej akcji. Więc czekajcie na next.





-Powinnaś mi wcześniej powiedzieć. Co z ciebie za siostra.
-Chyba ta normalniejsza.
-Co?
-Mówię tylko, że nie potrzebuję aż tylu nowych ubrań. To zdecydowanie za dużo. Nie wiem czy moja szafa to pomieści.
-Myślisz, że powinnyśmy kupić ci nową szafę?
-Tylko żartowałam. A tak w ogóle to nie masz na co wydawać pieniędzy?
-Ciekawe na co.- Zapytała i wrzuciła kolejną bluzkę. Boże nie wyjdę stąd aż do zamknięcia.
-No nie wiem. Może tak na swoje dzieci?
-Och, przestań. Dzieci wysłałam na obóz w końcu są wakacje. Dlatego zaoszczędziłam. Jeszcze wczoraj nie wiedziałam na co wydać te pieniądze, ale kiedy się dowiedziałam, że miałaś bliskie spotkania z takim przystojniakiem to oczywiste, że muszę ci pomóc.
-Zauważyłam, że ty i Carl w ogóle mnie nie słuchacie. On ma dziewczynę i zapewniam cię jest o wiele atrakcyjniejsza niż ja.
-Co ty bredzisz. Nawet nie widziałaś jej z bliska. Z resztą ja jestem od niego starsza o całe pięć lat.
-I co z tego.
-No jednak dużo. To jeszcze dzieciak.- Całkiem przystojny, ale jednak dzieciak.
-Starsze kobiety też potrafią być atrakcyjne. Z resztą to nie jest duża różnica.
-Ma dziewczynę i może wezmą ze sobą ślub.- Poprawiłam torbę na ramieniu. Te wszystkie torby na prawdę zaczynają robić się ciężkie.
-Dlatego powinnaś postarać się.- Poszła do kasy, a ja za nią.
-W ogóle dlaczego ja z tobą o tym dyskutuję. Przecież nic takiego się nie stanie.- Ta dyskusja jest zbędna i tylko miesza mi w głowie.- Zapłać za to i wracajmy do domu. Moje ramiona powoli umierają pod stertą toreb.
-Okej, ale jeszcze do tego powrócimy.
-Jasne.- Mruknęłam. Już ja do tego na pewno nie wrócę. Ciągle ktoś próbuję mnie wyswatać z własnym szefem, a gdyby tylko wiedzieli, że ja zdążyłam zawalić już na samym początku wcale by mnie tak do niego nie pchali. To niedorzeczne bo ja nie szukam sobie dodatkowego balastu. W tych sprawach na pewno pójdę na dno jako pierwsza. Nie dziękuję, ale nie potrzebuję złamanego serca. Oraz wciąż jest mnóstwo powodów dla których to co mówi moja siostra nigdy się nie stanie.

Dotarłyśmy do auta i zapakowałyśmy wszystko do bagażnika. Odetchnęłam z ulgą. Jednak zdecydowanie za szybko.
-Sora! Sora! Poczekaj!- Odwróciłam się w stronę tych krzyków. Jęknęłam. Jak to możliwe? Seul jest taki duży, a ja trafiam na Monick i to wtedy kiedy nie jestem sama. Czy jest szansa żeby uciec? Chyba jednak nie.
-Kto to?- Szepnęła Soohyun.- Jest na prawdę ładna.
-To właśnie Monick.
-Poważnie?!
-Yhm.- Pokiwałam głową.
-Co za spotkanie. Cieszę się, że cię spotkałam i twoją...
-Siostrę.
-Miło mi. Jestem Soohyun.- Wyciągnęła do niej rękę, a co dziwniejsze Monick uścisnęła ją z uśmiechem na twarzy i to takim prawdziwym. No poważnie? Dzisiaj też jest dzień cudów.
-Na prawdę jesteście do siebie podobne.
-Dzięki.- Soohyun wygląda jakby miała zaraz jej paść do stóp. Nie wieżę w to co widzę. A przed chwilą powiedziała, że mam być od niej lepsza. teraz zaprzecza wszystkiemu co sama powiedziała, ale mogłam się tego spodziewać. To w końcu Monick.
-Chciałabym zabrać ze sobą Sorę, jeśli się nie obrazisz.
-Oczywiście. Możesz iść. Pojadę sama.- Zanim się obejrzałam jej już nie było. Jedyne co zobaczyłam to jej znaczące spojrzenie i dziwny uśmiech. Nie zrozumiała żadnych jej cichych znaków. Znów zdam się sama na siebie.
-Pójdziemy coś zjeść? jestem strasznie głodna, a ty?
-Jasne, chodźmy.- Dałam się zaprowadzić do pobliskiej restauracji. Jest tu całkiem ładnie i mam nadzieję, że ceny też będą jak dla mnie. Zajęłyśmy miejsce w rogu by nikt nas nie rozpoznał. Już zaczynałam się denerwować choć nie padło żadne słowo. Te cholerne przeczucie, że coś się stanie właśnie teraz nie daje mi żyć. Musze się tego jakoś pozbyć.
Zamówiłam tylko kawę bo nagle odechciało mi się jeść.
-Mam teraz na prawdę mało czasu, ale skoro cię już spotkałam to chciałabym z tobą pogadać.
-Pewnie chodzi o tą niezręczną sytuację. Przepraszam, że tak wyszło. Powinnaś się dowiedzieć inaczej. Nie w taki sposób.
-Och, przestań już przepraszać. tak na prawdę to ja źle wszystko zrozumiałam. Tae mi wszystko wytłumaczył. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Obracam się w różnych kręgach i chyba przyzwyczaiłam się do tego, że każdy musi być bogaty.To okropna wada. I zapewniam cię, że od teraz już więcej nie dopuścimy do takich niezręcznych sytuacji. Mam nadzieję, że ciągle będziemy dobrymi przyjaciółkami.- Błysnęła uśmiechem podczas kiedy ja próbowałam jakoś przetrawić tę sensację. Czy ja dobrze usłyszałam? Mamy się przyjaźnić jak takie najlepsze kumpele? Ale nie, przecież my już jesteśmy przyjaciółkami. Chyba spodziewałam się po niej innej reakcji. No, ale nie mogę jej od tak powiedzieć, że to beznadziejny pomysł. Jest za miłą osobą. A według mojej siostry potrzebuję więcej przyjaciółek.
-Też mam taką nadzieję.
-Cieszę się, że się w końcu wyjaśniło. A teraz muszę już iść, zaraz mam spotkanie. To się jeszcze zdzwonimy.
-Okej.- Jeszcze przez długą chwilę siedziałam na krześle. Kawa zdążyła ostygnąć i nawet jej nie ruszyłam. Wyszłam z restauracji ze złymi przeczuciami odnośnie dzisiejszego dnia. A przecież dopiero się zaczął.

                                                  *                                  *                                *

Spotkałam się z Carl' em w jego ślicznej chacie. Na prawdę mu czasem zazdroszczę, ale mu tego nie powiem. Nie dał by mi żyć póki sama bym sobie takiego nie kupiła. A to się nie stanie. Tak jak to, że dobrowolnie oddam mu pilota by oglądać te jego głupie filmy. Co to to nie.
-Mówisz, że ja jestem niezdecydowany, ale ty sama skaczesz po kanałach. Zaraz wciśniesz ten guzik na dobre i będziemy musieli oglądać dobranockę.
-Dobra! Zostawmy tu.- Schowałam pilota za poduszkę na której się opierałam. Zaczęłam śledzić jakiś show, ale kiedy pokazali pewną osobę...- To ja może to zmienię.- Oczywiście przecież, że nawet nie zdążyłam bo byłam zbyt pochłonięta zapowiedzią nowego gościa, a nie tym by mocniej trzymać pilota w dłoni.
-To może być całkiem ciekawe.
-Dlaczego chcesz to oglądać? Przecież to jakiś nudny program.
-Według ciebie każdy program z nim jest nudny.
-A czy to nie oczywiste? Gościu pojawia się częściej w moim życiu niż te cholerne duchy, co jest mocno podejrzane. W dodatku jego dziewczyna chcę się ze mną przyjaźnić, ale ja się do tego nie nadaje. Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę,że tego, że to się zaczęło od niego. Od tego boga!
-Co powiedziałaś?- Carl natychmiast przybliżył się do mnie z głupkowatym wyrazem twarzy. Co ja takiego powiedziałam? Miałam to zachować dla siebie. Mój błąd.
-Ach, już nic. Oglądaj!- Wskazałam na telewizor byle by nie musieć odpowiadać. Boże, dlaczego nagle zrobiło się gorąco?
-Wow. Ten facet świetnie się prezentuje nawet w dużej rozdzielczości.
-Tylko się nie zacznij ślinić.- Mruknęłam rozbawiona jego reakcją. Ale musiałam przyznać mu rację.

-Dzisiaj gościmy jeszcze jednego bardzo przystojnego gościa. Pewnie wszyscy już się domyślają o kim mowa.-Tłumy na widowni zaczęły szaleć kiedy Tae po prostu się tylko uśmiechnął.
Już teraz nie chciałam tego oglądać, ale nie miałam wyboru więc i tak przysłuchiwałam się wszystkiemu.
Trwało to z pół godziny. Zaczęło się od najmniej istotnych rzeczy takich jak praca kończąc na temacie związków. Odruchowo przechyliłam się w stronę ekranu.
-Teraz muszę zadać ci pytanie na które czekali wszyscy.  Twój związek z Monick.
-Ach, no tak. Co chciałbyś wiedzieć?
-Ostatnio dużo się o was mówi. Połączyliście swoje biznesy czy to oznacza, że już na dobre połączycie się także ze sobą?
-Cóż jeszcze nie myśleliśmy o tym ani nie rozmawialiśmy na ten temat.  Połączenie naszych działalności to biznes, nie ma to nic wspólnego z naszymi relacjami.
-Och, więc tylko biznes. Rozumiem. Więc na koniec pomówmy o twoim nowym projekcie. Opowiedz nam coś o tym.
-Tak na prawdę chodzi o stworzenie kolejnej grupy muzycznej. Ponieważ nasza firma pragnie poszerzyć swoją działalność włączając w to właśnie muzyków.
-A więc nowy boy band. Na pewno będziemy na niego czekać. A tym czasem my już musimy kończyć. 

Pojawiły się reklamy, a ja siedziałam jakaś taka ... zawiedziona? Być może oczekiwałam więcej informacji. Dlaczego tak mało powiedział! A mówiłam, że ten program jest beznadziejny.
-Po co w ogóle to obejrzeliśmy?
-Bo tak.
-Świetna odpowiedź. Mógłbyś chociaż patrzeć kiedy do ciebie mówię, a nie ty się przykleiłeś do tego telefonu. Boże co się dzieje z tymi ludźmi.- Carl popatrzył na mnie jak na wariatkę.- No co?
-W zastraszającym tępię robisz z siebie starą babcię.
-EJ! To nie jest prawda!- Trzepnęłam go w ramię gdy zaczął się śmiać.- W ogóle to z kim tak tam piszesz. Czyżby to kolejna twoja randka?
-Nie. To twoja randka.
-Że co? Co ja ci mówiłam na ten temat durniu!
-Oj, przestań. Jakby nie patrząc to nawet nie randka skoro ja też tam idę z wami. Z resztą obiecałaś.
-Nie przypominam sobie.
-Wtedy gdy wracaliśmy z miasta. i tak cholernie padało.
-Czekaj. Czy ja nie byłam wtedy piana?
-I tak się liczy!
-Nie liczy! Możliwe, że nawet nie byłam sobą gdy to mówiłam.
-I tak pójdziesz!
-Dlaczego tak sądzisz?
-przecież chcesz zapomnieć o Taehyung' ie . Bo znając ciebie właśnie o nim myślałaś. 
-Wow, jesteś na prawdę dobry. To straszne. Idę!

Zdecydowałam się na to z jednego względu. Jeśli faktycznie to pozwoli mi przestać o nim myśleć warto spróbować. Oczywiście zgadzając się na to zgodziłam się również na poznanie tajemniczego kumpla Carl' a, który podobno już czeka na nas w klubie.
Pojechaliśmy tam taryfą byśmy mogli się napić. Ja nie miałam takiego zamiaru. po pierwsze ktoś musiał myśleć trzeźwo, a po drugie jak już wspomniałam kiedy się napiję dzieją się dziwne rzeczy, których ja sama do końca nie pamiętam. jedyne co wiem to to, że mówię w różnych językach, których w ogóle nie znam. To przerażające bo wtedy tracę kontrolę nad swoim ciałem, a ktoś kto już nie posiada swojego ciała korzysta z tego.  Niestety nie potrafię nad tym panować dlatego wolę unikać jakiegokolwiek alkoholu. Za to mój kochany przyjaciel nadrabia to za mnie.
-Jesteś gotowa?
-No pewnie.- ubrana w nowe ciuchy weszłam z Carl' em do głośnego klubu. zdecydowanie dawno byłam w takim miejscu. wszyscy szaleją i nie zwracają uwagi na innych. Jednym słowem to taki dziki tłum. Lecz zawsze jest jeden plus. W takich miejscach nie łatwo jest spotkać ducha z problemami.- Gdzie jest ten twój przyjaciel?- Chciałabym mieć już za sobą to pierwsze wrażenie.
-O, jest. Stoi przy barze.
-Wiesz, wiele osób stoi przy barze.
-Ten białowłosy.
-Nie widzę.
-No to chodź.- Przeciągnięto mnie przez tłum spoconych ludzi, ale przeżyłam i zatrzymałam się na najbliższej osobie.
-Przepraszam.- Podniosłam wzrok na gościa.
-O, to ty.
-To wy się znacie?- Wtrącił się Carl. No, a co ja miałam powiedzieć? Przecież i tak nie mogłam skłamać.
-Poznaliśmy się wtedy przed kościołem. Kiedy zemdlałam, a ty gdzieś wsiąknąłeś.
-Och, więc nie będę musiał was sobie przedstawiać.
-Tak, to chyba nie potrzebne.
-Okej, to pójdę się przywitać zresztą.- Zniknął w tłumie. A stałam zastanawiając się z jaką resztą?
-Co pijesz?
-Wodę.
-Wodę?
-Yhm.- Usiadłam na stołku i oparłam ramiona o blat. W co ja się wpakowałam. I tak niezręczność. Na prawdę, dlaczego to nie mógł być ktoś inny kogo nie znam. Te dziwne przypadki mnie wykończą. Zaczęłam pić wodę by zapchać czym usta.
-Dawno się nie widzieliśmy. Cieszę się, że to jednak z tobą miałem się spotkać. Z inną dziewczyną pewnie nie czuł bym się tak swobodnie.
-Też się cieszę. Pewnie miałabym ten sam problem. Ale chyba nie przyszedłeś tu sam?
-Z przyjaciółmi. Niektórych już poznałaś, a niektórych dopiero poznasz.- O mój boże! Chwileczkę. To znaczy, że... nieee to nie może być prawda. A co jeśli i w ten wieczór spotkam jego?
-Czy przypadkiem przyjdzie tu także Taehyung?- Proszę powiedz, że nie.
-Oczywiście, że będzie. W końcu to on chciał żebyśmy się tu wszyscy spotkali skoro już przyszliśmy się nieco rozerwać. A dlaczego pytasz?
-Tak po prostu.
-Ach, właśnie słyszałem, że razem ze sobą pracujecie. Mam nadzieję, że Tae jest dla ciebie miły. Bo wiesz jeśli trzeba to mógłbym z nim pogadać. On nie ma w ogóle wyczucia do kobiet.
-Ale przecież jest z Monick. Więc chyba nie jest tak źle.- Hymm, do czego ja brnęłam tą rozmową?- Z resztą dzisiaj nie chcę jakoś rozmawiać właśnie o tym.
-Okej, więc chodźmy zatańczyć skoro to nasza pierwsza randka.
* * *
Randka. To słowo non stop powtarzałam w mojej głowie, jednak wcale nie czułam się jak na randce. To raczej spotkanie z przyjaciółmi. A już na pewno nie mogłam nazwać tego randką gdy wiedziałam, że on gdzieś się tu kręci. Sprawy zaczynają przybierać dziwny obrót. Odkąd wiem o jego siostrze nagle zachciałam wiedzieć wszystkiego. A przecież ja nigdy nie mieszam się w sprawy innych. To do mnie nie podobne. W jednej chwili wszystko stało się takie niewygodne i trudne.
Właśnie mijała kolejna godzina w klubie. Namjoon był naprawdę miły i cały czas mnie czymś zabawiał. Na prawdę zaczynałam się rozluźniać no i miałam z nim dużo wspólnych tematów. Ale całe szczęście prysło gdy na horyzoncie pojawił się on. Dziewczyny w jego zasięgu już zaczęły się ślinić. Jednak szybko zrezygnowały gdy obok pojawiła się Monick. No pięknie. Jęknęłam. To jest jakieś fatum. I w ogóle gdzie zniknął Carl? Odkąd tu weszliśmy nawet nie zobaczyłam go w tłumie.
-O, już przyszli? Nie mówił, że przyprowadzi swoją dziewczynę.
-Um, to chyba nic dziwnego.
-Pewnie, że nie. Im nas więcej tym weselej.
-Tak.- Mruknęłam pijąc whisky. Tym razem się na nie skusiłam. Przecież picie wody przez cały wieczór nie miało by sensu. Z resztą już nawet zapomniałam jak to smakuje i cholernie pali w przełyku.  Przynajmniej przypomina mi by nie interesować się przeszłością tego faceta. To może być coś niebezpiecznego i lepiej to ominąć. Starać się żyć z dnia na dzień.  Ale wydaję mi się, że dziś szczególnie będzie to trudne.
Nasze oczy się spotkały. Chociaż jest tu ciemno to i tak wiem, że się patrzy. Monick już do mnie idzie. Zaraz się wszystko wyda. Że zaczęłyśmy być przyjaciółkami. Ja, beznadziejna Sora z problemami wręcz nadludzkimi zdołała wcisnąć się pomiędzy nich. Dwójkę najbardziej znanych ludzi. Aż trudno w to uwierzyć. A jednak teraz to on stoi przede mną i mam wrażenie, że uśmiecha się pod nosem. Ale z rozmyślań wyrwał mnie głos Monick.
-Miałam takie przeczucie, że jeszcze się zobaczymy.
-W sumie nie chciałam tu przychodzić, ale tak jakoś wyszło.- Bo chciałam przestać myśleć.
-Dobrze, że tu jesteś. Tae przyszedł załatwić swoje interesy, ja tylko bym się nudziła. A ty po co przyszłaś?
-Przyjaciel mnie zaciągnął na randkę, na którą nie miałam ochoty.
-Och, więc to jednak z tobą spotkał się Namjoon.
-Skąd wiedziałaś, że właśnie on?
-Bo to ja go tu wysłałam. Nie miałam pojęcia, że prosto do ciebie.

                                                     *                              *                             *

Nie no to po prostu jest dla mnie za dużo. Jakim cudem nagle wyszło, że spotykam się z Namjoon' em? Przecież nawet dobrze się nie znamy. Nie myślę o nim jak o osobie którą mogłabym darzyć jakimś innym uczuciem niż przyjaźń. A to wszystko znów wina tego egoisty. Gdyby nie był takim wyniosłym dupkiem inaczej by się to potoczyło. Nikt by nie zdążył powiedzieć, że my to niby na poważnie.
Zaraz zwariuję. Na szczęście dobrze, że on sam tego nie słyszał. A ja zdążę to wyprostować jak tylko się jeszcze czegoś napiję i znajdę tego idiotę. 
Po drodze minęłam Jin' a od którego dowiedziałam się, że Tae właśnie wyszedł na dwór. Monick siedziała z resztą towarzystwa więc miałam nadzieję, że jeszcze go złapię zanim zdążę się wywrócić.
Oczywiście z moim szczęściem jakimś cudem zdążyłam go zobaczyć. Siedział na murku paląc papierosa. Nawet nie wiedziałam, że pali, ale to nie ważne. Trochę chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Spojrzał na mnie dziwacznie. Tak jakby był czymś całkowicie wykończony.
-Co ty tu robisz? Nie powinnaś teraz bawić się ze swoim chłopakiem?
-A ty?
-Ja nie mam chłopaka jeśli o to ci chodzi.
-Nie o to mi chodzi.- Usiadłam obok niego nie zważając na to, że mu się to nie spodobało. A może myślał, że w ogóle tego nie robię bo nie będzie mnie na to stać. Ale to już nie ważne bo nie sądzę bym mogła się podnieść bez czyjejś pomocy.
-Więc o co?
-Namjoon wcale nie jest moim chłopakiem.- Wybełkotałam to całkiem poważnym tonem jak na mnie.- Jesteśmy na pierwszej randce jeśli w ogóle można to tak nazwać.- Zamilkłam na chwilę zastanawiając się dlaczego mu to mówię, ale zgubiłam wątek i znów zaczęłam gadać.- A ty zacząłeś nazywać Monick swoją dziewczyną już po pierwszej randce?
-Tak.
-To nieco dziwne. Nie chciałeś jej bliżej poznać?
-Przyjaźniliśmy się od dziecko. Myślę, że znam ją aż za dobrze.
-Och, rozumiem.- Znów milczę póki z mojego gardła nie wydobywa się czknięcie. Od razu zasłoniłam usta dłonią. Nie przewidziałam tego, że zacznie się uśmiechać. Pierwszy raz widzę jego pełny uśmiech. Matko kochana, to jest zabójcze! Szybko odwróciłam głowę w drugą stronę. Co za wstyd!- Chyba już sobie pójdę.- Dźwignęłam się o wiele za szybko aż zakręciło mi się w głowie i gdyby nie silne ręce Tae leżałam bym jak długa.  I choć nie powinnam patrzeć mu w oczy jak jakaś zakochana nastolatka to robię to i on też. Patrzy na mnie rozbawiony. Czuję jak płoną mi policzki. Bo robię z siebie kretynkę po raz  drugi.
Odzyskuję równowagę i poprawiam swoją sukienkę.
-Gdzie chcesz iść. Twój przyjaciel świetnie się bawi w środku. Wątpię czy byś go tam znalazła.
-On zawsze mi to robi. I co niby ja mam teraz zrobić.- Czekać aż stamtąd wylezie jest bez sensu. Ale chwileczkę mam jeszcze ze sobą torebkę, a w środku powinien być portfel. Może starczy mi na jakiś nędzny środek transportu... a może i nie.
-Wiedziałem, że tak będzie.
-Że co?- Schowałam portfel do torebki. Czyżby widział moje oszczędności życia? Kolejna porażka.- Sama sobie poradzę!- Wymierzyłam palec w jego twarz.
-Na pewno.- Zanim zdążyłam ogarnąć co i jak. Jego ręka złapała moją rękę i pociągnął mnie gdzieś.
-Czy to nie jest porwanie? A co jeśli ktoś nas zobaczy. A Monick. Nic jej nawet nie powiedziałeś. I w ogóle gdzie mnie ciągniesz. To chyba nie jest dobry pomysł.- Zaczęłam wypluwać z siebie mnóstwo zdań bo szczerze nie wiedziałam co dokładnie dzieję się w około mnie. Jednak jednego jestem pewna. Jeśli zaraz nie przestanie mnie tak ciągnąć to zwymiotuję prosto na niego.
Powoli rozpoznawałam otoczenie. Wydaje mi się, że idziemy na parking. Tylko, że ja już nie mogłam tak dłużej.
-Och, poczekaj!- Krzyknęłam i wyrwałam rękę z jego uścisku. W końcu się zatrzymał.- Muszę zacząć oddychać.- Nagle opuściły mnie wszystkie siły i po prostu usiadłam tam gdzie stałam. Na prawdę było mi nie dobrze. Czyżby to właśnie teraz ktoś zechciał odebrać mi panowanie nad moim ciałem albo przekroczyłam mój próg alkoholowy.
-Sora? Wszystko w porządku?

( Narracja Tae )

Miałem zamiar odwieźć ją do domu. Jednak nie przewidziałem, że była aż tak upita. Stała, a nagle usiadła co mnie przeraziło. Kucnąłem przed nią i złapałem za ramiona.
-Sora? Wszystko w porządku?- Odsunąłem włosy z jej twarzy.
-Yhm.- Uśmiechnęła się po czym całkowicie odleciała. No ładnie. Jeśli zaraz jej stąd nie zabiorę ludzie się zlecą i oboje będziemy na pierwszych stronach gazet. Nie pozostało mi nic innego jak o własnych siłach donieść ją do samochodu.  W końcu chodzenie na siłownie na coś się zdało. Zarzuciłem ją sobie na plecy. Prawie, że od razu kolana mi się ugięły. Ale pomyślałem też o mojej reputacji i jakoś dałem radę.
Ułożyłem ją na fotelu i zapiąłem jej pas. Po czym odjechałem stąd jak najszybciej w stronę własnego domu.

Jednak na tym nie koniec. Za nic w świecie nie dało jej się obudzić. Chyba po prostu zemdlała. A dla mnie to oznaczało tylko tyle, że znów będę musiał ją nosić. Ledwo doniosłem ją do kanapy, a byłem wykończony. Poluźniłem krawat patrząc na tę kupę nieszczęścia. I po co tyle piła? Same problemy z nią.
-Za jakie grzechy.- Mruknąłem sam do siebie. Zostawiłem ją na kanapie.Mam nadzieję, że gdy się gdy się obudzi nie zacznie krzyczeć. Zdecydowanie muszę się przebrać. Zamknąłem się w łazience myśląc co dalej począć. Mam w domu jedną z pracownic, co by się nigdy nie stało gdybym wtedy nie pociągnął jej za sobą. Sam do końca nie rozumiem motywów swojego działania. Po prostu tak jakoś wyszło.  Teraz już nic nie zmieni faktu, że leży na kanapie i prawdopodobnie spędzi tu całą noc. Jakoś to przeżyje. Będzie pół biedy jeśli się nie obudzi. Nie do końca wiem co robić z pianymi ludźmi. 

                                         *                                     *                                *

Nie mogłem zasnąć  myślą, że jest tu kobieta i nie jest nią Monick. Minęły dopiero pierwsze minuty, a wpatrywanie się w sufit już stało się męczące i nudne. A co najdziwniejsze miałem dziwne przeczucie, że żywy obiekt porusza się po moim domu.
Zerwałem się z łóżka i zszedłem na dół. Miałem rację. Nie było jej na kanapie.
-Gdzie ona polazła.
-Tutaj jestem.- Faktycznie stała oparta o framugę. Ale jednak coś było z nią nie tak. Dziwacznie się uśmiechała, tak nie podobnie do niej. Powoli zapaliłem lampkę i znów na nią spojrzałem. Nie miała na sobie butów.
-Gdzie twoje buty?
-Wyrzuciłam, poleciały sobie. Chlup.
-Chlup? Jakie... czekaj, wyrzuciłaś je do basenu?- Co  z tą dziewczyną jest nie tak. Żeby po pijaku pozbawiać się butów.
-Oooo, masz basen?- Podbiegła do mnie aż za ochoczo. Odsunąłem się odrobinę, ale ona złapała mnie za rękę.- Chodźmy popływać!- Zaczęła mnie ciągnąć w stronę ogrodu.
-Chwileczkę.- Szarpnąłem nią i wróciła do poprzedniego miejsca.- Jesteś piana. Nie możesz pływać. Jest jedenasta w nocy.
-To co z tego. Moje ciało wygląda dobrze nawet o północy!
-Nie wątpię.- Mruknąłem.
-Chcesz zobaczyć?
-Że co?
-Ciało.- Nadal nie rozumiałem o co jej chodzi póki nie zaczęła się rozbierać. Zdezorientowany zrobiłem to co pierwsze wpadło mi do głowy. Wręcz w dwóch krokach pokonałem dzielący nad dystans i złapałem ją za ręce. 
-Zdecydowanie nie chcę oglądać twojego ciała.- Jakkolwiek to zabrzmiało i tak to niedorzeczne. I wcale nie myślałem o takiej rozrywce kiedy mi się nudziło.
-Um, no dobrze.- Odparła smutna. Co tu się dzieje??
-Może sobie usiądziesz? Przyniosę ci coś do picia.- Oddaliłem się do kuchni po wodę. Kiedy wróciłem byłem w szoku.- Kiedy ty to...
-Była tak miękka. Chciałam sprawdzić czy w środku też taka jest.- Odstawiłem szklankę z trzaskiem na stolik.
-I jak. Jest.- Zapytałem próbując opanować emocje. Nóż w ręce tego bachora to istne niebezpieczeństwo. Ostrożnie wyrwałem jej z dłoni ostry nóż. Na prawdę przez chwilę było strasznie.
Poszedłem go odnieść, a za ten czas szklanka stała już opróżniona, a Sora wpatrywała się w szczątki poduszki. Tak, zamordowała jedną z poduszek na kanapie. Starałem się ogarniać to fruwające pierze, ale to nie miało najmniejszego sensu skoro wszystko co zdołałem upchać do środka dostawało się do rąk Sor' y i fruwało. Usiadłem wściekły i zarazem zrezygnowany na jednym z foteli.
-Słuchaj no.- Zabrałem jej zmasakrowaną poduszkę by zwróciła na mnie uwagę.- Nie mam pojęcia kto cię nauczył manier, ale to mój dom więc od teraz mogłabyś pohamować swoją żądze destrukcji. Zrozumiałaś?- Zapytałem całkiem poważnie, ale ona tylko przekrzywiła głowę jak to robią te małe pieski. W innych okolicznościach uznał bym to za urocze, ale to zdecydowanie nie te okoliczności.
-Co to żądza?
-O boże.- Miałem wielką ochotę krzyknąć.- Nie ważne.- Machnąłem na to ręką. Od początku tłumaczenie czegokolwiek tej dziewczynie nie miało sensu. Jutro nie będzie niczego pamiętać.
-Okej.- Wzruszyła ramionami jak mała dziewczynka i wyłożyła się na dywanie. Milczała, a to było najważniejsze. Już prawie zasypiałem na fotelu. Jednak okazało się, że za szybko się cieszyłem tym spokojem. Bo nagle ni stąd ni zowąd Sora chwyciła za pilota. W pierwszej chwili myślałem, że włączy telewizor i pobudzi wszystkich sąsiadów, ale nic takiego się nie stało. Użyła go jako mikrofonu, a to co się stało potem zaskoczyło mnie bardziej niż rozerwana poduszka. Ta dziewczyna wyrzucała z siebie potok słów, których nie rozumiałem. To chyba w ogóle inny język. Bardzo podobny do hiszpańskiego, ale nie byłem pewien. Patrzyłem na nią i jej występ. Machała rękoma na wszystkie strony jakby coś prezentowała. Już sam nie wiedziałem czy się śmiać czy to przerwać.
W pewnej chwili podsunęła mi pod nos pilota. Patrzyła na mnie wyczekująco bym coś powiedział, ale przecież nawet jej nie zrozumiałem. Więc po prostu odebrałem jej tego pilota i wsadziłem między oparcie.
-Koniec tych durnot.- Z drugiej strony nie miałem pojęcia, że znam inny język niż koreański.
Wybełkotała coś po swojemu i wybuchła płaczem. Od tak po prostu. Musiałem szybko działać żeby ją jakoś uspokoić bo inaczej to policja będzie uspokajać nas oboje.
-Przestań ryczeć, proszę.- To nic nie podziałało.- To był tylko głupi pilot nie żaden mikrofon.- To też nie zadziałało.- Co ty ode mnie chcesz.- Zapytałem prawie, że na skraju wytrzymania nerwowego.- Jeśli zaraz nie przestaniesz sam zacznę płakać.- O dziwo to podziałało.- Poważnie.- Wstałem z dywanu i ona także.- Nie jesteś śpiąca? Wariujesz już od godziny. Trochę alkoholu powinno z ciebie wylecieć.
-Yhm. Śpiąca.- Wyciągnęła do mnie ręce na co jedynie parsknąłem śmiechem.
-Żartujesz.- Ale nie żartowała.
-Śpiąca.- Powtórzyła jak małe dziecko. Co jeszcze mnie dzisiaj spotka?
-To idź na kanapę.- Może wreszcie dasz i mi spać. Uznałem, że skoro jest śpiąca to pewnie zaraz zaśnie więc poszedłem na górę. Zrobiłem pierwsze trzy kroki na schodach, ale coś się za mną wlekło.
-Powiedziałem żebyś szła na kanapę. To w drugą stronę.- Nawet pokazałem jej to palcem i ruszyłem na górę, lecz pozbycie się jej było nie możliwe. Wtargnęła do mojego pokoju co było wręcz bezczelne.
-Co ty...- Nieoczekiwanie położyła mi palec na ustach. O co tu chodzi?
-Nie bądź zły. Chcę spać.- Po tych słowach poleciała prosto w moje ramiona.
-Uch, jeszcze raz i tego nie przeżyję.- Ułożyłem ją na własnym łóżku. Nie będe jej już nigdzie przenosił. Bogu dzięki, że to już ostateczny koniec tego cyrku. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem by komuś tak zaszkodziły drinki. Cała godzina patrzenia na różne wcielenia Sory. Można to chyba nazwać ciekawym doświadczeniem.
Pochyliłem się nad nią by sprawdzić czy na pewno śpi. Zachrapała cicho więc jednak śpi. Chociaż gdy tak na nią patrzę. Gdyby zmienić ją odrobinę  w szaloną dziewczynę nie była by sama aż do teraz, ale wtedy to nie ja bym się nią zajmował.










8 komentarzy:

  1. Zdecydowanie najlepszy rozdział tego opowiadania :D no po prostu nie mogłam ze śmiechu xd i oczywiście czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie ten rozdział podobał mi się najbardziej, ale to pewnie dlatego, że akurat tutaj działo się coś więcej. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Czekam na więcej z niecierpliwością ^^

    shakeupmyheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny !! czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że trochę mnie zniechęciło, to, że Sora poszła na imprezę, bo wiadome już było, że się upije i oczywiście będzie tam Tae, który ją odwiezie itd...
    Tak się składa, że takie motywy bardzo często zdarzają się w fanficach i nie za bardzo za nimi przepadam.
    Jednak scena w domu bardzo mi się spodobała. Na pewno nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. No i dodatkowym plusem jest nieziemski humor, który występuje właśnie w tej scenie.
    Nie mogę napisać, że rozdział w stu procentach mi się podobał, jednak mimo to, nie zniechęciłam się. Wręcz przeciwnie! Zakończenie sprawiło, że cholernie nie mogę się doczekać dalszej części! Już czuję, że scena, w której Sora budzi się w domu Tae, będzie epicka (przynajmniej mam taką nadzieję)!!!
    Życzę powodzenia w dalszej pracy. Oby wena Cię nie opuszczała. Oczywiście czekam na next!!!
    Gorąco pozdrawiam
    ~Haruu

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Mega rozdział!!! Kiedy next? >.<

    OdpowiedzUsuń
  6. Heeeeeej!
    Dwa dni temu trafiłam na Twój blog i przeczytałam wszystkie opowoadania i scenariusze.
    Kończąc czytać ten rozdział, chciałam przejść do następnego, a tam nic nie ma! :o
    Mam nadzieje, że szybko wrócisz, a ja informuje, że zostanę tu na dłużej. ❤
    ~ White Queen.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam, czekam i się doczekać nie mogę! Emocje już mi opadły po tym rozdziale i teraz jestem w pełni gotowa na następny! Ale gdzie on jest? Nie ma :(
    Nie zrozum mnie źle, ja cię wcale nie pośpieszam, po prostu już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, dlatego piszę :)
    Bardzo, ale to bardzoo czekam na next!!
    ~Haruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, śpieszę się śpieszę. Już prawie kończę. Jutro powinnam coś dodać, a może jeszcze dziś w nocy. Dzięki, że czekasz <3

      Usuń