poniedziałek, 17 sierpnia 2015

BTS- 7

Miałam małe opóźnienie. Niestety pisanie rozdziałów jest czasochłonne. Wiem, że zawsze czekać długo, a po miomo tego wciąż jesteście ze mną. To na prawdę wiele znaczy. Dlatego też ten nijaki rozdział...
mam nadzieję, że nie jest całkiem spisany na straty. Zwłaszcza, że tyle na niego czekaliście.  Aż boję się to czytać jeszcze raz xd











Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Jednak to nie był mój największy problem. Kto by pomyślał, że nadejdzie taki dzień, w którym znajdę się w mieszkaniu własnego szefa i zapewne w jego łóżku. Znowu szybciej zrobiłam niż pomyślałam. Teraz zapewne poniosę ciężkie konsekwencje. Na samą myśl aż nie chcę mi się wstawać. Ale muszę to zrobić by w ogóle stąd wyjść.
Pościeliłam łóżko i z ciężkim sercem zeszłam na dół na spotkanie z przeznaczeniem. Jestem zdenerwowana jak na spotkaniu o pracę. Zaraz się będą warzyć losy mojej pacy więc to coś całkiem podobnego. Pokonanie schodów na miękkich nogach okazało się być lada wyczynem. Zwłaszcza, że ta okropna cisza sprawiała, że czułam się jeszcze gorzej niż to możliwe. Łatwo by było mnie teraz porównać do jakiegoś włamywacza amatora. Bo chyba najlepiej dla mnie było by wyjść stąd niepostrzeżenie. Kiedy indziej przeprosiłabym za coś czego obecnie nie pamiętam. Ale dla pewności może zostawię mu małą karteczkę z przeprosinami. Tak, wiem to tchórzostwo, ale w słusznej sprawie. Przynajmniej mogę tak sobie wmawiać. Z resztą znając jego nie chcę żebym tu była. Ja mu to tylko ułatwiam. Nie będę go zmuszać do rozmowy ze mną.
Przemknęłam szybko do stolika z zamiarem nabazgrania czegoś na szybko, ale czyjeś ruchy na kanapie kazały mi zatrzymać się z wyciągniętym długopisem. Zerknęłam w tamtą stronę. Na szczęście jeszcze spał jak niemowlę więc przystąpiłam do pisania. Ale co miałabym mu napisać?

                   Przepraszam za kłopoty. Mam nadzieję,że nie zrobiłam
          nic głupiego. Wyszłam wcześniej by cię nie budzić.
                                 
                                         Sora 

To powinno wystarczyć. Położyłam kartkę w widocznym miejscu i poszłam sobie prosto do drzwi. Znalazłam tam moje buty. Kiedy włożyłam do nich stopy natychmiastowo zaczęły mnie boleć. Skrzywiłam się, ale jakoś to przeboleję. W końcu do wolności dzieli mnie tylko kilka centymetrów. Sięgałam po klamkę w tym samym momencie, w którym coś przeleciało przez drzwi również przelatując przeze mnie. Upadłam na tyłek robiąc niezłego hałasu. Przeklęłam pod nosem.   Cały plan zapewne w tym momencie trafił szlak. Wszystko przez cholerne duchy.
-O! co ty tu robisz?
-A ty?
-Jestem jego siostrą. To chyba oczywiste, że go odwiedzam.- Miałam wielką ochotę powiedzieć jej, że jednak jest martwą siostrą, ale stwierdziłam, że to by było dość chamskie z mojej strony. 
-No cóż. Miałam pewną sprawę dlatego tu jestem. Chyba nie muszę ci się spowiadać.
-Pewnie, że nie, ale z zdaję mi się, że obudziłaś Tae. To chyba jemu się będziesz musiała tłumaczyć.
-Idź sobie.- Warknęłam próbując podnieść się z ziemi. Jednak w obcasach  to skomplikowane jak cholera. Zrzuciłam je ze stóp i walnęłam  prosto pod drzwi gdzie się zatrzymały. Nade mną zawisła zaspana twarz Taehyung' a. Uśmiechnęłam się głupkowato.
-Rozmawiałaś sama ze sobą?
-Nie. Coś ci się przesłyszało. Dlaczego bym miała?
- Po tym co przeszedłem poprzedniej nocy chyba wszystko jest możliwe.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- Zaciekawiłam się i przestraszyłam jednocześnie. Spojrzałam na jego siostrę, którą najwidoczniej bawiła ta cała sytuacja. Jej szeroki uśmiech był dowodem.
 -Żebyś wstała z podłogi.
-A, no tak.- Miałam zamiar sama poradzić sobie ze wstawaniem, ale i tak mi pomógł. Przez co poczułam się nieco dziwnie, ale to może skutki picia. Przynajmniej na teraz się tym aż tak nie przejęłam. 
-Chodź.- Ponaglił mnie bo bym tak stała nie wiadomo na co czekając. Niechętnie udałam się za nim do kuchni. W głowie miałam już różne scenariusze. Żaden nie był dla mnie dobry. Ani trochę. 
-Mogłabym już pójść. Nie chcę ci przeszkadzać.- Zaczęłam nie pewnie i usiadłam na krześle gotowa w każdej chwili z niego wstać. Zamiast tego dostałam szklankę wody i przykazanie bym ją wypiła zamiast gadać. Tak też zrobiłam.
-Jesteś na prawdę dziwną dziewczyną.- Przerwał ciszę i powiedział dokładnie to nad czym sama myślałam od bardzo dawna. Jestem dla niego dziwną dziewczyną. Żeby jeszcze wiedział jak bardzo.
-Hm?
-Ach, nie ważne. Jak się czujesz?
-Co?- Szepnęłam. Powiedział już, że jestem dziwna teraz powinien się wściec. Powiedzieć o wiele więcej niż to co przed chwilą. Na pewno zrobiłam coś głupiego.
 -Pytam jak się czujesz. Ale chyba nie za dobrze. Może masz gorączkę.-Przystawił swoją dłoń do mojego czoła. O mało się nie udławiłam. Jak ta idiotka gapiłam się na niego. To niezrozumiałe ciepło w środku zwróciło mnie na ziemię. Strąciłam jego rękę i odstawiłam szklankę. 
-Nie mam gorączki. Może za to powiedz mi o co chodzi. Zrobiłam coś głupiego. Jestem tego pewna tylko ty jeszcze nic mi nie mówisz. A to wcale nie jest zabawne. 
-No dobrze. Skoro chcesz wiedzieć. Zachowywałaś się na prawdę dziwacznie. Przez co zacząłem się martwić o swoje życie kiedy nożem wypatroszyłaś poduszkę.
-Żartujesz?- Oby sobie ze mnie żartował, no ale jego mina mówi aż za wiele.- Odkupię ci tą poduszkę. A za całą resztę przepraszam. Pewnie narobiłam ci sporo problemów i w dodatku musiałeś spać na kanapie.
-Nie szkodzi. To było dość ...ciekawe.
-Zabawne?
-Też.
-Na prawdę przepraszam. Lepiej będzie jak sobie pójdę.
-Nie!
-Nie? Dlaczego nie?- O co znowu chodzi. Chcę żebym już teraz mu zapłaciła. No cóż nie mam przy sobie tyle pieniędzy. Z resztą z mojego punktu widzenia nawet nie zrobiłam tego ja. Jednak za swoje ciało trzeba także odpowiadać.
-I tak miałem się przejść. Poczekaj na mnie w salonie.
-Ale...- Chciałam jakoś zaprotestować, ale nic z tego nie wyszło. On wręcz wybiegł z kuchni żeby się przebrać, a ja poszłam do salonu. Spojrzałam na stolik i zwinęłam szybko karteczkę do torebki. Teraz nie jest już w ogóle potrzebna. Co ja sobie myślałam pisząc coś tak tandetnego. Trzeba było od razy stanąć z nim twarzą w twarz jak porządny człowiek by to zrobił. I wcale nie było tak źle gdyby nie ten moment. Dlaczego wtedy tak dziwnie się zachowałam. Pewnie pomyślał, że nigdy w życiu żaden facet mnie tak nie dotykał, a przecież to kompletna bzdura. Przy nim zawsze wychodzi mi coś źle. Facet jest bogaty i wie co powiedzieć w każdej sytuacji, a ja jestem jakąś sierotą, która straciła dawne życie. I w imię czego. Widzenia się ze zmarłymi? To naprawdę beznadziejne. A teraz poznałam jego i zdobyłam paru przyjaciół. Z jednej strony znajomość z nim przynosi mi dużo dobrego, a zarazem dużo problemów. Sama nie wiem co powinnam o tym myśleć.
-Możemy iść.
-Um, dobrze.- Wstałam z kanapy. Muszę zepchnąć te myśli w kąt. Przynajmniej na jakiś czas. Tera ważnie jest bym nie palnęła przy nim czegoś głupiego i żeby jego siostra przestała za nami iść. Zaczęłam dawać jej nieme znaki.
-Nie pójdę stąd póki nie zaczniecie rozmawiać.- Co za ironia bo to raczej przez nią nie możemy rozmawiać. Ale skoro tak to ja zacznę skoro on jej nie widzi.
-Widziałam ostatnio twój wywiad w telewizji. Byłeś naprawdę dobry. Nie wiedziałam, że chcesz zatrudniać muzyków.
-Znasz kogoś kto by się nadawał?
-Myślałam, że wczoraj właśnie o tym rozmawiałeś ze swoimi przyjaciółmi. Czy tak nie było?
-Było. Tylko nie łatwo ich przekonać do ciężkiej pracy z tym związanej.
-Odmówili ci?
-Nie do końca. Chyba się zastanawiają.
-To dobrze.- Zamilkłam na chwilę. Może w cale nie powinnam była się odzywać. I tak nie zostało nam już dużo wspólnej drogi. Oboje zatrzymaliśmy się przed moim domem. Chciałam jeszcze raz go przeprosić, ale on powiedział coś czego w ogóle się nie spodziewałam.
-Miałem ci tego nie mówić, ale lepiej żebyś o tym wiedziała. Na początku myślałem, że to fatalny pomysł by przyjaźnić się z kimś kto w sumie nie ma nic. Żadnej fortuny. 
-No dzięki.- Burknęłam zła. 
-Poczekaj. To nie wszystko. W ciągu tych dwóch tygodni przekonałaś mnie. Nie mam pojęcia jak, ale teraz myślę, że przyjaźń z tobą mogłaby mieć jakiś sens. Skoro Monick tak bardzo cię lubi. Jesteś dla mnie nie zrozumiałą dziewczyną, nieco szaloną. 
-Chwileczkę. Dlaczego mi to mówisz?
-Bo od teraz musisz się bardziej starać by nie wypaść z gry. 
-Jakiej gry? 
-Mam nadzieję, że dasz radę. 
-Bo ty tego chcesz?
-Tak. 

                                        *                              *                                 *

-To jest jawny podryw!- Wykrzyknęli oboje zaraz po tym jak powiedziałam im o tej sytuacji. Oczywiście nie wspomniałam o tym gdzie spędziłam noc i co się stało. Powiedziałam, że źle się poczułam. Musiałam jeszcze zadzwonić do Namjoon' a by się jakoś wytłumaczyć. Na szczęście on był wyrozumiały i nie miał do mnie pretensji. 
-Wcale nie! Nie rozumiecie nawet tego. Chodzi o przyjaźń. Taką zwyczajną, ale zdaję mi się, że on wie co to oznacza. A ja nie wiem. Chyba nieświadomie się w to wpakowałam. 
-Bo mu nie odmówiłaś. 
-Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie. 
-A twoje serce nie zabiło szybciej?- Carl zapytał z nadzieją.
-Ani trochę. 
-Kłamczucha.- Mruknął. Zignorowałam go i jego zaczepki.- Mogłabyś chociaż zainteresować Namjoon' em jak nie chcesz tego przystojniaka.
-Wiesz co. Jedz jak jesz. Póki jeszcze możesz. Zaraz będę musiała iść do pracy. I mówię wam, że wszystko będzie tak jak zawsze. Nic się nie zmieni.
-No ja nie wiem. Raczej kiedy zaczynasz zadawać się z takimi ludźmi nic już nie jest takie same. Normalnie nie wierzę, że się tam wkręciłaś.
-Po pierwsze nie wkręciłam, a po drugie skąd ty to wszystko wiesz?
-Z filmów. Ja nie mam takiego szczęścia.
-Przerażacie mnie.- Ubrałam buty i zgarnęłam torebkę. Musiałam stąd wyjść bo oboje zaczną gadać niepotrzebne rzeczy od których będę miała mętlik w głowie.- Zamknijcie drzwi za sobą.



                                        *                              *                          *


A nie mówiłam. Wszystko jest tak jak było. Myję podłogę i nikt nie jest dla mnie miły. Więc moja siostra się pomyliła. A ja jestem szczęśliwa bo to oznacza, że nawet sam wielki Kim Taehyung się pomylił. Chociaż jeszcze nie do końca rozgryzłam o co mu chodziło z pewnością teraz jestem o krok bliżej rozumienia jego słów i mojego zachowania. czemu wciąż czuję, że gdy zostałam zapytana czy serce przy nim szybciej mi bije nie do końca potrafiłam odpowiedzieć sama sobie. Ale pewnie to tylko dlatego, że prawie zawsze to on  zaskakuje mnie swoim zachowaniem, którego nie da się przewidzieć. On sam jest dziwny, a mówi to mnie.
-Przepraszam.
-Tak?
-Pani Kim Sora?
-Yhm.
-List dla pani.
-Dla mnie?- Ciekawe co to może być? Wytarłam ręce w fartuch i podpisałam się.
-Dziękuję.- Kurier poszedł zostawiając mi małe pudełeczko i list w niebieskiej kopercie. Postanowiłam otworzyć to dopiero w pokoiku. Zaczęłam od małego pudełeczka, w którym znalazłam bransoletkę i to nie byle jaką. Śmiem twierdzić, że to prawdziwe złoto. Tylko kto zechciał wydać na mnie tyle kasy? Na myśl przychodzi mi tylko Monick. Bo kto by inny jak nie ona. Pozostaje tylko przeczytać list. Zabierałam się za rozerwanie tajemniczej koperty.
-O. Mój. Boże!- Zapiszczała Hana.
-Co?- Szybko schowałam wszystkie rzeczy na swoje kolana które zasłaniał stolik. Mam nadzieję, że ich nie zobaczyła.
-To już dziś.- Przysiadła się do mnie wyraźnie czymś podekscytowana.
-Co?- Powtórzyłam jeszcze raz.
-Jak to co. Pewnie nie wiesz, ale zaraz ci powiem.- Zaczerpnęła tchu.- Jest taki jeden dzień w roku kiedy to wszyscy moją okazję się zabawić. Podobno w tym roku same zaproszenia zostały napisane przez Kim Taehyung' a i Monick. Więc jeśli ktoś dziś wyjdzie stąd szczęśliwy to znaczy, że dostał taki list i będzie mógł pojechać do wielkiej willi na calutki tydzień!- Wpatrywałam się w szczęśliwą Han'ę próbując przeanalizować to co właśnie mi powiedziała. Czyli, że co. Ja i willa, a w środku niej ta dwójka już pomijając tych innych nieznanych mi ludzi. Chyba, a raczej zdecydowanie na to nie idę. Musiałabym zwariować.- Powinnaś się cieszyć tak jak wszyscy w firmie. Nie każdy dostaje taki list. Głównie ci, którzy w dużej mierze przyczynili się do sukcesu w firmie albo są bliskimi przyjaciółmi. oczywiście nie wszyscy są wpuszczani do willi. Pracownicy śpią w drogim hotelu z basenem i spa oraz pełną obsługą na każde zawołanie. Mówię ci za takie cuda warto nawet zabić.
-A ty. Byłaś już tam?- Zacisnęłam ręce na kopercie.
-Tylko raz i tylko dlatego, że to w ramach rekompensaty za to, że złamałam nogę w pracy. Złamałam bym ją ponownie gdybym wiedziała, że dadzą mi ten list.- Zamyśliła się.- Ale pewnie obie tu zostaniemy.- Cały entuzjazm z niej uleciał i to momentalnie.
-Dlaczego?
-Nie słuchałaś tego co mówiłam?- Właśnie nie do końca. Byłam myślami pomiędzy oddaniem komuś tego listu lub zwróceniem do adresata, ale to chyba równało by się z samobójstwem. Gdyby tylko ktoś się dowiedział, że z własnej woli zrezygnowałam z takiego zaszczytu zjedli by mnie żywcem. A Hana była by pierwsza w kolejce.
-Za szybko mówiłaś.- Wypaliłam by się nie zorientowała w jakim szoku jestem.
-Ech, więc powiem teraz powoli. Ktoś na tak niskim stanowisku jak my obie nie ma szans.- Chyba jednak ma.
-Pewnie masz rację.- Skłamałam. Poniekąd było mi żal Han' y. Pracuje tutaj dłużej, wie więcej niż ja sama zdążyłam się dowiedzieć przez dwa tygodnie no i na pewno zrobiła więcej niż ja. A pomimo tego to ja dostałam niebieską kopertę kompletnie za nic. Na prawdę nie chcę tego, ale przecież nie kiwnę nawet palcem bo nie chcę rozpętać burzy.
-No trudno. Zapowiada się ciekawy dzień. Pogadałabym jeszcze, ale muszę iść zanim skończy mi się przerwa.
-Okej, idź.- Kiedy zniknęła za drzwiami wyciągnęłam nieco zgniecioną kopertę. Obracałam ją w dłoniach z myślą, że dostanie jej to najgorsze przekleństwo. I wymyśliłam tylko jedno rozwiązanie. Muszę odnieść ją właścicielowi. Jeśli Tae jej nie przyjmie to mu ją wcisnę siłą.  Tak, zdecydowanie nie wyjdę z jego biura póki się tego nie pozbędę. Na pewno znajdzie się ktoś kto przyjmie to za mnie i będzie potrafił się z tego cieszyć.

Szarpnęłam za drzwi zaraz po tym jak zapukałam, a pomimo tego musiałam zobaczyć coś czego nie powinnam była widzieć. Obściskujących się ze sobą Monick i Tae.
-Um, przepraszam.- Spuściłam wzrok. Co za nie fart.- Może przyjdę później.
-Nie, nie. Wchodź.- Zachęciła mnie. Więc weszłam niechętnie. teraz to już nie wiedziałam czy powinnam to obgadać przy niej. Ale to może nawet lepiej. 
Usiadłam na krześle, na przeciwko Tae. Patrzył na mnie jakby nie wiedział o co chodzi. Wyciągnęłam oba prezenty i położyłam przed nim. Najpierw spojrzał na list, a potem na mnie. Chyba coś mu się nie spodobało.
-Na prawdę dziękuje, że dałeś właśnie mi ten list, ale myślę, że nie będę mogła tam pojechać.
-Ale dlaczego?- Wtrąciła się Monick.
-Nie wysłałem tego.
-Nie? A myślałam...
-Oczywiście, że nie ty, tylko ja. Bardzo chciałam żebyś pojechała. To świetny pomysł by się lepiej poznać no i zapomnieć o pracy. Dlaczego chcesz zrezygnować?
-To bardzo miło z twojej strony, ale myślę, że ja nie będę pasować do takiego towarzystwa.-Samo mówienie o tym, że nie jestem zbyt dobra dla nich jest fatalnym uczuciem. Wątpię czy potrafiłam bym spróbować się zabawić z takimi ludźmi.
-Och, więc tym się przejmujesz. Ale przecież to żaden problem. W willi będą tylko przyjaciele, których i tak już poznałaś.
-Ale oni nie wiedzą kim ona jest.- Wtrącił się Tae.
-Właśnie.- Przyznałam mu rację. Co miała bym im powiedzieć?
-Zawsze można ominąć temat. Mówiłam, że tym razem odpoczywamy od pracy. Nikt nie będzie cię pytał o takie rzeczy. A jeśli tak, to zdaj się na mnie. Oboje będziemy cię osłaniać.
-Oboje?- Znów się wtrącił. Wiem, że mu się to nie podoba i szczerze mnie też to nie przekonuje.
-Nadal myślę, że to nie wypali.
-Oj, no przestań. Jeśli chcesz możesz zabrać ze sobą jedną osobę byś miała ze sobą kogoś kogo znasz dłużej. Zanim całkiem to odrzucisz to przemyśl to i jak na razie zatrzymaj list.- Wręczyła mi z powrotem kopertę. Spojrzałam na tę dwójkę.Monick była zdecydowanie pozytywnie nastawiona, a Tae już nie koniecznie. Wygląda jakby zaciskał mocno szczękę i intensywnie nad czymś myślał.
-No dobrze. Pomyślę nad tym.- Tae cicho wypuścił powietrze z ust.
-Okej. Masz czas do wtorku.

                               



A tak w ogóle czy wiecie jak trudno jest znaleźć zdjęcie męskiego TaeTae xd No jakaś maskara. Sama słodycz w tych internetach .

                 

6 komentarzy:

  1. Omo omo omo XD Chce kolejną część !!! Ejj ... Ale to jest super xd ;33 Wenki i jak najszybciej kolejnego rozdziałuu ;333

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo omo omo XD Chce kolejną część !!! Ejj ... Ale to jest super xd ;33 Wenki i jak najszybciej kolejnego rozdziałuu ;333

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko się nią zajął rano :) dobrze że nie udało się jej wymknąć jak jeszcze spał xd i ciekawe co z tą imprezą w końcu wyniknie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawi mnie czy jak przyjmie zaproszenie, to spotka jakieś duchy. :o
    Rozdział jest świetny. Strasznie miło i szybko się go czytało. Czekam zdecydowanie na dalsze losy naszych bohaterów! ♡
    ~ White Queen.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak chcesz męskie zdjęcia TaeTae to wal do mnie śmiało xD
    Rozdział mi się podobał. Trochę tylko mnie irytuje, jak pomijasz to "g" na końcu imienia, bo to nie jest Taehyun, tylko Taehyung. Sorry, musiałam zwrócić na to uwagę, jako iż Tae jest moim UB ^^
    Jestem strasznie ciekawa, kiedy on się dowie, że ona duchy widzi, albo chociaż jego siostrę, ale to na jedno i tak wyjdzie x3
    Już nie mogę doczekać się więcej.
    Weny i hwaiting!

    shakeupmyheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój boże, co za wstyd xd To pewnie dlatego, że ja ciągle ich ogarniam i oczywiście pominęłam coś tak ważnego. Poprawię to we wszystkich rozdziałach. Wielkie dzięki za zwrócenie uwagi bo pewnie dalej bym tak pisała nieświadoma niczego.

      Usuń