poniedziałek, 24 sierpnia 2015

G-Dragon- Zbyt wiele pytań

Przed wami coś całkiem nowego. Coś nad czym myślałam czy w ogóle to upublicznić. Ale jednak postanowiłam się zwami tym podzielić.

Od razu ostrzegam, że zrobiłam z tego tonę przemyśleń. I mogłam tam wpakować ... wszystko.
No, ale nie zniechęcajcie się. Pisałam to w innej osobie niż zazwyczaj. Pomyślałam, że czas trochę poeksperymentować więc mogłam coś przegapić.

No i bardzo, ale to bardzo ważne coś. Oto muzyka która mnie zainspirowała, na prawdę radzę się z nią zaznajomić bo to ułatwia zrozumienie wszystkiego. Przynajmniej mam taką nadzieję. No i stąd też użycie słów z pierwszej piosenki, w której sama się zakochałam.

https://www.youtube.com/watch?v=a5mFOEhDSbc

https://www.youtube.com/watch?v=U0p5N4t8sxo

https://www.youtube.com/watch?v=ztSJelfGG4w

https://www.youtube.com/watch?v=66EGqSaRg8E







Patrzył na mężczyznę siedzącego przed nim i był pewien, że to nie jest odpowiedni człowiek, któremu mógłby opowiedzieć wszystko. Wyżalić się. Poruszyć tematy, które sam bał się poruszyć w obawie, że wielki kufer wspomnień otworzy się i już nigdy nie będzie w stanie go zamknąć, a co dopiero zakopać. Ten człowiek myśli, że wie wszystko, ale to co wie to zaledwie namiastka wiedzy, którą on sam posiada. Jak mógłby mówić mu całą prawdę i tylko prawdę skoro to nie ten człowiek, którego szukał?
Pomimo tego wszystkiego zasiadł na czarnym fotelu po raz czwarty w tym tygodniu. Z powoli nikłą nadzieją, że coś się zmieni.
-Co chcesz powiedzieć mi tym razem?
-Miałem sen. Można to nazwać koszmarem.
-Opowiedz mi o nim.
-Las. Jestem w lesie. Wszystko płonie. Stoję w samym środku ognia, ale nic nie czuję. Żadnego bólu, i tak krzyczę.- Na chwilę zatrzymał się by sprawdzić reakcję profesora. W cale nie była taka jakiej się spodziewał. Miał nadzieję na chociaż jedno słowo pocieszenia. Potrzebował tego. Zwłaszcza teraz gdy miał opowiedzieć najgorszą rzecz. A jednak znów się zawiódł.- Z pomocą przychodzi mi sam diabeł.- Zainteresował tym profesora. Podniósł wzrok na ten beznadziejny przypadek.
-Jak wyglądał ten diabeł?- Ji Yong zapatrzył się w okno. Wyglądał tak jakby nie miał zamiaru tego powiedzieć. Jakby te słowa parzyły jego usta.
-Ja nim byłem.- Powiedział to zaskakując sam siebie. Ledwie to wypowiedział, a jednak się udało. Teraz już wie, że nigdy nie wypowie tego po raz drugi.
-Co to może znaczyć?- Zwrócił swój pusty wzrok na doktora, który sam wyglądał jakby właśnie powiedziano mu, że koniec świata nastąpi za jedną pieprzoną minutę. A czy wiedział, że dla niego każda sekunda jest jak koniec świata? Bo przecież każdy ma swój koniec świata kiedy umiera właśnie wtedy się kończy.
-Na tę chwilę nie mogę powiedzieć co to znaczy.
Kłamca.
-Musimy się spotkać jeszcze parę razy.
Nie mam na to czasu.
-Przyjdę.
Wstał z fotela i poszedł zamykając za sobą drzwi ze świadomością, że tak na prawdę nigdy tu nie wróci. Starci swój czas na coś innego. Straci czas na próbowanie.


Stanie na moście i patrzenie w tafle wody to coś co go uspokajało. Ponieważ woda zawsze była taka sama. Nie zmieniała się podczas kiedy wszystko inne się zmieniało. Nie zastanawiał się nad tą niesprawiedliwością. Przywykły do tego, że nie może  stać się wodą, że jest sobą.
Woda była już zabrudzona przez ludzi kiedy tu przyszedł. I on sam też był już zabrudzony przez ludzi kiedy przyszedł na most po raz pierwszy. Chciał się umyć. I to bardzo. Co dzień próbował, ale się poddawał. Bał się spotkać swojego diabła ze snów. Nie chciał końca świata. Pragnął początku.
Gdy zostawiał za sobą znajomy most nie wiedział, że za jego plecami stoi ktoś kto myśli podobnie jak on. Dziś się jeszcze nie spotkali. Minęli się. Ale już nie długo miało się to zmienić.


Było całkiem ciemno, ale to środek zimy więc nie był zaskoczony. Siedział na ławce w rozpiętej kurtce, bez rękawiczek czy szalika. Sam pozwalał by wiatr robił z nim co chce. Patrzył w swoje ręce. Popękane od zimna i zbrukane ciężką pracą.
Parsknął pod nosem.
Jaką pracą? Nie zrobił nic ciężkiego już od sześciu miesięcy i nie zapowiadało się by coś ciężkiego miało trafić w jego ręce w przeciągu następnych sześciu miesięcy.
Przeniósł zmęczony wzrok na most. Z pobliskiej ławki też był dobrze widoczny. Mógł obserwować ludzi. Obecnie most był pusty. Pewnie było za zimno by komuś chciało się stać i patrzeć w dal.
Jednak po spędzeniu kolejnej godziny czuł, że jego tyłek przymarzł do ławki. Postanowił ruszyć w drogę powrotną do pustego domu. Jednak ten ostatni raz chciał spojrzeć na wodę zanim tafla całkiem zamarznie.
Powoli się zbliżał, a jednak ktoś był szybszy. Pierwsze co zobaczył to burza brązowych włosów. Czarna kurtka, jeans' y i zniszczone buty które w spinały się po szczeblach mostu. Jiyong zaciekawiony patrzył na poczynania nieznajomej. Był pewien co to oznacza, ale sam nie wiedział co chcę zrobić. Czy w ogóle chcę coś zrobić. Możliwe, że właśnie przyglądał się czyjejś śmierci. Obudziły się w nim różne uczucia, których dawno nie czuł. Mógłby przysiąc, że słyszy cichy płacz. Jak normalny człowiek powinien ją powstrzymać, ale kim on jest by decydować za kogoś?
Skoczyła.
Kimkolwiek była za chwilę jej nie będzie.
Wtedy coś do niego dotarło. Ta nieznajoma zrobiła coś czego on sam nie był w stanie. Jego nudne życie. Narzekał na nie bo miał pretensje, że nie stara się zbyt mocno, a teraz też miał miał się nie starać.
Czy to ta szansa którą dostał? Nie miał zamiaru się dłużej zastanawiać. Zrzucił z siebie kurtkę i buty.
Skoczył.
Zimna woda uderzyła w niego bardziej niż się tego spodziewał. Mimo tego zanurkował by odnaleźć dziewczynę. Chciał zadać jej pytanie. Może ona znała odpowiedzi, których tyle szukał.
Zobaczył ją, leciała na dno jak kamień rzucony w wodę. Chwycił ją za ramię i zaczął płynąć ku górze. I chociaż brakowało mu powietrza to udało mu się. Przez chwilę sam leżał na cienkiej warstwie śniegu. Opamiętał się po chwili. Musiał ją uratować.
Oddychała. Otworzyła oczy. Były koloru niebieskiego. Jak czysta woda. Zapatrzył się w nie.
Zaczęła kaszleć więc odruchowo przechylił jej głowę, a potem pomógł się wyprostować. Dopiero wtedy zwróciła na niego uwagę. On nie wiedział co powiedzieć i ona także.  Dopiero gdy zadrżał z zimna ocknął się na tyle by wydusić z siebie pierwsze zdanie.
-Chcesz pójść ze mną?- Sam nie do końca wiedział dlaczego to powiedział. Może dlatego, że wydawała mu się równie zagubiona jak i on sam.
Pokiwała tylko głową, a Ji Yong pomógł jej wstać. Pomimo tego, że się nie odezwała, wiedział, że jakoś na pewno się dogadają.

Zaprowadził ją do swojego domu. Oddał jej swoją kurtkę i teraz sam wyglądał jakby był cieniem człowieka. Jednak wiedział, że udało mu się zrobić coś dobrze. Z tym poczuciem zostawił dziewczynę na kanapie z ciepłą herbatą w ręce, a sam poszedł się przebrać i znaleźć dla niej ciuchy.
Kiedy zszedł na dół dziewczyna spojrzała na niego.
-Mam na imię ____.
-Kwon Ji Yong.- Odparł.- Przebierz się.- Wyciągnął w jej stronę ciuchy.
-Dzięki.
-Łazienka jest na górze.- Nieznajoma zniknęła na górze. Ji Yong oprzytomniał i poszedł prosto do lodówki. Niestety jej zawartość nie była imponująca, a tak bardzo chciał dać jej coś dobrego skoro była jego pierwszym gościem. Od tak dawna był sam, że już dawno zaprzestał chodzenia do sklepu na rzecz wygodnych obiadów w tanich restauracjach. W tej chwili żałował, że nigdy nie miał ambicji by się nauczyć gotować chociaż najprostsze potrawy.
Zrezygnował z zawartości lodówki. Zaczął przeszukiwać półki. Był pewien, że gdzieś  zachował paczkę ciastek. O dziwo znalazł nawet dwie. Szybko wsypał je do miski i wrócił do małego salonu. Po chwili dziewczyna zeszła. Usiadła obok niego na kanapie. Na widok ciastek uśmiechnęła się. To był na prawdę piękny uśmiech od bardzo dawna. On sam raczej już nie potrafiłby się tak uśmiechać.
-Mogę cię o coś zapytać?- Ji Yong spojrzał na nią zaskoczony. Zazwyczaj to zawsze on pytał. Bał się, że może nie znać odpowiedzi, ale kiwnął głową by ją zachęcić.
-Dlaczego skoczyłeś?- Na szczęście na to pytanie znał odpowiedź. Miał zamiar odpowiedzieć szczerze.
-Chciałem ci zadać pytanie.
-Dobrze. Zadaj mi tyle pytań ile chcesz.
-Mam ich bardzo dużo.
-Ja też ma ich dużo.- Uśmiechnęła się.


                                                                    ,,   Bóg wie co jest

                                                                             schowane
                                                                       W tych słabych i
                                                                    zapadniętych oczach ''


Włączył telewizor by jakoś rozluźnić atmosferę, ale to okazało się być zbędne. Oboje mieli wiele różnych pytań. Oboje nad nimi myśleli. Ji Yong powoli zaczynał wierzyć, że znalazł właśnie tą odpowiednią osobę, która odpowie mu dlaczego to właśnie on został wybrany by przejść przez te wszystkie okropności. Czasami zdarzało się, że nie usłyszał odpowiedzi, ale przy ____ w cale mu nie przeszkadzało, że nie wie tego teraz. Wiedział, że dowie się później. 
-Myślisz czasami kim byś była gdybyś kierowała się rozumem?
-Byłabym zimna jak skała i bogata jak głupek.- Zapatrzyła się w swoje paznokcie.
-Co jest z tego gorsze.
-Obie te rzeczy. Mieć przyjaciół którzy kochają twoją kasę, a nie ciebie za to kim jesteś bo tak na prawdę jest się zimnym jak skała.- Ji Yong rozumiał wszystko aż nazbyt dokładnie. Kiedyś miał to, ale życie mu to zabrało. Właśnie zrozumiał dlaczego. Czy uniknął jednej z gorszych rzeczy?
Na myśl przyszło mu kolejne pytanie. Zapewne całkiem osobiste, ale skoro już rozmawiali o praktycznie wszystkim nie czuł się źle z tym, że chciał o to zapytać.
-Potrafiłabyś kogoś pokochać?- Chwilę musiał poczekać na odpowiedź, ale się pojawiła.
-Nie wiem.- Odparła zadumana.- Nigdy tego nie próbowałam.- Zdziwiło go to wyznanie, ale je rozumiał. Sam czuł, że już nie wie jak to robić. Jak to jest kogoś całować już nie myśląc o czymś więcej. Kochanie było całkiem odległym wspomnieniem.
Nagle zirytowały go te myśli. Przecież i tak nie mógł...
-Zaraz wracam.- Wstał z podłogi gdzie jeszcze przed chwilą rozmowa jakoś się kleiła. Wyszedł do kuchni, sam nie wiedział po co. Możliwe, że przez te dziwne myśli. Opłukał twarz zimną wodą z kranu i wrócił do _____. Zajął swoje miejsce opierając się o kanapę. Zerknął na _____, która nagle zamilkła wpatrując się w ekran telewizora. Ji Yong zrobił to samo. Nawet jeśli nie rozumiał sensu filmu wiedział, że to lepsze rozwiązanie niż całkowita cisza. Starał się skupić na fabule, ale nie wchodziła mu do głowy. Myślami był gdzie indziej.
To była komedia romantyczna. Na ekranie pokazała się dwójka głównych bohaterów, którzy całowali się jakby świat miał się zamiar skończyć. ____ jak i Ji w cale nie czuli się zażenowani sytuacją. Wręcz przeciwnie każdy z takim samym wyrazem twarzy patrzył na ekran.
Choć w pewnym momencie oboje w tym samym czasie spojrzeli sobie w oczy. Tak jakby coś w nich znaleźli. Nikt nie wiedział czy to przez film, czy przez zadane pytanie.
-Chcesz się całować?- Te trzy słowa padły z ust _______ , gdy przybliżyła swoją twarz bliżej twarzy Ji.
Nieco zaskoczony Ji Yong nieświadomie zapatrzył się w te duże, niebieskie oczy przypominające czystą wodę i zapragnął się wykąpać. Być czystym.
Utopił się.
Położył swoją dłoń delikatnie na jej bladym policzku i dotknął lekko ustami jej usta.
Zamknął oczy wyobrażając sobie niebo. W końcu niebo też było niebieskie. Podobno każdy był tam szczęśliwy. A on chciał poczuć jeszcze więcej tego szczęścia. Być coraz bliżej. Trzymać się tego.
W którymś momencie zapragnął mieć wszystko i jeszcze więcej.
Ale nagle zostało mu to odebrane i musiał otworzyć oczy by spojrzeć na osobę, która dała mu to  tylko jednym pocałunkiem. _____ patrzyła na niego tak jakby nie zrozumiała co się właśnie stało. Ji Yong miał zamiar jej to przypomnieć tym razem bardziej stanowczo. Otworzył jej usta, a ona nie protestowała. Ji Yong poczuł pod plecami chłód podłogi, ale to było istotne kiedy czuł ciepło drugiego ciała nad sobą. Jego chłodne palce przypadkowo dotknęły delikatnej skóry ____, bez zastanowienia wsunął je pod bluzkę. ____ czując chłód na skórze odrobinę odsunęła się od ust Ji patrząc mu w oczy.
-Myślę, że cię znalazłem. Ty jesteś tą osobą.- W końcu ją znalazł. Koniec bezsensownego szukania.
-Ty moją też.- Uśmiechnęła się szeroko co poruszyło jego serce, które stało w miejscu, uśpione przez całe pięć lat.  Pierwszy raz od pięciu lat on sam znał odpowiedź na pytanie. Gdyby ktoś spytał się ile czasu im zostało odpowiedział by tylko to jedno zdanie.



''  Tysiąc,
powoli umierających
    zachodów słońca.  ,,

                                                                     I jeszcze więcej.





To mój pierwszy tak emocjonalny one shot. Nie wiem co mnie naszło. Napisałam go w jedną noc.
To właśnie wyszło ze mnie gdy słuchałam piosenek po nocach ;p Mam nadzieję,  że pozostawicie swoją opinię. Myślę sobie, że to jedna z lepszych prac. Ale chcę wiedzieć wasze opinie i te dobre i te złe.






6 komentarzy:

  1. Naprawdę,naprawdę świetne. Super piszesz. Tym skromnym akcentem nominuje Twojego bloga do Liebster Award! :)
    Po szczegóły zapraszam na mojego bloga: http://weandk-popbias.blogspot.com/
    Fighting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wcześniej, ale piszę komentarz teraz, bo chciałam znaleźć chwilę i na przesłuchanie piosenek. Właściwie wszystkie swoje opowiadania wymyślam, kiedy słucham muzyki, więc wiem jakie to ważnie, choć sama nigdy nie wpadłam na pomysł, żeby podzielić się tym, czym się inspiruję przy pisaniu, bo... tak xD ale cieszę się, że ty się podzieliłaś swoimi inspiracjami i omg, świetne piosenki i naprawdę oddają klimat tego shota. A co do samego shota to... nie wiem od czego zacząć. Czytając te wszystkie przemyślenia czułam się, jakbym znalazła bratnią duszę, zwłaszcza to o końcu świata. Rzadko trafiam na fiki, które są tak poetycko napisane, bo dużo osób wychodzi z założenia, że liczy się akcja, a nie sposób zapisania jej. Ja uważam, że sposób zapisania jest nawet ważniejszy. Choć sama treść też mi się bardzo podobała. Cóż, no jestem zachwycona i gratuluję tak świetnego shota.

    OdpowiedzUsuń
  3. One shocik jest piękny. Taki poetycki, fabuła za pierwszym razem była dla mnie wgl niezrozumiała, ale za kolejnym razem zrozumiałam aż za dobrze o co chodzi. Wyszło pięknie i ja także gratuluje. Omo omo. Życze wenyy i jeszcze więcej takich opowiadanań. Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  4. One shocik jest piękny. Taki poetycki, fabuła za pierwszym razem była dla mnie wgl niezrozumiała, ale za kolejnym razem zrozumiałam aż za dobrze o co chodzi. Wyszło pięknie i ja także gratuluje. Omo omo. Życze wenyy i jeszcze więcej takich opowiadanań. Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero teraz mam dostęp do internetu,wiec pisze.
    Strasznie uwielbiam takie emocjonalne one shoty i opowiadania. Lubie poczytać coś właśnie tak napisanego. Trochę ta narracja skojarzyła mi się z "Złodziejką książek" po fragmencie " Dziś się jeszcze nie spotkali. Minęli się. Ale już nie długo miało się to zmienić." (Przez to, że narrator wiedział, że się spotkają).
    Czekam na inne Twoje prace. <3
    ~ White Queen.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaaa. nie wiem co mam powiedzieć, on roku czytam twoje opowiadania i jestem zauroczona tym jak piszesz . To co napisałaś tu jest cudowne piękne wzruszające i takie prawdziwe :3

    OdpowiedzUsuń