Witam was! Dziś dodaje notkę bo jutro pewnie nie znajdę na to czasu. W końcu tylko jeden dzień dzieli mnie od zakończenia szkoły. W sumie i tak w tym tygodniu zrobiłam sobie wolne. A przechodząc do rzeczy. Pewnie
Kamila Kwon mnie zabije za to, że nie będzie musiała czekać jeszcze jeden rozdział aż napiszę pewną podobną scenę z rozdziału 7. Przepraszam bardzo. Gdybym napisała to wszystko w jednym wyszedłby za długi rodział. Dlatego postanowiłam to rozdzielić. Jeszcze raz sorki, że cię zawiodłam.
Po dostaniu pozwolenia na zebranie
dowodów od razu zaczęłyśmy przygotowania do akcji. Wszystko co
może się przydać. Czyli mapa z zaznaczonymi miejscami które
musimy odwiedzić obowiązkowo. No i ta dziwna wróżka mogłaby nam
trochę pomóc. Na początku sama nie wierzyłam, że coś z tych jej
wróżb może być choć w połowie prawdą, ale nie pomyliła się
co do mnie i tego sukinsyna. Cały czas miałam zamiar go ukarać, a
teraz zaczynam myśleć czy nie lepiej było by go po prostu zabić.
To brzmi ekstremalnie, ale przecież to przez niego. Wszystko tracę
po kolei, a on jeszcze nic nie stracił. Nie licząc tego, że
przypadkowo zabiłam mu syna. Gdybym wiedziała to na pewno
postarałabym się żeby do tego nie doszło. Muszę się z nim
użerać tylko dlatego jednego powodu. Wydaje mi się, że nie
powinno tak być. Ja nie miałam pojęcia, że jakiś chłopak mógł
być jego synem. I wciągnął w to moją byłą ,,matkę''. W końcu
muszę zacząć nazywać po imieniu. Spakowałam każdą rzecz jaką
zapisałyśmy z CL na kartce. Reszta wraca z powrotem do Seulu żeby
się przygotować na jakiś koncert. Wątpię czy ten też się
odbędzie. Przynajmniej mogła zostać CL, ponieważ wcześniej się
wszystkiego nauczyła. To jednak jest jakiś znak, że to ona ma mi w
tym pomagać.
-Gotowa?
-Pewnie tylko zabiorę coś do picia.-
Nasz pierwszy przystanek to samo miejsce zdarzenia. Mamy zamiar
pokazać policji nasze odznaki. Dzięki temu dostaniemy się do
gruzów. Przewiesiłam torbę przez ramię i poszłam do samochodu.
Oby przetrwał te wszystkie noce. Usiadłam obok kierowcy. Mamy
zamiar się zmieniać żeby któraś z nas nie zasnęła przed
kółkiem.
-Dobrze się czujesz?
-Ja? Jakoś ujdzie.- A miało nie być
nie zręcznie.
-Wiem, że cię kocha.- Wypaliła.
-Lepiej powiedz mi kto o tym nie wie.-
Zaśmiała się.
-Faktycznie już kiedy się
pokłóciliście pierwszego dnia przy stole wiedziałam, że nie
ważnie gdzie jesteście i tak się znajdziecie. Wiesz coś jak
przeznaczenie.
-Nie nazwałabym tego tak. Po prostu
tak wyszło. A ty nadal coś …?- Nareszcie prawie to powiedziałam.
-Kiedyś tak, ale nie wyszło. Pewnie
chcesz wiedzieć dlaczego, ale tego ci nie powiem.- Uśmiechnęła
się do mnie.
-Jasne.- Szturchnęłam ja w bok.
-Ej bo się rozbijemy.- Zaczęłyśmy
się śmiać.- Bierz go sobie ja mam kogoś innego na oku.-
Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Serio? Pewnie tego też mi nie
powiesz.
-Dokładnie.- I tak się jakoś tego
dowiem. Cała droga zeszła nam na gadaniu o pierdołach kiedy
powinnyśmy skupić się na tej misji. Chyba obie potrzebowałyśmy
się trochę rozluźnić. Ale i tak to znów wróciło. Zatrzymałyśmy
się na parkingu przed budynkiem albo tym co z niego zostało czyli
prawie nic. Sam szkielet. Na samą myśl, że Ji mógłby by być
gdzieś tu żółć podchodzi mi do gardła. Zarzuciłam na siebie
kurtkę z napisem FBI. Przyszykowałam legitymację do pokazania.
Pokazałam ją jednemu z policjantów. Przepuścił mnie bez
problemu. Zabrałam się do roboty. Zwędziłam na początek teczkę
jednemu ze specjalistów. Przeleciałam wzrokiem listę osób których
już udało się zidentyfikować. Na szczęście nie było na niej
jego nazwiska. Nadal nie wiem jak oni to robią, że wiedzą co do
kogo należy. Połowa ludzi została wyciągnięta zanim się
sfajczyła na dobre. Ciekawe czy postawią tu coś nowego. Na
przykład galerię bo muszę kupić coś nowego jak tylko znajdę na
to czas. Podeszła do mnie CL z jakimiś papierami w rękach.
-Udało mi się wedrzeć od tyłu więc
mnie kryj.
-A no tak.- Sławna gwiazda w samym
środku sprawy. Były niezły news dla gazet. Czasami jestem wściekła
na Jang' a za to, że nie wymyślił bardziej normalnej przykrywki.
Takiej w której nikt nie byłby rozpoznawany od razu na ulicy.- To
co tam masz.- Pochyliłam się.
-Zwinęłam kopię raportu. Nie piszą
tu nic co by nam jakoś pomogło, ale jest coś jeszcze.
-Świetnie co to takiego?- Jakaś mała
wskazówka byłaby mile widziana.
-Podsłuchałam rozmowę dwóch
funkcjonariuszy. Dziś dokładnie za 2 i pół godziny w głównym
komisariacie w pokoju numer 27 zostaną obejrzane nagrania z kamer. Z
tamtego skrzyżowania. Na 100% obejmują ten teren.
-To jest to. A jeśli uchwyciły tego
drania to jego też pociągniemy do odpowiedzialności. Tym razem
może mu się nie upiecze.
-Musimy tylko obejrzeć to przed nimi
no i się jakoś tam wedrzeć. Przygotowałam odznaki policjantek,
ale nie myślałam, że będziemy musiały wchodzić aż do głównej
komendy.
-Spoko, zawsze znajdzie się jakiś
innych, postrzelony pomysł.- Po zrobieniu paru fotek kiedy nikt
ważny nie patrzył wróciłyśmy do auta. Przeglądałam je na
laptopie. Może kiedyś się przydadzą.
-Jak wygląda nasz plan?- Zapytała
mnie CL. Żeby ja jakiś miała.
-Wiec ….
-Więc co?
-Nie mogę myśleć jak mi burczy w
brzuchu.- Tak to jest dobry pretekst. Z resztą wrzuciła bym coś na
ząb z tej nowej restauracji.
-Fajnie, że o tym wspomniałaś.-
Wcisnęła gaz, że ledwo zdążyłam usiedzieć na fotelu. Po 5
minutach siedziałyśmy już zajadając coś co wcale nie
przypominało jedzenie, ale za to dobrze smakowało. Możliwe, że
teraz to się je na co dzień. W sumie nie pamiętam kiedy zjadłam
coś porządnego, zawsze w pośpiechu i nie zwraca się na takie
rzeczy uwagi.
-Tego mi było trzeba.
-Teraz możemy przejść do sedna
sprawy. Myślałam nad szybem wentylacyjnym.
-W sumie czemu by nie. Odkurzymy trochę
tam.- Darmowe sprzątanie.
-Tylko gdzie jest najbliższy szyb.
-Poczekaj chwilę.- CL wyciągnęła z
torby tableta.- Zaraz znajdę plan komendy, tak będzie szybciej.- To
była chwila i już wiedziałyśmy którędy prowadzi droga.
-To co zabieramy ciacha na wynos i
ruszamy na akcję.
-Chyba tak. Nie widzę zastrzeżeń.
Muszę tylko zapytać o jeszcze jedną rzecz. Zaraz wracam.-
Podeszłam do lady z małym zdjęciem w ręku. Zawsze warto spróbować
i tu.
-Przepraszam.
-Tak? W czym mogę pomóc?- Młody
chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Chciałam się zapytać czy
przypadkiem nie odwiedził was ten mężczyzna.- Przekrzywił głowę
jakby patrzył na kosmitę. Wiem Piter nie jest szczególnie
przystojny zwłaszcza z tymi niektórymi siwymi włosami.
-Nie wydaję mi się.- I nadzieja
prysła jak bańka mydlana.
-Ach, no skoro tak to do widzenia.-
Cholerny koleś nie mógł powiedzieć, że jednak tu był.
Pokazałabym jeszcze zdjęcie Ji, ale facet by pomyślał, że jestem
jakąś nienormalną fanką z obsesją na jego punkcie.
-I jak poszło?
-Kompletnie do dupy. Mogłam się tego
spodziewać. Co ja sobie myślałam.- Zabrałam torbę i ruszyłam do
samochodu. Znowu chciało mi się płakać.
-Na pewno kiedyś go znajdziemy. Ich
obydwu.- Nie mam pojęcia czy mówiła mi to żeby pocieszyć siebie
czy mnie. Wiem na pewno, że ona tak samo jak ja po prostu chciała w
coś wierzyć. Obie wybrałyśmy te lepszą wersję ze szczęśliwym
zakończeniem. Dobro wygrywa jak w bajkach tyle, że to nie jest
bajka tylko brutalne życie. Trzeba być cholernie silnym żeby się
nie załamać. Odpędziłam od siebie te myśli tak samo jak i łzy.
Nie pozwolę żeby to mnie dobiło. Ja nadal wierzę i będę
wierzyć, że on gdzieś jest wystarczy go znaleźć. Może akurat
potrzebuje naszej pomocy, albo gdzieś go przetrzymują. Jeśli
właśnie tak jest jak przypuszczam to przysięgam, że każdemu z
osobna roztrzaskam łeb gołymi rękami. Ty razem ja zasiadłam przed
kółkiem. CL pakowała do butów magazynki i przypinała kaburę.
Jestem już w pełni wyposażona i gotowa do włamania się do
budynku. Obstawiłyśmy, że przy każdym wejściu będzie stać
dwóch strażników. Każda będzie miała po jednym na głowę.
Ważne żeby nie zostawić po sobie żadnego śladu. Szybko i
sprawnie. Zrobić kopię zapisu z kamer z tego jednego, konkretnego
dnia reszta mnie nie interesuje. Wysiadłyśmy z auta i z pochylonymi
głowami przeszłyśmy przez ruchliwą ulicę, a potem na tyły. To
coś ma chyba z 50 pięter. Nasz cel znajduję się na 15 i weź tu
nie zwariuj. Nie pozostaje nam nic innego jak wspinać się powoli na
15 piętro.
-To będzie ciężki dzień.-
Podsumowała Lee patrząc do góry.
-No wiem. To wchodzę pierwsza.-
Najpierw wsadziłam tylko głowę, a potem całą resztę.
-Matko, ale tu duszno.- I strasznie
śmierdzi jakby wpuścił ktoś tu skunksa. Posuwałyśmy się do
przodu kierując się GPS' em, który przyczepiłam do nadgarstka.
Według tego ustrojstwa jeszcze jakieś 20 minut czołgania się.
Plecy bolały mnie już po 5 minutach, teraz to już pewne, że nie
wyprostuję się przez następny tydzień.
-Aaaaaaa!!!- Wydarła się za mną CL.
Aż z wrażenia przywaliłam głową.
-Co się dzieję!?
-Poruszaj się szybciej, proszę.
-Dlaczego?
-Bo chyba widziałam wielgachnego
szczura.- Na samo słowo ,,szczur'' włączyłam szósty bieg i
dzięki temu zyskałyśmy dodatkowe minuty. Nienawidzę tych
szkodników.
-Mam nadzieję, że drugi raz nie
spotkamy tego szczura.
-Przez to spaliłam wszystkie kilogramy
z dzisiejszego obiadu. O i patrz droga nam się skończyła.-
Ucieszyła się Chae Rin, a mi kamień spadł z serca.
-Chwała jeszcze chwila, a puściłabym
pawia.- Zbiera mi się od dłuższego czasu. Przynajmniej ciągnięcie
ze sobą torby nie poszło na marne. Wygrzebała z niej nie wielką
przyssawkę i przyczepiłam do podłogi. Włączyłam i po chwili
mogłam wyciągnąć małe kółko w którym umieściłam mały
głośnik by sprawdzić czy teren czysty.
-Chyba nikogo nie ma w środku.- CL
przystawiła oko do dziurki.
-Ok. To wchodzę.- Odkręciłyśmy
pokrywę i Lee zeskoczyła na ziemię. Rzuciłam torbę i sama
zeszłam. Prostowałam się i coś strzeliło mi w kręgosłupie, od
razu lepiej. Nie dla mnie takie klimaty.
-Starość nie radość.- Zażartowała.
-Dzięki. Powiedz to takiej Darze ona w
ogóle się nie starzeje czy jak?
-Każdy zadaje sobie to pytanie.-
Podeszłam do monitorów gdzie miałyśmy widok na każde piętro.
-To się nazywa ochrona.- Tylko, że
nikogo tu nie ma. Zabrałam się za odkopywanie zapisów. Gdzieś
przecież musi to być.
-Wiesz jak to zrobić?
-Oczywiście. Przebywanie w jednym
pokoju z Cleo daje wiele korzyści.- Wklepałam w klawiaturę tę
kombinację cyfr i znaków. Parę sekund i złamałam hasło.
-To było prostsze niż myślałam.-
Teraz tylko dobrać się do właściwej części nagrania. W połowie
ładowania pliku CL coś zauważyła.
-____ podejdź tu na chwilkę. To może
cię zainteresować.- Podeszłam do niej i zajrzałam w co się tak
wpatruje.
-Czy to jest to co myślę.
-Raczej tak. Skoro jest napisane jego
imię.- Jeśli w środku jest coś ważnego, a musi być na pewno to
mogę chodzić w szybie wentylacyjnym co dzień. Uruchomiła jego
laptopa. Na samą myśl co tam może być już się cieszę jak małe
dziecko. Bez zastanowienia zrzuciłam wszystko co znajdowało się na
dysku. To jak kopalnia złota. Będę mogła namieszać tak, że nie
będzie w stanie się pozbierać.
-Przeraża mnie twój uśmieszek. Ale
to chyba dobrze, że coś mamy na niego. Jak myślisz co może tam
być.- Usiadła i spakowała gotowy zapis z kamer.
-Nie mam pojęcia.- Co taki człowiek
sukcesu może skrywać w tym małym pudełku.- Może hasła do kont
bankowych?- To by było coś.
-Albo jakieś pornosy.- Parsknęłam.
-To może być możliwe. Wydaje mi się,
że za nimi będzie najmniej tęsknił.- Zaczęłyśmy chichotać
póki nie przerwały nam głosy zza drzwi. Zamknęłyśmy się w tym
samym czasie. Kurde jeszcze tylko pół minuty i będę mieć co
chce.
-Idź podsłuchuj.- Poprosiłam. Za ten
czas uprzątnęłam całe biuro. Wszystko wygląda tak jak przed
naszym przyjściem.
-______ długo jeszcze? Oni już
szukają kluczy. - Zerknęłam na laptopa.
-Jeszcze 10 sekund.- I zginiemy-
pomyślałam.
-Chyba poszli wymieniać klucze. Co za
młoty.
-Skończyłam, spadamy stąd.- Przy
pomocy CL skoczyłam do dziury. Złapałam się rękami krawędzi i
podciągnęłam do góry.
-Ok trzymaj się.- Wyciągnęłam do
niej ręce i bez problemu wciągnęłam na górę. Jeszcze tylko z
powrotem przymocować płytkę i wsadzić brakującą część.
-To co idziemy.
-Nie poczekaj chcę podsłuchać o czym
będą rozmawiać.
-Ok byle szybko, muszę do toalety, a
jeszcze trzeba zejść na dół..- Ta perspektywa mnie nie cieszy,
ale wolę wiedzieć tyle ile tylko się da.
-Zróbmy to szybko zanim szef się
wkurzy.- Powiedział jeden z nich. Ten miał głos jakby był
przeziębiony. Łatwo będzie odróżnić jednego od drugiego.
-Nie chcę mi si e słuchać tego
sukinsyna. Mógłby nam więcej płacić.
-Dokładnie.- Hehe staruszek nie chcę
się dzielić forsą.
-I to jego ciągłe gadanie o jakiejś
lasce.- Wymieniłam spojrzenie z Chae Rin. Pochyliłyśmy się niżej.
-Dokładnie. Ile można. Podobno jest
taki dobry to dlaczego jeszcze nie zdążył jej zestrzelić.
-A może jest całkiem, całkiem to po
co ją zabijać.
-Ta ty byś ją przeleciał. Albo szef
chce być pierwszy.- Zebrało mi się na pawia. O jakich pierdołach
oni gadają. Myślałam, że będzie coś ciekawszego niż
obstawianie kto pierwszy ma mnie przelecieć. To jest obrzydliwe i
jeśli każdy z nich ma żonę to powinny dać mi porządnie w pysk i
spakować manatki.
-Idziemy?
-Chwila ktoś wchodzi do pokoju.- O
matko to on we własnej osobie.- Mówiłam żeby zaczekać.- Tej się
zawsze śpieszy.
-Nie gadać tylko pracować. Za co ja
wam płacę.- Zasiadł przed swoim kompem i wyciągnął coś z
szuflady. Jakiś przedmiot w plastikowym worku. Podniósł to do
światła. Momentalnie zakryłam dłonią buzię.
-Przecież to jest jego telefon.-
Szepnęła podekscytowana Lee.
-Cicho.- Teraz muszę wszystko usłyszeć
dokładnie. Rozmowa toczyła się dalej.
-Czy to nie należało do tego gostka
ze zdjęcia.
-Tak.- Odpowiedział im chłodnym
głosem. Już nie miałyśmy wątpliwości do kogo należał ten
telefon.- Zabrałem to z gruzów. Nie chcę żeby został po nim
jakikolwiek ślad.
-Czyli on zginął.
-Mam taką nadzieję. Szczerze miałem
go już dość.- I z wzajemnością parszywy dupku. Wrzucił z
powrotem spalony telefon do szuflady. Że też nie wpadłam na pomysł
przeszukania biurka. Zbyt pochłonęła mnie inna praca, a szkoda.
Za to wiem, że nawet on nie jest pewny czy Ji palił się razem z
tym budynkiem co daje mi jeszcze więcej nadziei.
-Któryś z was dotykał mojego
laptopa, co?
-Nie.- Czas się zmywać.
-Wychodzimy i to szybko.- Czołganie
się do wyjścia nie dłużyło się tak jak samo wchodzenie. Pewnie
dlatego, że ciągle w głowie miałam całą jego rozmowę. Nic z
niej nie wywnioskowałam. Tylko tyle, że on sam nie jest pewien co
dokładnie stało się Ji Yong' iem. Chciałabym jakoś odzyskać
jedyną rzecz która po nim jak na razie została, ale chyba już na
to za późno. Wygrzebałam się jakoś z tej małej przestrzeni.
Nawet nie zwróciłam uwagi jak drugi raz coś mi trzasnęła w
kręgosłupie. Byłam na tyle wściekła, że trzasnęłam butem w
śmietnik.
-Niech go szlak!!
-Spokojnie _____.- Ostatnio każdy mówi
mi, że mam być spokojna i jakoś nigdy nie jestem.
-Żeby nie zajrzeć do szafki którą
ma się przed nosem. Na prawdę trzeba być mną.- Kompletną
kretynką.
-Nie wściekaj się tak na siebie. W
końcu to też poniekąd moja wina. Była w środku i mogłam zajrzeć
kiedy ty byłaś zajęta. Z drugiej strony zdążyłyśmy dziś wiele
zrobić i mamy tyle potrzebnych rzeczy, że ślęczenie nad nimi
zajmie nam całą noc.- Może faktycznie zareagowałam obcesowo.
Osiągnęłyśmy dużo jak na dziś.
-Faktycznie masz rację. Pojedźmy do
jakiegoś hotelu i odpocznijmy.- Odnalazłam samochód na tym wielkim
parkingu. CL uparła się żeby prowadzić bo według niej jestem
zbyt nerwowa, a ona chce jeszcze trochę pożyć na tym świecie.
Mówiłam jej gdzie ma jechać. Nie daleko jest mały motel tam się
zatrzymamy. Może nie ma luksusów, ale za to jest na uboczy gdzie
raczej nikt nie przyjeżdża. Oczy same mi się zamykają, a jeszcze
tyle roboty przede mną.
-Ja załatwię pokój, a ty zabierz
nasze ciuchy.- Przy recepcji siedziała jakaś staruszka i czytała
gazetę. Poprosiłam o najlepszy pokój i zapłaciłam z góry kartą.
Poczłapałam na samą górę i trzasnęłam drzwiami. Świetnie
tylko jedno wielkie łóżko. Jakoś przeżyję.
-Nareszcie łazienka. Ty idź pierwsza
bo jak pójdę to mogę nie wyjść za szybko.
-Ok już pędzę.- Zamknęła się w
łazience i było słychać tylko szum wody z prysznica. Zdjęłam
buty i usiadłam nam miękkim łóżku. Walnęłam się plecami i
gapiłam się tępo w sufit.
-Boże daj mi jakiś znak. Gdzie on
jest.- Czekałam i się nie doczekałam. Kompletna cisza. Wiedziałam,
że tak będzie, ale zawsze warto spróbować. Ech, po co się
łudzić. Włączyłam lampkę nocną i zaczęłam wybierać ciuchy
póki nie znalazłam piżamy. Wzięłam ja w ręce. Wtedy kiedy ją
pakowałam nie zwróciłam uwagi, że to właśnie ta w której byłam
kiedy Ji powiedział mi, że mu się w tym podobam. Jedna samotna łza
wydostała się i poleciała na czerwoną piżamę. Łza wsiąknęła
w materiał i zniknęła. Nie było po niej śladu tak samo jak po
nim. Świetnie rozrycz się teraz bo to najlepszy moment. Zanim
poszłam do łazienki przyszykowałam sobie laptopa z rzeczami.
-To ja już zacznę się przez to
przekopywać.
-Ok.- Spędziłam w środku chyba z pół
godziny i dalej wszystko mnie boli. Przydałoby się coś zrobić z
moją twarzą bo wygląda jakby była nie moja. Akurat teraz mało
mnie to jakoś obchodzi. Wróciłam do CL która już leżała na
łóżku z laptopem na nogach. Dołączyłam do niej z papierami. Po
2 godzinach przeszukiwania w końcu coś znalazłyśmy.
-Zatrzymaj tu. W tym momencie.-
Przybliżyłam się bardziej do monitora.
-Co? Gdzie?
-O tu.- Pokazałam jej placem na tłum
ludzi przechodzących przez pasy.
-Przecież to jest jakiś człowiek.
Nawet nie widać twarzy. Nić nie widać.- Może i nie, ale
ważniejsze jest dla mnie ubranie.
-Popatrz na tą kurtkę.
-Nie ma w niej nic nadzwyczajnego.
-Może i tak, ale kiedyś dałam mu
taką samą jako prezent.- Czyżbym na coś trafiła. A może tylko
mi się tak wydaję. Nie mam pewności, że jeszcze by to trzymał w
swojej szafie. To taki zgubny trop. Do nikąd nie prowadzi.
-I myślisz, że ….
-Możliwe, ale czy prawdziwe.- Z takim
marnym dowodem nic nie zdziałam.
-Więc warto jeszcze szukać.
Sorki za błędy jakby co to chyba będziecie wiedzieć o co chodzi. Piszcie w komentarzach jak mi poszło. W najbliższym czasie, czyli jak najszybciej postaram się zmienić muzykę bo ta już taka przestarzała.