Uwielbiam wszystkie zdjęcia z tej sesji <33 |
-______ telefon do ciebie.- Krzyknęła
Cleo. Przełączyłam na telefon w pokoju. Nie chciało mi się
schodzić. Skoro i tak spędziłam tu ostatnie 3 dni sama to czemu by
nie jeszcze chwilę.
-Słucham.- Przyłożyłam słuchawkę
do ucha czekając aż ktoś zechce się odezwać. No, ale nic nie
usłyszałam.
-Halo!- Krzyknęłam, ale dalej nikt
nie miał zamiaru się odezwać. Rzuciłam słuchawką z powrotem na
miejsce i zajęłam się oglądaniem tv. Wszędzie zamiast muzyki tam
gdzie powinna być są zapowiedzi koncertów. Chyba nie muszę mówić
kogo. Wyłączyłam telewizor i zeszłam na dół w chyba niezbyt
dobrym momencie.
-Co za pojebani ludzie.- Najwyraźniej
nie tylko ja lubię rzucać telefonami. Bo T.O.P też.
-Co jest?
-Chciałbym to wiedzieć. Po raz trzeci
odbieram głuchy telefon. Komuś się bardzo nudzi, ale jak dorwę to
nogi z dupy powyrywam. Nie spałem od dwóch dni. I chcę się
wyspać.
-No rozumiem. Więc ja następnym razem
odbiorę, a ty idź wyłącz telefon w pokoju i śpij.
-Dzięki- Skierował się w stronę
pokoju. No to teraz ja się pomęczę i tak nie mam nic do roboty.
Odkąd przeprowadzono akcję już chyba w niczym nie mogę
uczestniczyć. Według niektórych to już przeszłam na zasłużony
urlop. Szkoda tylko, że w ogóle go nie czuję. Warczę na
wszystkich od dwóch dni, ale przynajmniej nikt się nie skarży.
Mieszkam z ludźmi którzy akurat rozumieją moją beznadziejną
sytuację. No i jak tak patrzę to ja przytyję w takim tempie, że
raczej się z tego nie wywinę później. No i znów zasrany telefon.
Sięgnęłam po słuchawkę.
-Słuchaj no gówniarzu! Jeszcze raz
taki telefon to się spotkamy w drugim życiu i przysięgam, że
zabiję jak psa!!! JASNE!!- Rzuciłam tym w cholerę. Co ja się będę
patyczkować. I niepotrzebnie denerwować. Dokończyłam jedzenie
mojego kawałka ciacha.
-_____!!
-W kuchni jestem!! Czego znowu.-
Jednego posiłku w spokoju nie można się doczekać.
-To do ciebie.- Noż kurwa.
-Powiedz, że mnie nie ma. Czy coś.-
Wpakowałam do buzi spory kawałek ciasta. Niebo w gębie.
-Nie mogę. Powiedziałam, że jesteś.-
Ja pierdole. Zabrałam od niej telefon. Jeśli ktoś się nie odezwie
to rozdupce to o ścianę. Przystawiłam komórkę do ucha i zanim
zdążyła opieprzyć znów mego tajemniczego rozmówcę ten w końcu
się odezwał.
-____ tu Ji Yong.- Zamarłam trzymając
słuchawkę przy uchu. No nie wierzę. Chyba będę płakać.
Usłyszeć jego głos po tylu dniach to tak samo jak dostać w twarz
i się obudzić. On zadzwonił pierwszy, a ja jak ta debilka w ogóle
się nie odzywam. Cleo dobrze wiedziała, że to on i wcisnęła mi
słuchawkę.- _____? Jesteś tam jeszcze?- TAK! Boże przecież
miałam to powiedzieć a nie myśleć.
-Tak.- Mój głos wrócił do normy.
Był taki jak zawsze. Chciałam mu pokazać, że tak naprawdę nic mi
nie jest. Chociaż on pewnie wie jaka jest prawda o moim stanie
zdrowia.
-Pewnie nie chcesz ze mną rozmawiać,
ale zanim się rozłączysz chcę ci coś powiedzieć.
-Mów.
-Chciałbym się z tobą spotkać.
Dzisiaj. Wszystko ci wytłumaczyć.
-Gdzie?
-Tam gdzie zawsze.
-Dobrze, będę.
-Cieszę się, że się zgodziłaś.- I
się rozłączył. A kurde. To się dzieje naprawdę. Tylko bez
wariacji. Muszę się przebrać z tej piżamy w coś bardziej
nadającego się do wyjścia. Ale bez przesady to w końcu tylko
park. Tam zawsze się spotykamy. Weszłam do pokoju i stanęłam
przed szafą. Nie mam zbytnio w czym wybierać. Po prostu wzięłam
coś w czym na pewno nie zmarznę.
-Wychodzisz?
-Tak.
-Ok to powodzenia. A jeśli nie wrócić
to ja go tu zaciągnę.- I właśnie tego się obawiam. Wyszłam na
dwór gdzie lekko padał już deszcz. Ale i tak wolę się przejść
żeby te emocje ze mnie wyparowały. No i muszę pomyśleć. Szłam
sobie spokojnie chodnikiem i tak naprawdę to nie myślałam o niczym
konkretnym tylko o nim. Przynajmniej wiem, że nie jestem egoistką.
A tak swoją drogą to strasznie tu pusto. Pewnie nikt nie jest na
tyle głupi żeby szlajać się w taką pogodę. Fakt mogłam wziąć
przynajmniej taxi, ale myślałam, że będę czuła swoje ręce
jeszcze zanim dojdę na miejsce.
-Przepraszam.- Jakiś koleś zatrzymał
mnie w połowie drogi.
-Tak?
-Mogę wiedzieć która godzina?- Boże
nie teraz.
-Chwile.- Zanim zdążyłam wyciągnąć
telefon poczułam na twarzy czyjąś ciężką rękę która
zasłoniła mi usta jakąś ścierką. Zanim przed oczami pojawiła
mi się ciemność pomyślałam o mojej fasolce i Ji.
* * *
Kiedy się ocknęłam siedzieliśmy
jeszcze w aucie. A naprzeciwko mnie dwóch, dobrze zbudowanych
osiłków. Za niedługo nie zliczę tych wszystkich porwań na
palcach jednej ręki. Za to jestem ciekawa co tym razem jest powodem
do tego żeby mnie porywać ze środka chodnika. Oni mieli cholerne
szczęście, że nikt akurat tam nie przechodził. Zostałam
pozbawiona torebki i telefonu który trzymałam jeszcze ręce zanim
dopadła mnie ciemność. Wpatrywałam się w jednego z nich jednym
ze swoich wzroków. No i przerwał mi telefon. Facio z łysiejącą
głową wpakował łapsko do mojej torebki i zaczął w niej grzebać,
a kiedy już wyciągnął co trzeba to się uśmiechnął pokazując
swoje zepsute zęby. Boże w jakim ja miejscu będę przetrzymywana?
-Twój kochaś ciągle do ciebie dzwoni
już od godziny.- Siedzę tu z nimi od godziny?
-To nie mój ,,kochaś'' tylko chłopak.
Ciekawe czy twoja żona była by zadowolona gdyby ktoś nazwał ją
dziwką chociaż w ogóle się nie znali osobiście.?- Oboje
popatrzeli na mnie jak na wariatkę. A ja tylko staram się
porozmawiać.
-On nie ma żony.
-No i wcale się nie dziwie. Chyba, że
jesteś gejem. Wtedy to co innego.- Popatrzyłam na jego przerażonego
kolegę.
-Zamknij się mała. Bo odstrzelę ci
coś.
-Coś?- Widać, że jest gejem. Jak
nic. Nawet ma te swoje podteksty. Przynajmniej do siebie pasują.
Oboje łysieją, głupieją i nie mają mózgu. Nic dodać nic ująć.
Kurde no czemu akurat jak on chciał się spotkać. Może właśnie
straciłam jedyną szansę żeby się z nim pogodzić. Już o
wychowaniu naszego dziecka nie wspomnę. Bo jeśli coś pójdzie nie
tak to tego dziecka już nie będzie. No oczywiście ja do tego nie
dopuszczę. Wiem, że chcę je mieć nawet jeśli on nie będzie
chciał. Nie mogłabym pozbyć się kogoś kto nie może się nawet
obronić. To tak jakbym zaprzeczała swojej pracy, a przecież ja
zabijam tylko tych winnych. Resztę tej nieznośniej drogi
przesiedziałam milcząc. Zatrzymaliśmy się przed całkiem
przyzwoitą posiadłością. Świetnie przynajmniej coś nowego.
Ciekawe czy to miła niespodzianka.
-Wysiadaj mała.- Goryl pchnął mnie w
stronę wyjścia. Wyszłam z auta i zapięłam płaszcz pod samą
szyję. Prowadzona przez mych dwóch ,,ochroniarzy'' Trafiłam do
pokoju. Zanim zdążyłam o coś jeszcze zapytać drzwi zatrzasnęły
się za mną.
-No ładnie.- Szepnęłam sama do
siebie. Podeszłam od razu do okna, ale kraty nie są do sforsowania
bez żadnej broni czy też noża. Jestem tu uwięziona i bezbronna.
Rozglądnęłam się po pokoju. Jest tu chyba wszystko i nic co by mi
pomogło. Wsadzili mnie do luksusowego pokoju jak w drogim hotelu.
Oczywiście nie zapomnieli zostawić mi małej niespodzianki w
postaci kamery zamontowanej w każdym pokoju. Jeśli myślą, że
będą mieli jakąś z tego zabawę to już mogą o tym zapomnieć.
Jak na razie same geje i podglądacze. Co ja mam tu robić?
( Narracja G.D )
Czekam na nią już od godziny i nie
będę czekać ani minuty dłużej. Musiało się coś stać. Nie
odbiera ode mnie telefonu. Może się rozmyśliła i skazała nasz
związek na porażkę. Chociaż znam ją nie od dziś. Wsiadłem w
samochód i ruszyłem z piskiem opon jak najszybciej w stronę domu.
Dobijałem się do drzwi póki nie
otworzyła mi Cleo z telefonem w ręce.
-O dobrze, że cię widzę. Nie ma z
tobą _____?- Kurwa mać! Wepchałem się do środka.
-Ona nie przyszła- Telefon Cleo
uderzył o zimne panele. Zaraz obok niej pojawił się T.O.P.
-Co się stało Cleo?- Choi podtrzymał
ją bo nagle zrobiła się strasznie blada.- No mów.
-Myślisz, że on ją porwał?-
Kompletnie go zignorowała.
-Tak. Mogłem po nią przyjechać.
Zawsze wszystko spieprzę.- Przeczesałem dłonią za długie już
włosy.
-Akurat z tym się zgodzę.
( Narracja ____ )
Tak ten moment nadszedł bo on zawsze
nadchodzi.
-Masz siedzieć spokojnie i nie
próbować swoich sztuczek.- Właśnie tylko to usłyszałam kiedy
posadzono mnie na tym niewygodnym krześle. Kiedy on siedzi na
fotelu. Chyba tak chcę on pokazać, że tu rządzi.
-Na prawdę nie możesz choć raz
wysłać listu i zapytać co u mnie. A nie ciągle porywać. Już
chyba o tym wspomniałam.
-Zawsze taka jesteś. Nie zdajesz sobie
prawy z tego co mogę zrobić.
-A ty jak zawsze irytujący.- W sumie
dużo ryzykuje, ale póki on nie wie, albo wie to tylko to mi
pozostało. Ta cholerna gnida jest fatalnym spiskowcem.
-Może i był by to dobry scenariusz,
ale to życie. A w prawdziwym życiu mogę porwać tyle osób ile
chcę.- obrócił monitor w moją stronę, a na nim zobaczyłam obraz
którego się nie spodziewałam.
-Po co ci jego siostra?- Teraz robi się
dość poważnie. Uwięził jedyną osobę z jego rodziny która ma
chęć normalnie ze mną rozmawiać. Jeśli jej się coś stanie albo
ona zginie to on nie będzie musiał mnie już zabijać bo szybciej
zrobi to Ji.
-Widać, że jesteś zainteresowana
uratowaniem jego siostry. To dobrze. W końcu będziemy mogli
współpracować na moich zasadach.
-Akurat. Kto powiedział, że chce
cokolwiek z tobą uzgadniać.
-Ponieważ jeśli ją zabiję. Twój
chłoptaś oskarży cię o to, że w ogóle nie starałaś się jej
uratować.
-Wątpię.- Oczywiście, że nie
wątpię. No, ale miejmy nadzieję, że nie dojdzie tu do rozlewu
krwi.- Raczej go nie znasz. No i nie poznasz.
-Założę się, że już tu jedzie
żeby cie uratować.
-No wiem. Kochany jest.
-Ale i tak uciekł od tego co jest
tu.- Wskazał palcem na mój brzuch. Cholera zaduszę dziada. Teraz
na poważnie. Szybko wstałam z krzesła, że nawet te dwa osiłki
nie zdążyły mnie zatrzymać przed wskoczeniem na biurko.
-A tylko mnie tknij. Kogokolwiek to
urżnę ci łeb i uwierz mi nikt nie będzie o tobie pamiętać, a co
dopiero płakać.- Tylko tyle zdążyłam mu powiedzieć zanim
wywleczono mnie z jego biura.
-Potrafię sama iść.- Warknęłam. I
uwolniłam się z ich uścisku. Przetrąciłam bym ich karki, ale
pewnie nikt by później nie zobaczył żywej Dami. Boże jeśli ona
nie przeżyje to jej rodzice wpędzą mnie do grobu szybciej niż bym
chciała. Nie mogę tu tak siedzieć i nic nie robić. Musi być coś
co mogę zrobić.
( Narracja G.D )
Nie zbierałem całej drużyny. Ze mną
ruszyli tylko T.O.P i Cleo. Gdyby było nas zbyt dużo łatwo by nas
zauważyli.
-Wiesz gdzie ona jest?- Ile można
sprawdzać takie rzeczy.
-No moment. Jeszcze chwilę temu miałam
ją na radarze, a teraz nagle zniknęła.- Ja zaraz zwariuję.
-Lepiej nie wrzeszcz na mnie tylko
otwórz re drzwi.
-Ja to zrobię.- T.O.P wyszedł i zaraz
wrócił z kartką w ręce. Widać, że to nic dobrego.
-To raczej do ciebie.
-Po prostu powiedz o co chodzi.- Po co
przeciągać.
-Piszą, że mają ______ i twoją
siostrę też.- Wyrwałem mu kartkę z ręki. Napis wydrukowany.
Można było się tego spodziewać. Zgniotłem to i wyrzuciłem przez
okno. Poszedłem do pokoju i odsunąłem łóżko na drugi koniec
pokoju. Odrzuciłem stary koc pod którym znajdowała się moja
skrytka. Otworzyłem ją i zacząłem pakować wszystko co będzie mi
potrzebne by raz na zawsze pozbyć się go. I uratować miłość i
siostrę.
( Narracja ____ )
-Nie zjem tego. Jestem w ciąży, a to
wygląda jakby ktoś puścił pawia na talerz.- Koniec. Będę
wybrzydzać. Bo jestem wściekła no i mogę mieć humorki. A oni
mają przechlapane, że muszą zajmować się akurat mną.
-Kto z tobą wytrzymuje? Teraz rozumiem
szefa.- Co za geniusz -,-
-A jak z tobą wytrzymuje twój
chłopak, co?- Zdenerwowany zabrał ode mnie ten talerz i wyszedł
trzaskając drzwiami. Przynajmniej mogę kogoś denerwować i nie
oberwę w zęby.
-Ruszaj się szybciej!- Usłyszałam
takie wrzaski i natychmiastowo wstałam z łóżka. Czyżby ktoś
nowy do mnie dołączył? Gdybym tylko wiedziała kto to bym zrobiła
publiczny strajk. A trajk w moim wykonaniu to nic zwyczajnego no, ale
już po sprawie.
-_____?
-Świetnie. Bawcie się razem.- No to
zapowiada się ciekawie. Zostałam sam na sam z Dami. Trudno
powiedzieć czy jest wściekła czy to jej wyraz twarzy na co dzień.
Jednym słowem nie wygląda zbyt dobrze chyba musieli ją pobić.
-To jest … . Obyś miała mi coś
dobrego do powiedzenia. W coś ty wpakowała mojego brata, co!
-Akurat w nic. On już był w to
wpakowany.
-Dlaczego my tu teraz siedzimy.-
Usiadła koło mnie na łóżku rozluźniając zakrwawione palce.
Widać ona nie miała tyle szczęścia. Chociaż czy to można w
ogóle nazywać szczęściem?
-Jeśli chcesz to wszystko ci opowiem.
-A powinnam chcieć?
-No wiesz … jeśli kochasz swojego
brata to pewnie go zrozumiesz.
-Ok. Powiedz.- Więc opowiedziałam co
i jak. Wszystko od samego początku. Jak to zostałam ochroniarzem
Ji, a później się dowiedziałam, że jest agentem tak samo jak jak
i jego przyjaciele. Że tak naprawdę wytwórnia to przykrywka i nie
każdy wie o tej drugiej agencji. Dwóch osobach które chcą mnie
zabić. I tak wszystko po kolei.
-Na razie starczy mi tych informacji.
-Może i tak. Teraz tylko musimy to
wytrzymać.- Podeszłam do okna. Oby on gdzieś tam już po nas
jechał. W tym samym momencie ktoś otworzył drzwi. Obie
odwróciłyśmy się w stronę drzwi.
-Szykujcie się.
-Na co niby.
-Na potkanie.- I to wszystkie
wiadomości jakie nam dostarczono. Po czym rzucili nam jakieś
szmaty. Zgaduję, że mamy się w to przebrać.
Jeśli znajdziecie jakieś literówki to bardzo przepraszam, ale nie miałam zbytnio czasu żeby je sprawdzić.