Hejka!
Kolejny rozdział przed wami, a następny już się piszę. Postaram się zmniejszyć czas oczekiwania, żeby nie był to miesiąc..
Muszę się przyznać, że dawno nie widziałam żadnego komentarza z waszej strony, o wyświetleniach już nie mówię, bo też nie jest za ciekawie. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale miło by było gdyby ktoś coś zostawił.
{ tak wiem, znów proszę się o komentarze :( }
Beta: Ann Flo ♥
Kolejny rozdział przed wami, a następny już się piszę. Postaram się zmniejszyć czas oczekiwania, żeby nie był to miesiąc..
Muszę się przyznać, że dawno nie widziałam żadnego komentarza z waszej strony, o wyświetleniach już nie mówię, bo też nie jest za ciekawie. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale miło by było gdyby ktoś coś zostawił.
{ tak wiem, znów proszę się o komentarze :( }
Beta: Ann Flo ♥
Dwa
tygodnie później
Przyjazd
Paula okazał się być mi bardziej potrzebny niż przypuszczałam.
Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele zależy od mojej silnej woli i
psychiki. Teraz mogę w końcu powiedzieć, że to ja kontroluje
duchy, a nie one mnie. Jedyne czego żałuję to to, że o wiele za
długo pozwalałam sobie na myślenie, że nie ma wyjścia z tej
sytuacji. Oczywiście nie wszystko przychodziło z łatwością. Nie
raz byłam bliska wyrywania sobie włosów z głowy, jednak Taehyung
wspierał mnie i pomagał mi wytrwać.
Po
wysłuchaniu wszystkich lekcji i, co najważniejsze, zrozumieniu ich,
zdałam sobie sprawę, że to naprawdę się stało. Już nigdy
więcej niekontrolowanych ataków i okropnych obrazów. Wreszcie sama
będę mogła siebie chronić.
Dziś
pożegnaliśmy Paula na lotnisku. Nigdy nie zapomnę, co dla mnie
zrobił. Dzięki niemu zaczęłam zastanawiać się czy aby nie
pomagać ludziom częściej. W końcu udało mi się pomóc kilku
osobom w trakcie moich ćwiczeń. Jeszcze nie wspominałam o tym na
głos. Wolę skupić się na ważniejszych sprawa. Takich jak Monick.
Czasem słyszę jak Tae rozmawia przez telefon ze sowim ojcem.
Dlatego wiem, że u niej wszystko w porządku. Nie zaprzestała
leczenia, co oznacza, że nie załamała się na wieść, że to już
koniec jej związku z Tae. Ale nadal nie zechciała się do nas
odezwać. Jak już mówiłam, wcale się nie dziwię. Przyzwyczaiłam
się do czekania, a jednocześnie życie toczyło się dalej. Co do
Nama, on też się nie odzywał. Nie znałam powodu, ale się
domyślałam. Może po prostu czuł się winny. Ważne, że był
teraz z nią. Przynajmniej on.
Gdy
tylko samolot odleciał wróciliśmy do domu i odetchnęłam, bo w
końcu miałam to za sobą.
Zabierałam
jeszcze pocztę, podczas kiedy Tae otwierał drzwi. Weszłam do
środka, po drodze przeglądając listy. Mina od razu mi zrzedła,
kiedy pierwszy był zaadresowany do mnie i następny także, jak i
kolejne. Oczywiście to musiało się kiedyś stać. Po tym jak Tae
od dłuższego czasu odmawiał komentarza na nasz temat, reporterzy
postanowili zwrócić się do mnie, wysyłając listy. Nie było już
w Korei ani jednego czasopisma, czy też stacji telewizyjnej, która
nie chciałaby przeprowadzić ze mną wywiadu. Z tego co wiem, moja
siostra także dostawała takie propozycje, jednak nie w takiej
ilości.
Nie
miałam zamiaru dzielić się moją historią z mediami, choć nie
wiem jak bardzo zapewnialiby mnie, że dostosują się do moich
warunków. Niestety, nie mogłam od tak wyrzucić listów do śmieci.
Taehyung ostrzegł , że po nich można się wszystkiego spodziewać.
Wolałam nie sprawdzać, czego. Odłożyłam wszystkie do szafki.
Kilka dni temu stała się prawie całkowicie zapełniona, więc
zaczęłam palić je w kominku. Pomyśleć, że ostatnio tylko w taki
sposób spędzałam wieczory.
Tae
wychodził rano do pracy i późno wracał, a ja przez ten czas
siedziałam sama i ćwiczyłam kontrolę, ale teraz ćwiczenia się
skończyły i naprawdę wieczór dłużył się okropnie. Dzisiaj
zapowiadało się tak samo, ale byłam przygotowana. Dobry film,
ciepły koc i może jakieś wino.
Spojrzałam
na Tae, który zbierał papiery ze stołu i w pośpiechu pakował do
torby.
-Dzisiaj
też wrócisz późno?- Liczyłam, że może jednak nie będę sama.
-Przyjadę
najszybciej jak się da.- Posłał mi szeroki uśmiech.- Będziemy
układać choreografię. Nie mam pojęcia ile to może potrwać.
-Okej,
rozumiem. Może zadzwonię do siostry?
-Świetnie,
zaproś ją. Niech zostanie na noc, żebyś nie była sama.-
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Może to i nie taki zły
pomysł. Nie widziałyśmy się już prawie miesiąc. Chętnie dowiem
się jak bardzo zaburzyłam jej normalne życie.
-Tak
zrobię.- Zapewniłam.
Na
pożegnanie dostałam szybkiego buziaka i po chwili go nie było.
Chyba
będę musiała się do tego przyzwyczaić, a kiedy wreszcie zespół,
który stworzył, ujrzy cały świat, wtedy mogę być już tylko
zazdrosna.
♥ ♥ ♥
Znalazłam
idealny sposób na sprowadzenie siostry do domu. Musiałam poprosić
o klucze do tylnego wyjścia. Zmyliłam dziennikarzy prosząc, by
recepcjonista przekazał wiadomość, że zamierzam wyjść. Dlatego
równo o dwudziestej tylne przejście zostało całkowicie wolne.
Oczywiście Soohyun nie przyszłaby z pustymi rękoma.
-Myślisz,
że w tym domu nie ma wina?- Zapytałam zabierając od niej butelkę.
-Myślę,
że nie ma żadnego ode mnie. Z resztą muszę się odstresować.-
Wyczułam w jej głosie lekką irytację. Nie obejdzie się bez
tłumaczenia. Ale byłam na to gotowa. Nie wyobrażałam sobie, bym
znów miała ją okłamywać. Wystarczy, że robiłam to Tae.
Po
chwilowym mocowaniu się z korkiem wreszcie udało mi się nalać
nieco wina. Siadłam na kanapie i wręczyłam Soo pełny kieliszek.
Szybko wzięłam pierwszy łyk, bo nie miałam pojęcia, od czego
zacząć, jednak widać, że siostra miała wiele pytań i nie
zamierzała czekać na dobry moment.
-Więc
jak ci się żyje w tym ogromnym mieszkaniu?
-Niczego
mi tu nie brakuje, ale przyznaję, że czasem jest pusto.- Chociaż
minęły tylko trzy dni od kiedy Tae wraca późno, dla mnie to i tak
o wiele za dużo.
-Widać,
że za nim tęsknisz.- Uśmiechnęłam się, bo to prawda. Kiedy
byłam zajęta, to nie myślałam aż tak bardzo nad tym, że go tu
nie ma. Ale teraz nie czułam się lepiej.- Jesteś beznadziejnie
zakochana.- Soo zaczyna głupio się szczerzyć. Zdziwiłam się
lekko, że zamiast poważnego tonu, ona po prostu się ze mnie
naśmiewała. Jednocześnie czułamulgę, że nie osądzała
pochopnie moich wyborów.
-Nie
możesz się do tego przyzwyczaić, co?
-Tylko
trochę. Jakby nie patrzeć, to ten czas zleciał bardzo szybko.
-Od
sprzątaczki do najgorętszej pary miesiąca.- Odpowiedziałam
ironicznie. To nie tak, że źle się z tym czułam. Taką przypięto
mi łatkę.
-Jeśli
jesteś szczęśliwa, to chrzanić resztę.
Przez
resztę wieczoru dokładnie tak myślałam. Zapomniałam o
dziennikarzach, Monick i Namie i o tym, że wciąż muszę powiedzieć
coś Tae. Naprawdę świetnie się bawiłam. Razem z Soo
rozmawiałyśmy na każdy możliwy temat. Czułam, że wreszcie
nadrobiłyśmy zaległości. Gdzieś około północy zaczęło
szumieć nam w głowach. Okazało się, że druga butelka wina
prawie się skończyła i stwierdziłyśmy, że na dzisiaj wystarczy.
Koniec ze śmianiem się z wiadomości i plotek na mój temat.
Komedia romantyczna to coś, przy czym kiedyś spędzałyśmy każdą
noc. Zakopane pod kocami, z jedzeniem na kolanach, leżąc na
szerokiej kanapie komentowałyśmy każdy wybór głównej bohaterki.
Tak było do połowy filmu, potem działo się zbyt wiele i obie w
wielkim skupieniu oglądałyśmy film.
Było
grubo po pierwszej w nocy, kiedy na ekranie pojawiły się napisy
końcowe.
-Lubię
szczęśliwe zakończenia.- Skomentowała Soo, przeciągając się.
Spojrzałam na nią, nie rozumiejąc, dlaczego nagle o tym
wspomniała. Znałam ją na tyle dobrz,e by wiedzieć, że ta mina
nie wróżyła nic dobrego.
-Chcesz
mi coś powiedzieć?- Zapytałam niepewnie. Soo przez chwilę
milczała. Zastanawiała się, czy w ogóle o tym wspominać.
-To
wszystko przez ten film. Miałam ci nie mówić, bo i tak masz dużo
na głowie, ale teraz już za późno.- Nie wyczułam, aby było jej
z jakiegoś powodu żal. Nie wyglądała też jakby zaraz miała się
rozpłakać. Raczej wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.
-Coś
z małą?- Zapytałam przestraszona.
-Nie,
z twoją siostrzenicą wszystko w jak najlepszym porządku. Jak na
razie.
-Więc
o co chodzi?
-O
związki Sora. A raczej mój.
-Zdradza
cię?
-Nie,
znaczy nie wiem. Czy to takie ważne? Rozstaliśmy się.- Odparła
spokojnie.
-Dlaczego?
Może dało się to naprawić.- Nie wierzę, że moja poukładana
siostra ukrywała coś tak ważnego przez cały wieczór. Nie
zauważyłam nic przez cały ten czas i nie dlatego, że byłam
ślepa. Po prostu ona idealnie to ukrywała. Gdyby nie ten ckliwy
film nadal nic bym nie wiedziała.
-Nie
chcę nic naprawiać. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że
najzwyczajniej się męczę. Więc powiedziałam sobie koniec.
Popatrzyłam na ciebie i na Taehyunga. Jesteście szczęśliwi. On
nie trwa w związku z Monick. Nie męczy się z tym. Dlaczego ja bym
miała? Może znajdę sobie kogoś lepszego. Nawet zapomniałam jak
to jest czuć się kochaną. Zawsze zajmowałam się dzieckiem i tego
nie żałuję, ale chyba nie jestem jeszcze tak stara. Chcę coś
poczuć.- Siedziałam obok Soohyun i właściwie całkowicie ją
rozumiałam. Jeżeli jej związek był aż tak beznadziejny i
pozbawiony uczuć, to wybrała dobrą drogę.
Nie
miałam jej za złe, że nie pomyślała o dziecku. Po prostu czasem
trzeba myśleć o sobie.
Przytuliłam
ją mocno.
-Jestem
po twojej stronie. Jeśli będzie ci bez niego lepiej, to w porządku.
-Właściwie
już jest lepiej. Świetnie się bawiłyśmy, ale jestem już trochę
śpiąca.
-Zaraz
będzie druga w nocy. Śpimy tu, czy może w sypialni? Tae się nie
obrazi.
-Tu
jest całkiem wygodnie.
-Okej.
Pójdę na górę po kołdrę. Na dworze jest chyba z minus dziesięć
stopni.
Ruszyłam
na górę po schodach czując, że tę noc mogę zaliczyć do
udanych. Obyło się bez żadnych niespodzianek. Kołdrę zabrałam z
łóżka, pachniała nim. Nie mogłam się oprzeć, by nie zaciągnąć
się tym uzależniającym zapachem. Byłam szczęśliwa, myślałam o
kolejnym dniu jak o dniu, w którym nic nie popsuje mi dobrego
humoru. Schodząc z powrotem na dół usłyszałam jak Soo z kimś
rozmawia. Stanęłam w miejscu, patrząc na siostrę niezrozumiale.
Kto mógłby dzwonić o tej porze?
-Tak,
będziemy najszybciej jak się da.- Soo wyglądała na przejętą.
Cały dobry nastrój uleciał ze mnie natychmiast. Od razu pomyślałam
o Monick, ale zaraz potem pomyślałam też o Tae i nogi odmówiły
mi posłuszeństwa. Szybko usiadłam na skraju kanapy, czekając aż
Soohyun się wreszcie rozłączy i powie, co się dzieje. Już
całkiem odechciało mi się spać. Nie wiem ile tak siedziałam w
napięciu. Tak naprawdę rozmowa nie trwała długo, ale dla mnie
ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy wreszcie się skończyła,
miałam już na sobie buty i płaszcz w ręce.
-Coś
z Monick?- Spojrzałam na siostrę z przerażeniem w oczach.
-Z
Taehyungiem.- Musiałam odetchnąć, bo dłonie natychmiast zaczęły
mi drżeć.
-Jest
w agencji? Jedziemy tam.- Zadecydowałam natychmiast. Nawet pobiegłam
do drzwi, ale zatrzymałam się, zdając sobie sprawę, że nie
jestem w stanie prowadzić auta, kiedy dłonie tak mi się trzęsą.
Na szczęście Soo już się ubierała.
-Pojedziemy
razem.- Pokiwałam głową na znak, że to dobry pomysł.
Po
chwili siedziałyśmy w samochodzie. Soo kierowała z zawziętą miną
i co chwilę na mnie zerkała. Nie mogłam siedzieć spokojnie. Nie
po tym, czego się dowiedziałam. Tae był w agencji. Wiedziałam, że
mieli ćwiczyć choreografie, ale nagle źle się poczuł. Nie chciał
pomocy swoich kolegów, chciał żeby zadzwonili do mnie. Akurat
byłam na górze, więc Soo odebrała. Może to i nawet lepiej. Ja
nie byłabym w stanie się odezwać. Byłam pewna, że stało się
coś związanego ze mną.
-Jesteśmy
już na miejscu.- Soo zaparkowała. Wyskoczyłam z auta i, nie
czekając na siostrę, wręcz pobiegłam do środka. Nikt nawet nie
pytał o moją tożsamość. Pamiętałam, gdzie jest sala, pchnęłam
drzwi, które otworzyły się z wielkim hukiem. Cała piątka
chłopaków skierowała swój wzrok prosto na mnie. Niektórych
pamiętałam jak przez mgłę, ale to zdecydowanie nie był czas na
poznawanie się. Interesował mnie tylko Tae. Rozglądnęłam się po
pomieszczeniu, ale jego tu nie było.
-Gdzie
on jest?- Zadałam tylko to jedno pytanie.
-W
toalecie.- Odpowiedział mi jeden z nich. Więc zawróciłam, a cała
reszta poszła za mną.
-Co
się dokładnie stało?- Moja siostra próbowała dowiedzieć się
więcej szczegółów.
-Dość
długo ćwiczyliśmy i Tae nagle źle się poczuł. Myśleliśmy, że
zemdleje. Ale powiedział, że jest mu niedobrze, więc Jin poszedł
z nim do toalety.
-I
to wszystko? Po co wzywał Sorę?
-Właściwie
to...- Zrozumiałam, że musiało stać się coś niewytłumaczalnego,
dlatego tu jestem. Przystanęłam tuż przed toaletą. Musiałam się
dowiedzieć, co się stało.
-Właściwie
to co?- Zapytałam zdenerwowana.
-Coś
stało się z prądem. Światło zaczęło dziwnie mrugać.
-Tylko
nie to.- Mruknęłam sama do siebie. Weszłam do środka i spotkałam
tam wspomnianego Jina. Na mój widok jakby odetchnął. Bał się
równie mocno, co ja i cała reszta.
-Jest
tam. Mówi, że wszystko w porządku, ale nie chcę otworzyć drzwi.-
Wyjaśnił.- Zostawię was samych.- Jin wyszedł, a ja podeszłam do
drzwi i lekko w nie zapukałam.
-Nic
mi nie jest. Możesz iść.- Jego głos nie brzmiał zbyt dobrze.
-Taehyung,
to ja. Sora.- Usłyszałam jak podnosi się, po czym otworzył drzwi
i wyszedł.
Nie
wyglądał dobrze. Raczej jakby przebiegł maraton. Przyłożyłam
dłonie do jego policzków. Chciałam widzieć jego twarz, zobaczyłam
nawet lekki uśmiech. Nie wierzyłam, że po tym wszystkim miał
jeszcze siłę, by się do mnie uśmiechać.
Przytuliłam
się do niego całym ciałem. Poczułam jak Tae nieco opiera się o
mnie. Nie przeszkadzało mi to. Ważne żeby jemu nic nie było.
Chciałam być silna, a zamiast tego byłam bliska płaczu. Znowu to
moja wina. To przeze mnie zdarzają się takie sytuacje.
Odsunęłam
się, żeby jeszcze raz spojrzeć na jego twarz. Tae złapał mnie za
nadgarstki i opuścił dłonie. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Taehyung zaskoczył mnie, kiedy tym razem to on objął mnie mocno.
Ułożył głowę na moim ramieniu i staliśmy tak w ciszy. Gładziłam
jego plecy, choć pewnie to w ogóle nie pomagało.
-Słyszałam,
co się stało.- Odparłam cicho, nadal stojąc w objęciach Tae.
-Przepraszam.
Musiałem cię tu mieć.
-Nie
waż się przepraszać. Cieszę się, że tu jestem.
-Kiedy
jesteś blisko, jest lepiej. Tak jakby to wszystko nagle odeszło.-
Taehyung odgarnął mi włosy na drugą stronę i złożył lekki
pocałunek na szyi. Od razu zrobiło mi się cieplej.- To kara za to,
że nie zostałem z tobą w domu.- Zaśmiał się, na co się
uśmiechnęłam.
Opanowałam
sytuacje, a teraz musiałam wrócić i powiedzieć, że to tylko
przepracowanie. Będę musiała okłamać jego przyjaciół.
Chociaż...może wcale nie. Co by się stało, gdyby dowiedzieli się
teraz? Może to nie najlepszy pomysł. Patrząc na stan Tae i późną
godzinę. Ale z drugiej strony, po tym, czego doświadczyli może
będę mieć większe szanse, że mi uwierzą.
-Twoi
przyjaciele, czy oni coś wiedzą?
-Nie,
Nigdy się nie dowiedzą, chyba, że sama im powiesz.
Odsunęłam
się od Tae.
-Myślisz,
że teraz jest dobry moment?- Obawiałam się, że ta informacja
wpłynie na ich relację. Musiałam wiedzieć, że takie rozwiązanie
też mu odpowiada.- Może lepiej zrobić to innym razem. Pewnie nadal
źle się czujesz. Nawet nie wiem, co się dokładnie z tobą
działo.- Wciąż się martwiłam i dlatego buzia mi się nie
zamykała.
-Powiedz
im.- Przerwał moją paplaninę.
-Co?
-Mam
na tyle siły, żeby poczekać aż im to wytłumaczysz. Parę minut
nie zrobi różnicy.
-Więc
chodźmy.- Objęłam Tae jedną ręką w pasie i razem wyszliśmy do
całej reszty. Siedzieli niespokojni na kanapach w holu. Soo od razu
podbiegła do nas i pomogła mi usadzić Tae na jednym z foteli.
-Już
wszystko dobrze, tak?- Siostra złapała mnie za ramię.
-Myślę,
że jest lepiej. Nic się nie stało.- Uspokoiłam resztę
towarzystwa. Wszyscy odetchnęli z ulgą i z powrotem usiedli na
kanapie.
-Na
dziś koniec prób.- Zarządził Nam. Wyglądał na naprawdę
przejętego. Zastanawiałam się, czy on i Tae wreszcie zaczęli
normalnie ze sobą rozmawiać. Ze mną nadal nie chciał mieć
kontaktu. Możliwe, że uważał, że wyrządziłam Monick większą
krzywdę niż zrobił to Tae. A nawet jeśli tak, nie zamierzałam
tłumaczyć się przed nim. Teraz miałam ważniejsze rzeczy na
głowie.
-Pewnie
zastanawiacie się, co się stało. I to migające światło. Wiem,
co się wydarzyło i to nie były problemy z prądem.- Zaczęłam
powoli. Czułam jak wzrok wszystkich skupia się na mnie. Pewnie
myśleli, że zwariowałam, a to dopiero początek.
Było
mi ciężko przejść do konkretów, ale kiedy Tae ścisnął moją
dłoń jakoś się przemogłam.
-To
się wyda wam nieprawdopodobne, ale widzę duchy i nawet z nimi
rozmawiam. Możliwe, że to jeden z nich spowodował wszystko.-
Wyjaśniłam powoli i oczekiwałam, że któryś zacznie się śmiać,
ale wręcz przeciwnie, nikomu nie było do śmiechu.
Spojrzałam
na Namjoona, a potem na Soo i chłopaków.
-Mówisz
całkiem poważnie?- Jin odezwał się jako pierwszy. Wydawało mi
się, że do niego, jako pierwszego dotarły moje słowa.
-To
prawda.- Soo odezwała się ze mnie.- Jestem jej siostrą. Nie mówię
tego, by was przestraszyć. Jakoś to przetrawicie.
-Te
twoje dziwne zdolności wydają się być niebezpieczne.- Odezwał
się blondyn. Nie bardzo kojarzyłam jak się nazywa, ale na koszulce
miał wyszyty napis Jimin, więc pewnie tak mu na imię.
-To
nie tak. Przychodzą do mnie tylko te dobre dusze. Próbują zwrócić
na siebie uwagę. Czasem to nie jest miłe.- Na szczęście już
wiedziałam, jak sobie z tym radzić.
-Nic
mi nie jest.- Tae powtórzył to po raz kolejny, jednak jego wygląd
wskazywał co innego. Im szybciej jego przyjaciele to zrozumieją,
tym szybciej będę mogła zabrać go do domu.- Sora nie kłamie.
Przyzwyczaicie się. To nie jest groźne.- Po tym, co moi bliscy
powiedzieli na mój temat miałam ochotę przytulić każdego z
osobna. Okazało się, że wytłumaczyli wszystko lepiej niż ja.
Chłopcy nie wyglądali na złych, raczej zamyślonych. Oczywiście,
że potrzebowali czasu na przemyślenia, ale cieszyłam się, że mam
to już za sobą.
-Myślę,
że nie mamy z tym problemu.- Niespodziewanie odezwał się Nam.
Patrzył wprost na mnie. Poczułam się tak jakby chciał przez to
powiedzieć coś więcej.
Reszta
także potwierdziła, że rozumieją i z czasem do tego przywykną.
Niestety
nie mogliśmy rozmawiać zbyt długo. Pożegnaliśmy się i każdy
pojechał w swoją stronę. W drodze powrotnej Tae czuł się już
lepiej. Widziałam jak bardzo był zmęczony. Prawie zasnął na moim
ramieniu.
-Te
wieczór jednak był aż nazbyt zwariowany.- Popatrzyłam na Soo we
wstecznym lusterku. Uśmiechała się, co znaczyło, że nie była
całkowicie na mnie zła.
-Miało
wyjść inaczej.- Powiedziałam. Sama jestem wykończona.
-Nie
szkodzi. Przyznaję, że trochę adrenaliny w moim życiu było mi
potrzebne. W dodatku zaskoczyłaś mnie. Nie myślałam, że powiesz
im całą prawdę. Jestem pod wrażeniem.
-Nie
wiedziałam, czy to dobry pomysł. Chyba wyszło w miarę okej, co?-
Nadal zastanawiam się, nad tym, co muszą sobie teraz myśleć.
-Oczywiście.
Nie wiem jak powinno się reagować na takie wiadomości, ale według
mnie przyjęli to na luzie.
-Zwłaszcza
Nam.- Mruknęłam.
-Wyglądał
jakby chciał z tobą porozmawiać.
-Nie
wiem czy byłaby to miła rozmowa.- Obawiałam się jej, ale też i
wyczekiwałam. Bardzo chciałam mieć znów w nim przyjaciela. Zanim
wszystko się tak skomplikowało, pomagał mi nawet bardziej niż
przypuszczałam, że może.
-Tak
jakby wstawił się za tobą. Może i powiedział, że wszyscy cię
zrozumieją, ale chodziło pewnie o to, że on rozumie. Ciebie i twój
wybór.
-Mam
nadzieję, że tak myśli.- Popatrzyłam na Tae. Spał w najlepsze.
Był moją jedyną trafną decyzją w życiu. Myślałam nad tym, czy
Namjoon miał tak z Monick.
Soo
zaparkowała i pomogła mi zaprowadzić na wpół przytomnego
Taehyunga do domu. Na szczęście dziennikarze jeszcze nie wrócili i
było na tyle pusto, by można było skorzystać z głównego
wejścia.
Kanapa
była najbliżej, więc postanowiłam, że dziś będzie spać tutaj.
-To
ja wrócę do domu.
-Nie
żartuj, Soo. Skorzystaj z sypialni, na górze.
-A
wy będziecie spać tutaj? Może się zamienimy?
-Nie
dam rady zawlec go na górę i to po schodach. Naprawdę możesz iść
tam spać. Damy tu sobie radę. Jest późno i tak nigdzie cię nie
wypuszczę.
-W
takim razie, dobranoc. - Soo skierowała się do sypialni, a ja
miałam przed sobą trochę sprzątania. Zabrałam kieliszki ze
stolika i miski z jedzeniem, które walały się na pościeli. Miałam
jeszcze na tyle siły, by pochować naczynia do zmywarki. Kiedy
wkładałam ostatni kubek odwróciłam się, bo miałam wrażenie, że
ktoś mnie obserwuje. I nie myliłam się. Mary stała przede mną i
nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że
dwa tygodnie temu to ona sprawiła, że w mojej głowie szalała
burza głosów nie z tego świata. A teraz byłam wręcz pewna, że
to przez nią Tae przeżył coś, czego nie powinien był
doświadczyć.
-Nic
mu nie będzie.- Odpowiedziała tak jakby doskonale wiedziała, co mu
się przytrafiło. Byłam już świadoma tego, że sprawca stoi
przede mną. Miałam szczerą ochotę rzucić kubkiem prosto w jej
głowę, ale i tak nic by nie poczuła.
-Gdybyś
żyła, wysłałabym cię na tamtą stronę w tej chwili.- Wysyczałam
wściekła.- Jak śmiesz tu jeszcze przychodzić?- Odwróciłam się
w stronę Tae. Na szczęście spał i miałam nadzieję, że nie
usłyszy tego, co zaraz się tu stanie.- Próbujesz go zrazić? Żeby
całkiem znienawidził tę część mnie. Tylko dlatego, że nie
chciałaś, żebym mówiła mu o tobie?
-Nie
mogę ci wytłumaczyć.
-Ale
jakoś mogłaś mu to zrobić.
-Nie
robiłam tego, bo chciałam. On po prostu nie może się dowiedzieć.-
Odpowiedziała prawie mnie błagając. Nadal nie chciała, bym
cokolwiek wyjawiła Tae. Jednak coraz bardziej chciałam to zrobić.
Dowiedzieć się, co takiego ukrywa Mary, że posuwa się do takich
czynów. W końcu to jej brat. Jak bardzo źle musiało być między
nimi za jej życia?
-Nie
interesuje mnie, co ty chcesz. Nie mogę sprawić żebyś przestała,
ale wiem, jak cię powstrzymywać. Taehyung trzyma twoje zdjęcie na
komodzie i pewnie nigdy nie przypuszczałby, że właśnie ty mu to
zrobisz.- Próbowałam wywołać w niej poczucie winy, z marnymi
skutkami.- Nie wystarczy ci dręczenie mnie?!
-Ciebie
nie dręczyłam. Jeśli przytrafiło ci się coś złego, to nie była
to moja wina.- Nie wierzyłam jej. Od kiedy powiedziałam, że
przyznam się do naszych rozmów całkowicie się zmieniła. Nie była
już tym miłym duchem, a raczej jedynym, który powoli za bardzo się
zapędza.
-Jestem
cholernie zmęczona i nie chcę cię tu widzieć. Więc wynoś się.
Mary
zniknęła. Musiałam przytrzymać się blatu, bo zakręciło mi się
w głowie. Już dawno powinnam była pójść spać. Być przy Tae.
Nie
miałam siły, by myśleć jeszcze o spotkaniu Mary. Po prostu
ułożyłam się wygodnie obok i mocno go przytuliłam.
Mam nadzieję, że się podobało i zapraszam do komentowania ♥