czwartek, 28 września 2017

BTS- 26

Hejka!
Kolejny rozdział przed wami, a następny już się piszę. Postaram się zmniejszyć czas oczekiwania, żeby nie był to miesiąc..
Muszę się przyznać, że dawno nie widziałam żadnego komentarza z waszej strony, o wyświetleniach już nie mówię, bo też nie jest za ciekawie. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale miło by było gdyby ktoś coś zostawił.
{ tak wiem, znów proszę się o komentarze :(  }

Beta: Ann Flo ♥






Dwa tygodnie później

Przyjazd Paula okazał się być mi bardziej potrzebny niż przypuszczałam. Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele zależy od mojej silnej woli i psychiki. Teraz mogę w końcu powiedzieć, że to ja kontroluje duchy, a nie one mnie. Jedyne czego żałuję to to, że o wiele za długo pozwalałam sobie na myślenie, że nie ma wyjścia z tej sytuacji. Oczywiście nie wszystko przychodziło z łatwością. Nie raz byłam bliska wyrywania sobie włosów z głowy, jednak Taehyung wspierał mnie i pomagał mi wytrwać.
Po wysłuchaniu wszystkich lekcji i, co najważniejsze, zrozumieniu ich, zdałam sobie sprawę, że to naprawdę się stało. Już nigdy więcej niekontrolowanych ataków i okropnych obrazów. Wreszcie sama będę mogła siebie chronić.
Dziś pożegnaliśmy Paula na lotnisku. Nigdy nie zapomnę, co dla mnie zrobił. Dzięki niemu zaczęłam zastanawiać się czy aby nie pomagać ludziom częściej. W końcu udało mi się pomóc kilku osobom w trakcie moich ćwiczeń. Jeszcze nie wspominałam o tym na głos. Wolę skupić się na ważniejszych sprawa. Takich jak Monick. Czasem słyszę jak Tae rozmawia przez telefon ze sowim ojcem. Dlatego wiem, że u niej wszystko w porządku. Nie zaprzestała leczenia, co oznacza, że nie załamała się na wieść, że to już koniec jej związku z Tae. Ale nadal nie zechciała się do nas odezwać. Jak już mówiłam, wcale się nie dziwię. Przyzwyczaiłam się do czekania, a jednocześnie życie toczyło się dalej. Co do Nama, on też się nie odzywał. Nie znałam powodu, ale się domyślałam. Może po prostu czuł się winny. Ważne, że był teraz z nią. Przynajmniej on.

Gdy tylko samolot odleciał wróciliśmy do domu i odetchnęłam, bo w końcu miałam to za sobą.
Zabierałam jeszcze pocztę, podczas kiedy Tae otwierał drzwi. Weszłam do środka, po drodze przeglądając listy. Mina od razu mi zrzedła, kiedy pierwszy był zaadresowany do mnie i następny także, jak i kolejne. Oczywiście to musiało się kiedyś stać. Po tym jak Tae od dłuższego czasu odmawiał komentarza na nasz temat, reporterzy postanowili zwrócić się do mnie, wysyłając listy. Nie było już w Korei ani jednego czasopisma, czy też stacji telewizyjnej, która nie chciałaby przeprowadzić ze mną wywiadu. Z tego co wiem, moja siostra także dostawała takie propozycje, jednak nie w takiej ilości.
Nie miałam zamiaru dzielić się moją historią z mediami, choć nie wiem jak bardzo zapewnialiby mnie, że dostosują się do moich warunków. Niestety, nie mogłam od tak wyrzucić listów do śmieci. Taehyung ostrzegł , że po nich można się wszystkiego spodziewać. Wolałam nie sprawdzać, czego. Odłożyłam wszystkie do szafki. Kilka dni temu stała się prawie całkowicie zapełniona, więc zaczęłam palić je w kominku. Pomyśleć, że ostatnio tylko w taki sposób spędzałam wieczory.
Tae wychodził rano do pracy i późno wracał, a ja przez ten czas siedziałam sama i ćwiczyłam kontrolę, ale teraz ćwiczenia się skończyły i naprawdę wieczór dłużył się okropnie. Dzisiaj zapowiadało się tak samo, ale byłam przygotowana. Dobry film, ciepły koc i może jakieś wino.

Spojrzałam na Tae, który zbierał papiery ze stołu i w pośpiechu pakował do torby.
-Dzisiaj też wrócisz późno?- Liczyłam, że może jednak nie będę sama.
-Przyjadę najszybciej jak się da.- Posłał mi szeroki uśmiech.- Będziemy układać choreografię. Nie mam pojęcia ile to może potrwać.
-Okej, rozumiem. Może zadzwonię do siostry?
-Świetnie, zaproś ją. Niech zostanie na noc, żebyś nie była sama.- Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Może to i nie taki zły pomysł. Nie widziałyśmy się już prawie miesiąc. Chętnie dowiem się jak bardzo zaburzyłam jej normalne życie.
-Tak zrobię.- Zapewniłam.
Na pożegnanie dostałam szybkiego buziaka i po chwili go nie było.
Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić, a kiedy wreszcie zespół, który stworzył, ujrzy cały świat, wtedy mogę być już tylko zazdrosna.
 

♥ ♥ ♥
 

Znalazłam idealny sposób na sprowadzenie siostry do domu. Musiałam poprosić o klucze do tylnego wyjścia. Zmyliłam dziennikarzy prosząc, by recepcjonista przekazał wiadomość, że zamierzam wyjść. Dlatego równo o dwudziestej tylne przejście zostało całkowicie wolne. Oczywiście Soohyun nie przyszłaby z pustymi rękoma.
-Myślisz, że w tym domu nie ma wina?- Zapytałam zabierając od niej butelkę.
-Myślę, że nie ma żadnego ode mnie. Z resztą muszę się odstresować.- Wyczułam w jej głosie lekką irytację. Nie obejdzie się bez tłumaczenia. Ale byłam na to gotowa. Nie wyobrażałam sobie, bym znów miała ją okłamywać. Wystarczy, że robiłam to Tae.
Po chwilowym mocowaniu się z korkiem wreszcie udało mi się nalać nieco wina. Siadłam na kanapie i wręczyłam Soo pełny kieliszek. Szybko wzięłam pierwszy łyk, bo nie miałam pojęcia, od czego zacząć, jednak widać, że siostra miała wiele pytań i nie zamierzała czekać na dobry moment.
-Więc jak ci się żyje w tym ogromnym mieszkaniu?
-Niczego mi tu nie brakuje, ale przyznaję, że czasem jest pusto.- Chociaż minęły tylko trzy dni od kiedy Tae wraca późno, dla mnie to i tak o wiele za dużo.
-Widać, że za nim tęsknisz.- Uśmiechnęłam się, bo to prawda. Kiedy byłam zajęta, to nie myślałam aż tak bardzo nad tym, że go tu nie ma. Ale teraz nie czułam się lepiej.- Jesteś beznadziejnie zakochana.- Soo zaczyna głupio się szczerzyć. Zdziwiłam się lekko, że zamiast poważnego tonu, ona po prostu się ze mnie naśmiewała. Jednocześnie czułamulgę, że nie osądzała pochopnie moich wyborów.
-Nie możesz się do tego przyzwyczaić, co?
-Tylko trochę. Jakby nie patrzeć, to ten czas zleciał bardzo szybko.
-Od sprzątaczki do najgorętszej pary miesiąca.- Odpowiedziałam ironicznie. To nie tak, że źle się z tym czułam. Taką przypięto mi łatkę.
-Jeśli jesteś szczęśliwa, to chrzanić resztę.
Przez resztę wieczoru dokładnie tak myślałam. Zapomniałam o dziennikarzach, Monick i Namie i o tym, że wciąż muszę powiedzieć coś Tae. Naprawdę świetnie się bawiłam. Razem z Soo rozmawiałyśmy na każdy możliwy temat. Czułam, że wreszcie nadrobiłyśmy zaległości. Gdzieś około północy zaczęło szumieć nam w głowach. Okazało się, że druga butelka wina prawie się skończyła i stwierdziłyśmy, że na dzisiaj wystarczy. Koniec ze śmianiem się z wiadomości i plotek na mój temat. Komedia romantyczna to coś, przy czym kiedyś spędzałyśmy każdą noc. Zakopane pod kocami, z jedzeniem na kolanach, leżąc na szerokiej kanapie komentowałyśmy każdy wybór głównej bohaterki. Tak było do połowy filmu, potem działo się zbyt wiele i obie w wielkim skupieniu oglądałyśmy film.
Było grubo po pierwszej w nocy, kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe.
-Lubię szczęśliwe zakończenia.- Skomentowała Soo, przeciągając się. Spojrzałam na nią, nie rozumiejąc, dlaczego nagle o tym wspomniała. Znałam ją na tyle dobrz,e by wiedzieć, że ta mina nie wróżyła nic dobrego.
-Chcesz mi coś powiedzieć?- Zapytałam niepewnie. Soo przez chwilę milczała. Zastanawiała się, czy w ogóle o tym wspominać.
-To wszystko przez ten film. Miałam ci nie mówić, bo i tak masz dużo na głowie, ale teraz już za późno.- Nie wyczułam, aby było jej z jakiegoś powodu żal. Nie wyglądała też jakby zaraz miała się rozpłakać. Raczej wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.
-Coś z małą?- Zapytałam przestraszona.
-Nie, z twoją siostrzenicą wszystko w jak najlepszym porządku. Jak na razie.
-Więc o co chodzi?
-O związki Sora. A raczej mój.
-Zdradza cię?
-Nie, znaczy nie wiem. Czy to takie ważne? Rozstaliśmy się.- Odparła spokojnie.
-Dlaczego? Może dało się to naprawić.- Nie wierzę, że moja poukładana siostra ukrywała coś tak ważnego przez cały wieczór. Nie zauważyłam nic przez cały ten czas i nie dlatego, że byłam ślepa. Po prostu ona idealnie to ukrywała. Gdyby nie ten ckliwy film nadal nic bym nie wiedziała.
-Nie chcę nic naprawiać. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że najzwyczajniej się męczę. Więc powiedziałam sobie koniec. Popatrzyłam na ciebie i na Taehyunga. Jesteście szczęśliwi. On nie trwa w związku z Monick. Nie męczy się z tym. Dlaczego ja bym miała? Może znajdę sobie kogoś lepszego. Nawet zapomniałam jak to jest czuć się kochaną. Zawsze zajmowałam się dzieckiem i tego nie żałuję, ale chyba nie jestem jeszcze tak stara. Chcę coś poczuć.- Siedziałam obok Soohyun i właściwie całkowicie ją rozumiałam. Jeżeli jej związek był aż tak beznadziejny i pozbawiony uczuć, to wybrała dobrą drogę.
Nie miałam jej za złe, że nie pomyślała o dziecku. Po prostu czasem trzeba myśleć o sobie.
Przytuliłam ją mocno.
-Jestem po twojej stronie. Jeśli będzie ci bez niego lepiej, to w porządku.
-Właściwie już jest lepiej. Świetnie się bawiłyśmy, ale jestem już trochę śpiąca.
-Zaraz będzie druga w nocy. Śpimy tu, czy może w sypialni? Tae się nie obrazi.
-Tu jest całkiem wygodnie.
-Okej. Pójdę na górę po kołdrę. Na dworze jest chyba z minus dziesięć stopni.
Ruszyłam na górę po schodach czując, że tę noc mogę zaliczyć do udanych. Obyło się bez żadnych niespodzianek. Kołdrę zabrałam z łóżka, pachniała nim. Nie mogłam się oprzeć, by nie zaciągnąć się tym uzależniającym zapachem. Byłam szczęśliwa, myślałam o kolejnym dniu jak o dniu, w którym nic nie popsuje mi dobrego humoru. Schodząc z powrotem na dół usłyszałam jak Soo z kimś rozmawia. Stanęłam w miejscu, patrząc na siostrę niezrozumiale. Kto mógłby dzwonić o tej porze?
-Tak, będziemy najszybciej jak się da.- Soo wyglądała na przejętą. Cały dobry nastrój uleciał ze mnie natychmiast. Od razu pomyślałam o Monick, ale zaraz potem pomyślałam też o Tae i nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Szybko usiadłam na skraju kanapy, czekając aż Soohyun się wreszcie rozłączy i powie, co się dzieje. Już całkiem odechciało mi się spać. Nie wiem ile tak siedziałam w napięciu. Tak naprawdę rozmowa nie trwała długo, ale dla mnie ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy wreszcie się skończyła, miałam już na sobie buty i płaszcz w ręce.
-Coś z Monick?- Spojrzałam na siostrę z przerażeniem w oczach.
-Z Taehyungiem.- Musiałam odetchnąć, bo dłonie natychmiast zaczęły mi drżeć.
-Jest w agencji? Jedziemy tam.- Zadecydowałam natychmiast. Nawet pobiegłam do drzwi, ale zatrzymałam się, zdając sobie sprawę, że nie jestem w stanie prowadzić auta, kiedy dłonie tak mi się trzęsą. Na szczęście Soo już się ubierała.
-Pojedziemy razem.- Pokiwałam głową na znak, że to dobry pomysł.
Po chwili siedziałyśmy w samochodzie. Soo kierowała z zawziętą miną i co chwilę na mnie zerkała. Nie mogłam siedzieć spokojnie. Nie po tym, czego się dowiedziałam. Tae był w agencji. Wiedziałam, że mieli ćwiczyć choreografie, ale nagle źle się poczuł. Nie chciał pomocy swoich kolegów, chciał żeby zadzwonili do mnie. Akurat byłam na górze, więc Soo odebrała. Może to i nawet lepiej. Ja nie byłabym w stanie się odezwać. Byłam pewna, że stało się coś związanego ze mną.
-Jesteśmy już na miejscu.- Soo zaparkowała. Wyskoczyłam z auta i, nie czekając na siostrę, wręcz pobiegłam do środka. Nikt nawet nie pytał o moją tożsamość. Pamiętałam, gdzie jest sala, pchnęłam drzwi, które otworzyły się z wielkim hukiem. Cała piątka chłopaków skierowała swój wzrok prosto na mnie. Niektórych pamiętałam jak przez mgłę, ale to zdecydowanie nie był czas na poznawanie się. Interesował mnie tylko Tae. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, ale jego tu nie było.
-Gdzie on jest?- Zadałam tylko to jedno pytanie.
-W toalecie.- Odpowiedział mi jeden z nich. Więc zawróciłam, a cała reszta poszła za mną.
-Co się dokładnie stało?- Moja siostra próbowała dowiedzieć się więcej szczegółów.
-Dość długo ćwiczyliśmy i Tae nagle źle się poczuł. Myśleliśmy, że zemdleje. Ale powiedział, że jest mu niedobrze, więc Jin poszedł z nim do toalety.
-I to wszystko? Po co wzywał Sorę?
-Właściwie to...- Zrozumiałam, że musiało stać się coś niewytłumaczalnego, dlatego tu jestem. Przystanęłam tuż przed toaletą. Musiałam się dowiedzieć, co się stało.
-Właściwie to co?- Zapytałam zdenerwowana.
-Coś stało się z prądem. Światło zaczęło dziwnie mrugać.
-Tylko nie to.- Mruknęłam sama do siebie. Weszłam do środka i spotkałam tam wspomnianego Jina. Na mój widok jakby odetchnął. Bał się równie mocno, co ja i cała reszta.
-Jest tam. Mówi, że wszystko w porządku, ale nie chcę otworzyć drzwi.- Wyjaśnił.- Zostawię was samych.- Jin wyszedł, a ja podeszłam do drzwi i lekko w nie zapukałam.
-Nic mi nie jest. Możesz iść.- Jego głos nie brzmiał zbyt dobrze.
-Taehyung, to ja. Sora.- Usłyszałam jak podnosi się, po czym otworzył drzwi i wyszedł.
Nie wyglądał dobrze. Raczej jakby przebiegł maraton. Przyłożyłam dłonie do jego policzków. Chciałam widzieć jego twarz, zobaczyłam nawet lekki uśmiech. Nie wierzyłam, że po tym wszystkim miał jeszcze siłę, by się do mnie uśmiechać.
Przytuliłam się do niego całym ciałem. Poczułam jak Tae nieco opiera się o mnie. Nie przeszkadzało mi to. Ważne żeby jemu nic nie było. Chciałam być silna, a zamiast tego byłam bliska płaczu. Znowu to moja wina. To przeze mnie zdarzają się takie sytuacje.
Odsunęłam się, żeby jeszcze raz spojrzeć na jego twarz. Tae złapał mnie za nadgarstki i opuścił dłonie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Taehyung zaskoczył mnie, kiedy tym razem to on objął mnie mocno. Ułożył głowę na moim ramieniu i staliśmy tak w ciszy. Gładziłam jego plecy, choć pewnie to w ogóle nie pomagało.
-Słyszałam, co się stało.- Odparłam cicho, nadal stojąc w objęciach Tae.
-Przepraszam. Musiałem cię tu mieć.
-Nie waż się przepraszać. Cieszę się, że tu jestem.
-Kiedy jesteś blisko, jest lepiej. Tak jakby to wszystko nagle odeszło.- Taehyung odgarnął mi włosy na drugą stronę i złożył lekki pocałunek na szyi. Od razu zrobiło mi się cieplej.- To kara za to, że nie zostałem z tobą w domu.- Zaśmiał się, na co się uśmiechnęłam.
Opanowałam sytuacje, a teraz musiałam wrócić i powiedzieć, że to tylko przepracowanie. Będę musiała okłamać jego przyjaciół. Chociaż...może wcale nie. Co by się stało, gdyby dowiedzieli się teraz? Może to nie najlepszy pomysł. Patrząc na stan Tae i późną godzinę. Ale z drugiej strony, po tym, czego doświadczyli może będę mieć większe szanse, że mi uwierzą.
-Twoi przyjaciele, czy oni coś wiedzą?
-Nie, Nigdy się nie dowiedzą, chyba, że sama im powiesz.
Odsunęłam się od Tae.
-Myślisz, że teraz jest dobry moment?- Obawiałam się, że ta informacja wpłynie na ich relację. Musiałam wiedzieć, że takie rozwiązanie też mu odpowiada.- Może lepiej zrobić to innym razem. Pewnie nadal źle się czujesz. Nawet nie wiem, co się dokładnie z tobą działo.- Wciąż się martwiłam i dlatego buzia mi się nie zamykała.
-Powiedz im.- Przerwał moją paplaninę.
-Co?
-Mam na tyle siły, żeby poczekać aż im to wytłumaczysz. Parę minut nie zrobi różnicy.
-Więc chodźmy.- Objęłam Tae jedną ręką w pasie i razem wyszliśmy do całej reszty. Siedzieli niespokojni na kanapach w holu. Soo od razu podbiegła do nas i pomogła mi usadzić Tae na jednym z foteli.
-Już wszystko dobrze, tak?- Siostra złapała mnie za ramię.
-Myślę, że jest lepiej. Nic się nie stało.- Uspokoiłam resztę towarzystwa. Wszyscy odetchnęli z ulgą i z powrotem usiedli na kanapie.
-Na dziś koniec prób.- Zarządził Nam. Wyglądał na naprawdę przejętego. Zastanawiałam się, czy on i Tae wreszcie zaczęli normalnie ze sobą rozmawiać. Ze mną nadal nie chciał mieć kontaktu. Możliwe, że uważał, że wyrządziłam Monick większą krzywdę niż zrobił to Tae. A nawet jeśli tak, nie zamierzałam tłumaczyć się przed nim. Teraz miałam ważniejsze rzeczy na głowie.
-Pewnie zastanawiacie się, co się stało. I to migające światło. Wiem, co się wydarzyło i to nie były problemy z prądem.- Zaczęłam powoli. Czułam jak wzrok wszystkich skupia się na mnie. Pewnie myśleli, że zwariowałam, a to dopiero początek.
Było mi ciężko przejść do konkretów, ale kiedy Tae ścisnął moją dłoń jakoś się przemogłam.
-To się wyda wam nieprawdopodobne, ale widzę duchy i nawet z nimi rozmawiam. Możliwe, że to jeden z nich spowodował wszystko.- Wyjaśniłam powoli i oczekiwałam, że któryś zacznie się śmiać, ale wręcz przeciwnie, nikomu nie było do śmiechu.
Spojrzałam na Namjoona, a potem na Soo i chłopaków.
-Mówisz całkiem poważnie?- Jin odezwał się jako pierwszy. Wydawało mi się, że do niego, jako pierwszego dotarły moje słowa.
-To prawda.- Soo odezwała się ze mnie.- Jestem jej siostrą. Nie mówię tego, by was przestraszyć. Jakoś to przetrawicie.
-Te twoje dziwne zdolności wydają się być niebezpieczne.- Odezwał się blondyn. Nie bardzo kojarzyłam jak się nazywa, ale na koszulce miał wyszyty napis Jimin, więc pewnie tak mu na imię.
-To nie tak. Przychodzą do mnie tylko te dobre dusze. Próbują zwrócić na siebie uwagę. Czasem to nie jest miłe.- Na szczęście już wiedziałam, jak sobie z tym radzić.
-Nic mi nie jest.- Tae powtórzył to po raz kolejny, jednak jego wygląd wskazywał co innego. Im szybciej jego przyjaciele to zrozumieją, tym szybciej będę mogła zabrać go do domu.- Sora nie kłamie. Przyzwyczaicie się. To nie jest groźne.- Po tym, co moi bliscy powiedzieli na mój temat miałam ochotę przytulić każdego z osobna. Okazało się, że wytłumaczyli wszystko lepiej niż ja. Chłopcy nie wyglądali na złych, raczej zamyślonych. Oczywiście, że potrzebowali czasu na przemyślenia, ale cieszyłam się, że mam to już za sobą.
-Myślę, że nie mamy z tym problemu.- Niespodziewanie odezwał się Nam. Patrzył wprost na mnie. Poczułam się tak jakby chciał przez to powiedzieć coś więcej.
Reszta także potwierdziła, że rozumieją i z czasem do tego przywykną.
Niestety nie mogliśmy rozmawiać zbyt długo. Pożegnaliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę. W drodze powrotnej Tae czuł się już lepiej. Widziałam jak bardzo był zmęczony. Prawie zasnął na moim ramieniu.
-Te wieczór jednak był aż nazbyt zwariowany.- Popatrzyłam na Soo we wstecznym lusterku. Uśmiechała się, co znaczyło, że nie była całkowicie na mnie zła.
-Miało wyjść inaczej.- Powiedziałam. Sama jestem wykończona.
-Nie szkodzi. Przyznaję, że trochę adrenaliny w moim życiu było mi potrzebne. W dodatku zaskoczyłaś mnie. Nie myślałam, że powiesz im całą prawdę. Jestem pod wrażeniem.
-Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Chyba wyszło w miarę okej, co?- Nadal zastanawiam się, nad tym, co muszą sobie teraz myśleć.
-Oczywiście. Nie wiem jak powinno się reagować na takie wiadomości, ale według mnie przyjęli to na luzie.
-Zwłaszcza Nam.- Mruknęłam.
-Wyglądał jakby chciał z tobą porozmawiać.
-Nie wiem czy byłaby to miła rozmowa.- Obawiałam się jej, ale też i wyczekiwałam. Bardzo chciałam mieć znów w nim przyjaciela. Zanim wszystko się tak skomplikowało, pomagał mi nawet bardziej niż przypuszczałam, że może.
-Tak jakby wstawił się za tobą. Może i powiedział, że wszyscy cię zrozumieją, ale chodziło pewnie o to, że on rozumie. Ciebie i twój wybór.
-Mam nadzieję, że tak myśli.- Popatrzyłam na Tae. Spał w najlepsze. Był moją jedyną trafną decyzją w życiu. Myślałam nad tym, czy Namjoon miał tak z Monick.

Soo zaparkowała i pomogła mi zaprowadzić na wpół przytomnego Taehyunga do domu. Na szczęście dziennikarze jeszcze nie wrócili i było na tyle pusto, by można było skorzystać z głównego wejścia.
Kanapa była najbliżej, więc postanowiłam, że dziś będzie spać tutaj.
-To ja wrócę do domu.
-Nie żartuj, Soo. Skorzystaj z sypialni, na górze.
-A wy będziecie spać tutaj? Może się zamienimy?
-Nie dam rady zawlec go na górę i to po schodach. Naprawdę możesz iść tam spać. Damy tu sobie radę. Jest późno i tak nigdzie cię nie wypuszczę.
-W takim razie, dobranoc. - Soo skierowała się do sypialni, a ja miałam przed sobą trochę sprzątania. Zabrałam kieliszki ze stolika i miski z jedzeniem, które walały się na pościeli. Miałam jeszcze na tyle siły, by pochować naczynia do zmywarki. Kiedy wkładałam ostatni kubek odwróciłam się, bo miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. I nie myliłam się. Mary stała przede mną i nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że dwa tygodnie temu to ona sprawiła, że w mojej głowie szalała burza głosów nie z tego świata. A teraz byłam wręcz pewna, że to przez nią Tae przeżył coś, czego nie powinien był doświadczyć.
-Nic mu nie będzie.- Odpowiedziała tak jakby doskonale wiedziała, co mu się przytrafiło. Byłam już świadoma tego, że sprawca stoi przede mną. Miałam szczerą ochotę rzucić kubkiem prosto w jej głowę, ale i tak nic by nie poczuła.
-Gdybyś żyła, wysłałabym cię na tamtą stronę w tej chwili.- Wysyczałam wściekła.- Jak śmiesz tu jeszcze przychodzić?- Odwróciłam się w stronę Tae. Na szczęście spał i miałam nadzieję, że nie usłyszy tego, co zaraz się tu stanie.- Próbujesz go zrazić? Żeby całkiem znienawidził tę część mnie. Tylko dlatego, że nie chciałaś, żebym mówiła mu o tobie?
-Nie mogę ci wytłumaczyć.
-Ale jakoś mogłaś mu to zrobić.
-Nie robiłam tego, bo chciałam. On po prostu nie może się dowiedzieć.- Odpowiedziała prawie mnie błagając. Nadal nie chciała, bym cokolwiek wyjawiła Tae. Jednak coraz bardziej chciałam to zrobić. Dowiedzieć się, co takiego ukrywa Mary, że posuwa się do takich czynów. W końcu to jej brat. Jak bardzo źle musiało być między nimi za jej życia?
-Nie interesuje mnie, co ty chcesz. Nie mogę sprawić żebyś przestała, ale wiem, jak cię powstrzymywać. Taehyung trzyma twoje zdjęcie na komodzie i pewnie nigdy nie przypuszczałby, że właśnie ty mu to zrobisz.- Próbowałam wywołać w niej poczucie winy, z marnymi skutkami.- Nie wystarczy ci dręczenie mnie?!
-Ciebie nie dręczyłam. Jeśli przytrafiło ci się coś złego, to nie była to moja wina.- Nie wierzyłam jej. Od kiedy powiedziałam, że przyznam się do naszych rozmów całkowicie się zmieniła. Nie była już tym miłym duchem, a raczej jedynym, który powoli za bardzo się zapędza.
-Jestem cholernie zmęczona i nie chcę cię tu widzieć. Więc wynoś się.
Mary zniknęła. Musiałam przytrzymać się blatu, bo zakręciło mi się w głowie. Już dawno powinnam była pójść spać. Być przy Tae.
Nie miałam siły, by myśleć jeszcze o spotkaniu Mary. Po prostu ułożyłam się wygodnie obok i mocno go przytuliłam. 




Mam nadzieję, że się podobało i zapraszam do komentowania ♥