Czerwona szminka? A to ciekawe bo jakoś
sobie nie przypominam żebym się dziś malowała tym kolorem, a co
dopiero piła z tej filiżanki. Odstawiłam na miejsce białą
filiżankę i zaczęłam się rozglądać za czymś jeszcze
podejrzanym. Ale niczego innego nie znalazłam oprócz pustego
opakowania po filmie. Tym samym który oglądałam z Tae jeszcze
wczoraj. Chyba się domyślam co się tu wyprawia. Jedyny sposób
żeby to sprawdzić to zobaczyć czy czyjeś buty nie stoją
przypadkiem obok moich. Mogłam tego nie zauważyć kiedy szłam po
ciemku. Poszłam to sprawdzić. Jednak po dokładnym przeszukaniu
szafy nie znalazłam nic co by nie należało do mnie. W takim razie
mam nadzieje, że się mylę i to wcale nie jest to o czym myślę.
Przecież z Tae nie była by taka świnia. Prawda? Boże już sama
nie wiem co mam myśleć. Nie chcę tego sprawdzać, ale jakoś muszę
dojść do swojego pokoju. I będę musiała przejść koło jego
pokoju. Powoli wchodziłam po schodach, ale zatrzymałam się kiedy
usłyszałam jakieś odgłosy rozmowy. Schowałam się za ścianą i
czekałam. Chociaż pewnie nie powinnam.
-Oppa gdzie masz tu łazienkę?-
Usłyszałam damski głos jakiejś laski. Serce mi przyśpieszyło.
Może sobie tylko rozmawiali. Ciekawość jednak zwyciężyła i
wychyliłam się żeby zobaczyć co to za pinda. Stała tam i to w
jego koszulce. Nie mogłam na to patrzeć. To naprawdę zabolało.
Wiedziałam, że Tae może się spotykać z kim zechce i kiedyś ten
moment musiał nadejść. Myślałam, że pewnie dałabym sobie radę.
Ale to zbyt świeża sprawa. Przecież jeszcze dzisiaj wyznałam mu
co czuję. Ledwo powstrzymywałam łzy. Czyjeś drzwi się otworzyły.
Chcę mieć pewność, że doszło tu do czegoś więcej. Znów
wychyliłam się zza ściany i zobaczyłam jego. Stał i obejmował
ja w pasie. Tak jak nigdy nie zrobił by tego ze mną. Gdybym miała
coś ciężkiego pod ręką to przysięgam, że zabiłabym ją. I nie
żałowała bym. Czyjeś drzwi się otworzyły. Postanowiłam podejść
bliżej żeby lepiej słyszeć. W końcu są w moim pokoju. Schowałam
się za drzwiami.
-Oppa? Kogo są te wszystkie rzeczy.-
Ciekawe jak się z tego wytłumaczy. Teraz milczy. Niech powie prawdę.
Pewnie tego się nie spodziewałaby.- O i nawet mój rozmiar. To dla
mnie?- Nie wierzę. Ta suka grzebie mi w mojej własnej bieliźnie. I
to wcale nie jest jej rozmiar! Nie wlazłoby na jej dupsko.
-Tak. Wszystko dla ciebie. Żebyś
mogła ze mną zamieszkać. Jeśli chcesz.
-Ooo to słodkie. - Raczej ohydne. Jak
on tak w ogóle może. Nie wiem czy mam płakać czy krzyczeć.
Powinnam tam wejść i coś zrobić, ale nie mogę. Jestem w zbyt
dużym szoku żeby cokolwiek zrobić.- Już się nie mogę doczekać.-
No to to na pewno.- Powinieneś w końcu pozbyć się tej swojej
dziewczyny i powiedzieć jej, że masz nową.
-Już to zrobiłem. Przed koncertem.
Powiedziałem jej, że nic z tego nie będzie. Nawet już tu nie
mieszka.- Zasłoniłam usta ręką. Nie chciałam żeby słyszał jak
zaczynam płakać. Dzisiaj przed koncertem rozmawiał tylko ze mną.
Nie zdążyłam być jego dziewczyną, a on mówi jej o zerwaniu i o
tym, że tu niby nie mieszkam. Gdybym wcześniej wiedziała jakim
jest dupkiem nigdy w życiu by mnie tu nie zobaczył. Wściekłam się
jak nigdy. Co tam wściekła, Jestem wkurwiona i szczerze mam to
gdzieś. Wparowałam do pokoju i pierwsze co zrobiłam to wyrwałam
tej dziwce moją bieliznę. Po czym spojrzałam na niego … z
uśmiechem. To może się wydawać dziwne, że płacze i uśmiecham
się jednocześnie. Ale to jest tak nie prawdziwe, że aż śmieszne.
Przynajmniej go zamurowało.
-Omo. To przecież CL.- Dziewczyna
dopiero teraz zdała sobie sprawę, że stoi przede mną prawie naga,
ale co z tego. On nie lepszy.
-Chaerin co ty …
-Widzę świetnie się bawisz kochanie.
-CL poczekaj to … .
-Teraz zrobiło ci się głupio.
Szkoda, że nie pomyślałeś o tym zanim zerżnąłeś ją!-
Wykrzyczałam ostanie słowa przez łzy. Kompletnie nie uważałam na
słowa.
-Przepraszam , ale nie życzę sobie
żeby tak o mnie mówiono.- Wtrąciła się nieznajoma.
-O weź się zamknij. Jesteś na tyle
biedna, że nie masz nawet własnych majtek do ubrania na dupę.
Poproś Tae on jest na tyle bogaty, że pewnie kupi ci nowe, a nie
wciska ci moją własność.
-Ja nie wiedziałam. Oppa czy to twoja
dziewczyna?- Ta jeszcze dzisiaj chciałam żeby tak było, ale się
rozmyśliłam. On najwyraźniej nie powie nic więc zrobię to za
niego. Choć raz będzie po mojemu.
-Tak to ja jestem jego dziewczyną.-
Zawsze chciałam to powiedzieć na głos. Nie wiedziałam, że akurat
przyjdzie mi zaszczyt zrobić to w takiej sytuacji.- I nie zdążyłam
się wyprowadzić. Ale przysięgam tu i teraz, że zrobię to
szybciej niż wam się wydaje. Będziecie mogli dalej się pieprzyć
jak króliki …
-Lee Chaerin!!- Przerwał mi Taeyang.-
Uspokój się i przestań nas tak obrażać. Wszystko psujesz.- Wręcz
zagotowało się we mnie i w cale nie dlatego, że ta pizda do niego
podbiegła, a on ja objął i w dodatku pocałował. Na pewno po to
żeby mnie zdenerwować. Na prawdę byłam w szoku. Ale wróciłam do
siebie i zrobiłam to co powinnam była zrobić od razu po wejść
tutaj. Podeszłam do niego i bez wahania, nie czekałam ani sekundy
dłużej wymierzyłam mu siarczysty policzek. Nie żebym poczuła się
po tym lepiej, ale musiałam.
-Skurwiel. Oboje jesteście siebie
warci. Dziwka i męska dziwka. Jak z obrazka.- Wściekła wręcz
wywlokłam ich z pokoju i zamknęłam go na kluczyk który zabrałam
ze sobą po czym wyszłam. Niech już robią co chcą. I tak im w
czymś przerwałam. Już tu nie wrócę chyba, że po swoje rzeczy.
Wezmę sobie wolne i jednak wrócę na imprezę która pewnie jeszcze
trwa w najlepsze.
*
* *
-Nie będzie ci to już potrzebne.
-Skończyły mi się papierosy. Co
innego mi zostało jak nie alkohol. Już nawet tego mi zabraniasz. Co
się z wami dzieje.
-Nami?
-No tak. Przecież nie ze mną.-
Człowiek ma gorszy dzień i już mówią, że alkoholikiem zostanę.
Przecież to nie jest prawda. A powodów mam dużo więc jestem
usprawiedliwiona. Przynajmniej przed samą sobą.
-Nie mam pojęcia co się stało, ale
zaraz kończymy więc możemy cię podwieźć.- Zaproponował mi
Seungri. Miło z jego strony. Tylko gdzie miałby mnie podwieźć. Bo
na pewno nie tam. Pewnie jeszcze nie skończyli. Nie będę mi
przeszkadzać.
-Pożycz mi pieniądze.- Wypaliłam. Z
tego wszystkiego nie wzięłam nawet portfela gdzie była moja karta.
Pieprzony dziad. Jak o tym myślę to mam ochotę coś rozwalić. No
i nie mam fajek. Kurwa mać!! Może i nie mam życia, ale fajki muszą
być.
-Nie mam przy sobie.- Odwróciłam się
szybko w jego stronę. O czym on mi tu pierdzieli. Ja nie wytrzymam.
-No pięknie. Zawaliłeś sprawę.- Jak
potrzebujesz pożyczyć kasę to nagle nikt nie ma. A ja się pytam
gdzie mam spać?
-Co? Czekaj. Czy ty nie masz gdzie
spać?
-Chwilowo to … nie.- I to nie moja
wina. Nikt by nie chciał tam wracać gdyby wiedział co się stało.
-CL co się stało?- Położył mi rękę
na ramieniu. Kurde no. Nie potrafię kłamać. Jestem w tym
beznadziejna.
-Nic.
-Nie umiesz kłamać.
-No wiem.- Warknęłam. Nie każdy musi
mi to wypominać. Dobrze, że jest tu dość ciemno i raczej nie
widać moich szklanych oczu. Nadal na samą myśl o tym robi mi się
nie dobrze. I akurat nikomu nie chcę o tym szczegółowo opowiadać.
Choć to była by dobra opowieść.- Dobra nie ważne. Poproszę
dziewczyny.
-Poczekaj.- Złapał mnie za nadgarstek
zanim zdążyłam odejść. Bolało.
-Nie możesz zwalić się dziewczynom
na głowy. Mieszkają wszystkie trzy w domu Bom. Ledwo się mieszczą.
-I??
-Zostań. Myślę, że Dae się nie
obrazi.- O no właśnie. Muszę dorwać tego dupka co mi to poradził.
Powiedz mu, im szybciej tym lepiej. I wyszło co wyszło.
-Ok.- Wsiadłam niepostrzeżenie do
auta. Całą tą krótką drogę poświęciłam na tym jak by tu
dostać papierosy. No, ale w sumie Dae będzie coś miał. No i
naprawdę mam dość. Jestem zmęczona.
-Jesteśmy na miejscu.- Szturchnął
mnie Seungri. Już prawie zasypiałam, ale dobrze, że się
obudziłam. Bałam się, że mogłabym śnić o nim. To by było
straszne. Znów zobaczyć to w mojej głowie. Chyba dzisiaj nie
zasnę. Najlepiej już do końca życia nie zasnę. Weszłam do
środka. Jakim cudem ja tu nigdy nie byłam.
-Na górze ostatni pokój jest twój.
-Dzięki.- Ale najpierw muszę zapalić.
Gdzie on trzyma takie rzeczy. Weszłam to kuchni, gdzie siedział Dae
i palił. Nareszcie.
-Pożyczę sobie jednego.- Zapaliłam i
usiadłam naprzeciwko niego.
-Co ty tu robisz?- Miłe przywitanie, a
gdzie pytanie co się stało i takie tam.
-Siedzę, nie widać?
-Zgaduję, że ma to związek z tym
draniem. Wiedziałaś, że może ci się nie udać.- Zgasił
papierosa i wpatrywał się we mnie z dziwną miną.
-Tak, wiem o tym. Ale wcale nie chodzi
mi o to. Przecież wiedziałam, że może nie czuć tego co ja.- Tym
akurat się nie zdziwiłam. Chciałam tylko to z siebie wydusić. A
to, że nie dostałam takiej odpowiedzi jakiej chciałam jest tylko
nauczką na przyszłość.
-Więc dlaczego płaczesz, co?-
Odruchowo sięgnęłam dłonią do oczu, ale nie znalazłam tam
żadnych łez. Co on bredzi.
-Nie płaczę.
-Bo się powstrzymujesz.- Wow, co za
znawca się znalazł.
-A co sam praktykujesz, że się tak
znasz?-Ta rozmowa zaczyna mnie denerwować. I kompletnie nie wiem do
czego zmierza.
-Może.- Zaśmiał się.- Po prostu nie
chcę żebyś myślała, że to twoja wina.- Ooo, naprawdę. Nie
wpadłam na taki powód. Pewnie dlatego, że jest beznadziejny. Co to
ma w ogóle być.
-Ale chrzanisz. Kłamiesz. Nie chodzi o
to.- Wstałam z krzesła. Za to Dae nadal był spokojny jak nigdy. O
co może chodzić? Dzisiaj raczej nie stało się nic oprócz tego
jednego wydarzenia. Chyba, że … nie to nie możliwe. Przecież go
tam nie było. Chociaż wtedy wybiegłam tak szybko, że nie
zwróciłam uwagi na to czy byłam z nimi sama. I tak uważam, że to
nie jest możliwe. Muszę się wysilić jeszcze bardziej. Ale nie
musiało go tam być. Spojrzałam na Daesung' a.
-Przepraszam.- Nie wierzę. Jeszcze on
mi to robi. To jest cios poniżej pasa. I na pewno nie chciałam
usłyszeć właśnie tego.Gówniane ,,przepraszam''
-I mówisz mi to dopiero teraz!-
Wydarłam się i walnęłam go.- Jak mogłeś!! Powiedziałam ci, że
chcę powiedzieć mu prawdę, a ty nawet mnie nie powstrzymałeś!!-
To jest koniec. Nie mam już więcej siły. Łzy pociekły mi po
policzkach. Jak to jest, że tracę przyjaciół tak szybko i to
każdego raz za razem.- Kazałeś mi to powiedzieć jeszcze dzisiaj.
Właśnie to miałeś na myśli.- W końcu rozumiem.
-Tak. Na początku chciałem cię
odwieźć od tego pomysłu.
-Dlaczego tego nie zrobiłeś. Może
wtedy mniej by bolało. A może chciałeś żebym cierpiała.-
Przeczesałam ręką włosy. To ze zdenerwowania bo nie pojmuje już
niczego.
-Przestań. Nigdy nie chciałem patrzeć
jak cierpisz. Właśnie dlatego to zrobiłem.
-Że co??
-Myślałem, że jak sama zobaczysz, że
nie jest dla ciebie. To już nigdy nie będziesz chciała z nim być.-
Odwrócił twarz w moją stronę.
-Jesteśmy przyjaciółmi. Mogłeś mi
powiedzieć.
-Niby jak. Ciągle mówiłaś, że
jesteś w nim zakochana, a ja miałem tak po prostu ci powiedzieć,
że on sprowadza sobie panienki do domu.- Boże, że co? Nigdy bym
nie pomyślała, że Tae właśnie taki jest. Przecież to do niego
nie podobne.
-Tak. Właśnie to mogłeś zrobić. Co
ci szkodziło?
-Nie zrozumiesz.
-Spróbuję.- Chyba nareszcie ktoś mi
coś wyjaśni. Już tyle przeszłam dzisiaj, że nic mnie nie zdziwi.
-Kocham cię.- Wypowiedział te dwa
słowa z wielką trudnością. Ale mniejsza o to.
-Co ty mówisz. Jak...- Zaraz zwariuję.
-Nie wiem kiedy to się stało. Tak
wyszło.- Przysunął się odrobinę w moją stronę, a ja zrobiłam
krok w tył.
-Nie powiedziałeś mi. Ja nic nie
wiedziałam.- Dlaczego czuję się teraz winna tego, że mówiłam mu
o wszystkim kiedy on pewnie w ogóle nie chciał tego słuchać.
-Bałem się, że uciekniesz.-
Delikatnie złapał mnie na rękę. Nic z tym nie zrobiłam. Jestem
zbyt zszokowana tym co właśnie usłyszałam.- On nigdy nie był
ciebie wart.- Chciałam powiedzieć,,a ty jesteś''? Ale szybko
ugryzłam się w język.
-Dlaczego miała bym uciec?- Kurde,
miałam być pewna siebie, a nie brzmieć jak osoba która nie jest
niczego pewna. Ocknęłam się na tyle żeby powoli uwolnić rękę z
jego uścisku.
-Właśnie to robisz.
-Wcale, że nie.- Odsunęłam się
jeszcze trochę.
-Nie rób mi tego.- Niespodziewanie
złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie. Do jasnej cholery
co się tu dzieje? Na prawdę pierwszy raz w życiu zaczynam się bać
Daesung' a i jego wzroku wpatrzonego we mnie. Niebezpiecznie szybko
jego twarz znalazła się przy mojej.
-Poczekaj, co ty …
-Nie będę dłużej czekał. Zawsze
chciałem to zrobić.- O mój boże!!
-Ale...- Nie zdążyłam dokończyć
zdania bo poczułam ciepłe usta Dae na moich. To jest chore.
Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale nie dałam rady.
Jestem silna, ale tym razem to nic nie dało. W dodatku jeszcze
bardziej ścisnął moje ramiona i pogłębił pocałunek. Wściekłam
się co w takich sytuacjach nie jest normalne. Zebrałam w sobie cały
gniew z dzisiejszego dnia i w końcu odepchnęłam go do siebie.
Musiałam złapać oddech.
-Oszalałeś!!!- Wykrzyczałam ledwo
łapiąc powietrze.
-A ty?
-Nie wiem co to niby miało znaczyć,
ale po tobie na serio się tego nie spodziewałam.- Wyszłam i
popędziłam do pokoju. Zła na siebie i na niego. Oparłam się
plecami o drzwi. Matko kochana. On naprawdę przed chwilą mnie
pocałował, a raczej zmusił do tego. Zakryłam twarz dłońmi i
głośno krzyknęłam. Co z tego, że za ścianą leży Seungri.
Pewnie już dawno śpi i nic go nie obudzi. Otrząsnęłam się i
poszłam pod zimny prysznic. Oczywiście jak przypuszczałam nic mi
to nie dało. Tak łatwo o tym nie zapomnę. Weszłam pod ciepłą
kołdrę i wtuliłam twarz w poduszkę. Czeka mnie cała noc z
otwartymi oczami.
*
* *
Obudziłam się. A jednak musiałam
zasnąć. Szkoda tylko, że mój sen składał się z koszmarnego snu
z tą dwójką. Zabili się wzajemnie. Nie wiem o co poszło, ale
wystarczy mi tych snów ja jakiś czas. Zeszłam coś zjeść. Na
moje szczęście w kuchni był tylko Seungri, który zachowywał się
najzwyczajniej na świecie. Czyli pewnie nie słyszał tego co się
tu stało. No, ale gdzie polazł tamten drugi.
-Dae jeszcze nie wstał?
-Wstał. Powiedział, że musi gdzieś
pojechać i coś odzyskać.
-Niby gdzie?- Mruknęłam sama do
siebie. Ale w połowie picia mleka zdałam sobie sprawę gdzie mógłby
pojechać. Szybko wstałam z krzesła na co Seungri popatrzył na
mnie dziwnie.
-Coś nie tak?
-Tak!! Znaczy nie. Znaczy się. Pożycz
mi samochód.
-Teraz?
-Tak! No szybko!
-Ale czym ja mam pojechać, co?
-Zadzwoń po taxi.- Wyszarpnęłam mu
kluczyki z ręki i wybiegłam z mieszkania chwytając buty.
I jak wam się podoba? Dużo myślałam nad tym czy pokazać bohaterów w taki charakterze, ale pomyślałam sobie, że to w końcu jest opowiadanie i wszystko może się zdarzyć. Chciałam dodać coś nowego czego pewnie niektórzy się nie spodziewali. Myślę, że raczej mi się udało. No, ale sami to oceńcie.