środa, 18 października 2017

BTS- 27

Witam!
Tym razem udało mi się napisać coś w miarę szybciej. Tym razem jednak muszę się przyznać, że to jest przedostatni rozdział :(
Pomimo tego, że czasem miałam dość tego opowiadania to, jednak jest to jedno z lepszych dzieł na tym blogu. Dlatego też trudno mi się z nim rozstać od tak. W związku z tym pomyślałam, że napiszę jeszcze jakiś krótki kryminał na 3 może 4 części z BTS w roli głównej. Tym razem skupię się na całym zespole. Jakby nie patrzeć w tym opowiadaniu to się niezbyt udało.
Co do rozdziału to dzieje się i wreszcie wszystko się wyjaśnia!
Historia przedstawiona przez Mary w 4 rozdziale ( chyba xd ) jest inna. Nie mogę zdradzić dlaczego, ale pewnie łatwo to wywnioskujecie.
Pochyły tekst to wypowiedzi Mary! 
Więcej nie zdradzam i zapraszam do czytania ( polecam playlistę, która niedawno została zmieniona)

Beta: Ann Flo





Obudziłam się, ponieważ poczułam czyjś ciepły oddech blisko mojej twarzy. Lekko uchyliłam powieki i ujrzałam Tae. Uśmiechał się niesamowicie szeroko. Już miałam pytać, czy czuje się lepiej niż wczoraj, ale w zamian dostałam szybkiego całusa. Nie mogłam się nie uśmiechać. Było zbyt idealnie. Od razu przypomniałam sobie nasze wspólne chwile, te na początku. Też budziliśmy się o tej samej porze, a potem leżeliśmy w łóżku i wygłupialiśmy się. Mieliśmy mnóstwo problemów, tak jak i teraz, ale było idealnie.
Przecież mogło być tak jeszcze przez kilka minut.
-Lepiej?- Zapytałam nawiązując do wczorajszej nocy. Tae chyba jednak źle mnie zrozumiał. Dostałam od niego słodki i leniwy pocałunek, przez który poczułam to znajome uczucie.
Wplotłam palce w jego miękkie włosy, a potem zjechałam niżej na jego kark, by przyciągnąć go jeszcze bliżej. Już bez delikatności, a z wielkim pożądaniem zatraciłam się w nim. Niewinne całusy przestały być takie niewinne. Dałam ponieść się chwili, w końcu ostatnio zdarzało się ich tak mało. Czułam, że mogłabym zrobić to tu i teraz. Tae z coraz większą zachłannością całował mnie śmielej i agresywniej. Miałam świadomość tego, że serce bije mi jak oszalałe, ale jedyne, co słyszałam, to całkowity szum. Jego ciepłe ciało zetknęło się z moim. Był bez koszulki, a co dziwne ja też. W ogóle nie pamiętam, bym zmieniała ciuchy, a co dopiero je ściągała. Miałam zamiar poruszyć ten temat, ale dopiero, gdy Taehyung już skończy zostawiać ślady na mojej szyi i dekolcie. Zaczęłam ciężko oddychać i nawet nie starałam się zaprzeczać, że jest inaczej, że to w ogóle na mnie nie działa. Bo działało aż za bardzo. Odleciałam na kilka sekund Kiedy Tae dotknął mojego policzka z powrotem, otworzyłam oczy. Zobaczyłam te znajome iskierki w jego spojrzeniu.
-Pytałam, czy lepiej się czujesz.- Przypomniało mi się, że właśnie to chiałam wiedzieć, zanim mi przerwał.
-Lepiej już być nie może.- Uśmiechnął się i odgarnął mi włosy na bok.
-Pamiętasz, co się wczoraj stało?- Zapytałam, gdy już pomógł mi usiąść. Oboje oparliśmy się o kanapę, po czym Tae objął mnie ramieniem i okrył kołdrą.
-Pamiętam wszystko.- Ucałował mnie w skroń.
-Nie wyglądałeś za dobrze. Na pewno już jest okej?- Popatrzyłam na niego. Faktycznie nie wyglądało na to, by ten dziwny atak spowodował cokolwiek więcej niż zmęczenie. Jednak równie dobrze Taehyung mógł coś ukrywać.
-Byłaś tam, więc nic takiego się nie stało. Nie było to miłe, ale nie było też tak straszne.- Zapewnił mnie jednocześnie głaszcząc po ramieniu. 
Uwierzyłam mu.- Za to pamiętam, że stało się coś bardzo istotnego.
-Co takiego?- Zmarszczyłam brwi.
-Przyznałaś się przed moimi przyjaciółmi. Jestem z ciebie dumny.
-O boże, nie wiem, co mi strzeliło do głowy. To nawet nie był dobry moment.
-Kiedyś sama mówiłaś, że tak naprawdę nie ma dobrego momentu na mówienie o tym.- Przypomniałam sobie, że faktycznie tak powiedziałam. Nie wiedziałam tylko, że po takim czasie on wciąż to pamięta.
-Masz rację.- Po prostu wybierasz jedną z wielu chwil i decydujesz się na coś, czego nie spodziewałabyś się po sobie. Resztę zostawiasz, aby toczyła się własnym życiem. I pozostaje tylko czekać.
Przypominając sobie resztę wydarzeń dotarło do mnie, że nie jesteśmy tu tak całkiem sami.
Odsunęłam się od Tae jak oparzona, na co popatrzył na mnie zdezorientowany.
-Moja siostra.- Powiedziałam szybko.- Wciąż tu jest.- Spanikowałam nieco. W końcu siedzieliśmy tu sobie jak gdyby nigdy nic, bez ubrań. Przecież mogła zejść tu w każdej chwili i zobaczyć coś, czego nie powinna.
-Jest szósta trzydzieści, pewnie jeszcze śpi.- Uspokoił mnie.
-Super.- Z powrotem opadłam na kanapę, a Taehyung zaczął chichotać.
-To w ogóle nie jest zabawne.- Ostrzegłam go, ale na próżno.
Zanim się obejrzałam znów leżałam na plecach, a Tae zwisał nade mną. Wiedziałam, o czym myśli, ale nie mogliśmy. Nie kiedy Soohyun była na górze.
Oczywiście on miał to gdzieś. Powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Nagle zrobiło się zdecydowanie za duszno. A ja porzuciłam myśli o siostrze i skupiłam się na jego ustach.
-Taehyung.- Wyszeptałam drżącym głosem. Całkowicie nieprzekonująco.
-Mówiłem, że śpi.- Odpowiedział mi zanim nasze usta zetknęły się ze sobą. Odruchowo przymknęłam oczy i wpuściłam go głębiej. Był zbyt uzależniający, bym mogła mu się od tak przeciwstawić. Znów zrobiło się tak jak chwilę temu. On chciał więcej, a ja się temu poddawałam. Bez najmniejszych oporów zepchnęłam resztki rozsądku na sam koniec głowy. Gdzie już nic się nie liczyło tylko Tae.
Poczułam coś mokrego na szyi a zaraz potem jego zęby zacisnęły się na mojej skórze. Jęknęłam cicho, choć pewnie wcale nie byłam cicho.
-Taehyun.- Spróbowałam jeszcze raz przemówić mu do rozsądku.
-Hymm.- Usłyszałam tylko jak mruczy coś blisko mojej skóry. Tae posuwał się coraz niżej i musiałam coś z tym zrobić. W tym celu zdołałam położyć dłonie na jego ramionach. Chciałam zmusić go żeby się podniósł, bo zaraz zwariuję. Poniekąd zrobił to, ale przyszpilił mi ręce nad głową, a potem zrobił coś, przez co całe moje ciało zadrżało i wyszło na jaw jak bardzo go pragnę.
Przygryzł dolną wargę uśmiechając się tak uwodzicielsko, że już przepadłam. Wzięłam drżący oddech, jednak nie pomogło. Całkiem zapomniałam o tym, że Tae unieruchomił mnie i nie ma jak tego powstrzymać. Cholera, nawet nie chciałam żeby przestał. Czułam wręcz jak całe moje ciało płonie i wyrywa się w jego stronę.
Taehyung pochylił się tuż do mojego ucha.
-Mówiłem, że śpi.- Wyszeptał mi wprost do ucha. Jego głos odbijał się echem w mojej głowie. Nie mogłam nic mu odpowiedzieć, to było jednoznaczne z przyznaniem się, że odleciałam i zrobię wszystko, co chce.
Cała drżałam, ale zdecydowanie nie z zimna, a z oczekiwania. Już od dłuższej chwili byłam gotowa.- Uwielbiam cię i kocham jak wariat.
Myślałam, że cieplej już nie może być, a jednak te słowa sprawiłby, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
Tae uwolnił moje dłonie, ale nawet nimi nie poruszyłam.
-Pomóż mi.- Poczułam jak próbuje dotrzeć do zapięcia od stanika. Pomogłam mu unosząc się lekko, by mógł wsunąć ręce. Po chwili leżałam całkiem naga.
Nigdy nie miałam dość naszych pocałunków. Raz spokojnych, a raz tak szalonych, że aż brakowało nam tchu. Napięcie pomiędzy nami było już nie do wytrzymania.
Wreszcie poczułam jak Taehyung wchodzi we mnie powoli. Wydałam z siebie jakiś nieokreślony dźwięk i na moment przestałam oddychać. Po chwili Tae zaczął się poruszać, a ja zacisnęłam dłonie na kocu. Czułam się jakbym leciała coraz dalej i dalej nie zważając na to, co mówię lub też krzyczę w drodze na sam szczyt. Nigdy nie będę w stanie opisać tych chwil między nami.
Zasmakowałam jego ciepłych ust po raz kolejny. Czując, że jesteśmy już blisko, Tae ugryzł mnie w szyję i dokładnie wiedziałam jak bardzo byliśmy na granicy. Oboje dyszeliśmy, aż wreszcie ostatkiem sił głośno wymówiłam jego imię, a on moje. Nie mogłam zapanować nad dreszczami, które przechodziły od głowy aż po czubki palców. Znowu przestałam na moment oddychać. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał.
Tae położył się obok mnie i od razu przygarnął moje bezwładne ciało bliżej swojego. Czułam jego klatkę piersiową tuż przy sobie i widziałam jak szybko oddychał. Przez kilka minut gładził mnie uspokajająco po plecach, póki nie zasnęłam.

                                                ♥                                 ♥                              ♥

Obudziłam się dwie godziny później. Taehyung tym razem jeszcze spał i to przyklejony do mnie. Dopiero teraz czułam jak bardzo mi gorąco. Szturchnęłam go lekko, co wystarczyło, żeby też się obudził. Oczywiście już na wstępie dostałam słodkiego buziaka i uroczy uśmiech.
-Musimy wreszcie wstać.- Tym razem nie mam zamiaru poddać się tak łatwo. Jako pierwsza wyplątałam się z kołdry, znalazłam ubrania i poszłam do kuchni po coś do picia.
Po chwili Tae objął mnie od tyłu i razem zajrzeliśmy do lodówki.
-Zmówmy coś.- Zaproponował, a ja się zgadziłam. Nie widziałam innego wyjścia. Zwłaszcza, że w lodówce mieliśmy tylko marchewkę i sporo butelek wody.
-Może pójdę sprawdzić, co z Soo.- Wyplątałam się z jego uścisku, co zdecydowanie mu się nie podobało, ale pozwolił mi iść. Wchodząc po schodach czułam, jak wszystko mnie boli, a dokładnie jedna część ciała. Zignorowałam to i zapukałam do drzwi, jednak nikt mi nie odpowiedział, więc weszłam do środka. Od razu zauważyłam równo pościelone łóżko. Zajrzałam do łazienki, ale także była wolna. Wreszcie znalazłam karteczkę na komodzie. Czytając liścik zaczęłam się uśmiechać. Zwłaszcza przy ostatnim zdaniu, gdzie Soohyun wspomina o tym, że mogliśmy się chociaż ubrać.
Wiedziałam, że to nie był dobry pomysł, ale przynajmniej siostra oszczędziła nam zażenowania. Szkoda, że jednak nie udało mi się jej zatrzymać. Miałam zamiar zrobić pyszne śniadanie i sprawić, by ona i Tae lepiej się poznali. Jak widać nawet śniadanie nie wypaliło.

Wróciłam do Taehyunga niosąc ze sobą list. No dole zobaczyłam jak wyjada płatki prosto z kartonu. Musiałam się zatrzymać żeby popatrzeć na ten uroczy obrazek. Nie miałam pojęcia, że z niego taki duże dziecko i to z tak zabójczym ciałem. Pamiętam jak mówiłam mu żeby założył koszulkę, bo Soohyun mogłaby przyjść tu w każdej chwili.
-Mogłeś poczekać na jedzenie.- Odezwałam się, przerywając mu opróżnianie opakowania. Przyznaję, że sama byłam równie głodna i tylko dlatego skusiłam się na te cholerne płatki.
-Co to?- Tae wskazał na karteczkę, którą zaraz wyrwał mi z ręki.
-Soo wyszła szybciej.- Spojrzałam na niego porozumiewawczo.- Ciekawe dlaczego?
-Nie mam pojęcia.- Wyczułam rozbawienie w jego głosie.
Trzepnęłam go w ramię. Dla niego wszystko było zabawne, a dla mnie naprawdę żenujące. Nigdy nie zdarzyło mi się tak zaskoczyć siostry i to nie w tym dobrym znaczeniu. 
-Oj, przestań.- Tae przyciągnął mnie bliżej i delikatnie pocałował. W cale się nie obraziłam, nawet nie potrafiłam się na niego obrazić, kiedy był taki uroczy i kochany.

                                                  ♥                               ♥                               ♥

Po dzisiejszym poranku chodziłam cała w skowronkach. Zapomniałam o wczorajszym incydencie i cieszyłam się, że Tae wreszcie postanowił zostać w domu. Nawet pomimo tego, że i tak pracował w swoim biurze, miło było wiedzieć, że w każdej chwili mogę do niego pójść. Właśnie oglądałam telewizję, kiedy w kuchni włączyła się mikrofalówka. Natychmiast wyłączyłam telewizor, ale nie ruszyłam się z kanapy tylko wpatrywałam się w urządzenie.
Pomyślałam, że nie chcę mieć styczności z wybrykami Mary po raz kolejny. Nie powinnam jej na to pozwalać, a wręcz powinnam to skończyć. Powiedzieć prawdę.
Wstałam powoli z kanapy i  rozejrzałam się po dookoła. Nikt nie chciał się pokazać.
-Lepiej żebyś zechciała się pokazać!- Krzyknęłam w pustą przestrzeń. Odczekałam chwilę, niestety moja prośba nie podziałała.- Wzywam cię do tego żebyś się pokazała. Nie możesz tego zignorować.
Nauczyłam się, że gdy wzywam ducha ten nie może się nie pokazać. Nie wiedziałam, że jestem w stanie to kontrolować, ale właśnie w takich momentach jak ten to przydatne.
-Przepraszam.- Czyjaś niewyraźna postać pojawiła się w kuchni i o dziwo nie należała do Mary. Czułam, że muszę podejść bliżej i tak też zrobiłam. Zbliżyłam się powoli.
-Czego potrzebujesz?- Zagadnęłam. Skoro to nie była ona, a jakiś mężczyzna, którego twarzy jeszcze nie zobaczyłam, postanowiłam pomóc.
-Musimy porozmawiać.- Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i zrozumiałam, dlaczego jego głos wydawał mi się znajomy. Zakryłam dłonią usta. Nie mogłam uwierzyć w to, że znów się spotykamy. Dzisiaj, tak samo jak i wtedy, w domu Carla. Pojawił się na krótko, a teraz miałam okazję porozmawiać z nim dłużej.
-Dlaczego tu jesteś?- Podeszłam jeszcze bliżej. Chciałam ponownie zapamiętać twarz dziadka i nigdy jej nie zapomnieć. Jednak przez wzbierające łzy widok nieco mi się zamazywał.
-Próbowałem dać ci znak. Chyba zrobiłem ci krzywdę. Naprawdę nie jestem w tym dobry.
-O czym ty mówisz? Jaki znak?- Starłam kilka łez. Kompletnie nie rozumiałam, co się dzieje.
-Posłuchaj mnie, Sora.- Pokiwałam głową. Postarałam się ogarnąć, w końcu chodziło o coś ważnego.
-Musisz pomóc siostrze swojego chłopaka.
-Mówisz o Mary? W czym mam jej pomóc? Nie rozumiem.
-Niech porozmawiają. Muszą to zrobić, im szybciej tym lepiej. Ja nie mogę tu być.- O nie. Jeszcze nie mógł znikać. Potrzebowałam więcej czasu!
-Poczekaj! Nie!- Spanikowałam. Obecnie miałam gdzieś pomaganie innym.
-Kochanie, radzisz sobie świetnie. Jestem z ciebie dumny.- Odparł uśmiechając się lekko.- Musisz mnie puścić.
-Nie chcę.- Nie umiałam już powstrzymać się od płaczu. Nie chciałam żeby odchodził i możliwe, że nieświadomie nie potrafiłam pozwolić mu odejść po raz kolejny. Chętnie zamieniłabym Mary na dziadka. Byle by móc rozmawiać z nim, kiedy zechcę, tak samo jak z nią.
-Nie płacz. Zawsze tu byłem i będę.- Racja. Nie mogę być samolubna. Nie mogę go zatrzymywać, choć nie wiem jak bardzo bym chciała. A niewyobrażalnie chcę. - Pamiętaj o tym co mówiłem.
Dziadek rozpłynął się w powietrzu, a ja poczułam, że znów go straciłam. Rozpłakałam się, choć tego nie planowałam. Miałam totalny mętlik w głowie i musiałam przytrzymać się krzesła, żeby nie stracić równowagi. Skupiłam się na tym, by opanować łzy, ale było naprawdę trudno. Potrzebowałam mieć przy sobie Tae, ale on był na górze i nie chciałam zawracać mu głowy. Po prostu zbyt dużo emocji naraz. Zawsze tak reagowałam, bo jestem zbyt uczuciową osobą i teraz nie potrafiłam przestać.
Mijały kolejne sekundy, poczułam się na siłach, by pójść do Tae i zrobić to, co radził dziadek. Szybko starłam ostatnie łzy rękoma i weszłam bez pukania do gabinetu. Oczywiście weszłam tu bez żadnego planu. Postanowiłam rzucić mu tą informacją prosto w twarz i zobaczyć jak zareaguje.
Ale najpierw musiałam go obudzić. Z jednej strony byłam pewna swoich zamiarów, ale jednocześnie nie wiedziałam, co mówić.
-Taehyung.- Potrząsnęłam nim lekko, co wyrwało go ze snu. Musiałam wyglądać naprawdę źle skoro jego uśmiech natychmiast zniknął. Od razu skupił się na mojej mokrej od łez twarzy.- Jest coś, co musisz wiedzieć.
-Płakałaś?
-To nieistotne. Nic mi nie jest. Po prostu spotkałam się z ważną osobą, która uświadomiła mi, że czas najwyższy, byś dowiedział się jak w ogóle udało się nam ze sobą spotkać.
-Chcesz powiedzieć, że to nie był zwykły przypadek?- Tae wyglądał jakby już wiedział, że od początku nic nie było przypadkowe, ale coś mi nie pasowało. Miałam wrażenie, że jemu też wiele się przytrafiło.
-Praca w twojej firmie była przypadkiem, ale inne incydenty, jak ten w windzie i to, że wiedziałam, kiedy masz urodziny, chociaż nawet się nie znaliśmy. Pewna osoba, którą dobrze znałeś uczepiła się mnie już na początku. Gdy tylko zobaczyła, że ze sobą rozmawiamy.- Wszystko obecnie wskazywało na to, że gadam bzdury i nic nie trzyma się kupy. W dodatku Tae ledwo się obudził i już musiał zmierzyć się z nowymi faktami.
-Dlaczego mam wrażenie, że wiem, kim jest ta osoba?
-Skąd?- Teraz to ja byłam w szoku. Pamiętałabym, gdybym wspominała o jego rodzinie, ale on nigdy nie chciał rozmawiać na ten temat, więc to niemożliwe.- Przecież nie mówiłam ci…
-Nie musiałaś. Zastanawiałem się, co to może oznaczać, czy w ogóle to ma jakieś znaczenie.
-Powiedz mi o wszystkim.- Tae zaczynał mnie niepokoić. Co takiego mogłam przeoczyć?
-Od jakiegoś tygodnia śni mi się jedna osoba.
-Ma na imię Mary?- Zapytałam niepewnie. Po jego minie stwierdziłam, że się nie myliłam. Musiałam tylko to wytłumaczyć i modlić się, żeby Taehyung nie był na mnie wściekły, zresztą nie pierwszy raz by był.
-Widzisz ją od początku naszej znajomości?- Wyczułam nutkę złości w jego głosie.
-Ja...najpierw nie chciałam mieć z nią i z tobą nic wspólnego. Przysięgam, że próbowałam odciąć się od niej, ale ona była wszędzie i powodowała te różne sytuacje, że ciągle na siebie wpadaliśmy. Nie mogłam ci o tym powiedzieć na samym początku. Wyszłabym na wariatkę. A ostatnio nie byłam w stanie namówić twojej siostry, by zechciała się z tobą spotkać. Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za to.- Czułam, że zaraz znów będę płakać, choć tak naprawdę to dopiero początek. Miałam zamiar dać im szansę na rozmowę, nawet jeśli ona jej nie chciała.
-Szkoda, że nie powiedziałaś mi o tym wcześniej. Ale po tym, co każde z nas przeszło, nie mam ci tego za złe.
Odetchnęłam nie mogąc uwierzyć, że naprawdę to powiedział. Zawsze tak mówił, kiedy przyznawałam się, że to ja zawaliłam. Tym razem myślałam, że nie będzie tak łatwo. A jednak się myliłam.- Nie patrz tak na mnie. Mówiłem, że cokolwiek się stanie, jakoś to przetrwamy.- Przez zapewnienia Tae całkiem się rozkleiłam. Po raz kolejny nie wiedziałam, co powiedzieć, co on chciałby usłyszeć?
Taehyung mocno mnie przytulił, dzięki czemu poczułam się bardziej stabilnie. W końcu mogłam zakończyć tę sprawę bez obawy, że straciłam szansę na wytłumaczenie się.
-Poczekaj.- Tae nagle zesztywniał, więc spojrzałam na niego, a zaraz potem dookoła siebie. Nic się nie działo.
-Co?- Szepnęłam.
-Powiedziałaś, że to moja siostra?
-No tak. Ma na imię Mary. Opowiedziała mi historię rodziny. To ona?- Nie wiem dlaczego nagle poczułam, że w pokoju jest zbyt napięta atmosfera i muszę otworzyć tu okno.
-Poniekąd tak. Tylko, że tak miała na imię moja mama.- Przeklęłam w myślach, bo to nie to, czego się spodziewałam. Jednak kiedy o tym pomyślałam,  rozumiałam dlaczego Mary nie chciała spotkania z bratem. A raczej synem, jak się okazuje. To za wiele jak dla mnie, nie wspominając tu o Tae, który wyglądał, jakby przeżył potężny szok. Wiedziałam, co musi sobie teraz myśleć. Że jego własna matka nie chciała z nim rozmawiać za życia i po śmierci także. W dodatku wierzyłam w to, że jest jego siostrą i ani przez chwilę nie brałam pod uwagę, że nas oszukuje. 
-Taehyung...ja nie..nie wiedziałam. Mówiła, że jest twoją siostrą...Wygląda tak młodo. Nie zorientowałam się.- Było mi go cholernie szkoda. Miałam ochotę go przytulić i zapewnić, że to nie może być i nie jest prawda. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam jak bardzo jest rozchwiany emocjonalnie. Nigdy nie widziałam, by pokazywał aż tyle emocji naraz. Po prostu stał i nie dowierzał bardziej niż ja.- To zdjęcie na szafce.- Powiedziałam bardziej do siebie. Na nim wyglądała dokładnie tak jak w rzeczywistości. Nie łączyłam tych wątków, które powinnam. To mnie zmyliło, a możliwe, że Tae nie miał innego zdjęcia swojej mamy, niż te, kiedy była młoda.
Musiałam usiąść i szybko wymyślić, co dalej. Taehyung już wiedział. Tajemnica wyszła na jaw i okazała się być szokiem dla nas obojga.
Mijały kolejne sekundy, a ja miałam wrażenie, że dłużą się w nieskończoność, kiedy nagle Tae złapał mnie za rękę. Nie umknęła mi jego drżąca dłoń. Zmusiłam się żeby spojrzeć mu w oczy i chociaż powinna była to zrobić to nie dałam rady wytrzymać tego palącego wzroku. Poczucie winy zalało mnie tak jak wtedy, na początku, gdy Monick się dowiedziała.
-Niech tu przyjdzie.- Nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Kiedy Tae czuł tyle emocji naraz. Nie chciałam pogarszać sprawy. Ale przecież i tak była beznadziejna.
-Ja nie…
-Zmuś ją.-Nie spodziewałam się, że będzie aż tak zdecydowany. Chciałam mu pomóc, ale nie w taki sposób.- Wiem, że możesz.- Spojrzał na mnie i dostrzegłam łzy w jego oczach.
Zgodziłam się.
-Dobrze.- Wstałam, by zaprosić tu Mary i zatrzymać zanim zmieni zdanie.
-Nie musisz tego robić. Jestem, tak jak chciałaś.- Usłyszałam głos szybciej niż się spodziewałam. Tae nie mógł jej zobaczyć ani usłyszeć, ale kiedy stanęłam jak wryta od razu się zorientował. Już wiedział, że tu jest.
Spojrzałam w jej stronę, a  ona patrzyła tylko na niego. Tak jak patrzy matka na syna, teraz to widziałam.
-Zapytaj, dlaczego tu jest.
-Ona cię słyszy. Możesz mówić.- Byłam pełna obaw, co do tego jakie słowa mogą tu paść. Nie bez powodu stałam pomiędzy nimi, jednak doskonale widziałam po czyją stronę trzymam.
-Więc byłaś tu przez cały ten czas, a gdzie byłaś kiedy cię potrzebowałem? W ogóle o mnie myślałaś?- Taehyung wyrzucał wszystkie swoje żale, jednocześnie powstrzymując się, by nie uronić ani jednej łzy.
-Powiedz mu, że zawsze o nim myślałam i przykro mi, że nie mogłam być przy nim wtedy, gdy mnie potrzebował.
-Przeprasza, że nie mogła być z tobą.- Dziwnie się czułam w roli ,,tłumacza’’. Starałam się przekazywać wszystko w miarę spójnie, ale to wcale nie pomagało opanować emocji Tae. Te przeprosiny z pewnością nic dla niego nie znaczyły.
-Po takim czasie daje mi marne przeprosiny? Po tym jak w ogóle nie chciała ze mną rozmawiać?!
-Właśnie dlatego wolałam to odwlekać. Żeby nie był na mnie wściekły i nie pytał, o nic. Bałam się jego reakcji i nie myliłam się. Możesz mu to powiedzieć, jeśli chcesz. Ja… nie jestem w stanie.
-O nie! Chwila!- Krzyknęłam.- Musisz się z tym zmierzyć! Jesteś mu to winna!- Nie pozwolę jej odejść. Nawet niech nie próbuje. Skoro nie chce z nim rozmawiać w taki sposób, może niech rozmawia z nim twarzą w twarz.- Powiedz mu to, co chcesz, przeze mnie.
-Naprawdę aż tak ci na nim zależy?
-Tak. - Odparłam bez wahania.- Tobie też powinno.
-Zależy mi. Zrobię to.
Zadecydowałam, że pożyczę jej moje ciało. Tak jest o wiele prościej powiedzieć to, co leży na sercu.
Stanęłam przed Tae gotowa na chwilę opuścić swoje ciało, żeby móc wreszcie to zakończyć.
-Sora…
-W porządku. Jestem ci to winna.
-Nie w taki sposób.
-To najlepszy sposób. Tylko chwila, żebyście mogli sobie wszystko wyjaśnić.
Uśmiechnęłam się pokrzepiająco i zamknęłam oczy. Nigdy nie czułam tego będąc całkiem trzeźwą. Zdarzało się to tylko, gdy byłam piana, ale wcale nie okazało się złe. Po prostu czułam jakbym powoli zasypiała.

Taehyung

Nie wiem dlaczego na to pozwoliłem. Powinienem stanowczo zaprzeczyć, ale nie zrobiłem tego. Możliwe, że ten jeden raz bardziej zależało mi na usłyszeniu prawdy niż na konsekwencjach. Z resztą było już za późno. Sora zniknęła. Wiedziałem to, bo już się nie uśmiechała i nagle w jej oczach pojawiły się łzy. W końcu przed sobą miałem osobę, która porzuciła mnie lata temu i nie dane mi było z nią porozmawiać. Potem samolubnie umarła. Zawsze myślałem, że nigdy nie starała się przeżyć. Mogła bardziej uważać, gdyby tylko przez chwilę myślała o mnie i tacie, może nie zabrałaby ze sobą także siostry. Może nie musiałbym rozmawiać z nią w taki sposób.
-Taehyung.- Głos ciągle należał do Sory, choć w środku była moja matka.- Nie chciałam cię zostawiać. Możesz myśleć, że cię porzuciłam, ale tak nie było.- Nie uwierzyłem jej, chociaż bardzo chciałem.
-Wtedy mówiłaś, że niedługo się spotkamy. Tak się nie stało. Nawet po śmierci mnie unikałaś. Więc nie wierzę ci.- Na nic zdadzą się jej łzy. Nie chciałem ich widzieć ani u niej, ani u siebie.
-Przez te wszystkie lata myślałeś, że cię nie kochałam?- Nie odpowiedziałem, bo nie myślałem nad tym. Czasem mi się tak zdawało. Szukałem logicznej odpowiedzi, wytłumaczenia dlaczego to się stało.- Byłeś i jesteś moim małym synkiem. Chciałam cię wtedy zabrać ze sobą. Niestety twój ojciec nie zgadzał się. Miał wobec ciebie plany. Nie chciałam żeby zabierał ci całe dzieciństwo. Wiedziałam, że tak się stanie, gdy tylko sprawa rozwodowa się skończyła, a to on dostał prawa do opieki nad tobą. Mnie przypadła twoja siostra.
-Po prostu się z tym pogodziłaś!- To tak bardzo do niej pasowało.- Zawsze chciałaś żyć w spokoju, więc po co byłaś z tatą? Po co to wszystko!- Nie chciałem się rozklejać jak baba, ale to było silniejsze ode mnie. Chyba zdecydowanie za długo trzymałem wszystko w sobie.
-Przepraszam, że nie zdążyłam zawalczyć o ciebie do końca. Gdyby nie ten wypadek, zrobiłabym wszystko żebyś, był szczęśliwy.- Poczułem jej zimną dłoń na policzku, która ścierała niechciane łzy.
Nie wiedziałem, co myśleć. Po wszystkim nie mogłem wciąż twierdzić, że to nieprawda. Na pewno było w tym choć odrobinę prawdy. Nie miałem pojęcia jak to sprawdzić.- Mieszkałam w Stanach, jeśli spytasz ojca, on powie ci gdzie . Wiem, że w tamtym domu nie zamieszkała nowa rodzina. Twój ojciec nigdy na to nie pozwolił. Znajdziesz tam rzeczy dzięki którym może mi uwierzysz.- Zdałem sobie sprawę, że już więcej jej nie zobaczę, że to nasze pożegnanie, którego nie mieliśmy. Całkiem odruchowo przytuliłem się do niej. Pomimo tylu wylanych łez miło było poczuć jak znów gładzi mnie po włosach i mówi, że jestem jej kochanym synkiem. Myślałem, że nigdy nie będzie mi tego brakować, ale okazało się jak bardzo się myliłem. Szczerze, kiedy wszystko stało się jasne i przejrzyste jak nigdy dotąd, nie chciałem żeby odchodziła.
-Sora jest przemiłą dziewczyną. Przeproś ją ode mnie.- Byłem w stanie tylko pokiwać głową, podczas kiedy trzymałem ją w żelaznym uścisku.
Po chwili poczułem jak ciało Sory robi się cięższe. Co oznaczało, że mama odeszła na dobre, a Sora po prostu zemdlała. Osunąłem się na podłogę wciąż trzymając ją w ramionach i dalej nieudolnie próbując przestać płakać.

Zapomniałam dodać, że w sumie ostatni rozdział nie zapowiada się na długi, ale zapewniam, że będzie dużo emocji .
Także do następnej notki, kochani

czwartek, 28 września 2017

BTS- 26

Hejka!
Kolejny rozdział przed wami, a następny już się piszę. Postaram się zmniejszyć czas oczekiwania, żeby nie był to miesiąc..
Muszę się przyznać, że dawno nie widziałam żadnego komentarza z waszej strony, o wyświetleniach już nie mówię, bo też nie jest za ciekawie. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale miło by było gdyby ktoś coś zostawił.
{ tak wiem, znów proszę się o komentarze :(  }

Beta: Ann Flo ♥






Dwa tygodnie później

Przyjazd Paula okazał się być mi bardziej potrzebny niż przypuszczałam. Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele zależy od mojej silnej woli i psychiki. Teraz mogę w końcu powiedzieć, że to ja kontroluje duchy, a nie one mnie. Jedyne czego żałuję to to, że o wiele za długo pozwalałam sobie na myślenie, że nie ma wyjścia z tej sytuacji. Oczywiście nie wszystko przychodziło z łatwością. Nie raz byłam bliska wyrywania sobie włosów z głowy, jednak Taehyung wspierał mnie i pomagał mi wytrwać.
Po wysłuchaniu wszystkich lekcji i, co najważniejsze, zrozumieniu ich, zdałam sobie sprawę, że to naprawdę się stało. Już nigdy więcej niekontrolowanych ataków i okropnych obrazów. Wreszcie sama będę mogła siebie chronić.
Dziś pożegnaliśmy Paula na lotnisku. Nigdy nie zapomnę, co dla mnie zrobił. Dzięki niemu zaczęłam zastanawiać się czy aby nie pomagać ludziom częściej. W końcu udało mi się pomóc kilku osobom w trakcie moich ćwiczeń. Jeszcze nie wspominałam o tym na głos. Wolę skupić się na ważniejszych sprawa. Takich jak Monick. Czasem słyszę jak Tae rozmawia przez telefon ze sowim ojcem. Dlatego wiem, że u niej wszystko w porządku. Nie zaprzestała leczenia, co oznacza, że nie załamała się na wieść, że to już koniec jej związku z Tae. Ale nadal nie zechciała się do nas odezwać. Jak już mówiłam, wcale się nie dziwię. Przyzwyczaiłam się do czekania, a jednocześnie życie toczyło się dalej. Co do Nama, on też się nie odzywał. Nie znałam powodu, ale się domyślałam. Może po prostu czuł się winny. Ważne, że był teraz z nią. Przynajmniej on.

Gdy tylko samolot odleciał wróciliśmy do domu i odetchnęłam, bo w końcu miałam to za sobą.
Zabierałam jeszcze pocztę, podczas kiedy Tae otwierał drzwi. Weszłam do środka, po drodze przeglądając listy. Mina od razu mi zrzedła, kiedy pierwszy był zaadresowany do mnie i następny także, jak i kolejne. Oczywiście to musiało się kiedyś stać. Po tym jak Tae od dłuższego czasu odmawiał komentarza na nasz temat, reporterzy postanowili zwrócić się do mnie, wysyłając listy. Nie było już w Korei ani jednego czasopisma, czy też stacji telewizyjnej, która nie chciałaby przeprowadzić ze mną wywiadu. Z tego co wiem, moja siostra także dostawała takie propozycje, jednak nie w takiej ilości.
Nie miałam zamiaru dzielić się moją historią z mediami, choć nie wiem jak bardzo zapewnialiby mnie, że dostosują się do moich warunków. Niestety, nie mogłam od tak wyrzucić listów do śmieci. Taehyung ostrzegł , że po nich można się wszystkiego spodziewać. Wolałam nie sprawdzać, czego. Odłożyłam wszystkie do szafki. Kilka dni temu stała się prawie całkowicie zapełniona, więc zaczęłam palić je w kominku. Pomyśleć, że ostatnio tylko w taki sposób spędzałam wieczory.
Tae wychodził rano do pracy i późno wracał, a ja przez ten czas siedziałam sama i ćwiczyłam kontrolę, ale teraz ćwiczenia się skończyły i naprawdę wieczór dłużył się okropnie. Dzisiaj zapowiadało się tak samo, ale byłam przygotowana. Dobry film, ciepły koc i może jakieś wino.

Spojrzałam na Tae, który zbierał papiery ze stołu i w pośpiechu pakował do torby.
-Dzisiaj też wrócisz późno?- Liczyłam, że może jednak nie będę sama.
-Przyjadę najszybciej jak się da.- Posłał mi szeroki uśmiech.- Będziemy układać choreografię. Nie mam pojęcia ile to może potrwać.
-Okej, rozumiem. Może zadzwonię do siostry?
-Świetnie, zaproś ją. Niech zostanie na noc, żebyś nie była sama.- Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Może to i nie taki zły pomysł. Nie widziałyśmy się już prawie miesiąc. Chętnie dowiem się jak bardzo zaburzyłam jej normalne życie.
-Tak zrobię.- Zapewniłam.
Na pożegnanie dostałam szybkiego buziaka i po chwili go nie było.
Chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić, a kiedy wreszcie zespół, który stworzył, ujrzy cały świat, wtedy mogę być już tylko zazdrosna.
 

♥ ♥ ♥
 

Znalazłam idealny sposób na sprowadzenie siostry do domu. Musiałam poprosić o klucze do tylnego wyjścia. Zmyliłam dziennikarzy prosząc, by recepcjonista przekazał wiadomość, że zamierzam wyjść. Dlatego równo o dwudziestej tylne przejście zostało całkowicie wolne. Oczywiście Soohyun nie przyszłaby z pustymi rękoma.
-Myślisz, że w tym domu nie ma wina?- Zapytałam zabierając od niej butelkę.
-Myślę, że nie ma żadnego ode mnie. Z resztą muszę się odstresować.- Wyczułam w jej głosie lekką irytację. Nie obejdzie się bez tłumaczenia. Ale byłam na to gotowa. Nie wyobrażałam sobie, bym znów miała ją okłamywać. Wystarczy, że robiłam to Tae.
Po chwilowym mocowaniu się z korkiem wreszcie udało mi się nalać nieco wina. Siadłam na kanapie i wręczyłam Soo pełny kieliszek. Szybko wzięłam pierwszy łyk, bo nie miałam pojęcia, od czego zacząć, jednak widać, że siostra miała wiele pytań i nie zamierzała czekać na dobry moment.
-Więc jak ci się żyje w tym ogromnym mieszkaniu?
-Niczego mi tu nie brakuje, ale przyznaję, że czasem jest pusto.- Chociaż minęły tylko trzy dni od kiedy Tae wraca późno, dla mnie to i tak o wiele za dużo.
-Widać, że za nim tęsknisz.- Uśmiechnęłam się, bo to prawda. Kiedy byłam zajęta, to nie myślałam aż tak bardzo nad tym, że go tu nie ma. Ale teraz nie czułam się lepiej.- Jesteś beznadziejnie zakochana.- Soo zaczyna głupio się szczerzyć. Zdziwiłam się lekko, że zamiast poważnego tonu, ona po prostu się ze mnie naśmiewała. Jednocześnie czułamulgę, że nie osądzała pochopnie moich wyborów.
-Nie możesz się do tego przyzwyczaić, co?
-Tylko trochę. Jakby nie patrzeć, to ten czas zleciał bardzo szybko.
-Od sprzątaczki do najgorętszej pary miesiąca.- Odpowiedziałam ironicznie. To nie tak, że źle się z tym czułam. Taką przypięto mi łatkę.
-Jeśli jesteś szczęśliwa, to chrzanić resztę.
Przez resztę wieczoru dokładnie tak myślałam. Zapomniałam o dziennikarzach, Monick i Namie i o tym, że wciąż muszę powiedzieć coś Tae. Naprawdę świetnie się bawiłam. Razem z Soo rozmawiałyśmy na każdy możliwy temat. Czułam, że wreszcie nadrobiłyśmy zaległości. Gdzieś około północy zaczęło szumieć nam w głowach. Okazało się, że druga butelka wina prawie się skończyła i stwierdziłyśmy, że na dzisiaj wystarczy. Koniec ze śmianiem się z wiadomości i plotek na mój temat. Komedia romantyczna to coś, przy czym kiedyś spędzałyśmy każdą noc. Zakopane pod kocami, z jedzeniem na kolanach, leżąc na szerokiej kanapie komentowałyśmy każdy wybór głównej bohaterki. Tak było do połowy filmu, potem działo się zbyt wiele i obie w wielkim skupieniu oglądałyśmy film.
Było grubo po pierwszej w nocy, kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe.
-Lubię szczęśliwe zakończenia.- Skomentowała Soo, przeciągając się. Spojrzałam na nią, nie rozumiejąc, dlaczego nagle o tym wspomniała. Znałam ją na tyle dobrz,e by wiedzieć, że ta mina nie wróżyła nic dobrego.
-Chcesz mi coś powiedzieć?- Zapytałam niepewnie. Soo przez chwilę milczała. Zastanawiała się, czy w ogóle o tym wspominać.
-To wszystko przez ten film. Miałam ci nie mówić, bo i tak masz dużo na głowie, ale teraz już za późno.- Nie wyczułam, aby było jej z jakiegoś powodu żal. Nie wyglądała też jakby zaraz miała się rozpłakać. Raczej wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.
-Coś z małą?- Zapytałam przestraszona.
-Nie, z twoją siostrzenicą wszystko w jak najlepszym porządku. Jak na razie.
-Więc o co chodzi?
-O związki Sora. A raczej mój.
-Zdradza cię?
-Nie, znaczy nie wiem. Czy to takie ważne? Rozstaliśmy się.- Odparła spokojnie.
-Dlaczego? Może dało się to naprawić.- Nie wierzę, że moja poukładana siostra ukrywała coś tak ważnego przez cały wieczór. Nie zauważyłam nic przez cały ten czas i nie dlatego, że byłam ślepa. Po prostu ona idealnie to ukrywała. Gdyby nie ten ckliwy film nadal nic bym nie wiedziała.
-Nie chcę nic naprawiać. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że najzwyczajniej się męczę. Więc powiedziałam sobie koniec. Popatrzyłam na ciebie i na Taehyunga. Jesteście szczęśliwi. On nie trwa w związku z Monick. Nie męczy się z tym. Dlaczego ja bym miała? Może znajdę sobie kogoś lepszego. Nawet zapomniałam jak to jest czuć się kochaną. Zawsze zajmowałam się dzieckiem i tego nie żałuję, ale chyba nie jestem jeszcze tak stara. Chcę coś poczuć.- Siedziałam obok Soohyun i właściwie całkowicie ją rozumiałam. Jeżeli jej związek był aż tak beznadziejny i pozbawiony uczuć, to wybrała dobrą drogę.
Nie miałam jej za złe, że nie pomyślała o dziecku. Po prostu czasem trzeba myśleć o sobie.
Przytuliłam ją mocno.
-Jestem po twojej stronie. Jeśli będzie ci bez niego lepiej, to w porządku.
-Właściwie już jest lepiej. Świetnie się bawiłyśmy, ale jestem już trochę śpiąca.
-Zaraz będzie druga w nocy. Śpimy tu, czy może w sypialni? Tae się nie obrazi.
-Tu jest całkiem wygodnie.
-Okej. Pójdę na górę po kołdrę. Na dworze jest chyba z minus dziesięć stopni.
Ruszyłam na górę po schodach czując, że tę noc mogę zaliczyć do udanych. Obyło się bez żadnych niespodzianek. Kołdrę zabrałam z łóżka, pachniała nim. Nie mogłam się oprzeć, by nie zaciągnąć się tym uzależniającym zapachem. Byłam szczęśliwa, myślałam o kolejnym dniu jak o dniu, w którym nic nie popsuje mi dobrego humoru. Schodząc z powrotem na dół usłyszałam jak Soo z kimś rozmawia. Stanęłam w miejscu, patrząc na siostrę niezrozumiale. Kto mógłby dzwonić o tej porze?
-Tak, będziemy najszybciej jak się da.- Soo wyglądała na przejętą. Cały dobry nastrój uleciał ze mnie natychmiast. Od razu pomyślałam o Monick, ale zaraz potem pomyślałam też o Tae i nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Szybko usiadłam na skraju kanapy, czekając aż Soohyun się wreszcie rozłączy i powie, co się dzieje. Już całkiem odechciało mi się spać. Nie wiem ile tak siedziałam w napięciu. Tak naprawdę rozmowa nie trwała długo, ale dla mnie ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy wreszcie się skończyła, miałam już na sobie buty i płaszcz w ręce.
-Coś z Monick?- Spojrzałam na siostrę z przerażeniem w oczach.
-Z Taehyungiem.- Musiałam odetchnąć, bo dłonie natychmiast zaczęły mi drżeć.
-Jest w agencji? Jedziemy tam.- Zadecydowałam natychmiast. Nawet pobiegłam do drzwi, ale zatrzymałam się, zdając sobie sprawę, że nie jestem w stanie prowadzić auta, kiedy dłonie tak mi się trzęsą. Na szczęście Soo już się ubierała.
-Pojedziemy razem.- Pokiwałam głową na znak, że to dobry pomysł.
Po chwili siedziałyśmy w samochodzie. Soo kierowała z zawziętą miną i co chwilę na mnie zerkała. Nie mogłam siedzieć spokojnie. Nie po tym, czego się dowiedziałam. Tae był w agencji. Wiedziałam, że mieli ćwiczyć choreografie, ale nagle źle się poczuł. Nie chciał pomocy swoich kolegów, chciał żeby zadzwonili do mnie. Akurat byłam na górze, więc Soo odebrała. Może to i nawet lepiej. Ja nie byłabym w stanie się odezwać. Byłam pewna, że stało się coś związanego ze mną.
-Jesteśmy już na miejscu.- Soo zaparkowała. Wyskoczyłam z auta i, nie czekając na siostrę, wręcz pobiegłam do środka. Nikt nawet nie pytał o moją tożsamość. Pamiętałam, gdzie jest sala, pchnęłam drzwi, które otworzyły się z wielkim hukiem. Cała piątka chłopaków skierowała swój wzrok prosto na mnie. Niektórych pamiętałam jak przez mgłę, ale to zdecydowanie nie był czas na poznawanie się. Interesował mnie tylko Tae. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, ale jego tu nie było.
-Gdzie on jest?- Zadałam tylko to jedno pytanie.
-W toalecie.- Odpowiedział mi jeden z nich. Więc zawróciłam, a cała reszta poszła za mną.
-Co się dokładnie stało?- Moja siostra próbowała dowiedzieć się więcej szczegółów.
-Dość długo ćwiczyliśmy i Tae nagle źle się poczuł. Myśleliśmy, że zemdleje. Ale powiedział, że jest mu niedobrze, więc Jin poszedł z nim do toalety.
-I to wszystko? Po co wzywał Sorę?
-Właściwie to...- Zrozumiałam, że musiało stać się coś niewytłumaczalnego, dlatego tu jestem. Przystanęłam tuż przed toaletą. Musiałam się dowiedzieć, co się stało.
-Właściwie to co?- Zapytałam zdenerwowana.
-Coś stało się z prądem. Światło zaczęło dziwnie mrugać.
-Tylko nie to.- Mruknęłam sama do siebie. Weszłam do środka i spotkałam tam wspomnianego Jina. Na mój widok jakby odetchnął. Bał się równie mocno, co ja i cała reszta.
-Jest tam. Mówi, że wszystko w porządku, ale nie chcę otworzyć drzwi.- Wyjaśnił.- Zostawię was samych.- Jin wyszedł, a ja podeszłam do drzwi i lekko w nie zapukałam.
-Nic mi nie jest. Możesz iść.- Jego głos nie brzmiał zbyt dobrze.
-Taehyung, to ja. Sora.- Usłyszałam jak podnosi się, po czym otworzył drzwi i wyszedł.
Nie wyglądał dobrze. Raczej jakby przebiegł maraton. Przyłożyłam dłonie do jego policzków. Chciałam widzieć jego twarz, zobaczyłam nawet lekki uśmiech. Nie wierzyłam, że po tym wszystkim miał jeszcze siłę, by się do mnie uśmiechać.
Przytuliłam się do niego całym ciałem. Poczułam jak Tae nieco opiera się o mnie. Nie przeszkadzało mi to. Ważne żeby jemu nic nie było. Chciałam być silna, a zamiast tego byłam bliska płaczu. Znowu to moja wina. To przeze mnie zdarzają się takie sytuacje.
Odsunęłam się, żeby jeszcze raz spojrzeć na jego twarz. Tae złapał mnie za nadgarstki i opuścił dłonie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Taehyung zaskoczył mnie, kiedy tym razem to on objął mnie mocno. Ułożył głowę na moim ramieniu i staliśmy tak w ciszy. Gładziłam jego plecy, choć pewnie to w ogóle nie pomagało.
-Słyszałam, co się stało.- Odparłam cicho, nadal stojąc w objęciach Tae.
-Przepraszam. Musiałem cię tu mieć.
-Nie waż się przepraszać. Cieszę się, że tu jestem.
-Kiedy jesteś blisko, jest lepiej. Tak jakby to wszystko nagle odeszło.- Taehyung odgarnął mi włosy na drugą stronę i złożył lekki pocałunek na szyi. Od razu zrobiło mi się cieplej.- To kara za to, że nie zostałem z tobą w domu.- Zaśmiał się, na co się uśmiechnęłam.
Opanowałam sytuacje, a teraz musiałam wrócić i powiedzieć, że to tylko przepracowanie. Będę musiała okłamać jego przyjaciół. Chociaż...może wcale nie. Co by się stało, gdyby dowiedzieli się teraz? Może to nie najlepszy pomysł. Patrząc na stan Tae i późną godzinę. Ale z drugiej strony, po tym, czego doświadczyli może będę mieć większe szanse, że mi uwierzą.
-Twoi przyjaciele, czy oni coś wiedzą?
-Nie, Nigdy się nie dowiedzą, chyba, że sama im powiesz.
Odsunęłam się od Tae.
-Myślisz, że teraz jest dobry moment?- Obawiałam się, że ta informacja wpłynie na ich relację. Musiałam wiedzieć, że takie rozwiązanie też mu odpowiada.- Może lepiej zrobić to innym razem. Pewnie nadal źle się czujesz. Nawet nie wiem, co się dokładnie z tobą działo.- Wciąż się martwiłam i dlatego buzia mi się nie zamykała.
-Powiedz im.- Przerwał moją paplaninę.
-Co?
-Mam na tyle siły, żeby poczekać aż im to wytłumaczysz. Parę minut nie zrobi różnicy.
-Więc chodźmy.- Objęłam Tae jedną ręką w pasie i razem wyszliśmy do całej reszty. Siedzieli niespokojni na kanapach w holu. Soo od razu podbiegła do nas i pomogła mi usadzić Tae na jednym z foteli.
-Już wszystko dobrze, tak?- Siostra złapała mnie za ramię.
-Myślę, że jest lepiej. Nic się nie stało.- Uspokoiłam resztę towarzystwa. Wszyscy odetchnęli z ulgą i z powrotem usiedli na kanapie.
-Na dziś koniec prób.- Zarządził Nam. Wyglądał na naprawdę przejętego. Zastanawiałam się, czy on i Tae wreszcie zaczęli normalnie ze sobą rozmawiać. Ze mną nadal nie chciał mieć kontaktu. Możliwe, że uważał, że wyrządziłam Monick większą krzywdę niż zrobił to Tae. A nawet jeśli tak, nie zamierzałam tłumaczyć się przed nim. Teraz miałam ważniejsze rzeczy na głowie.
-Pewnie zastanawiacie się, co się stało. I to migające światło. Wiem, co się wydarzyło i to nie były problemy z prądem.- Zaczęłam powoli. Czułam jak wzrok wszystkich skupia się na mnie. Pewnie myśleli, że zwariowałam, a to dopiero początek.
Było mi ciężko przejść do konkretów, ale kiedy Tae ścisnął moją dłoń jakoś się przemogłam.
-To się wyda wam nieprawdopodobne, ale widzę duchy i nawet z nimi rozmawiam. Możliwe, że to jeden z nich spowodował wszystko.- Wyjaśniłam powoli i oczekiwałam, że któryś zacznie się śmiać, ale wręcz przeciwnie, nikomu nie było do śmiechu.
Spojrzałam na Namjoona, a potem na Soo i chłopaków.
-Mówisz całkiem poważnie?- Jin odezwał się jako pierwszy. Wydawało mi się, że do niego, jako pierwszego dotarły moje słowa.
-To prawda.- Soo odezwała się ze mnie.- Jestem jej siostrą. Nie mówię tego, by was przestraszyć. Jakoś to przetrawicie.
-Te twoje dziwne zdolności wydają się być niebezpieczne.- Odezwał się blondyn. Nie bardzo kojarzyłam jak się nazywa, ale na koszulce miał wyszyty napis Jimin, więc pewnie tak mu na imię.
-To nie tak. Przychodzą do mnie tylko te dobre dusze. Próbują zwrócić na siebie uwagę. Czasem to nie jest miłe.- Na szczęście już wiedziałam, jak sobie z tym radzić.
-Nic mi nie jest.- Tae powtórzył to po raz kolejny, jednak jego wygląd wskazywał co innego. Im szybciej jego przyjaciele to zrozumieją, tym szybciej będę mogła zabrać go do domu.- Sora nie kłamie. Przyzwyczaicie się. To nie jest groźne.- Po tym, co moi bliscy powiedzieli na mój temat miałam ochotę przytulić każdego z osobna. Okazało się, że wytłumaczyli wszystko lepiej niż ja. Chłopcy nie wyglądali na złych, raczej zamyślonych. Oczywiście, że potrzebowali czasu na przemyślenia, ale cieszyłam się, że mam to już za sobą.
-Myślę, że nie mamy z tym problemu.- Niespodziewanie odezwał się Nam. Patrzył wprost na mnie. Poczułam się tak jakby chciał przez to powiedzieć coś więcej.
Reszta także potwierdziła, że rozumieją i z czasem do tego przywykną.
Niestety nie mogliśmy rozmawiać zbyt długo. Pożegnaliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę. W drodze powrotnej Tae czuł się już lepiej. Widziałam jak bardzo był zmęczony. Prawie zasnął na moim ramieniu.
-Te wieczór jednak był aż nazbyt zwariowany.- Popatrzyłam na Soo we wstecznym lusterku. Uśmiechała się, co znaczyło, że nie była całkowicie na mnie zła.
-Miało wyjść inaczej.- Powiedziałam. Sama jestem wykończona.
-Nie szkodzi. Przyznaję, że trochę adrenaliny w moim życiu było mi potrzebne. W dodatku zaskoczyłaś mnie. Nie myślałam, że powiesz im całą prawdę. Jestem pod wrażeniem.
-Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Chyba wyszło w miarę okej, co?- Nadal zastanawiam się, nad tym, co muszą sobie teraz myśleć.
-Oczywiście. Nie wiem jak powinno się reagować na takie wiadomości, ale według mnie przyjęli to na luzie.
-Zwłaszcza Nam.- Mruknęłam.
-Wyglądał jakby chciał z tobą porozmawiać.
-Nie wiem czy byłaby to miła rozmowa.- Obawiałam się jej, ale też i wyczekiwałam. Bardzo chciałam mieć znów w nim przyjaciela. Zanim wszystko się tak skomplikowało, pomagał mi nawet bardziej niż przypuszczałam, że może.
-Tak jakby wstawił się za tobą. Może i powiedział, że wszyscy cię zrozumieją, ale chodziło pewnie o to, że on rozumie. Ciebie i twój wybór.
-Mam nadzieję, że tak myśli.- Popatrzyłam na Tae. Spał w najlepsze. Był moją jedyną trafną decyzją w życiu. Myślałam nad tym, czy Namjoon miał tak z Monick.

Soo zaparkowała i pomogła mi zaprowadzić na wpół przytomnego Taehyunga do domu. Na szczęście dziennikarze jeszcze nie wrócili i było na tyle pusto, by można było skorzystać z głównego wejścia.
Kanapa była najbliżej, więc postanowiłam, że dziś będzie spać tutaj.
-To ja wrócę do domu.
-Nie żartuj, Soo. Skorzystaj z sypialni, na górze.
-A wy będziecie spać tutaj? Może się zamienimy?
-Nie dam rady zawlec go na górę i to po schodach. Naprawdę możesz iść tam spać. Damy tu sobie radę. Jest późno i tak nigdzie cię nie wypuszczę.
-W takim razie, dobranoc. - Soo skierowała się do sypialni, a ja miałam przed sobą trochę sprzątania. Zabrałam kieliszki ze stolika i miski z jedzeniem, które walały się na pościeli. Miałam jeszcze na tyle siły, by pochować naczynia do zmywarki. Kiedy wkładałam ostatni kubek odwróciłam się, bo miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. I nie myliłam się. Mary stała przede mną i nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że dwa tygodnie temu to ona sprawiła, że w mojej głowie szalała burza głosów nie z tego świata. A teraz byłam wręcz pewna, że to przez nią Tae przeżył coś, czego nie powinien był doświadczyć.
-Nic mu nie będzie.- Odpowiedziała tak jakby doskonale wiedziała, co mu się przytrafiło. Byłam już świadoma tego, że sprawca stoi przede mną. Miałam szczerą ochotę rzucić kubkiem prosto w jej głowę, ale i tak nic by nie poczuła.
-Gdybyś żyła, wysłałabym cię na tamtą stronę w tej chwili.- Wysyczałam wściekła.- Jak śmiesz tu jeszcze przychodzić?- Odwróciłam się w stronę Tae. Na szczęście spał i miałam nadzieję, że nie usłyszy tego, co zaraz się tu stanie.- Próbujesz go zrazić? Żeby całkiem znienawidził tę część mnie. Tylko dlatego, że nie chciałaś, żebym mówiła mu o tobie?
-Nie mogę ci wytłumaczyć.
-Ale jakoś mogłaś mu to zrobić.
-Nie robiłam tego, bo chciałam. On po prostu nie może się dowiedzieć.- Odpowiedziała prawie mnie błagając. Nadal nie chciała, bym cokolwiek wyjawiła Tae. Jednak coraz bardziej chciałam to zrobić. Dowiedzieć się, co takiego ukrywa Mary, że posuwa się do takich czynów. W końcu to jej brat. Jak bardzo źle musiało być między nimi za jej życia?
-Nie interesuje mnie, co ty chcesz. Nie mogę sprawić żebyś przestała, ale wiem, jak cię powstrzymywać. Taehyung trzyma twoje zdjęcie na komodzie i pewnie nigdy nie przypuszczałby, że właśnie ty mu to zrobisz.- Próbowałam wywołać w niej poczucie winy, z marnymi skutkami.- Nie wystarczy ci dręczenie mnie?!
-Ciebie nie dręczyłam. Jeśli przytrafiło ci się coś złego, to nie była to moja wina.- Nie wierzyłam jej. Od kiedy powiedziałam, że przyznam się do naszych rozmów całkowicie się zmieniła. Nie była już tym miłym duchem, a raczej jedynym, który powoli za bardzo się zapędza.
-Jestem cholernie zmęczona i nie chcę cię tu widzieć. Więc wynoś się.
Mary zniknęła. Musiałam przytrzymać się blatu, bo zakręciło mi się w głowie. Już dawno powinnam była pójść spać. Być przy Tae.
Nie miałam siły, by myśleć jeszcze o spotkaniu Mary. Po prostu ułożyłam się wygodnie obok i mocno go przytuliłam. 




Mam nadzieję, że się podobało i zapraszam do komentowania ♥  

czwartek, 24 sierpnia 2017

BTS- 25

Hejka!
Kolejny rozdział BTS przed wami.Skoro za niedługo trzeba wracać do szkoły, to pomyślałam, że nieco poprawię wam humor nowym rozdziałem ;) Trochę krótszy od poprzednich, ale za to szybciej dodany.

Beta: Ann Flo ♥  (gdybyście tylko widzieli ile tu było błędów...że aż wstyd xd )




Edit: Zapomniałam dodać wam to cudo. Polecam obejrzeć i posłuchać. Jak dla mnie świetna muzyka i świetne wykonanie. Pisząc rozdział cały czas tego słuchałam.
Jest klimacik!

BTS- EVERY BREATH YOU TAKE







Obudziłam się z uśmiechem na ustach. Uśmiechem, na który nie mogłam sobie pozwolić od bardzo dawna. Może i jeszcze nie do końca było się z czego cieszyć. Jednak miałam wrażenie, że wczoraj zrobiliśmy kolejny, wielki krok w stronę normalnego związku. O dziwo, nie czułam już, że to niewłaściwe, że tak po prostu leżymy sobie w łóżku. Nie chciałam przerywać tego spokoju. Zanim znów stanę się nerwowa i powrócą poważne problemy, wolałam, choć przez kolejne kilka minut, popatrzeć na niego jak śpi.

Tae wydawał się być taki spokojny. Zdałam sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie był aż tak spokojny jak teraz. Zawsze gdzieś się śpieszył i codziennie zapewniał, że wszystko się ułoży. Choć sam nie wiedział, co przyniesie kolejny dzień. A wczorajszy wieczór przyniósł nam najwięcej. Oprócz niesamowitej nocy, poczułam, że bez zbędnych słów też potrafimy przekazać sobie to, co najważniejsze. Dzięki temu byłam spokojniejsza.

Zastanawiałam się, czy przypadkiem Tae nie miał dzisiaj ważnego spotkania. Możliwe, że jego ojciec wciąż był zły i oczekiwał przeprosin. No cóż. Dzisiaj ich nie dostanie.

Wciąż uśmiechając się, jak nastolatka, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. W lustrze widziałam siebie i to nic niezwykłego. Zmieniło się tylko kilka rzeczy. Moje włosy żyły własnym życiem, ale to nie one zwróciły moją uwagę, a twarz. Niebyła już tak blada jak wczoraj. Może to przez ten głupkowaty uśmiech. Jednak na pewno wyglądałam lepiej, jakbym z powrotem zaczęła żyć. Ignoruje nieład na głowie i sięgam po krem. Co z tego, że nie mój. Taehyung ma tyle kosmetyków, że na pewno nie będzie miał nic przeciwko.

Przyglądałam się drogiemu słoiczkowi, gdy nagle kolejny spadł z półki i rozbił się tuż przed moimi stopami. Na szczęście, pomimo przerażenia odłożyłam krem, ale drżenia rąk już nie byłam w stanie zatrzymać. Wiedziałam czyje to dzieło, jednak nie wiedziałam konkretnie, a to sprawiało, że znów zaczynałam się denerwować. Bałam się spojrzeć w lustro obok. Z drugiej strony nie miałam wyboru, jeśli ktoś tu był to konfrontacja nieunikniona. Dlatego szybko odwróciłam się w stronę drzwi, które zamknęły się tuż przed moim nosem.

Nie wiedziałam, co myśleć, bo tak naprawdę teraz już w ogóle nie byłam w stanie tego robić. Marzyłam tylko o tym, by jak najszybciej się stąd wydostać i znaleźć blisko Tae. Pewnie wciąż śpał i nie pomoże mi. W takim razie, to nie czas na panikę. Takie rzeczy się zdarzały. Może nie w takim połączeniu i nie bałam się aż tak jak teraz. Jednak umiałam sobie poradzić. Wmawiałam to sobie przez kolejne sekundy i przez kolejne minuty, kiedy bez skutku szarpałam się z drzwiami.

Co do cholery się dzieje?!

Czułam, jakby zaczęło brakować powietrza w tym małym pomieszczeniu. Spanikowałam i krzyknęłam, gdy małe buteleczki perfum zaczęły spadać jedna po drugiej.

Postanowiłam krzyczeć, a w najgorszym wypadku duchy coś mi zrobią. Miałam nadzieję, że Tae mnie usłyszy. Łazienka nie była aż tak daleko, w dodatku zostawiłam otwarte drzwi w sypialni. Niech Taehyung zdąży mnie uratować z tego klaustrofobicznego miejsca.

Panikowałam z każdą minutą krzyków i uderzania pięściami w drzwi. Nie mam pojęcia, ile trwała moja walka. W końcu strach sparaliżował mnie. Byłam w stanie tylko osunąć się na ziemię, zwinąć w kłębek i nie patrzeć. Łzy przyszły same i nie mogłam się ich pozbyć. Minęło może z pięć minut, aż wreszcie drzwi się otworzyły, ale było za późno. Teraz już nie chciałam się stąd ruszać. Głosy pojawiły się zbyt szybko. Nic nie mogłam poradzić.

Czyjaś ręka mocno ścisnęła mnie za ramię. Wiedziałam, że to Tae. Zdołałam spojrzeć na niego. Mówił coś do mnie, chyba nawet krzyczał, ale nie słyszałam go. Duchy domagały się uwagi. Przyszły prosić o pomoc. Zrobiły to w najgorszy, przerażający sposób, bo ignorowałam je. Istniało tylko jedno wyjście. Musiałam to przeczekać, choć było okropnie.

Nie miałam jak wytłumaczyć Tae, że dam radę. Jego zmartwiona twarz sprawiała, że czułam się jeszcze gorzej. Złapałam go za rękę i popatrzyłam prosto w oczy, kiwając przecząco głową.

-Nie słyszę cię.- Wypowiedziałam te trzy słowa, nie mając pewności, czy aby na tyle głośno, by je usłyszał. Chyba jednak się udało. Tae przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego natychmiast. Oboje siedzieliśmy na ziemnej posadzce, w uścisku. Podczas kiedy on gładził uspokajająco moje plecy, ja próbowałam to znieść. Jakoś się wyciszyć. Mówiłam na głos, żeby duchy przestały. To nie działało. Słyszałam tylko ich szum. Miałam wrażenie, że ten szum jest w mojej głowie i doprowadza mnie do obłędu.

Minęło kolejne pięć minut i wreszcie zrobiło się cicho. W końcu usłyszałam swój przyśpieszony oddech. Powoli wracałam do rzeczywistości, ale wciąż nie byłam w stanie oderwać się od Tae. Dopiero teraz czułam, jak mocno mnie trzyma i, jak szybko bije mu serce.

Chciałam się z tego obudzić. Przez ten cały czas ściskałam go za rękę i wreszcie mogłam rozluźnić palce i spojrzeć przed siebie. Tae wypuścił mnie z uścisku, lecz nie odsunął się nawet na milimetr. Wiedziałam, że mnie obserwuje, bo sam nie był pewien, czy już po wszystkim. Za to ja byłam pewna, że tak. Powoli dotykałam swojej twarzy i czułam, że policzki są mokre. Mokre od łez, choć nie przypominałam sobie, bym płakała. Za to moja głowa bolała niemiłosiernie. Nie dziwiłam się, skoro jeszcze chwilę temu nieznajome głosy próbowały rozsadzić ją od środka.

-Sora?- Poczułam ciepłą dłoń Tae na policzku. Coś znajomego, dzięki czemu zdałam sobie sprawę, że jestem bezpieczna. Nie pozwolił, żeby mnie skrzywdziły. Był ze mną cały czas. Pewnie nieźle go wystraszyłam.

-Jest dobrze.- Powiedziałam nieco zachrypniętym głosem. Miałam brzmieć przekonująco. Ale mogłam się spodziewać, że jego nic by nie przekonało. Widział moje załamanie. Sama nie wiedziałam, co robić, a on tak.

Dałam się przytulić, ponownie. Tym razem sama przylgnęłam do niego, jak najbliżej się da. Potrzebowałam spokoju, a on był moją oazą spokoju. Wolałam nie myśleć, co by się ze mną stało, gdyby go tu nie było.

-Nie wiedziałem, co robić.- Przyznał, na co pokiwałam głową, wciąż wtulona w niego. Może nie widać było po nim strachu, ale ja wciąż czułam jak szaleńczo bije mu serce i czułam się winna, że do tego doprowadziłam.- Nie słyszałaś mnie. Czy to przez nie?- Znów pokiwałam głową.- Zrobiły ci coś?- Tae odsuwa się nieznacznie, by spojrzeć na moją twarz. Tak jakby chciał zobaczyć, czy nie zrobiłam sobie nic złego.- Co się stało.- Oczekiwał odpowiedzi, choć sama nie wiedziałam, jak do końca to wytłumaczyć.

-Nie wiem.- Przyznałam, na co Tae od razu się spiął. Pewnie chciał logicznego wytłumaczenia. Żebym powiedziała, że to już się zdarzało, ale się nie zdarzało. Dlatego nie wiedziałam, co dokładnie to było.

-Mówiły wszystkie naraz, w mojej głowie.- Tłumaczyłam nieskładnie, a ból głowy dawał o sobie znać. Był natarczywy i pulsujący. Nagle przypomniałam sobie coś.- Wołałam cię.

-Nic nie słyszałem. Obudziłem się zaraz przed tym, jak przestałaś krzyczeć.

-To też potrafią.- Mruknęłam. Krzyczałam i waliłam pięściami w drzwi prawie przez pięć minut, a i tak usłyszał mnie dopiero na koniec. Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach. Co jeszcze mogą mi zrobić?

-Sora, chodźmy stąd. Zabiorę cię do łóżka.- Tae podnosi się z podłogi po czym pomaga mi wstać. Jednak jestem zbyt słaba i roztrzęsiona, by sama iść. Taehyung lituje się nade mną i bierze na ręce. Jestem mu wdzięczna jak nigdy. Za to, że nie uciekł, ale nie mówię mu tego. Myślałam tylko o tym, by po prostu mnie nie zostawiał.

Po chwili siedziałam opatulona kocem po samą szyję. Trzęsłam się i nie umiałam przestać. To chyba nadal szok i przerażenie. Jakoś nie myślałam o moim zdrowiu. Duchy nie zrobiłyby nic złego swojemu łącznikowi ze światem zewnętrznym. Takim zachowaniem sprawiłam tylko, że Tae wciąż był zmartwiony i nie do końca wiedział, jak mi pomóc. Mówiłam mu, że muszę ochłonąć, ale jak zwykle nie chciał mnie słuchać. Poszedł po ciepłą herbatę, żebym przestała się trząść. Tylko, że mi nie było zimno.

Patrzyłam tępym wzrokiem w ścianę. Nie wiedziałam, co myśleć i właściwie nie chciałam myśleć. Nie teraz. Może za kilka godzin albo parę dni, wpadnę na pomysł jak sobie z tym poradzić. Teraz nie było na to szans.

Taehyung wszedł do pokoju z dwoma parującymi kubkami. Odstawił je na stolik. Wiedziałam, co zamierza zrobić. Odchyliłam jedną połowę koca i zaprosiłam go bliżej. Po chwili oboje piliśmy w kompletnej ciszy. Jednak herbata kiedyś musiała się skończyć.

-Wciąż jesteś zimna.- Patrzył na moją twarz.- I całkiem blada.- Nie wspomniałam mu, że nie czuję zimna. Miałam wrażenie, że moja temperatura ciała jest normalna. Ale patrzyłam na swoje dłonie. Faktycznie byłyą całkowicie blade, jedynie pojawiły się na nich czerwone plamki od zimna.

-Nie miałeś jechać do biura?- Zapytałam.

-Nawet o tym nie myślę.- Odpowiedział szybko i zdecydowanie, po czym jednym ruchem pozbył się koszulki, którą niedawno założył.- Spróbuj zasnąć, a ja spróbuję cię ogrzać.

-Wątpię żebym mogła zasnąć.- Pewnie musiałam wyglądać okropnie, skoro Tae obrał sobie za cel zajmowanie się mną. Byłwręcz nadopiekuńczy, ale kochałam to w nim. Widziałam jego bezradność, dlatego zgodziłam się na ten plan.- Położę się.- Uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam być już totalną kaleką i utrudniać mu tej sytuacji.

-Sora.- Tae złapał mnie za nadgarstek, zanim zdążyłam się położyć.- Jesteś tu bezpieczna. Będę tu z tobą. Nie ważne, co się wydarzy. Kocham cię.- Tymi słowami sprawił, że czułam ciepło na sercu, wręcz zatykające mnie od środka. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebowałam usłyszeć to od niego, właśnie teraz.

Przysunęłam się bliżej niego i po prostu go pocałowałam. Ten niby niewinny pocałunek znów przywrócił uspokajające ciepło. Coś ciągnęło mnie doTae, dlatego przysunełam się jeszcze bliżej. On pogłębił pocałunek i zrobiło się naprawdę gorąco. Może nie było to najlepsze wyjście na poradzenie sobie z tym wszystkim, co się stało, ale wiedziałam, że oboje tego chcieliśmy. Co dziwne, obojgu nam to pomagało.

-To nie jest dobry pomysł.- Taehyung próbuje nas od tego odwieść, ale bez przekonania.

-Jeszcze trochę.- Szepnęłam wręcz błagalnie. Nie wiedziałam, co ze mną jest nie tak, ale chciałam tego i nie miałam zamiaru się cofnąć. A byłm przekonana, że mi nie odmówi. Już zapomniał o tym, co mówił wcześniej. Pozwolił mi wejść mu na kolana. To przerodziło się w coś więcej niż tylko zwykłe całowanie. Miałam wrażenie, że ulegnie, lecz się myliłam.

-Uwierz mi, zrobiłbym to. Ale nie teraz.- Patrzył na mnie tak intensywnie, że w końcu dotarło do mnie, że to ja się zagalopowałam. Odsunęłam się, co w sumie powinnam zrobić już wcześniej. Przecież nie byłm taka. Nie rzucałam się na facetów. Może faktycznie coś się ze mną stało?

-Nie, to moja wina.- Przyznałam się.- Może po prostu się połóżmy.- Ułożyłam się na łóżku, a po chwili Tae spoczął obok. Oczywiście przyciągnął mnie do siebie, w końcu obiecał, że będzie blisko. Jego ręka oplatała mnie w pasie. Nie mogłam zasnąć i wiedziałam, że on też nie śpi. Za dużo myśleliśmy i to był nasz problem.



♥ ♥ ♥



Zasnęłam, choć myślałam, że to niemożliwe. Jednak głosy w głowie wymęczyły mój organizm. Pamiętam, że długo leżałam w objęciach Tae, zanim odleciałam. Myślałam, że po tym wszystkim przyśni mi się koszmar, ale chyba o niczym nie śniłam. Ten fakt mnie cieszył. Dałam odrobinę nadziei, że to tylko jednorazowe zdarzenie i już nigdy więcej nie będę musiała mierzyć się z czyimś gniewem.

Tae niebyło przy mnie. Lecz jego miejsce pozostawało jeszcze ciepłe, co oznaczało, że wyszedł niedawno. Zwlekłam się z łóżka, założyłam kapcie i powędrowałam na dół. Już na schodach poczułam zapach jedzenia. Tak, jak się domyślałam, Stał w kuchni i zamyślony mieszał coś w garnku. Pomimo tego, jego wzrok od razu wylądował na mnie i przeskanował mnie od góry do dołu. Stalam przed nim w rozciągniętej koszulce i znoszonych dresach. Nie zdążyłam uczesać włosów ani umyć zębów, a on patrzył na mnie tak samo, jak zawsze.

-Nie wiedziałam, że umiesz gotować.- Powiedziałam pierwszą lepszą rzecz, jaka przyszła mi na myśl. Chciałam rozładować napięcie pomiędzy nami.

-Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz.- Odpowiedział z uśmiechem, na co ja też się uśmiechnęłam

Usiadłam na kanapie, bo ciągle czułam pulsujący ból głowy. Tae pojawił się zaraz obok, ze szklanką soku pomarańczowego.

-Dzięki.- Wypiłam wszystko naraz.

-Jesteś już bardziej ciepła.- Stwierdził, trzymając moją rękę w swoich dłoniach.

-To chyba dobrze?

-Tak.- Odpowiedział bardziej sam sobie. Wiedziałam, że coś jeszcze go trapi i nie chce mi o tym powiedzieć dobrowolnie.

-Tae, wszystko ze mną w porządku. Byłam w szoku, dlatego wyglądałam jak kupka nieszczęścia. Duchy tak robią. Próbują zwrócić na siebie uwagę. To moja wina, bo z nimi nie rozmawiam.- Próbowałam mu to wytłumaczyć, ale przerwałam, kiedy zobaczyłam jego niedowierzającą minę.

-Nie usprawiedliwiaj ich. To ty decydujesz o sobie. To, czy chcesz z nimi rozmawiać, czy nie, jest twoją decyzją. Nie mów, że jesteś winna. To bzdura. Widziałem, co ci robili. Co gorsza, nie mogłem pomóc.- Przerwał. Ja wstrzymałam oddech.- A skoro nie mogę pomóc tobie osobiście, ktoś inny ci pomoże.- Dokończył pewny siebie.

-Ktoś inny? Kto?- Nikt nie był w stanie mi pomóc. Jeśli znajdzie się taka osoba, jest szansa, że moje życie wróci do normy.

-Nie znam się na rozmowie z duchami. Ale są na świecie ludzie, którzy są tacy, jak ty. Oni wiedzą, jak sobie z tym radzić. Pomogą ci, bo nie chcę patrzeć, jak cierpisz. To było okropne. Myślałem, że to nigdy się nie skończy. A gdyby miało się powtórzyć... nie pozwolę na to.- Słyszałam w jego głosie determinację. Już postanowił.

-Więc, co zamierzasz?

-Znalazłem kogoś, kto ci pomoże. Nazywa się Paul i przyleci do Seulu za dwa dni.

-Za dwa dni?! To dość szybko.

-Nie chcę czekać na powtórkę i ty też nie powinnaś.

-Masz rację.- Jednak z drugiej strony nie wiedziałam, czego oczekiwać. Ten cały Paul będzie tu już za dwa dni. Do tego czasu musiałam oswoić się z myślą, że wreszcie poczynię poważny krok w stronę odzyskania życia, które straciłam.





piątek, 18 sierpnia 2017

BTS-24

Cześć wszystkim!
Powraca BTS! Postanowiłam, że zanim to opowiadanie zniknie pod stertą innych postów, muszę je zakończyć. Prawdę mówiąc to historia Tae i Sory zbliża się wielkimi krokami do końca. Mam nadzieję, że nowe opowiadanie będzie się cieszyć popularnością jak i poprzednie.
Już od jakiegoś roku naprawdę mało osób mnie tu odwiedza. Pewnie dlatego, że nie jestem tu tak często jak kiedyś, jednak miło by było zobaczyć chociaż jeden komentarz.


Beta: Ann  Flo





Nie do końca właśnie tak wyobrażałam sobie rozmowę z siostrą. Myślałam, że chociaż ona zrozumie mój wybór. Jednak po wysłuchaniu jej zastrzeżeń i mnóstwa pytań zdałam sobie sprawę, że nie powinnam była oczekiwać jej zrozumienia. Tak naprawdę miała to być wiadomość, którą mogła przyjąć do świadomości albo nie. Obiecałam jej, że znajdę czas na spotkanie, choć nie prędko to nastąpi. Głównie dlatego, że zostałam uziemiona. Moje bezpieczeństwo stało się dla Tae priorytetem i uważam, że trochę przesadził przydzielając mi ochroniarza. Tom wydaje się być miły, ale tak naprawdę w ogóle się nie odzywał. A ja chowałam się w pokoju żeby na niego nie wpaść, tylko dlatego, że za każdym razem gdy zerkałam w jego stronę, zastanawiałam się, co musi o mnie myśleć. To doprowadzało mnie do szału, więc się odizolowałam. Dlatego też zadzwoniłam do siostry, ale ona nie do końca mi pomogła.
Rzuciłam telefon na łóżko, sama siadając na jego brzegu. Zapatrzona w podłogę myślałam o Monic. Czy zdawała sobie sprawę z tego, że naprawdę żałuję? A może już postanowiła, co dalej?
Nie wiem dlaczego obawiałam się najgorszego. Moja podświadomość kazała mi uważać i tak też robiłam. Ale teraz to już nie pomoże.
Oczywiście nad głową wciąż migał znak ostrzegawczy. Dotyczył czegoś, co do tej pory ukrywam.
Siostra Taehyunga nie może pozostać w tajemnicy. To będzie kolejny cios i mam nadzieję, że przyjmie to tak spokojnie jak wszystko inne.
Postanowiłam, że powiem mu to nawet dzisiaj, jeśli tylko będzie miał dobry humor. A do jego powrotu zostały dwie godziny. Zwariuję siedząc tutaj sama. W dodatku spanikowałabym, gdyby ktoś nagle pojawił się w pokoju.
Na samą myśl uciekłam prosto do kuchni. Tutaj było jaśniej i wiedziałam, że koło drzwi stoi mój ochroniarz. By nie siedzieć bezczynnie, wpadłam na pomysł ugotowania obiadu. To zajmie moje myśli.
Jednak długo to nie trwało. Uchwyciłam wzrokiem ruch przy schodach. Ale gdy tam spojrzałam, nikogo nie dostrzegłam. Zrzuciłam to na stres, przez który wyobrażałam sobie coś, czego nie ma.
Dla pewności spojrzałam ponownie i faktycznie na schodach nie stał nikt podejrzany. Jednak w pewnym momencie, gdy schylałam się, by zaglądnąć do szafki, zdałam sobie sprawę, że się myliłam. Natychmiast pomyślałam o jakiejś biednej, zbłąkanej duszy z trupio bladą twarzą. A co najgorsze, gdy zda sobie sprawę z tego, że ją widzę nie odejdzie prędko. Udawanie, że to nie ma miejsca nigdy nie działa. Kiedyś musiałam odważyć się i podnieść z podłogi. Zrobiłam to szybko i zamkniętymi oczami. Jeśli je otworzę, a przede mną pojawi się zakrwawiona twarz, nie wytłumaczę racjonalnie, dlaczego zaczęłam krzyczeć.
Udało mi się jednym okiem dostrzec pustą przestrzeń. Odetchnęłam z ulgą, ale wiedziałam, że jeżeli nie pójdę na górę zaczną dziać się dziwne rzeczy.
Musiałam zrobić to tak, by nie wzbudzać podejrzeń, że coś się dzieje. Zanim weszłam po schodach, ostatni raz spojrzałam w stronę drzwi wejściowych. Po czym jak najbardziej naturalnie weszłam na górę. Kierowana dziwnym przeczuciem otworzyłam drzwi do sypialni. Dla bezpieczeństwa zamknęłam je na klucz, żeby nikt nie zobaczył, że rozmawiam sama ze sobą.
-Wiem, że tu jesteś. Pokaż się!- zażądałam, rozglądając się po pokoju.
-Sora.- Wystraszona obróciłam się, by ujrzeć przed sobą Mary.
-Przestraszyłaś mnie i to poważnie.- Wyszeptałam wściekła.- Nie wiem, co sobie myślałaś, ale nie rób tego więcej! Zwłaszcza, że nie jesteśmy same.
-Wybacz, to małe problemy.- Uśmiechnęła się przepraszająco.- I tak nieważne.
-Nieważne?! Odkąd cię poznałam, twoje problemy są moimi, więc lepiej natychmiast zechciej mi o nich powiedzieć.
-Pewnie pamiętasz jak wspomniałam, że wzywają mnie na górę?
-Oh, po prostu świetnie.- Właśnie jedyne, czego potrzebowałam to kolejny problem.- Mam nadzieję, że sobie z tym poradzisz przez następne dwa do trzech dni.
-Nie będzie problemu. Ale co masz na myśli?- Musiałam wyłożyć kawę na ławę i oczekiwać współpracy z jej strony.
-Wreszcie będziesz mogła porozmawiać z bratem. Powiem mu prawdę, bo ukrywanie tego przed nim jest okrutne.- Oznajmiłam poważne, lecz widząc jej niezadowolenie nieco się pogubiłam.
-Nie możesz mu powiedzieć. Stanowczo nie. Rozumiesz?- Atmosfera zmieniła się natychmiast, a w pokoju stało się zdecydowanie za duszno. Nigdy nie doświadczyłam takiej sytuacji, ale wiedziałam jedno. Zdenerwowane duchy potrafią o wiele więcej niż sądziłam.
-Właśnie nie rozumiem. Ostatnim razem też tak zareagowałaś, gdy o tym wspomniałam. Na twoim miejscu cieszyłabym się z możliwości porozmawiania z bratem, który na co dzień jednak nie może cię usłyszeć.- Starałam się zrozumieć, ale wciąż nie rozumiałam, dlaczego ona chce tego uniknąć. Jedyne, co przychodziło mi do głowy to sprawy boskie, na które nie mam wpływu. Ale z drugiej strony jest możliwość, że nasz kontakt może się urwać, a wtedy będzie za późno.
-Nie myśl, że próbuję tego uniknąć, bo tak nie jest.
-Ostatnio nie wiem, co myśleć. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i ty też powinnaś. Możesz z nim nie rozmawiać, ale ja muszę mu powiedzieć. Już postanowiłam.- Chciałam stworzyć w miarę normalny związek. Pogodzić się z tym, że nigdy nie będzie perfekcyjnie, jednak niektóre sprawy trzeba wyjaśnić. Mary mogło się to nie podobać, ale nie pozwolę żeby to znów zepsuło moje relacje z Tae.
-Skoro tak.- Odparła nonszalancko, choć wiedziałam, że za tym musi kryć się coś jeszcze. Choć nie wiem jak bardzo chciałabym załatwić to spokojnie, tak się nie stanie.
-Chociaż ty ze mną współpracuj. Nie sprawiaj, że kolejna rzecz staje się trudniejsza.- Musiałam spróbować inaczej.
-Lepiej zejdź na dół.- Poradziła oschle i zniknęła, a ja straciłam możliwość zapytania, dlaczego tak bardzo się upiera.
Zbiegłam po schodach z nadzieją, że nie stało się nic, z czego nie mogłabym się wytłumaczyć. Na dole zastałam ochroniarza przy kuchence.
-Zapomniałam o wodzie?
-Tak.
-Tak myślałam.- Uśmiechnęłam się przepraszająco.
Wybrnęłam z tej sytuacji, ale co stanie się następnym razem?
Tak naprawdę mogłam wywołać pożar, gdyby nie ochroniarz. Nigdy nie myślałam, co mogłoby grozić mi ze strony Mary. I wolę nawet o tym nie myśleć.
-Wszystko w porządku?
-A, tak. Dziękuje.
Miałam zamiar wrócić do robienia obiadu, gdy nagle usłyszałam otwierające się drzwi. Serce podeszło mi do gardła, kiedy Tae stanął przede mną. Zobaczyłam jak uśmiech natychmiast znika z jego twarzy. Od razu pomyślałam, że musiało się coś stać. Chciałam się uśmiechnąć, ale szczerze byłam przerażona.
Zanim się obejrzałam ochroniarz zniknął i zostaliśmy sami.
-Jak w pracy?- zagadnęłam pierwsza.
Taehyung westchnął, co nie oznaczało nic dobrego. Z resztą, mogłam się tego spodziewać. Jak zwykle oczekiwałam za dużo.
-Chyba mnie nie zwolnią- odparł zagadkowo.
-To świetnie. Właśnie robię obiad.- Zaczęłam na nowo siekać warzywa, co było bez sensu. Nie wiem, po co to robiłam, ale to jedyny moment, kiedy mogłam wyżyć się na biednej marchewce.
-Ciężki dzień?
-To ja powinnam o to zapytać. Ale skoro pytasz, to wiedz, że do najlepszych go nie zaliczę.- Rzuciłam to całe krojenie, by móc się do niego przytulić. Zdecydowanie potrzebowałam takich chwil, jak te. Gdzie nikt i nic nie zakłóca spokoju.- Cholernie tęskniłam. Myślałam, że się uspokoiłam- westchnęłam, powstrzymując się od płaczu. Nic by to nie zmieniło, a tylko zaniepokoiło Tae.
-Rozmawiałeś z ojcem?- Spojrzałam na niego i od razu zrozumiałam, że nie była to przyjemna rozmowa.- Wiedziałam, że tak będzie.- Odsunęłam się.- Co teraz?
-Najpierw się uspokój.- Tae złapał mnie za ręce i z powrotem przyciągnął do siebie.
-Co powiedział?- Tylko to chciałam wiedzieć, a w zamian dostałam długi i powolny pocałunek. Mogłam się tego spodziewać, ale nie miałam mu tego za złe.
-Nie jest tak źle, jak myślisz.- Po raz kolejny się uśmiechnął.
-Zazwyczaj tak sobie powtarzałam, ale to się nigdy nie sprawdzało. Wolę szczerą prawdę niż unikanie odpowiedzi.
-Rozmawiałem z ojcem. Nic nie wiedział o sprawie z Monick.
-Nie powiedziała mu- stwierdziłam z ulgą.
-Ja mu powiedziałem.
-Co?!- Patrzyłam na niego i nie wiedziałam czy być szczęśliwą, że odważył się przyznać przed swoim ojcem, czy może wściekła, bo zniszczyłam mu wizję idealnego syna.- Powiedziałeś mu tak od razu? Mogliśmy to zrobić razem. Nawet nie miałam okazji tego wytłumaczyć.- Czułam, że Tae za bardzo się pospieszył i nie uwzględnił w swoim planie mnie.
-Tu nie ma czego tłumaczy,ć Sora.- Słyszałam zirytowanie w jego głosie, podczas kiedy ja nieustannie spacerowałam po całym salonie.- Powiedziałem mu, co do ciebie czuję i, że utrzymywanie związku z Monick nie ma już sensu.
-Nie lubi mnie.- To oczywiste, jak mógłby zaakceptować sprzątaczkę w życiu swojego syna? Kiedy przed nosem miał supermodelkę.
Musiałam usiąść i pomyśleć jak rozwiązać kolejny spór. Tae może i z nim rozmawiał, ale jego wściekłości nie powstrzymał.-A matka Monick?- Popatrzyłam na Tae, który stał ciągle w tym samym miejscu i pewnie też nie wiedział jak to wszystko wytłumaczyć. Ale, tak naprawdę już nie musiał. Jego milczenie było odpowiedzią.-Pewnie już wie.- stwierdziłam.
-Nie jest tak, jak myślisz. Po pierwsze mój ojciec nie wściekł się. Był raczej niezadowolony.
-Jaka jest różnica? Dalej będzie chciał mnie oskarżać.
- Nie martw się. Na pewno nie będzie cię niepokoił. Zadbałem o wszystko. To moje życie. Dlaczego tak bardzo boisz się tego, co o tobie myśli? Nie zna cię.
Tae czasem nic nie rozumiał, nierozumiał mojego życia. I nie miałam mu tego za złe. Chciałam mu wszystko wytłumaczyć. Zacząć mówić mu więcej niż tylko to, czego wymagała ode mnie jakaś sytuacja. Ale tak, jak teraz, trudno cokolwiek ubrać w słowa. Zdałam sobie sprawę, że w rzeczywistości nic o sobie nie wiemy. Ja wiedziałam jedynie, że chcę z nim być, by lepiej go poznać. Jego pochopne podejmowanie decyzji, jak i jego rodzina, wcale mi w tym nie pomagały.
Wzięłam głęboki oddech, by się uspokoić. Nie radziłam sobie ze stresem przed poznaniem go, a teraz jest jeszcze trudniej.
-Może dlatego, że mnie nie zna. I nie wiem, czy chcę żeby mnie poznawał.- Odparłam całkiem szczerze. Nie zamierzałam już dłużej prowadzić tej rozmowy. Dzień się dopiero zaczął, a ja już miałam go dość.- Idę na górę. Muszę odpocząć.- Uciekłam na piętro zanim Tae zdążył złapać mnie za rękę. Wiem, że nie był niczemu winien. Chciał tylko coś poprawić. Tymczasem to ja miałam problemy z przyjęciem jego pomocy.

( narracja Monick )

Próbowałam logicznie poukładać ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce. Sora i Tae, ja i Nam. To wszystko działo się naprawdę. Każdy z nas miał coś na sumieniu. Nie wiem dlaczego pomimo tego, że sama zdradziłam, to zdrada ze strony Tae nie była czymś łatwym? W porządku, możliwe, że tego nie planowali. Ja też nie planowałam całować się z Namem, tak po prostu wyszło. Pod wpływem chwili.
Ale to był tylko ten jedyny raz. Skąd miałam wiedzieć, że ta dwójka nie ukrywała tego dłużej. A jeśli tak, to jak długo byłam ślepa? Za bardzo zaufałam im obojgu i nie przyszło mi z tego nic dobrego. Z drugiej strony, od dawna zastanawiałam się, co tak właściwie czuję do Tae. Nie mogłam tego porównać do początku naszego związku, bo to zdecydowanie nie było to samo. Trudno mi stwierdzić, czy aby nie łączyło nas najzwyklejsze przywiązanie. Tyle lat razem. Najpierw przyjaciele, potem chłopak i dziewczyna, a na koniec byliśmy krok od zostania mężem i żoną. Nawet nie zdążyłam przemyśleć, czy byłam na to gotowa. Tak bardzo się ucieszyłam, że nie wyobrażałam sobie innego scenariusza. Póki nie pojawiła się Sora i powoli zaczęła zmieniać ten scenariusz.  Nie wiem, czy to się działo tuż przed moim nosem. Nie wiem też, co myśleć, bo w pewien sposób zranili mnie. Oczekiwałam szczerości, nawet jeśli mój stan był zły. Nie zmienia to faktu, że też miałam coś na sumieniu.
Mogłam nad tym myśleć całe dnie. Wreszcie doszło do mnie, że to już się stało i czasu nie cofnę. Przecież nie mogę kazać im przestać się kochać. Sprawa powinna być prosta, a jednak ją sobie utrudniałam. Dlaczego?

( Narracja Sory )

Tae siedział w swoim biurze na końcu korytarza. Nie przyszedł tak jak oczekiwałam, że przyjdzie Naprawdę się pokłóciliśmy i nie wiem, co dokładnie powinnam zrobić. Nie chciałam, żeby tak wyszło, a jednak ta cała sprawa nas poróżniła.
Gdy minął prawie cały dzień na milczeniu, a zegar wskazywał prawie dwudziestą trzecią, postanowiłam przerwać te ciche dni. Wyszłam na korytarz i spojrzałam w stronę drzwi. Były zamknięte, tak jak dotychczas. Nie miałam pojęcia, czy tylko tam siedzi, czy też naprawdę nad czymś pracuje. Jednak postanowiłam zaryzykować. Nie miałam nic do stracenia. Podeszłam powoli do drzwi i lekko zapukałam. Niestety nie usłyszałam żadnego pozwolenia na wejście do środka. Więc sama wpakowałam się tam po cichu, zamykając za sobą drzwi.
Nie było trudno go znaleźć. Mój wzrok do razu padł na sylwetkę Tae. Stał przed oknem z rękoma opartymi po bokach. Wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał, ale pewnie wiedział, że jestem tuż za nim.
Nie miałam pojęcia, jak zacząć rozmowę. Może najpierw go przeprosić?
-Taehyung- odezwałam się po cichu. Nie chciałam psuć tej idealnej ciszy. Oczekiwałam, że zechce się do mnie odezwać, ale chyba na zbyt wiele liczyłam.- Wtedy, na dole. Nasza rozmowa źle się potoczyła- przyznałam.- Powinnam była inaczej zareagować. Ja nie…
-Wiem- odparł, a ja zamilkłam. Co on mógł wiedzieć? Chciałam się wytłumaczyć, ale przerwał mi.
W końcu odwrócił się twarzą do mnie i wtedy zobaczyłam jak bardzo jest zmęczony.
Serce ścisnęło mi się, bo zdałam sobie sprawę, że powinnam była dostrzec to wcześniej. Te zmęczoną twarz i podkrążone oczy.
-Nie, nie wiesz. Zazwyczaj próbuję wszystko naprawić i ty też. Dlatego się wściekłam, bo robisz więcej niż ja, kiedy chciałabym robić dla nas tyle samo, co ty. Nie brzmi przekonująco, prawda?
Przez krótką chwilę Tae patrzył na mnie i nie wiedziałam, czego oczekiwać. Gdy nagle jego usta znalazły się na moich. Wszystko zadziało się zbyt szybko, ale zaraz się ocknęłam i wplotłam palce w jego gęste włosy przyciągając go jeszcze bliżej.
Jeśli to oznaczało, że między nami wszystko w porządku to nie miałam nic przeciwko. Zazwyczaj w takich chwilach myślałam, że to nieodpowiednie i jest za wcześnie, ale teraz to bez znaczenia.
Zanim się obejrzałam, Tae posadził mnie na swoim biurku wciąż nieprzerwanie, zachłannie całując. Zacisnęłam dłoń na jego włosach czując ciepły oddech na szyi. Myślałam, że posuniemy się jeszcze dalej, ale Tae zatrzymał się z nosem w mojej szyi i natychmiast przyciągnął mnie bliżej swojego ciała. Oddech wciąż mi się rwał i nie wiedziałam, co się dzieje. Dlaczego nagle się zatrzymał?
-Tae.- Szepnęłam blisko jego ucha. I tak nie mogłam zbytnio się ruszać. Wciąż tkwiłam w jego uścisku. Usłyszałam niewyraźny pomruk, a zaraz potem poczułam delikatny pocałunek na szyi. Po czym w końcu odsunął się, pokazując mi swoją twarz. Położyłam dłonie na jego policzkach. Chciałam widzieć jego oczy, by móc cokolwiek z nich wyczytać. Jednak w tym mroku nie za wiele było widać.-Coś się stało?
Przecząco pokiwał głową, lekko się uśmiechając.
-Przestraszyłeś mnie.- Moje dłonie opadły.
-Wiesz, że cię kocham.- Tae spojrzał w moje oczy i na chwilę całkiem zapomniałam, co właściwie stało się przed chwilą.
-Co?- Odpowiedziałam na tyle cicho, że pewnie tylko ja to usłyszałam. Niby kiedyś mi to powiedział, ale nie w takiej sytuacji jak ta. Kiedy ledwo mogłam poukładać swoje myśli. W dodatku miałam wrażenie, że tym razem to jest bardziej ważne niż przedtem. Te dwa słowa całkiem zamknęły mi buzię.
-Znaczy...wiem  to. Ja ciebie też.- Czułam dreszcz, kiedy Tae wędrował dłońmi odrobinę niżej. Znów czułam to samo. Chciałam go pocałować i zrobiłam to. Bardziej zaborczo niż bym przypuszczała. Taehyung wykorzystywał fakt, że teraz pozwoliłabym mu zrobić wszystko, co chce. Nawet nie starałam się ukrywać tego, co się ze mną dzieje.
Czułam jego dłonie pod bluzką, były niesamowicie chłodne przez co wierciłam się, siedząc na biurku. Jednocześnie miałam to gdzieś. Oplotłam Tae nogami w pasie. Tae od razu zrozumiał, o co mi chodzi. W jednej chwili oboje zmierzaliśmy w stronę sypialni, po drodze gubiąc niektóre części garderoby. Kiedy już znaleźliśmy się tam, miałam na sobie tylko bieliznę.
Chciałam pozbyć się również jego ubrań, jednak Tae był szybszy. Złapał moje ręce zanim zdążyły dosięgnąć jego koszuli, po czym powalił mnie na łóżko, zawisając nade mną.
Po raz kolejny tego dnia jego spojrzenie zatrzymało się na chwilę na mojej twarzy. Ja także nie potrafiłam nie przyjrzeć mu się dokładnie. Jego włosy sterczały na wszystkie strony i oboje próbowaliśmy złapać oddech. Nic nie mogłoby zastąpić tego widoku.
W końcu Tae rzucił koszulką w kąt pokoju i mogłam podziwiać jego umięśnione ciało, jednak nie na długo. Znów zaatakował mnie swoimi ustami, jednak tym razem schodził coraz niżej. Czułam jak po drodze zostawia po sobie ślady. Nie mogłam leżeć spokojnie, kiedy  językiem kreślił kółka na moim brzuchu. Miałam ochotę wykrzyczeć, żeby się ze mną nie drażnił, ale jedyne, co wychodziło z moich ust, to jęki. Nie wiem czy głośnie, czy nie. Nie obchodziło mnie to.
Uniosłam się nieco do góry, by Tae mógł pozbyć się ostatniego, marnego kawałka materiału na moim ciele.
Myślałam, że nie będę w stanie pokazać się przed nim całkiem naga. Teraz nawet nie wiem, dlaczego tak uważałam.
Byłam pogrążona w swoim świecie i czułam, że Tae zbliża się coraz niżej. Miałam wrażenie, że temperatura w pokoju skoczyła około setki, gdy nagle to Tae przerwał, a ja bez wahania zaprotestowałam.
Próbowałam choć trochę podnieść głowę i dostrzec, gdzie on się podział, ale zabrakło mi na to siły. Nie wiedziałam, ile czasu poświęciłam na patrzenie w sufit. I pewnie to tylko sekundy, ale dla mnie minuty. Wreszcie twarz Tae pojawiła się przed moimi oczami. Po czym nachylała się, żeby pocałować mnie. Długo i leniwie, tak jakby nigdzie się nie spieszył. Jakimś cudem udało mi się podnieść ręce i zarzucić na jego ramiona. Z każdą chwilą czułam, jak Tae coraz bardziej miażdży moje usta sowimi. Nie dawał mi nawet czasu na złapanie oddechu. Tak, jakby coś go napadło. Starałam się nadążyć za nim. Po chwili poczułam mocne pchnięcie i Tae w końcu przestał.
Oboje potrzebowaliśmy przyzwyczaić się do tego uczucia. Ale nie chciałam czekać, bo wystarczająco długo czekałam na tą chwilę.
Kiedy wreszcie Tae zaczął się poruszać, miałam wrażenie, że przed oczami latają mi gwiazdki. Nie panowałam nad swoimi odruchami, ani tym, co wydobywało się z moich ust. Sama nie do końca wierzyłam, że to się naprawdę dzieje.
 Z każdym pchnięciem byłam bliżej krawędzi i jednocześnie czułam się zbyt idealnie, by to przerywać.
Nie wytrzymałam zbyt długo i poddałam się z jego imieniem na ustach. Miałam wrażenie, że przebiegłam maraton. Jedyne, co byłam w stanie zrobić, to wtulić się w Tae i zamknąć oczy z nadzieją na lepsze jutro, dla naszej dwójki.