Ledwo stoję na nogach, ale przecież
nie mogę spać kiedy nie wiem co z tą dziewczyną. Kompletnie nic
nie chcę mówić. Osobiście podejrzewam, że przyszła tu uratować
Larę, ale jest jeszcze druga sprawa. Dlaczego była w jego pokoju?
-Idź spać ____.-
-Nie mogę teraz spać. Nawet gdybym
chciała, a nie chcę to bym nie zasnęła przez … nią.
-Ech niech on z tobą rozmawia.- Szef
machnął na mnie ręką. I dobrze ja się nigdzie nie wybieram.
Nawet Ji Yong nie zmieni mojego zdania na ten temat. Wydaję mi się,
że sytuacja jest na tyle poważna, że ja muszę tu być. Godzina
nie ma znaczenia może to być nawet czwarta w nocy. Ji podszedł do
mnie i złapał mnie za ręce.
-Nie za dobrze wyglądasz.
-Nie no dzięki. Ty to wiesz co
powiedzieć.- Jak zawsze szczery do bólu.- Masz szczęście, że cie
kocham, ale nigdzie się nie wybieram.
-Dobrze, więc będę musiał
zaprowadzić cię tam osobiście.- Wiem co ma na myśli i szczególnie
to mi się nie podoba.
-Ji Yong ja nie …
-Możesz i się o tym przekonasz.-
Pociągnął mnie w stronę wyjścia z piwnicy. Chyba już naprawdę
jestem śpiąca bo pozwoliłam na to. Poszliśmy do mojego pokoju
który nadal pozostawał pusty i miałam w nim nie mały bajzel po
ostatnim wieczorze. Który został przerwany.
-Gdzie jest Cleo?
- Pewnie gdzieś wala się w pościeli
T.O.P' a.- Odpowiedziałam szerząc się do samej siebie nadal też i
sprzątając łóżko.
-Więc może my też powinniśmy wziąć
z nich przykład.- Nie spodziewanie złapał mnie w pasie i
przewrócił plecami na łóżko.
-No nie wiem. Jestem śpiąca.-
Droczyłam się z nim.
-Jeszcze przed chwilą mówiłam co
innego.- Jego ręce powędrowały w górę. Przeszedł mnie dreszcz.
Ji pochylił się nad moją twarzą patrząc mi na usta. Już
pochylał się żeby mnie pocałować aż się zatrzymał w połowie
drogi.
-Coś się stało?- przecież się nie
ruszyłam.
-Co to jest?- Z rozbawioną miną
pokazał mi łyżkę.
-Eeee łyżka?- Starałam się nie
roześmiać.
-To wiem, ale co ona tu robi?
-No wiesz nie dałeś mi dokończyć
sprzątania. Ostrzegłam, że mam bajzel. Po prostu jadłam lo …
znaczy się byłam głodna.
-Ta to jest całkiem w twoim stylu.-
Wyrzucił łyżkę za siebie.- To na czym my stanęliśmy?- Ledwo
dotknął moich ust, a tu drzwi się uchyliły i zaraz zamknęły.
Przymrużyłam oczy i zaraz je otworzyłam.
-To była Cleo?
-Yhm.
-I musimy przestać?
-Yhm.-Ji zszedł ze mnie i poszedł po
biedną, zdezorientowaną Cleo.
*
*
*
Wstałam po 13 i od razu poszłam do
piwnicy sprawdzić co i jak.
-Nadal nic?
-Nie powiedziała nic konkretnego.
Wiesz przypomina mi to kogoś.
-Ona wcale nie jest taka jak ja! Nie
obrażaj mnie.
-No nie powiedziałabym.- Dara
obstawała przy swoim.
-To spróbuję z nią pogadać.
-Jak cię wpuszczą.- Już ja o to
zadbam. Niby dlaczego miałabym nie zostać wpuszczona do jej celi.
Możliwe, że boją się iż mogę zabić ją samym wzrokiem co jest
bardzo możliwe. W końcu jakimś cudem znalazła się w pokoju
MOJEGO chłopaka. Samo słowo ,,MOJEGO'' jest już bardzo ważne i do
czegoś zobowiązuję. Ja już dopilnuję żeby znalazł się z nią
sam na sam tylko w sytuacji kryzysowej. Więc muszę z niej coś
wyciągnąć. Bo jak nie ja to niby kto się tego podejmie. Przecież
nie Yong. Przeszłam się do Yang' a i o dziwno wpuścił mnie
uprzednio pouczając czego mam nie robić, a co mogę zrobić.
Oczywiście zapewniłam go, że mam zamiar tylko porozmawiać więc
nie wiem po co mi ta ostrzegawcza formułka. Kiedy zasiadłam za
jedynie stolikiem który nas dzielił poczułam, że to nie będzie
takie łatwe jak zazwyczaj bywało. W sumie zawsze było trudno, ale
teraz to na pewno co innego. W końcu podobno jest taka jak ja. Nawet
przez moment przez głowę przeleciała mi wizja tego co się działo
parę godzin w pokoju. Tylko, że ona leżała pod nim, a nie ja.
Szybko odpędziłam od siebie tę myśli i przeszłam do sprawy
ważniejszej niż … TO.
-W końcu znów mogę sobie z tobą
porozmawiać.
-Jakoś nie szaleję z radości.-
Odpowiedziała bez namiętnie z założonymi rękoma.
-To dobrze bo ja też nie.- Prędzej po
moim trupie. A na to sobie trochę poczeka.
-I tak nic nie powiem.
-Ależ oczywiście.- To już
słyszałam.- Chciałam się tylko lepiej poznać. Może kawy?-
Postawiłam jeden kubek przed nią. Już wcześniej przygotowałam
dwie. Na potrzeby części mojego planu. Zerknęła na mnie to na
kubek.
-Chyba podziękuję.- W dzisiejszych
czasach nie udobruchasz zwykłą kawą, nie zwykłego agenta czy też
szpiega. To nie te czasy. Chociaż innych nie znam.
-Wiem, że ty nie chcesz rozmawiać ze
mną tak samo jak ja z tobą. Ale obie wiemy, że nikt cie od tak
stąd nie wypuści od tak póki nie zaczniesz mówić coś więcej
niż tylko zwykłe słowa.
-Więc jakie są te nie zwykłe słowa?
-Na temat o którym pewnie dużo wiesz.
-Nie szczególnie dużo.
-Ale jednak coś.
-Tego nie powiedziałam.
-Ale tak pomyślałaś. Więc co to?-
Wzruszyła tylko ramionami.- Posłuchaj nie z takimi sobie radziłam.
-W to nie wątpię.
-Inni się pewnie z tobą cackali, ale
ja nie mam zamiaru. Powiedzieli mi, że nie mogę użyć przemocy,
ale jeśli mnie do tego zmusisz to na pewno skończy się to dla
ciebie źle.- Nie obchodzą mnie ich zastrzeżenia. Jeśli babka mnie
wkurwi to jej pokarzę moją mroczną stronę.
-Chętnie bym pogadała sobie z tym
przystojniakiem.- Cholera no wiedziałam. Wpuszczą go tu i będzie
po nim. Nigdy w życiu.
-Raczej do tego nie dojdzie.
-No tak trzymaj gwiazdę tylko dla
siebie. Też bym tak zrobiła.
-Najpierw myślałam, że jesteś
stukniętą fanką, agentką której marzy się zabicie mnie, a teraz
obstawiła bym, że jesteś dziwką.
-Tylko w piątki.
-W to nie wątpię.- Rozmawiałam z
nią, przynajmniej próbowałam, ale to najwidoczniej nie miało
sensu od samego początku. Faktycznie to wyglądało jak rozmawianie
sama z sobą. Wyszłam po dwóch godzinach męczenia się. I zrobiłam
to tylko dlatego, że musiałam do toalety. Muszę się skonsultować
z Cleo czy znalazła coś na jej temat. Pewnie było by szybciej,
gdybym chociaż wiedziała jak się nazywa, a tak pozostaję nam
patrzeć na zdjęcia. Przeszłam się do dziewczyn, a tam co. Same
chusteczki, a w nich rycząca Cleo.
-To są łzy szczęścia, prawda?- Ta
jeszcze bardziej zaczęła ryczeć. Przysiadłam się do nich.- Co
się stało?- Zapytałam szeptem Bom. Mam co do tego złe przeczucia.
Co on jej nagadał albo w ogóle co się tam działo.
-Myślisz, że zdołałyśmy z niej coś
wyciągnąć kiedy ciągle wylewa te potoki z siebie.
-Aha no rozumiem. To ja spróbuję.-
Podałam Cleo nową chusteczkę.- Cleo czy coś poszło nie tak. No
wiesz wtedy jak tam weszłaś.- Reszta dziewczyn wybabuszyła oczy.-
Nie chodzi o to o czym pewnie teraz myślicie.- Nie jestem złą
przyjaciółką. Z resztą nie mam takich głupich pomysłów żeby
prowadzić kogoś do burdelu. Co to, to nie. Tak wracając do sprawy.
Nie o to tu chodziło.
-Powiedział ci coś nie miłego. Jak
tak to mogę mu wklepać.
-Właśnie, a ja jeszcze pomogę.-
Dodała CL. Ale okazało się, że to też nie było przyczyną jej
płaczu.
-No to powiedział, że cię kocha i
było jakieś ,,ale''.- Nie dość, że nic nie powiedziała to
jeszcze zakryła się kocem.
-Świetnie nikt nic dzisiaj nie chcę
mówić.- Opuściłam to towarzystwo. Jak będzie wiadomo o co chodzi
to Dara da mi znać. A na razie jedynie wpadłam na pomysł
wypytanie się co nieco T.O.P' a. Po drodze wpadłam do kuchni na
obiad.
-Boże co się dzieje dzisiaj z tymi
ludźmi.- Zabrałam się za jedzonko.
-Zadaję sobie to samo pytanie. Przed
chwilą widziałem się z Choi' em. Chciałem się tylko zapytać
dlaczego jest taki przybity, a on na to żebym się odwalił i po
prostu wyszedł.
-No ładnie.- A miałam z nim rozmawiać
na ważne tematy.
-Widzę, że ty możesz coś o tym
wiedzieć.
-I to nawet dużo. Najpierw spędzam
dwie godziny z milczącą dziwką. Później idę do toalety i
brakuję mi papieru do dupy, a na sam koniec idę sprawdzić co u
dziewczyn i jedyne co widzę to ryczącą Cleo pośród tony
husteczek. Nawet nie dowiedziałam się jaki był powód bo ona też
nic nie chcę mi powiedzieć. Aż w końcu wylądowałam tutaj. I
dowiaduję się, że T.O.P zniknął bo najwidoczniej on też nie
chcę nić mówić. To co ja mam z nimi wszystkimi zrobić do jasnej
cholery! Aż mi się odechciało jedzenia.- Odsunęłam od siebie
talerz. Załamana zakryłam twarz rękoma.- Jestem do niczego.
Jeszcze kiedyś potrafiłam wyciągnąć z ludzi to na czym mi
zależało, a teraz to wszystko szlak trafił.
-Nie powiem to trochę dziwne, ale od
czego masz mnie.- Objął mnie rękoma.
-Od tego żeby się na ciebie
powydzierać?
-Jeśli musisz.
-W sumie to nie muszę bo nawet już
tego nie potrafię zrobić porządnie.
* * *
Sprawy mają się tak:
-papier w kiblu- jest,
-T.O.P w swoim pokoju- jest,
-uspokojona Cleo- jest
-przełknąć obiad- jest,
-i co najważniejsze bez imienna w
końcu udostępnia informację.
Teraz muszę tylko pozałatwiać
wszystko po kolei. A zaczniemy od mojej przyjaciółki póki nie
zacznie znów płakać. Znalazłam ją przed komputerem.
-Hej kochana. Już się lepiej
czujesz.- Odwróciła się do monitora ze łzami w oczach.
-W cale nie jest dobrze. Bo się
pochrzaniło.
-A co dokładnie się tam stało.
Myślałam, że wszystko idzie z godnie z planem. Przecież nie było
cię w pokoju prawie całą noc.
-Co ty najwidoczniej umiałaś
wykorzystać.- Szturchnęła mnie w ramię. Z dziwnym uśmiechem na
twarzy.
-Nie ja tylko on, a tak w ogóle to nie
chodzi tu o mnie tylko o ciebie i Tabi' ego. Masz mi to w tej chwili
opowiedzieć. Inaczej się stąd nie ruszę.
-Ech no dobra.- Wyciągnęłam spod
biurka pudełko chusteczek.- Więc jak nas tam zostawiłaś. To
zaczęliśmy rozmawiać. I to nawet dużo rozmawiać.
-Powiedział ci co czuję czy nie?-
Jakoś nie mam zbyt dużo czasu.
-No … tak, ale jak tak rozmawialiśmy
to było wiesz całkiem sielsko i w ogóle. Póki nie zeszło na
temat wspólnej przyszłości. No i wtedy się zaczęła kłótnia.
On do mnie, że chcę wziąć ze mną ślub. Na co ja się no wiesz
nie przygotowałam na takie rozmowy już na samo wejście. Ale
przyjęłam to spokojnie i próbowałam mu to jakoś wyjaśnić, że
nie powinniśmy już o tym rozmawiać. Na co on zrobił się oschły
w stosunku do mnie. Więc zauważyłam, że chyba coś musiałam źle
powiedzieć. I nie to, że nie próbowałam jakoś naprawić
sytuacji, ale on wręcz zaczął wyrzucać z siebie potok słów.
Mówiąc, że nie chciał mnie przestraszyć, ale jeżeli myślę, że
go tylko wykorzystam to źle trafiłam. No i się wściekłam bo jak
on tak mógł o mnie pomyśleć. Dalej jakoś się potoczyło samo.
-Jeny współczuję ci. I uważam, że
musisz z nim porozmawiać i to poważnie. Wyjaśnić sobie wszystko.
Na pewno mu na tobie zależy. Wiesz, początki zawsze są trudne,
potem może być tylko coraz lepiej.
-No oby, ale już coś postanowiłam i
nie będę za nim latać żeby to wyjaśnić. Chodziłam za nim przez
całe życie niech się wysili.
-Ale wytrzymasz w swoim postanowieniu?
-No oczywiście. Muszę.
-To cie trzymam za słowo. A i oby nie
było już więcej tak, że nie mogę się z tobą dogadać, ok?
Chcesz żebym dostała zawału.
-Pewnie Ji Yong był by smutny. Za to
chyba częściej muszę wychodzić z pokoju.- Zaczęła chichotać.
Nie da mi teraz spokoju.
-Yah! Nie przeginaj.- Zostawiłam ją z
jej problemem. Myślę, że poniekąd ma rację, ale wątpię by on
wpadł na ten genialny pomysł obgadania z nią ważnych kwestii.
Wydawałoby się, że z Cleo można się dogadać i, że łatwo
mogłaby się z kimś dogadać, ale jak widać to bardziej
skomplikowane niż się wydaję. Skoro już wiem co jak się ma to
chyba nie mam innego wyboru jak tylko wrócić do piwnicy i spędzić
tam noc na słuchaniu nowych wieści jeśli takowe będą.
-O ____ dobrze, że jesteś.- Dogonił
mnie Taeynag.
-Co jest.
-A nic takiego tylko Ji wszedł do
środka.
-Matko boska. Jak mogłeś nie
powiedzieć mi tego wcześniej!- Popchnęłam go na bok i ruszyłam
przed siebie.
Jeśli jakaś fotka została już wcześniej przeze mnie dodana to powiedzcie która bo ja już kompletnie straciłam pamięć co do tego.