środa, 18 października 2017

BTS- 27

Witam!
Tym razem udało mi się napisać coś w miarę szybciej. Tym razem jednak muszę się przyznać, że to jest przedostatni rozdział :(
Pomimo tego, że czasem miałam dość tego opowiadania to, jednak jest to jedno z lepszych dzieł na tym blogu. Dlatego też trudno mi się z nim rozstać od tak. W związku z tym pomyślałam, że napiszę jeszcze jakiś krótki kryminał na 3 może 4 części z BTS w roli głównej. Tym razem skupię się na całym zespole. Jakby nie patrzeć w tym opowiadaniu to się niezbyt udało.
Co do rozdziału to dzieje się i wreszcie wszystko się wyjaśnia!
Historia przedstawiona przez Mary w 4 rozdziale ( chyba xd ) jest inna. Nie mogę zdradzić dlaczego, ale pewnie łatwo to wywnioskujecie.
Pochyły tekst to wypowiedzi Mary! 
Więcej nie zdradzam i zapraszam do czytania ( polecam playlistę, która niedawno została zmieniona)

Beta: Ann Flo





Obudziłam się, ponieważ poczułam czyjś ciepły oddech blisko mojej twarzy. Lekko uchyliłam powieki i ujrzałam Tae. Uśmiechał się niesamowicie szeroko. Już miałam pytać, czy czuje się lepiej niż wczoraj, ale w zamian dostałam szybkiego całusa. Nie mogłam się nie uśmiechać. Było zbyt idealnie. Od razu przypomniałam sobie nasze wspólne chwile, te na początku. Też budziliśmy się o tej samej porze, a potem leżeliśmy w łóżku i wygłupialiśmy się. Mieliśmy mnóstwo problemów, tak jak i teraz, ale było idealnie.
Przecież mogło być tak jeszcze przez kilka minut.
-Lepiej?- Zapytałam nawiązując do wczorajszej nocy. Tae chyba jednak źle mnie zrozumiał. Dostałam od niego słodki i leniwy pocałunek, przez który poczułam to znajome uczucie.
Wplotłam palce w jego miękkie włosy, a potem zjechałam niżej na jego kark, by przyciągnąć go jeszcze bliżej. Już bez delikatności, a z wielkim pożądaniem zatraciłam się w nim. Niewinne całusy przestały być takie niewinne. Dałam ponieść się chwili, w końcu ostatnio zdarzało się ich tak mało. Czułam, że mogłabym zrobić to tu i teraz. Tae z coraz większą zachłannością całował mnie śmielej i agresywniej. Miałam świadomość tego, że serce bije mi jak oszalałe, ale jedyne, co słyszałam, to całkowity szum. Jego ciepłe ciało zetknęło się z moim. Był bez koszulki, a co dziwne ja też. W ogóle nie pamiętam, bym zmieniała ciuchy, a co dopiero je ściągała. Miałam zamiar poruszyć ten temat, ale dopiero, gdy Taehyung już skończy zostawiać ślady na mojej szyi i dekolcie. Zaczęłam ciężko oddychać i nawet nie starałam się zaprzeczać, że jest inaczej, że to w ogóle na mnie nie działa. Bo działało aż za bardzo. Odleciałam na kilka sekund Kiedy Tae dotknął mojego policzka z powrotem, otworzyłam oczy. Zobaczyłam te znajome iskierki w jego spojrzeniu.
-Pytałam, czy lepiej się czujesz.- Przypomniało mi się, że właśnie to chiałam wiedzieć, zanim mi przerwał.
-Lepiej już być nie może.- Uśmiechnął się i odgarnął mi włosy na bok.
-Pamiętasz, co się wczoraj stało?- Zapytałam, gdy już pomógł mi usiąść. Oboje oparliśmy się o kanapę, po czym Tae objął mnie ramieniem i okrył kołdrą.
-Pamiętam wszystko.- Ucałował mnie w skroń.
-Nie wyglądałeś za dobrze. Na pewno już jest okej?- Popatrzyłam na niego. Faktycznie nie wyglądało na to, by ten dziwny atak spowodował cokolwiek więcej niż zmęczenie. Jednak równie dobrze Taehyung mógł coś ukrywać.
-Byłaś tam, więc nic takiego się nie stało. Nie było to miłe, ale nie było też tak straszne.- Zapewnił mnie jednocześnie głaszcząc po ramieniu. 
Uwierzyłam mu.- Za to pamiętam, że stało się coś bardzo istotnego.
-Co takiego?- Zmarszczyłam brwi.
-Przyznałaś się przed moimi przyjaciółmi. Jestem z ciebie dumny.
-O boże, nie wiem, co mi strzeliło do głowy. To nawet nie był dobry moment.
-Kiedyś sama mówiłaś, że tak naprawdę nie ma dobrego momentu na mówienie o tym.- Przypomniałam sobie, że faktycznie tak powiedziałam. Nie wiedziałam tylko, że po takim czasie on wciąż to pamięta.
-Masz rację.- Po prostu wybierasz jedną z wielu chwil i decydujesz się na coś, czego nie spodziewałabyś się po sobie. Resztę zostawiasz, aby toczyła się własnym życiem. I pozostaje tylko czekać.
Przypominając sobie resztę wydarzeń dotarło do mnie, że nie jesteśmy tu tak całkiem sami.
Odsunęłam się od Tae jak oparzona, na co popatrzył na mnie zdezorientowany.
-Moja siostra.- Powiedziałam szybko.- Wciąż tu jest.- Spanikowałam nieco. W końcu siedzieliśmy tu sobie jak gdyby nigdy nic, bez ubrań. Przecież mogła zejść tu w każdej chwili i zobaczyć coś, czego nie powinna.
-Jest szósta trzydzieści, pewnie jeszcze śpi.- Uspokoił mnie.
-Super.- Z powrotem opadłam na kanapę, a Taehyung zaczął chichotać.
-To w ogóle nie jest zabawne.- Ostrzegłam go, ale na próżno.
Zanim się obejrzałam znów leżałam na plecach, a Tae zwisał nade mną. Wiedziałam, o czym myśli, ale nie mogliśmy. Nie kiedy Soohyun była na górze.
Oczywiście on miał to gdzieś. Powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Nagle zrobiło się zdecydowanie za duszno. A ja porzuciłam myśli o siostrze i skupiłam się na jego ustach.
-Taehyung.- Wyszeptałam drżącym głosem. Całkowicie nieprzekonująco.
-Mówiłem, że śpi.- Odpowiedział mi zanim nasze usta zetknęły się ze sobą. Odruchowo przymknęłam oczy i wpuściłam go głębiej. Był zbyt uzależniający, bym mogła mu się od tak przeciwstawić. Znów zrobiło się tak jak chwilę temu. On chciał więcej, a ja się temu poddawałam. Bez najmniejszych oporów zepchnęłam resztki rozsądku na sam koniec głowy. Gdzie już nic się nie liczyło tylko Tae.
Poczułam coś mokrego na szyi a zaraz potem jego zęby zacisnęły się na mojej skórze. Jęknęłam cicho, choć pewnie wcale nie byłam cicho.
-Taehyun.- Spróbowałam jeszcze raz przemówić mu do rozsądku.
-Hymm.- Usłyszałam tylko jak mruczy coś blisko mojej skóry. Tae posuwał się coraz niżej i musiałam coś z tym zrobić. W tym celu zdołałam położyć dłonie na jego ramionach. Chciałam zmusić go żeby się podniósł, bo zaraz zwariuję. Poniekąd zrobił to, ale przyszpilił mi ręce nad głową, a potem zrobił coś, przez co całe moje ciało zadrżało i wyszło na jaw jak bardzo go pragnę.
Przygryzł dolną wargę uśmiechając się tak uwodzicielsko, że już przepadłam. Wzięłam drżący oddech, jednak nie pomogło. Całkiem zapomniałam o tym, że Tae unieruchomił mnie i nie ma jak tego powstrzymać. Cholera, nawet nie chciałam żeby przestał. Czułam wręcz jak całe moje ciało płonie i wyrywa się w jego stronę.
Taehyung pochylił się tuż do mojego ucha.
-Mówiłem, że śpi.- Wyszeptał mi wprost do ucha. Jego głos odbijał się echem w mojej głowie. Nie mogłam nic mu odpowiedzieć, to było jednoznaczne z przyznaniem się, że odleciałam i zrobię wszystko, co chce.
Cała drżałam, ale zdecydowanie nie z zimna, a z oczekiwania. Już od dłuższej chwili byłam gotowa.- Uwielbiam cię i kocham jak wariat.
Myślałam, że cieplej już nie może być, a jednak te słowa sprawiłby, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
Tae uwolnił moje dłonie, ale nawet nimi nie poruszyłam.
-Pomóż mi.- Poczułam jak próbuje dotrzeć do zapięcia od stanika. Pomogłam mu unosząc się lekko, by mógł wsunąć ręce. Po chwili leżałam całkiem naga.
Nigdy nie miałam dość naszych pocałunków. Raz spokojnych, a raz tak szalonych, że aż brakowało nam tchu. Napięcie pomiędzy nami było już nie do wytrzymania.
Wreszcie poczułam jak Taehyung wchodzi we mnie powoli. Wydałam z siebie jakiś nieokreślony dźwięk i na moment przestałam oddychać. Po chwili Tae zaczął się poruszać, a ja zacisnęłam dłonie na kocu. Czułam się jakbym leciała coraz dalej i dalej nie zważając na to, co mówię lub też krzyczę w drodze na sam szczyt. Nigdy nie będę w stanie opisać tych chwil między nami.
Zasmakowałam jego ciepłych ust po raz kolejny. Czując, że jesteśmy już blisko, Tae ugryzł mnie w szyję i dokładnie wiedziałam jak bardzo byliśmy na granicy. Oboje dyszeliśmy, aż wreszcie ostatkiem sił głośno wymówiłam jego imię, a on moje. Nie mogłam zapanować nad dreszczami, które przechodziły od głowy aż po czubki palców. Znowu przestałam na moment oddychać. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał.
Tae położył się obok mnie i od razu przygarnął moje bezwładne ciało bliżej swojego. Czułam jego klatkę piersiową tuż przy sobie i widziałam jak szybko oddychał. Przez kilka minut gładził mnie uspokajająco po plecach, póki nie zasnęłam.

                                                ♥                                 ♥                              ♥

Obudziłam się dwie godziny później. Taehyung tym razem jeszcze spał i to przyklejony do mnie. Dopiero teraz czułam jak bardzo mi gorąco. Szturchnęłam go lekko, co wystarczyło, żeby też się obudził. Oczywiście już na wstępie dostałam słodkiego buziaka i uroczy uśmiech.
-Musimy wreszcie wstać.- Tym razem nie mam zamiaru poddać się tak łatwo. Jako pierwsza wyplątałam się z kołdry, znalazłam ubrania i poszłam do kuchni po coś do picia.
Po chwili Tae objął mnie od tyłu i razem zajrzeliśmy do lodówki.
-Zmówmy coś.- Zaproponował, a ja się zgadziłam. Nie widziałam innego wyjścia. Zwłaszcza, że w lodówce mieliśmy tylko marchewkę i sporo butelek wody.
-Może pójdę sprawdzić, co z Soo.- Wyplątałam się z jego uścisku, co zdecydowanie mu się nie podobało, ale pozwolił mi iść. Wchodząc po schodach czułam, jak wszystko mnie boli, a dokładnie jedna część ciała. Zignorowałam to i zapukałam do drzwi, jednak nikt mi nie odpowiedział, więc weszłam do środka. Od razu zauważyłam równo pościelone łóżko. Zajrzałam do łazienki, ale także była wolna. Wreszcie znalazłam karteczkę na komodzie. Czytając liścik zaczęłam się uśmiechać. Zwłaszcza przy ostatnim zdaniu, gdzie Soohyun wspomina o tym, że mogliśmy się chociaż ubrać.
Wiedziałam, że to nie był dobry pomysł, ale przynajmniej siostra oszczędziła nam zażenowania. Szkoda, że jednak nie udało mi się jej zatrzymać. Miałam zamiar zrobić pyszne śniadanie i sprawić, by ona i Tae lepiej się poznali. Jak widać nawet śniadanie nie wypaliło.

Wróciłam do Taehyunga niosąc ze sobą list. No dole zobaczyłam jak wyjada płatki prosto z kartonu. Musiałam się zatrzymać żeby popatrzeć na ten uroczy obrazek. Nie miałam pojęcia, że z niego taki duże dziecko i to z tak zabójczym ciałem. Pamiętam jak mówiłam mu żeby założył koszulkę, bo Soohyun mogłaby przyjść tu w każdej chwili.
-Mogłeś poczekać na jedzenie.- Odezwałam się, przerywając mu opróżnianie opakowania. Przyznaję, że sama byłam równie głodna i tylko dlatego skusiłam się na te cholerne płatki.
-Co to?- Tae wskazał na karteczkę, którą zaraz wyrwał mi z ręki.
-Soo wyszła szybciej.- Spojrzałam na niego porozumiewawczo.- Ciekawe dlaczego?
-Nie mam pojęcia.- Wyczułam rozbawienie w jego głosie.
Trzepnęłam go w ramię. Dla niego wszystko było zabawne, a dla mnie naprawdę żenujące. Nigdy nie zdarzyło mi się tak zaskoczyć siostry i to nie w tym dobrym znaczeniu. 
-Oj, przestań.- Tae przyciągnął mnie bliżej i delikatnie pocałował. W cale się nie obraziłam, nawet nie potrafiłam się na niego obrazić, kiedy był taki uroczy i kochany.

                                                  ♥                               ♥                               ♥

Po dzisiejszym poranku chodziłam cała w skowronkach. Zapomniałam o wczorajszym incydencie i cieszyłam się, że Tae wreszcie postanowił zostać w domu. Nawet pomimo tego, że i tak pracował w swoim biurze, miło było wiedzieć, że w każdej chwili mogę do niego pójść. Właśnie oglądałam telewizję, kiedy w kuchni włączyła się mikrofalówka. Natychmiast wyłączyłam telewizor, ale nie ruszyłam się z kanapy tylko wpatrywałam się w urządzenie.
Pomyślałam, że nie chcę mieć styczności z wybrykami Mary po raz kolejny. Nie powinnam jej na to pozwalać, a wręcz powinnam to skończyć. Powiedzieć prawdę.
Wstałam powoli z kanapy i  rozejrzałam się po dookoła. Nikt nie chciał się pokazać.
-Lepiej żebyś zechciała się pokazać!- Krzyknęłam w pustą przestrzeń. Odczekałam chwilę, niestety moja prośba nie podziałała.- Wzywam cię do tego żebyś się pokazała. Nie możesz tego zignorować.
Nauczyłam się, że gdy wzywam ducha ten nie może się nie pokazać. Nie wiedziałam, że jestem w stanie to kontrolować, ale właśnie w takich momentach jak ten to przydatne.
-Przepraszam.- Czyjaś niewyraźna postać pojawiła się w kuchni i o dziwo nie należała do Mary. Czułam, że muszę podejść bliżej i tak też zrobiłam. Zbliżyłam się powoli.
-Czego potrzebujesz?- Zagadnęłam. Skoro to nie była ona, a jakiś mężczyzna, którego twarzy jeszcze nie zobaczyłam, postanowiłam pomóc.
-Musimy porozmawiać.- Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i zrozumiałam, dlaczego jego głos wydawał mi się znajomy. Zakryłam dłonią usta. Nie mogłam uwierzyć w to, że znów się spotykamy. Dzisiaj, tak samo jak i wtedy, w domu Carla. Pojawił się na krótko, a teraz miałam okazję porozmawiać z nim dłużej.
-Dlaczego tu jesteś?- Podeszłam jeszcze bliżej. Chciałam ponownie zapamiętać twarz dziadka i nigdy jej nie zapomnieć. Jednak przez wzbierające łzy widok nieco mi się zamazywał.
-Próbowałem dać ci znak. Chyba zrobiłem ci krzywdę. Naprawdę nie jestem w tym dobry.
-O czym ty mówisz? Jaki znak?- Starłam kilka łez. Kompletnie nie rozumiałam, co się dzieje.
-Posłuchaj mnie, Sora.- Pokiwałam głową. Postarałam się ogarnąć, w końcu chodziło o coś ważnego.
-Musisz pomóc siostrze swojego chłopaka.
-Mówisz o Mary? W czym mam jej pomóc? Nie rozumiem.
-Niech porozmawiają. Muszą to zrobić, im szybciej tym lepiej. Ja nie mogę tu być.- O nie. Jeszcze nie mógł znikać. Potrzebowałam więcej czasu!
-Poczekaj! Nie!- Spanikowałam. Obecnie miałam gdzieś pomaganie innym.
-Kochanie, radzisz sobie świetnie. Jestem z ciebie dumny.- Odparł uśmiechając się lekko.- Musisz mnie puścić.
-Nie chcę.- Nie umiałam już powstrzymać się od płaczu. Nie chciałam żeby odchodził i możliwe, że nieświadomie nie potrafiłam pozwolić mu odejść po raz kolejny. Chętnie zamieniłabym Mary na dziadka. Byle by móc rozmawiać z nim, kiedy zechcę, tak samo jak z nią.
-Nie płacz. Zawsze tu byłem i będę.- Racja. Nie mogę być samolubna. Nie mogę go zatrzymywać, choć nie wiem jak bardzo bym chciała. A niewyobrażalnie chcę. - Pamiętaj o tym co mówiłem.
Dziadek rozpłynął się w powietrzu, a ja poczułam, że znów go straciłam. Rozpłakałam się, choć tego nie planowałam. Miałam totalny mętlik w głowie i musiałam przytrzymać się krzesła, żeby nie stracić równowagi. Skupiłam się na tym, by opanować łzy, ale było naprawdę trudno. Potrzebowałam mieć przy sobie Tae, ale on był na górze i nie chciałam zawracać mu głowy. Po prostu zbyt dużo emocji naraz. Zawsze tak reagowałam, bo jestem zbyt uczuciową osobą i teraz nie potrafiłam przestać.
Mijały kolejne sekundy, poczułam się na siłach, by pójść do Tae i zrobić to, co radził dziadek. Szybko starłam ostatnie łzy rękoma i weszłam bez pukania do gabinetu. Oczywiście weszłam tu bez żadnego planu. Postanowiłam rzucić mu tą informacją prosto w twarz i zobaczyć jak zareaguje.
Ale najpierw musiałam go obudzić. Z jednej strony byłam pewna swoich zamiarów, ale jednocześnie nie wiedziałam, co mówić.
-Taehyung.- Potrząsnęłam nim lekko, co wyrwało go ze snu. Musiałam wyglądać naprawdę źle skoro jego uśmiech natychmiast zniknął. Od razu skupił się na mojej mokrej od łez twarzy.- Jest coś, co musisz wiedzieć.
-Płakałaś?
-To nieistotne. Nic mi nie jest. Po prostu spotkałam się z ważną osobą, która uświadomiła mi, że czas najwyższy, byś dowiedział się jak w ogóle udało się nam ze sobą spotkać.
-Chcesz powiedzieć, że to nie był zwykły przypadek?- Tae wyglądał jakby już wiedział, że od początku nic nie było przypadkowe, ale coś mi nie pasowało. Miałam wrażenie, że jemu też wiele się przytrafiło.
-Praca w twojej firmie była przypadkiem, ale inne incydenty, jak ten w windzie i to, że wiedziałam, kiedy masz urodziny, chociaż nawet się nie znaliśmy. Pewna osoba, którą dobrze znałeś uczepiła się mnie już na początku. Gdy tylko zobaczyła, że ze sobą rozmawiamy.- Wszystko obecnie wskazywało na to, że gadam bzdury i nic nie trzyma się kupy. W dodatku Tae ledwo się obudził i już musiał zmierzyć się z nowymi faktami.
-Dlaczego mam wrażenie, że wiem, kim jest ta osoba?
-Skąd?- Teraz to ja byłam w szoku. Pamiętałabym, gdybym wspominała o jego rodzinie, ale on nigdy nie chciał rozmawiać na ten temat, więc to niemożliwe.- Przecież nie mówiłam ci…
-Nie musiałaś. Zastanawiałem się, co to może oznaczać, czy w ogóle to ma jakieś znaczenie.
-Powiedz mi o wszystkim.- Tae zaczynał mnie niepokoić. Co takiego mogłam przeoczyć?
-Od jakiegoś tygodnia śni mi się jedna osoba.
-Ma na imię Mary?- Zapytałam niepewnie. Po jego minie stwierdziłam, że się nie myliłam. Musiałam tylko to wytłumaczyć i modlić się, żeby Taehyung nie był na mnie wściekły, zresztą nie pierwszy raz by był.
-Widzisz ją od początku naszej znajomości?- Wyczułam nutkę złości w jego głosie.
-Ja...najpierw nie chciałam mieć z nią i z tobą nic wspólnego. Przysięgam, że próbowałam odciąć się od niej, ale ona była wszędzie i powodowała te różne sytuacje, że ciągle na siebie wpadaliśmy. Nie mogłam ci o tym powiedzieć na samym początku. Wyszłabym na wariatkę. A ostatnio nie byłam w stanie namówić twojej siostry, by zechciała się z tobą spotkać. Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za to.- Czułam, że zaraz znów będę płakać, choć tak naprawdę to dopiero początek. Miałam zamiar dać im szansę na rozmowę, nawet jeśli ona jej nie chciała.
-Szkoda, że nie powiedziałaś mi o tym wcześniej. Ale po tym, co każde z nas przeszło, nie mam ci tego za złe.
Odetchnęłam nie mogąc uwierzyć, że naprawdę to powiedział. Zawsze tak mówił, kiedy przyznawałam się, że to ja zawaliłam. Tym razem myślałam, że nie będzie tak łatwo. A jednak się myliłam.- Nie patrz tak na mnie. Mówiłem, że cokolwiek się stanie, jakoś to przetrwamy.- Przez zapewnienia Tae całkiem się rozkleiłam. Po raz kolejny nie wiedziałam, co powiedzieć, co on chciałby usłyszeć?
Taehyung mocno mnie przytulił, dzięki czemu poczułam się bardziej stabilnie. W końcu mogłam zakończyć tę sprawę bez obawy, że straciłam szansę na wytłumaczenie się.
-Poczekaj.- Tae nagle zesztywniał, więc spojrzałam na niego, a zaraz potem dookoła siebie. Nic się nie działo.
-Co?- Szepnęłam.
-Powiedziałaś, że to moja siostra?
-No tak. Ma na imię Mary. Opowiedziała mi historię rodziny. To ona?- Nie wiem dlaczego nagle poczułam, że w pokoju jest zbyt napięta atmosfera i muszę otworzyć tu okno.
-Poniekąd tak. Tylko, że tak miała na imię moja mama.- Przeklęłam w myślach, bo to nie to, czego się spodziewałam. Jednak kiedy o tym pomyślałam,  rozumiałam dlaczego Mary nie chciała spotkania z bratem. A raczej synem, jak się okazuje. To za wiele jak dla mnie, nie wspominając tu o Tae, który wyglądał, jakby przeżył potężny szok. Wiedziałam, co musi sobie teraz myśleć. Że jego własna matka nie chciała z nim rozmawiać za życia i po śmierci także. W dodatku wierzyłam w to, że jest jego siostrą i ani przez chwilę nie brałam pod uwagę, że nas oszukuje. 
-Taehyung...ja nie..nie wiedziałam. Mówiła, że jest twoją siostrą...Wygląda tak młodo. Nie zorientowałam się.- Było mi go cholernie szkoda. Miałam ochotę go przytulić i zapewnić, że to nie może być i nie jest prawda. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam jak bardzo jest rozchwiany emocjonalnie. Nigdy nie widziałam, by pokazywał aż tyle emocji naraz. Po prostu stał i nie dowierzał bardziej niż ja.- To zdjęcie na szafce.- Powiedziałam bardziej do siebie. Na nim wyglądała dokładnie tak jak w rzeczywistości. Nie łączyłam tych wątków, które powinnam. To mnie zmyliło, a możliwe, że Tae nie miał innego zdjęcia swojej mamy, niż te, kiedy była młoda.
Musiałam usiąść i szybko wymyślić, co dalej. Taehyung już wiedział. Tajemnica wyszła na jaw i okazała się być szokiem dla nas obojga.
Mijały kolejne sekundy, a ja miałam wrażenie, że dłużą się w nieskończoność, kiedy nagle Tae złapał mnie za rękę. Nie umknęła mi jego drżąca dłoń. Zmusiłam się żeby spojrzeć mu w oczy i chociaż powinna była to zrobić to nie dałam rady wytrzymać tego palącego wzroku. Poczucie winy zalało mnie tak jak wtedy, na początku, gdy Monick się dowiedziała.
-Niech tu przyjdzie.- Nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Kiedy Tae czuł tyle emocji naraz. Nie chciałam pogarszać sprawy. Ale przecież i tak była beznadziejna.
-Ja nie…
-Zmuś ją.-Nie spodziewałam się, że będzie aż tak zdecydowany. Chciałam mu pomóc, ale nie w taki sposób.- Wiem, że możesz.- Spojrzał na mnie i dostrzegłam łzy w jego oczach.
Zgodziłam się.
-Dobrze.- Wstałam, by zaprosić tu Mary i zatrzymać zanim zmieni zdanie.
-Nie musisz tego robić. Jestem, tak jak chciałaś.- Usłyszałam głos szybciej niż się spodziewałam. Tae nie mógł jej zobaczyć ani usłyszeć, ale kiedy stanęłam jak wryta od razu się zorientował. Już wiedział, że tu jest.
Spojrzałam w jej stronę, a  ona patrzyła tylko na niego. Tak jak patrzy matka na syna, teraz to widziałam.
-Zapytaj, dlaczego tu jest.
-Ona cię słyszy. Możesz mówić.- Byłam pełna obaw, co do tego jakie słowa mogą tu paść. Nie bez powodu stałam pomiędzy nimi, jednak doskonale widziałam po czyją stronę trzymam.
-Więc byłaś tu przez cały ten czas, a gdzie byłaś kiedy cię potrzebowałem? W ogóle o mnie myślałaś?- Taehyung wyrzucał wszystkie swoje żale, jednocześnie powstrzymując się, by nie uronić ani jednej łzy.
-Powiedz mu, że zawsze o nim myślałam i przykro mi, że nie mogłam być przy nim wtedy, gdy mnie potrzebował.
-Przeprasza, że nie mogła być z tobą.- Dziwnie się czułam w roli ,,tłumacza’’. Starałam się przekazywać wszystko w miarę spójnie, ale to wcale nie pomagało opanować emocji Tae. Te przeprosiny z pewnością nic dla niego nie znaczyły.
-Po takim czasie daje mi marne przeprosiny? Po tym jak w ogóle nie chciała ze mną rozmawiać?!
-Właśnie dlatego wolałam to odwlekać. Żeby nie był na mnie wściekły i nie pytał, o nic. Bałam się jego reakcji i nie myliłam się. Możesz mu to powiedzieć, jeśli chcesz. Ja… nie jestem w stanie.
-O nie! Chwila!- Krzyknęłam.- Musisz się z tym zmierzyć! Jesteś mu to winna!- Nie pozwolę jej odejść. Nawet niech nie próbuje. Skoro nie chce z nim rozmawiać w taki sposób, może niech rozmawia z nim twarzą w twarz.- Powiedz mu to, co chcesz, przeze mnie.
-Naprawdę aż tak ci na nim zależy?
-Tak. - Odparłam bez wahania.- Tobie też powinno.
-Zależy mi. Zrobię to.
Zadecydowałam, że pożyczę jej moje ciało. Tak jest o wiele prościej powiedzieć to, co leży na sercu.
Stanęłam przed Tae gotowa na chwilę opuścić swoje ciało, żeby móc wreszcie to zakończyć.
-Sora…
-W porządku. Jestem ci to winna.
-Nie w taki sposób.
-To najlepszy sposób. Tylko chwila, żebyście mogli sobie wszystko wyjaśnić.
Uśmiechnęłam się pokrzepiająco i zamknęłam oczy. Nigdy nie czułam tego będąc całkiem trzeźwą. Zdarzało się to tylko, gdy byłam piana, ale wcale nie okazało się złe. Po prostu czułam jakbym powoli zasypiała.

Taehyung

Nie wiem dlaczego na to pozwoliłem. Powinienem stanowczo zaprzeczyć, ale nie zrobiłem tego. Możliwe, że ten jeden raz bardziej zależało mi na usłyszeniu prawdy niż na konsekwencjach. Z resztą było już za późno. Sora zniknęła. Wiedziałem to, bo już się nie uśmiechała i nagle w jej oczach pojawiły się łzy. W końcu przed sobą miałem osobę, która porzuciła mnie lata temu i nie dane mi było z nią porozmawiać. Potem samolubnie umarła. Zawsze myślałem, że nigdy nie starała się przeżyć. Mogła bardziej uważać, gdyby tylko przez chwilę myślała o mnie i tacie, może nie zabrałaby ze sobą także siostry. Może nie musiałbym rozmawiać z nią w taki sposób.
-Taehyung.- Głos ciągle należał do Sory, choć w środku była moja matka.- Nie chciałam cię zostawiać. Możesz myśleć, że cię porzuciłam, ale tak nie było.- Nie uwierzyłem jej, chociaż bardzo chciałem.
-Wtedy mówiłaś, że niedługo się spotkamy. Tak się nie stało. Nawet po śmierci mnie unikałaś. Więc nie wierzę ci.- Na nic zdadzą się jej łzy. Nie chciałem ich widzieć ani u niej, ani u siebie.
-Przez te wszystkie lata myślałeś, że cię nie kochałam?- Nie odpowiedziałem, bo nie myślałem nad tym. Czasem mi się tak zdawało. Szukałem logicznej odpowiedzi, wytłumaczenia dlaczego to się stało.- Byłeś i jesteś moim małym synkiem. Chciałam cię wtedy zabrać ze sobą. Niestety twój ojciec nie zgadzał się. Miał wobec ciebie plany. Nie chciałam żeby zabierał ci całe dzieciństwo. Wiedziałam, że tak się stanie, gdy tylko sprawa rozwodowa się skończyła, a to on dostał prawa do opieki nad tobą. Mnie przypadła twoja siostra.
-Po prostu się z tym pogodziłaś!- To tak bardzo do niej pasowało.- Zawsze chciałaś żyć w spokoju, więc po co byłaś z tatą? Po co to wszystko!- Nie chciałem się rozklejać jak baba, ale to było silniejsze ode mnie. Chyba zdecydowanie za długo trzymałem wszystko w sobie.
-Przepraszam, że nie zdążyłam zawalczyć o ciebie do końca. Gdyby nie ten wypadek, zrobiłabym wszystko żebyś, był szczęśliwy.- Poczułem jej zimną dłoń na policzku, która ścierała niechciane łzy.
Nie wiedziałem, co myśleć. Po wszystkim nie mogłem wciąż twierdzić, że to nieprawda. Na pewno było w tym choć odrobinę prawdy. Nie miałem pojęcia jak to sprawdzić.- Mieszkałam w Stanach, jeśli spytasz ojca, on powie ci gdzie . Wiem, że w tamtym domu nie zamieszkała nowa rodzina. Twój ojciec nigdy na to nie pozwolił. Znajdziesz tam rzeczy dzięki którym może mi uwierzysz.- Zdałem sobie sprawę, że już więcej jej nie zobaczę, że to nasze pożegnanie, którego nie mieliśmy. Całkiem odruchowo przytuliłem się do niej. Pomimo tylu wylanych łez miło było poczuć jak znów gładzi mnie po włosach i mówi, że jestem jej kochanym synkiem. Myślałem, że nigdy nie będzie mi tego brakować, ale okazało się jak bardzo się myliłem. Szczerze, kiedy wszystko stało się jasne i przejrzyste jak nigdy dotąd, nie chciałem żeby odchodziła.
-Sora jest przemiłą dziewczyną. Przeproś ją ode mnie.- Byłem w stanie tylko pokiwać głową, podczas kiedy trzymałem ją w żelaznym uścisku.
Po chwili poczułem jak ciało Sory robi się cięższe. Co oznaczało, że mama odeszła na dobre, a Sora po prostu zemdlała. Osunąłem się na podłogę wciąż trzymając ją w ramionach i dalej nieudolnie próbując przestać płakać.

Zapomniałam dodać, że w sumie ostatni rozdział nie zapowiada się na długi, ale zapewniam, że będzie dużo emocji .
Także do następnej notki, kochani

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz