No
i mówiłam, że coś narobią tam. No robią se przemeblowanie. To
ja się pytam gdzie mam spać. Zacznę płakać.
-Co
za nie rząd w tym domu się wyprawia. Nie macie innego pokoju,
prawda?- Najlepiej jak najdalej od nich bo zwariuje do rana. Czemu on
zawsze musi mówić mi to czego nie chcę słyszeć. Na szczęście
mieszkam z ,,normalnymi'' ludźmi. Się zlecieli jak muchy do kupy.
-Czy
ja właśnie usłyszałem, że nie masz gdzie spać. Akurat mam wolne
łóżko w pokoju.- Odezwał się pierwszy Himchan.
-Jak
to wolne przecież ja tam jestem jeszcze.- Zapomnieli o biednym
Daehyun' ie.
-No
to ciebie wywali, nie widzę problemu.
-Dlaczego
mnie to ty chrapiesz, a nie ja.- I się zaczęli kłócić. Jeden
normalny w miarę uciekł zamykając się w pokoju. Na pewno nie
pójdę do żadnego.
-CISZA!
Ja dzisiaj śpię na kanapie. A tylko spróbuj mnie ruszyć któryś
to urwę ręce i spalę. JASNE!- Poszłam zabrać kołdrę jak
wyszłam to nadal tam stali. Dziwię się jak Yuri mogła tutaj
zasnąć bez narzekania.
-Czego
jeszcze chcecie?- Wyglądają co najmniej dziwnie.
-No
bo my nadal myślimy, że nie powinnaś tu spać tak sama. Więc... .
-Nie.
-Ale
na pewno... .
-NIE
POWIEDZIAŁAM!- I rzuciłam w nich poduszką. Dajcie mi spać już
wystarczy mi wrażeń jak na dzisiaj. Przez nich teraz nie zasnę. A
jak jakiś tu wlezie? Długo nie wytrzymałam z pilnowaniem samej
siebie i zasnęłam.
*
* *
Otworzyłam
oczy i zobaczyłam ścianę po czym je zamknęłam z powrotem. Stop,
wróć przecież to nie moja ściana w salonie. Gdzie ja jestem do
cholery. Przecież mówiłam i powtarzałam żeby mnie nie ruszać.
-CHŁOPAKI
RUSZCIE TYŁKI!!- Nie no ja nie wytrzymam.
-Oooo
już wstałaś.
-Co
się tu dzieje?- Zapytałam Bang' a.
-Sam
chciałbym wiedzieć co ta kanapa robi w moim pokoju.- Co? A no tak
wnieśli mnie tu razem z kanapą. O boże, oni zawsze znają jakiś
sposób żeby mi dopiec. Ale dlaczego akurat jego pokój. No
nareszcie się zawili.
-No
przyznać się który to wpadł na ten postrzelony pomysł.- Temu
będę musiała urwać ręce.
-Skoro
nie chciałaś spać u żadnego z nas to pomyśleliśmy, że tu cię
wsadzimy. Bang jako jedyny kompletnie nic nie powiedział więc
uznaliśmy, że tak będzie sprawiedliwie.- Czyli kolejny żart w
wykonaniu B.A.P.
-A
po co ta kanapa na dodatek.
-No
przecież sama mówiłaś, żebyśmy nie próbowali cię zabrać więc
tak patrząc to się nie ruszyłaś z miejsca.
-Weź
się już nie odzywaj. Gdy mówiłam, że macie mnie nie ruszać
chodziło o to, że w żaden sposób.- Ja się nie dogadam za chiny.
-Się
wyrażaj jaśniej.- I zwiali szybko. Zakryłam się poduszką i
zaczęłam wrzeszczeć.
-O
tutaj jesteś. Dlaczego tak zniknęłaś, dałabym ci zatyczki do
uszu.- I dopiero teraz mi o tym mówi.
-Nie
osłabiaj mnie kobieto. Którą mamy godzinę?
-Jest
6 rano.
-To
ja idę spać dalej.
-Nie
możesz. Dzisiaj jest ten dzień.- No wiadomo mi, że jest piątek
nic szczególnego.- Ubierz się ładnie bo będziemy wchodzić razem
z nimi. Ja się tyle lat męczę, a wystarczyło na któregoś spaść
i po kłopocie.
-Że
jak?!- Zanim zdążyłam zejść z ,,łóżka'' zaplątałam się i
pierdykłam na podłogę.- Jestem menadżerką i nie wiem takich
rzeczy.- Do czego to doszło.
-W
sumie teraz nie jesteś. Od teraz ich bogatymi przyjaciółkami.-
Ciekawe w którym miejscu bogate. Było dobrze jak było i się
schrzaniło. W końcu i tak nie mam nic do gadania. Wynalazłam
jakieś w marę dobre rzeczy i zeszłam na śniadanie. A w kuchni
Daehyun robił jakieś zapasy wpychając do kieszeni ciastka.
-Co
ty robisz?
-Szykuje
się na Apokalipsę. - Ahaaa szkoda było przerywać, ale muszę.
-Ostatnio
oglądaliśmy film i to pewnie dlatego.- Wytłumaczył mi Zelo. Się
przynajmniej wyspał. I tak będę wredna od razu po tym jak uspokoję
tego wariata.
-Zabraniam
oglądania dram i filmów! I dawaj te ciastka oszołomie.- Zaczęłam
się szarpać z nim o jedno pudełko, które się rozwaliło i
wszystko wyleciało w powietrze. Co za marnotrawstwo,
a ja chciałam zjeść chociaż jedno.
-No
ja tego nie sprzątam.- Usiadłam koło Żelka. Zachowywał się tak
jakby nic się nie stało, a stało dużo.
-No
to jak ci się spało, co?- Niech się domyśli, że ktoś tu się
wycierpiał żeby zasnąć.
-A
świetnie, ale coś z twoją twarzą jest nie tak.-
Uśmiechnął się i zwiał. Mogłam go trzepnąć póki miałam go w
zasięgu.
-Ten
mały... .
-Co
się nim przejmujesz już zrobiłam mu wykład. Powinno być ciszej.-
Co nie znaczy, że będzie. Ech, trzeba się zbierać. Jeszcze bym
się wywaliła na ciastku. Przynajmniej nie muszę nikomu siedzieć
na kolanach. Taki tam plus limuzyny.
Coś
ja czuje, że się będzie działo. Fakt chciałam inną posadę niż
menadżer, ale teraz chcę zostać tam gdzie byłam.
-To
co gotowe?- Na pawia tak, na wyjście zdecydowanie nie.
-Naprawdę
musimy to robić. Coś tego nie widzę.
-A
ja widzę aż za dobrze.- Yuri wypchnęła mnie z auta. Na początku
było mało osób gapiących się, a jak weszliśmy do środka to już
całkiem nas otoczyli. Jakbym była w kolejce po bilet tylko, że
trochę gorzej. Jedyna rada to taka żeby być sobą, ale jak skoro
się nie da. Usiadłam w ławce tak jak zawsze czekając na
wykładowcę.
-Może
coś nam zaśpiewasz?- Ktoś się odezwał. Yuri szturchnęła mnie
łokciem.
-To
do mnie było?- Zapytałam się jej dla pewności.
-Właśnie
się tak zastanawiamy, że przyjaciółki też muszą w końcu mieć
jakiś głos inaczej nie zasługują żeby się z nimi zadawać.
-Powodzenia,
a już śpiewałam.- No przynajmniej mogli mnie ostrzec, a nie teraz
patrzą na mnie jak na boga. Mówiłam, że to nie dobry pomysł żeby
tu włazić i być sobą.
-Postaraj
się to idzie do neta. Gdybym nie umiała śpiewać to by mnie tu nie
było.- Serio aż tak źle jest. Jak oni żyją cały ten czas. Nawet
wytwórnia wybiera im przyjaciół.
-Chcesz
jeszcze dzisiaj zacząć?- Co za wredne babsko. Nie no ja nie dam
rady.- Wiedziałam, że
się poddasz, nie każdy od zero wzbija się tak wysoko.
-Ona
to zrobi?- Usłyszałam znajomy głos. Po jaką cipę on się odzywa.
Się odezwijcie ;)
Zastanawiam się jak oni wnieśli tą kanapę do pokoju???
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy, nie mogę się doczekać kolejnego :)
Weny ci życzę :*
Dobra, nawet ja nie jestem tak postrzelona żeby wnieść kanapę do pokoju xD
OdpowiedzUsuńFajny rozdział
Mam nadzieję że kolejny szybko się pojawi
Duuuużo weny życzę :D
kanapę do pokoju, pozdro z podłogi :D
OdpowiedzUsuń