Odsunęłam
się od niego od razu po tym jak się opamiętałam co się tu
wyrabia.
-Nie
rób tak już nigdy więcej.- I wyszłam, przetransportowałam się
szybko do pokoju zamykając go z hukiem. Wlazłam pod kołdrę i nie
chciałam jej opuścić. Coś często się tak chowam, ale jestem do
tego zmuszana.
-Ej
Kim coś się chowasz. Aż tak źle całuje?- Nawet w takich
momentach ona pyta o nie istotne rzeczy. Odkryłam się popatrzyłam
na nią mym wzrokiem i dalej się nie pokazywałam.
-Dobra
czyli nie było źle. Ale chyba nie chcesz tu spędzić życia co?
-Dlaczego
by nie jest wygodnie i ciepło.
-A
co z jedzeniem i toaletą. Chcesz nosić pieluchy dla dorosłych?- Na
to nie jestem przygotowana.
-Więc
powiedzmy, że to takie tymczasowe wyjście. Weź daj mi spokój.-
Będę żyła jak w kokonie i obudzę się wtedy kiedy wszystko się
jakoś samo ułoży.
-No
nie mogę dać ci spokoju.- O czyżby się coś działo?
-Mów
dalej.
-Bo
wiesz ja się chyba zakochałam. W sumie to nie wiem czy można to
tak nazwać.
-Ta
druga osoba wie?
-Nie,
ale chyba się domyśla. Jak myślisz ile czasu potrzebuję Himchan
żeby się skapnął o co biega.
-No
wiesz … Że kto?!- Teraz to już całkiem się wygrzebałam. Muszę
pomóc biednej Yuri zanim popełni swój życiowy błąd.
-O
teraz się interesujesz.
-Powiem
ci coś. Nigdy nie wiąż się z gwiazdą, ale to NIGDY. To będzie
masakra jak piątek trzynastego. Na początku będzie cię podrywać,
później przejdziecie do spotkań, a na końcu macie taką sielankę,
że zapomnicie o bożym świecie. A żeby było ciekawiej. Zabronią
wam się spotykać. Nie będziecie się widzieć przez długi czas, a
gdy nadejdzie moment spotkania on po prostu stwierdzi, że to był za
długi czas dla niego i już cię nie kocha. No i przedstawia ci
swoją nową cizię. Ja ci mówię tak się to skończy. To moje
własne doświadczenie nie daj się wciągnąć w coś takiego jak
ja+gwiazda= miłość bo to nie ma racji bytu.
-Przerażasz
mnie.- Nie moja wina takie brutalne życie mam albo miałam.- I tak
chcę spróbować.- Nie przekonałam jej, a przecież to co mówię
chyba jest w jakimś stopniu przekonujące, nie? Muszę jakoś
odreagować.
-Jeny
przestań tak zawodzić jak konający waleń. Chcesz się czegoś
napić to dobrze nam zrobi.- Jak zaleje wspomnienia to może co nieco
zapomnę.
-Dawaj
mi ten sześciopak .
*
* *
Mózgownica
mi lata po całym łbie. To ile ja wypiłam? Jakieś 5 czy 6. A co
najgorsze w tym wszystkim to, to, że nie pamiętam ile piłam, ale
to co się działo przed to już tak. Głupie piwo, jak ja mogłam
to w siebie wlewać bez opamiętania. Dzisiaj mam zamiar wyjść i
nie martwić się o nic. Niech teraz on będzie zestresowany bo ja
nie mam czym. Ogarnęłam mój fryc i zeszłam na śniadanie.
Usiadłam sobie koło Żelka ma szczęście, że nie byłam w stanie
nic usłyszeć bo bym zabiła. Po chwili się zorientowałam co robi
Yuri.
-Co
jej jest?- Zapytałam Jongup' a.
-A
bo ja wiem. Już od pół godziny smaruję swoją rękę masłem.-
Taa i to raczej do niej nie podobne.
-Próbowałeś
jej to zabrać czy coś.
-Nie
jestem głupi. Myślałem, że odgryzie mi rękę. Smaruje już
czwartą porcję nie chce wiedzieć jak się tak skończy.- Widziałam
już ludzi bardzo zakochanych, ale nie takich którzy nie odróżniają
chleba od ręki. Zaglądnęłam do lodówki i nawet zniknął mi
soczek.
-Nie
no to też wychlała.- Dziewczyna ma spust. Będę musiała się
wybrać do sklepu.
-Dobra
wychodzę ludzie.
-Ale
po co?
-Jak
to po co po masło i soczek, nie będę przecież głodować.-
Ubierałam już buty i przypałętał się Joungyae.
-Nudzi
mi się idę z tobą.- Dooobra niech mu będzie, ale jak mi będzie
przeszkadzał to już ja postaram się go gdzieś zgubić hehehe.
Maszerowaliśmy w ciszy do najbliższego marketu. I nagle zaczął
zadawać mi dużo pytań na które nie chciałam odpowiadać.
-To
co jest między tobą a Bang' iem?
-Kompletnie
nic.
-Ale
czy na pewno?
-Tak.
-To
dlaczego się całowaliście, chyba, że źle widziałem.- Na to
pytanie też znam odpowiedź.
-Bo
twój kolega jest nie wychowany.
-A
masz zamiar się z nim ożenić?
-Co?!
Nieee.
-To
chociaż chodzić ze sobą?
-Nie.-
Zaczyna mi to działać na nerwy. Jeszcze jedno głupie pytanie i
mnie trafi. I gdzie niby chodzić, po bułki do sklepu?
-No
już sobie wyobrażam te małe dzieci. Wiesz ja bardzo lubię
zajmować się dziećmi.- Przystanęłam sobie na chwilę. Wytłumaczę
mu coś.
-NIE!
Nie będzie dzieci ani żadnego ślubu. Nic mnie z nim nie łączy
jasne!! DOTARŁO!!- Wszystko trzeba określić jasno. Nim się
obejrzysz planują ci przyszłość, po jednym pocałunku i żeby nie
było więcej ich nie będzie.
-No
ale... .- Przyśpieszyłam kroku zostawiając go w tyle.
(
narracja Yuri )
Jak
ja mogłam dać się w to wciągnąć. A co jak on powie, że nie
czuje tego co ja. To się chyba zapadnę pod ziemię i z niej nie
wypełznę. A może mam zakopać się pod kołdrą jak Kim. Moment
jeszcze nic nie powiedziałam. Jest wiele opcji tylko jak dać mu to
do zrozumienia. No i jest ta historia co mi ją Kim opowiedziała, a
jak mnie to spotka to będę ryczeć całymi dniami. Później nikomu
nie zaufam i zostanę sama w domu starców gdzie nikt mnie nie
odwiedzi bo i tak już mnie uznają za pomyloną. Boże chyba za dużo
myślę. Ktoś mnie trzepnął i się ocknęłam z moich rozmyślań.
-Co?
Jak? Gdzie ja jestem i co się stało z moją ręką. Czy to masło?-
Popatrzyłam na wszystkich po kolei myśląc, że to ich sprawka.
-Nie
patrz tak to twój pomysł.- Oznajmił mi Daehyun.
-Sama
poacz, zrobiłem zdjęcie. To było coś nowego w tym domu.- Pokazał
mi to zdjęcie, a mnie szczena opadła. To raczej nie byłam ja tylko
mój mózg zwariował. Teraz tylko pytanie czy ON to widział. Ale z
tego co wiem to zawsze rano idzie biegać więc o to się nie
martwię.
-Jak
mi ktoś o tym wspomni chociaż na chwilę to naprawdę poleje się
krew i dostanie wałkiem po łbie jasne!
-Ok
spokojnie masło ręka.- Zaczął się chichrać. Zabrała się za
szukanie tego wałka.
(
narracja Kim Sang )
Nareszcie
doszłam do chaty. Na prawdę ostatni raz gdzieś z nim wychodzę. To
się w pale nie mieści ile on potrafi wypluć z siebie bez
sensownych zdań. Aż musiałam wypić jeden soczek.
-O
już się ocknęłaś.
-Nie.
Gadaj. O. Tym.
-Spokojnie
nie wydrap mi oczy.- I tak nie chciałam tego ciągnąć, dzwoni mi
telefon tylko nie wiem gdzie go dałam. Wywaliłam całą zawartość
torebki na stół i go znalazłam. To wujek, a to nie oznacza nic
dobrego. Ulotniłam się z pola widzenia.
-Halooo?-
Nie powiem ręka mi się trzęsła jak cholera.
-Czy
ty dziewczyna śpisz!- Wydarł się na mnie już na sam początek.
-A
o co chodzi. Jeszcze nie zdążyłam nic zrobić.
-Widać,
że nie czytasz ich grafiku. Za 15 minut odlatuje wam samolot. Masz
tam z nimi być, nie wiem jak to zrobisz, ale jak się tam nie zjawią
to nie dostaniesz wypłaty!!- I się rozłączył. Fakt nie czytałam
go ostatnio bo się za dużo dzieje. Takie małe nie dpoatrzenie i
już kasy chce mnie pozbawić i to nie byle jakiej, ale dużej. Nie
ma teraz czasu na użalanie się trzeba się zbierać. Wpadłam jak
poparzona do salonu.
-RUSZAĆ
ZADKI BO ZA 15 MINUT MINIE NAM SAMOLOT! Ja na prawdę chcę moją
wypłatę.- Bez żadnego gadania wystartowali prosto do pokoi. Dam im
tylko 5 minut inaczej mogę zacząć pakować manatki. Sama musiałam
się jeszcze wyszykować. Nie będę narzekać bo gdy przychodzi co
do czego każdy ma ten motorek w dupie. Wpakowaliśmy się do vana i
tera popylam jak szalona przez pół miasta. Niech bóg nas ma w
opiece.
-Wysiadać
mi szybko.- Biegiem na odprawę i te pierdoły. W końcu mogłam
usiąść na dupie w klimatyzowanym samolocie. Napisałam mu, że
zdążyłam i ma mi dać pieniądze.
*
* *
Jesteśmy
już na miejscu. Jak dobrze mieć grunt pod stopami. Jeszcze dobrze
nie zdążyłam otworzyć oczu, a tu pełno ludzi. Przynajmniej mamy
ochroniarzy. W miarę dało się przeżyć to darcie się.
-W
jakim hotelu się zatrzymamy.- gdybym ja to tylko wiedziała. Nie
zabrałam tych pieprzonych karteczek i nic nie wiem.
-Pewnie
do jakiegoś drogiego tak jak zawsze.
-Hyung
będziesz w pokoju razem z Kim?- Wszystkich zatkało. Obróciłam się
i walnęłam go butem.
-Chcę
dojechać w spokoju zanim zadźgam cię butem Zelo.- Matko jaki wstyd
i to jeszcze przed tym szoferem. Niech się przestanie głupio
uśmiechać bo też przywalę mu butem. Przynajmniej się tego
doprosiłam. Wysiadłam na świeżę powietrze i skierowałam się
prosto do recepcji odebrać karty do pokoi. Wystałam się tam, ale
dostałam co chciałam. Ledwo wlecieliśmy do windy bo by się
zamknęła nam przed nosem. Porozdawałam i je. Zdałam sobie sprawę
z tego, że ja i Yuri nie mamy gdzie spać.
-No
i jest problem.
-Któraś
musi spać z kimś.
-Dla
mnie nie ma problemu. Himchan pozwolisz, że zajmę ci pokój?- No
tak moja przyjaciółka tylko na to liczyła.
-Spoko
chodź.- Zanim się zorientowałam nikogo nie było w zasięgu wzroku
oprócz jednej osoby. Nie no to są jakieś jaja.
No i zawsze tak jakoś mi wychodzi, że bohaterowie lądują w jednym pokoju. Przepraszam za tą monotonię, ale jakoś nie wymyśliłam nic innego. Sorki jeśli was tym zawiodłam. Myślę, że się wam spodoba. No i liczę na dużo komentarzy :)
Brak mi słów. Kocham twoje scenariusze <333
OdpowiedzUsuń