niedziela, 23 lutego 2014

B.A.P- 9

No to wróciłam! Nie chciałam was zostawić z niczym zanim wyjadę do babci gdzie nie będę miała dostępu do neta i też nic bym nie dodała. Pisałam ten rozdział nie mając konkretnie żadnego konkretnego pomysły i tak wyszedł w trakcie pisania. 



Odsunęłam się od niego od razu po tym jak się opamiętałam co się tu wyrabia.
-Nie rób tak już nigdy więcej.- I wyszłam, przetransportowałam się szybko do pokoju zamykając go z hukiem. Wlazłam pod kołdrę i nie chciałam jej opuścić. Coś często się tak chowam, ale jestem do tego zmuszana.
-Ej Kim coś się chowasz. Aż tak źle całuje?- Nawet w takich momentach ona pyta o nie istotne rzeczy. Odkryłam się popatrzyłam na nią mym wzrokiem i dalej się nie pokazywałam.
-Dobra czyli nie było źle. Ale chyba nie chcesz tu spędzić życia co?
-Dlaczego by nie jest wygodnie i ciepło.
-A co z jedzeniem i toaletą. Chcesz nosić pieluchy dla dorosłych?- Na to nie jestem przygotowana.
-Więc powiedzmy, że to takie tymczasowe wyjście. Weź daj mi spokój.- Będę żyła jak w kokonie i obudzę się wtedy kiedy wszystko się jakoś samo ułoży.
-No nie mogę dać ci spokoju.- O czyżby się coś działo?
-Mów dalej.
-Bo wiesz ja się chyba zakochałam. W sumie to nie wiem czy można to tak nazwać.
-Ta druga osoba wie?
-Nie, ale chyba się domyśla. Jak myślisz ile czasu potrzebuję Himchan żeby się skapnął o co biega.
-No wiesz … Że kto?!- Teraz to już całkiem się wygrzebałam. Muszę pomóc biednej Yuri zanim popełni swój życiowy błąd.
-O teraz się interesujesz.
-Powiem ci coś. Nigdy nie wiąż się z gwiazdą, ale to NIGDY. To będzie masakra jak piątek trzynastego. Na początku będzie cię podrywać, później przejdziecie do spotkań, a na końcu macie taką sielankę, że zapomnicie o bożym świecie. A żeby było ciekawiej. Zabronią wam się spotykać. Nie będziecie się widzieć przez długi czas, a gdy nadejdzie moment spotkania on po prostu stwierdzi, że to był za długi czas dla niego i już cię nie kocha. No i przedstawia ci swoją nową cizię. Ja ci mówię tak się to skończy. To moje własne doświadczenie nie daj się wciągnąć w coś takiego jak ja+gwiazda= miłość bo to nie ma racji bytu.
-Przerażasz mnie.- Nie moja wina takie brutalne życie mam albo miałam.- I tak chcę spróbować.- Nie przekonałam jej, a przecież to co mówię chyba jest w jakimś stopniu przekonujące, nie? Muszę jakoś odreagować.
-Jeny przestań tak zawodzić jak konający waleń. Chcesz się czegoś napić to dobrze nam zrobi.- Jak zaleje wspomnienia to może co nieco zapomnę.
-Dawaj mi ten sześciopak .

* * *

Mózgownica mi lata po całym łbie. To ile ja wypiłam? Jakieś 5 czy 6. A co najgorsze w tym wszystkim to, to, że nie pamiętam ile piłam, ale to co się działo przed to już tak. Głupie piwo, jak ja mogłam to w siebie wlewać bez opamiętania. Dzisiaj mam zamiar wyjść i nie martwić się o nic. Niech teraz on będzie zestresowany bo ja nie mam czym. Ogarnęłam mój fryc i zeszłam na śniadanie. Usiadłam sobie koło Żelka ma szczęście, że nie byłam w stanie nic usłyszeć bo bym zabiła. Po chwili się zorientowałam co robi Yuri.
-Co jej jest?- Zapytałam Jongup' a.
-A bo ja wiem. Już od pół godziny smaruję swoją rękę masłem.- Taa i to raczej do niej nie podobne.
-Próbowałeś jej to zabrać czy coś.
-Nie jestem głupi. Myślałem, że odgryzie mi rękę. Smaruje już czwartą porcję nie chce wiedzieć jak się tak skończy.- Widziałam już ludzi bardzo zakochanych, ale nie takich którzy nie odróżniają chleba od ręki. Zaglądnęłam do lodówki i nawet zniknął mi soczek.
-Nie no to też wychlała.- Dziewczyna ma spust. Będę musiała się wybrać do sklepu.
-Dobra wychodzę ludzie.
-Ale po co?
-Jak to po co po masło i soczek, nie będę przecież głodować.- Ubierałam już buty i przypałętał się Joungyae.
-Nudzi mi się idę z tobą.- Dooobra niech mu będzie, ale jak mi będzie przeszkadzał to już ja postaram się go gdzieś zgubić hehehe. Maszerowaliśmy w ciszy do najbliższego marketu. I nagle zaczął zadawać mi dużo pytań na które nie chciałam odpowiadać.
-To co jest między tobą a Bang' iem?
-Kompletnie nic.
-Ale czy na pewno?
-Tak.
-To dlaczego się całowaliście, chyba, że źle widziałem.- Na to pytanie też znam odpowiedź.
-Bo twój kolega jest nie wychowany.
-A masz zamiar się z nim ożenić?
-Co?! Nieee.
-To chociaż chodzić ze sobą?
-Nie.- Zaczyna mi to działać na nerwy. Jeszcze jedno głupie pytanie i mnie trafi. I gdzie niby chodzić, po bułki do sklepu?
-No już sobie wyobrażam te małe dzieci. Wiesz ja bardzo lubię zajmować się dziećmi.- Przystanęłam sobie na chwilę. Wytłumaczę mu coś.
-NIE! Nie będzie dzieci ani żadnego ślubu. Nic mnie z nim nie łączy jasne!! DOTARŁO!!- Wszystko trzeba określić jasno. Nim się obejrzysz planują ci przyszłość, po jednym pocałunku i żeby nie było więcej ich nie będzie.
-No ale... .- Przyśpieszyłam kroku zostawiając go w tyle.
( narracja Yuri )
Jak ja mogłam dać się w to wciągnąć. A co jak on powie, że nie czuje tego co ja. To się chyba zapadnę pod ziemię i z niej nie wypełznę. A może mam zakopać się pod kołdrą jak Kim. Moment jeszcze nic nie powiedziałam. Jest wiele opcji tylko jak dać mu to do zrozumienia. No i jest ta historia co mi ją Kim opowiedziała, a jak mnie to spotka to będę ryczeć całymi dniami. Później nikomu nie zaufam i zostanę sama w domu starców gdzie nikt mnie nie odwiedzi bo i tak już mnie uznają za pomyloną. Boże chyba za dużo myślę. Ktoś mnie trzepnął i się ocknęłam z moich rozmyślań.
-Co? Jak? Gdzie ja jestem i co się stało z moją ręką. Czy to masło?- Popatrzyłam na wszystkich po kolei myśląc, że to ich sprawka.
-Nie patrz tak to twój pomysł.- Oznajmił mi Daehyun.
-Sama poacz, zrobiłem zdjęcie. To było coś nowego w tym domu.- Pokazał mi to zdjęcie, a mnie szczena opadła. To raczej nie byłam ja tylko mój mózg zwariował. Teraz tylko pytanie czy ON to widział. Ale z tego co wiem to zawsze rano idzie biegać więc o to się nie martwię.
-Jak mi ktoś o tym wspomni chociaż na chwilę to naprawdę poleje się krew i dostanie wałkiem po łbie jasne!
-Ok spokojnie masło ręka.- Zaczął się chichrać. Zabrała się za szukanie tego wałka.

( narracja Kim Sang )

Nareszcie doszłam do chaty. Na prawdę ostatni raz gdzieś z nim wychodzę. To się w pale nie mieści ile on potrafi wypluć z siebie bez sensownych zdań. Aż musiałam wypić jeden soczek.
-O już się ocknęłaś.
-Nie. Gadaj. O. Tym.
-Spokojnie nie wydrap mi oczy.- I tak nie chciałam tego ciągnąć, dzwoni mi telefon tylko nie wiem gdzie go dałam. Wywaliłam całą zawartość torebki na stół i go znalazłam. To wujek, a to nie oznacza nic dobrego. Ulotniłam się z pola widzenia.
-Halooo?- Nie powiem ręka mi się trzęsła jak cholera.
-Czy ty dziewczyna śpisz!- Wydarł się na mnie już na sam początek.
-A o co chodzi. Jeszcze nie zdążyłam nic zrobić.
-Widać, że nie czytasz ich grafiku. Za 15 minut odlatuje wam samolot. Masz tam z nimi być, nie wiem jak to zrobisz, ale jak się tam nie zjawią to nie dostaniesz wypłaty!!- I się rozłączył. Fakt nie czytałam go ostatnio bo się za dużo dzieje. Takie małe nie dpoatrzenie i już kasy chce mnie pozbawić i to nie byle jakiej, ale dużej. Nie ma teraz czasu na użalanie się trzeba się zbierać. Wpadłam jak poparzona do salonu.
-RUSZAĆ ZADKI BO ZA 15 MINUT MINIE NAM SAMOLOT! Ja na prawdę chcę moją wypłatę.- Bez żadnego gadania wystartowali prosto do pokoi. Dam im tylko 5 minut inaczej mogę zacząć pakować manatki. Sama musiałam się jeszcze wyszykować. Nie będę narzekać bo gdy przychodzi co do czego każdy ma ten motorek w dupie. Wpakowaliśmy się do vana i tera popylam jak szalona przez pół miasta. Niech bóg nas ma w opiece.
-Wysiadać mi szybko.- Biegiem na odprawę i te pierdoły. W końcu mogłam usiąść na dupie w klimatyzowanym samolocie. Napisałam mu, że zdążyłam i ma mi dać pieniądze.

* * *

Jesteśmy już na miejscu. Jak dobrze mieć grunt pod stopami. Jeszcze dobrze nie zdążyłam otworzyć oczu, a tu pełno ludzi. Przynajmniej mamy ochroniarzy. W miarę dało się przeżyć to darcie się.
-W jakim hotelu się zatrzymamy.- gdybym ja to tylko wiedziała. Nie zabrałam tych pieprzonych karteczek i nic nie wiem.
-Pewnie do jakiegoś drogiego tak jak zawsze.
-Hyung będziesz w pokoju razem z Kim?- Wszystkich zatkało. Obróciłam się i walnęłam go butem.
-Chcę dojechać w spokoju zanim zadźgam cię butem Zelo.- Matko jaki wstyd i to jeszcze przed tym szoferem. Niech się przestanie głupio uśmiechać bo też przywalę mu butem. Przynajmniej się tego doprosiłam. Wysiadłam na świeżę powietrze i skierowałam się prosto do recepcji odebrać karty do pokoi. Wystałam się tam, ale dostałam co chciałam. Ledwo wlecieliśmy do windy bo by się zamknęła nam przed nosem. Porozdawałam i je. Zdałam sobie sprawę z tego, że ja i Yuri nie mamy gdzie spać.
-No i jest problem.
-Któraś musi spać z kimś.
-Dla mnie nie ma problemu. Himchan pozwolisz, że zajmę ci pokój?- No tak moja przyjaciółka tylko na to liczyła.
-Spoko chodź.- Zanim się zorientowałam nikogo nie było w zasięgu wzroku oprócz jednej osoby. Nie no to są jakieś jaja.

No i zawsze tak jakoś mi wychodzi, że bohaterowie lądują w jednym pokoju. Przepraszam za tą monotonię, ale jakoś nie wymyśliłam nic innego. Sorki jeśli was tym zawiodłam. Myślę, że się wam spodoba. No i liczę na dużo komentarzy :)

1 komentarz: