Z
kim ja pracuję, pozwę ich i będą mi płacić do końca życia.
Miałam tylko wystąpić w próbie, nikt nic nie mówił, że będę
w TV już następnego dnia. Telefon już zaczął wibrować. Jak on
to robi, że wszystko wie w 5 sekund. Nie chciałam odbierać, a on
nie przestanie dzwonić więc pozbyłam się tego ustrojstwa.
Wrzuciłam to do dzbanka z wodą niech ginie mam to gdzieś.
-Tym
razem to nie moja wina.
-A
czy ja cię o coś oskarżam?
-No
i widzisz … że co powiedziałaś?
-
Że to nie twoja wina.- Najwidoczniej go zatkało.
-Kim
czy ty się dobrze czujesz. Zazwyczaj w takich sytuacjach powinnaś
wybuchnąć. A ty zamiast tego wyglądasz jakbyś miała płakać.-
Tak, muszę się ogarnąć w końcu dziewczyny nie płaczą.
Przynajmniej próbowałam więc nikt nie powinien mieć do mnie
pretensji.
-No
co wy, ja i płakanie.- Uśmiechnęłam się na tyle ile mogłam. Mam
pewność co do jednego, że już mogę się pakować. Naruszyłam
chyba wszystkie punkty tego cholernego kontraktu, a co najgorsze to
to, że myślałam, że uda mi się to ukryć. Trzeba mi było
roznosić listy. - Samolot za godzinę.- Odechciało mi się jeść i
poszłam się spakować. Na prawdę byłam bliska wylania z siebie
wodospadu.
-Dobra
to zaczyna być przerażające więc mów co się dzieje.- Powiedzieć
czy nie powiedzieć o to jest pytanie.
-Gdybym
mogła to bym powiedziała.- Yh coś jej nie przekonałam.
-Czy
ja ma zacząć cię torturować? A tak na poważnie.- Pół biedy, że
do pokoju wpadł Bang bo stąpałam po cienkim lodzie.
-No
tłumacz się.
-Nie
mam z czego wam się tłumaczyć.- Chociaż powinnam mu powiedzieć
to co czuje tak od nie dawna.
-Czyli
nic nie powiesz?
-Dokładnie.
A teraz wynocha mi stąd.
-Ale
to też mój pokój.- Eeee, a co mnie to. Wypchnęłam i zatrzasnęłam
drzwi. Co ja w ogóle wyrabiam. Przesiedziałam całe 45 minut gapiąc
się w sufit. I nic mi to nie dało. Wylecę stąd, później pójdę
do wujka choć to jest ostatnia rzecz jaką chcę zrobić.
-Trzymasz
się jakoś?- To się nazywa przyjaciółka. Nie wie o co chodzi, ale
i tak jest razem ze mną.
-Szczerze?
-No
pewnie, że tak za kogo ty mnie masz.
-Ani
trochę bo się chyba zakochałam w tym kretynie.- Wyrzuciłam to z
siebie. Z wrażenia Yuri szczęka opadła do samej podłogi.
-Już
się bałam, że to coś poważnego.- Nie no dzięki. Akurat miłość
to jest coś poważnego.
-Ale
ty masz o wiele łatwiej.
-Jakbyś
powiedziała co i jak to wiedziałabym co ci powiedzieć.- Sama bym
chciała.
-Uwierz
mi na słowo, że to jest bardzo skomplikowane.
-Skoro
tak.- Poklepała mnie po ramieniu. Nadleciał Himchan z telefonem w
łapie. Wymachiwał mi nim przed oczami.
-O
co ci chodzi?- Nie dogadałam się, wyrwałam urządzenie i
popatrzyłam na wyświetlacz.
-Oooo
nie, weź to ty. Mnie nie ma.- Wepchałam jej komórkę i popędziłam
do auta. Dziś nie ja prowadziłam. W lusterku widziałam twarz Bang'
a, patrzył w moje odbicie i uśmiechał się. Jakoś tak w środku
zrobiło mi się strasznie ciepło i od razu chcę mi się płakać.
Przez całą drogę patrzeliśmy na siebie w odbiciu. Czułam się
jakbym jechała na skazanie bo w pewnym sensie tak właśnie było.
*
* *
(
Narracja Yuri )
Pomiędzy
nimi taka grobowa cisza, a ja nawet nie mogę nic zrobić. Dobija
mnie to, że jestem taka nie poinformowana. Tu coś wisi w powietrzu
i nie wiem co, ale to jest ten czas kiedy się dowiem, wszyscy się
dowiedzą. Kim kazała podjechać pod wytwórnie. Jest taka blada, że
boje się, że mi tu zemdleje. A w dodatku ręka jej się trzęsie.
-Mam
tam pójść z tobą?
-Nie
sama to załatwię.- Uparta jak zawsze. Wysiadła, a ja odwróciłam
się do chłopaków.
-Na
prawdę macie zamiar tu siedzieć?
-Przecież
powiedziała żeby zaczekać.- Co im się zebrało na posłuszność,
to do nich nie podobne.
-Bang
przekonaj swoich kolegów żeby ruszyli dupy. W końcu nie tylko ja
jestem ciekawa o czym tam będą gadać.- No udało się.
-Tylko
cicho macie być.- W ich mniemaniu cicho to znaczy przejść jak
stado słoni. Przyssałam się do drzwi jak i cała reszta, aż
postanowiłam je trochę uchylić.
(
Narracja Kim Sang )
-Widziałaś
to, tego nie da się cofnąć.- Mówił cały czas zdenerwowany.
-Wiem.-
Odpowiedziałam spokojnie.
-Nawet
nie próbujesz się bronić!!- Trzasnął czymś o stolik. To była
gazeta, a na pierwszej okładce ja.- Wiesz czego ja chcę.
-Pewnie
żebym wyjechała.
-To
swoją drogą. Dałem ci szansę, a ty po prostu to olałaś nawet po
tym jak rozmawialiśmy o tym i to nie raz. Teraz masz się do
wszystkiego przyznać!!- Czyli kawa na ławę.
-Dobra
skoro i tak mnie tu nie będzie mogę ci powiedzieć. A więc tak
naprawdę to samo wyszło, że się zakochałam. Chociaż bardzo tego
nie chciała i próbowałam jak się dało. A teraz w ogóle się nie
dziwie, że nikogo nie mogłeś znaleźć. Oni są świetni, chyba
żadna dziewczyna by się w końcu w którymś zakochała, a wiesz ja
nie jestem z kamienia tak jak ty. Zrozumiałam nawet ciocię, że
miała dość twojej pracy i pieniędzy też.- Starłam łzę która
mi spływała po policzku.
-Powiesz
to przed kamerami.- Że co niby?!
-O
czym.
-Powiesz
to publicznie, że go nie kochasz i nigdy nie kochałaś.
-Karzesz
mi kłamać przed milionami ludzi. To przecież są moje uczucia. Aż
tak bardzo chcesz wymazać to wszystko. Już nie wystarczy ci, że
odejdę i nigdy nie wrócę.- Głos mi się załamywał.
-Dla
nich nie jest ważne co czujesz tylko prawda.
-Co
jeśli nie będę chciała tego powiedzieć.
-Będę
zmuszony go wyrzucić.- Wiedziałam, że bez tego się nie obejdzie.
Nie mogę się nad tym zastanawiać bo odpowiedź jest oczywista. Ja
narobiłam problemów więc wezmę je na siebie.
-Wiesz
to jest naprawdę podłe, ale zrobię to, a jego zostaw w spokoju.-
Wyszłam szybko żeby nie widział jak się rozklejam całkowicie.
Może tak będzie lepiej jak zniknę.
Paczajcie co wam wynalazłam w internetach xd |
Podzielcie się wrażeniami.
Trochę krótki rozdział ale z niektórych momentów miałam ubaw np. według B.A.P po cichu to chodzić jak stado słoni. XD
OdpowiedzUsuńGif z Bang'iem fajny.
Czekam na więcej. :)
Ach wiem, że krótki to wszystko przez to, że nie wiem co dalej pisać. Jak już wspominałam wena uciekła:(
UsuńMi się podoba. Mam nadzieje, że odzyskasz wene <3
OdpowiedzUsuńWeny, dużo weny. Ciekawy rozdzialik ;)
OdpowiedzUsuńCierpliwie czekam na następny.