sobota, 22 marca 2014

B.A.P- 14

Tak jak obiecałam, ze będę tu częściej to jestem. Uporałam się szybko z tym, może aż za szybko dlatego ta notka nie jest taka świetna jak oczekiwałam, ale myślę, że się spodoba.




Zebranie rodzinne, ale tak właściwie to gdzie ta popaprana rodzinka. Sama mam tu siedzieć. Poleźli po coś i nic więcej nie powiedzieli. To w końcu ja tu mam być eskortowana za nie długo do Polski. A ci zamiast ze mną spędzić trochę czasu to wsiąknęli. Świetnie pracują nad moją sprawą. No nareszcie ich słychać.
-Ta dam! Oto nasz plan.- Pokazali mi dwie wielkie tablice na których było pełno poprzyklejanych karteczek. Wytrzeszczyłam oczy bo kompletnie nic nie zrozumiałam.
-Niech mi ktoś to wytłumaczy z łaski swojej.
-A no tak. To znaczy się po długich obradowaniach wyszło, że trzeba znaleźć jakiś słaby punkt twojego wujka.- No już tak nie do końca mojego.
-I potrzebne wam były do tego aż dwie tablice. Tylko po to żeby dojść do tak istotnej rzeczy. Wystarczyłaby wam kartka papieru i długopis.- Zamknij siódemkę bezmózgich ludzi w jednym pomieszczeniu i masz tylko to.
-Nie no super. Widać jak się przejmujecie całą sprawą. Wrócę se do domciu, a matka każe mi wyjść za jakiegoś wsioka gdzie zamieszkam z nim na wsi razem z gromadką dzieci. Będę pasać krowy i patatajać na konikach.- Rzeczywistość jest straszna. Chyba Bang przeraził się moją wypowiedzią.- Nie patrz tak na mnie to jest prawda.
-Musimy szybko coś wymyślić.- Usiadł koło mnie, objął ramieniem i pstryknął focie. - Tak na pamiątkę.- Taa pewnie powiesi to nad łóżkiem i się nie przyzna.
-Nie no nie mogę oni muszą być razem.- Powiedziała Yuri imitując swój płacz. Niech przestanie bo też zacznę płakać, ale tak na poważnie.
-Tylko mi nie płakać tutaj.- Zarządził Jongup. Mówi to mi, a sam wygląda jak uśpiony wodospad.
-MAM!- Krzyknęła Yuri aż podskoczyłam.
-Co masz … wysypkę?
-Ha ha zabawne, ale nie, nie mam jeśli chcesz wiedzieć.
-Hcimchan musisz to sprawdzić osobiście.
-On nic nie będzie sprawdzać!- Matko ile agresji w niej.
-No pewnie już to dawno zrobił.- Zaczęliśmy się śmiać, a w sumie tarzać po podłodze ze śmiechu. Po tym jak już opanowaliśmy nasze rechoty. Doszliśmy do wniosku, że odnajdziemy moją ciotkę. W końcu jakimś cudem udało jej się zmusić wujka do oddania kasy. A co mnie cieszy najbardziej to to, że prawdopodobnie ona może przejąć ten budynek. Nadzieja się znalazła tylko potrzeba detektywa, ale chłopaki mają znajomości. Oby to szybko poszło. Zaczęliśmy od razu. Wyjęłam książkę telefoniczną i przeszukiwałam po kolei wszystkich z takim nazwiskiem. Ciotka odcięła się od wszystkich po tym ile musiała się namęczyć przez tego durnia. I teraz nikt nie wie gdzie się ona podziewa. Przynajmniej wiem, że jest w Seulu więc powinniśmy łatwo ją znaleźć. Walnęłam tomiszczem o stół.
-Boże tym można zabić.- Prawdopodobnie tak. Każdy nad czymś pracował, a najbardziej Bang. Wysłał mnie na zakupy mówiąc, że nie mogę się tym za bardzo martwić i, że dadzą sobie radę. To poszłam chociaż i tak cały czas o tym myślę. Skoro już tu jestem to parę kosmetyków by się przydało i tak nie używam swojej karty, hehehe. Chodziłam i zerkałam na regały aż się zatrzymałam bo tak jakby ta osoba wygląda mi znajomo. O bosz chyba mnie zauważyła.
-Kim?
-A o co chodzi?- Jeszcze nic nie zrobiłam tylko się gapiłam, a z tego co wiem to nie jest karalne.
-Nie poznajesz własnej ciotki ty dziewucho.- OMO już teraz wiem skąd ta osoba wydawała mi się znajoma. Poprzytulałyśmy się, a ja już na prawdę mogłam dziękować bogu za taki niespodziewany przypadek.
* * *
-Więc mówisz, że ten drań znowu namieszał w nie swoim życiu.
-Raczej wywalił je do góry nogami i się z tego chyba cieszy.- Nie wspominam już o tym kłamstwie jakie ma nastąpić.- Więc pomożesz mi zostać tu. Prooooszę ty jesteś naszym jedynym wyjściem. Musisz tylko powiedzieć nam jaki był twój sposób żeby dał ci to co chciałaś.- Nad czym się tu zastanawiać ratuj swoją rodzinę kobieto.
-No oczywiście, że pomogę, a nawet i więcej mogę zrobić, ale powiem ci to na ucho żebyście nie byli tak zszokowani bo mi to przez gardło nie przejdzie.- Nachyliłam się żeby usłyszeć te szokującą wiadomość i … szczena mi opadła.
-ŻE CO PROSZE!
-Dziecko czegoś ty się spodziewała po nim.
-No na pewno nie tego. To odrażające jest i w ogóle jak tak można.- Reszta cały czas się na nas gapiła nie wiedząc o co chodzi.
-Ano powiem wam później teraz musimy się przyszykować. Ruszamy na akcję. No i idziemy w czerń. Czarne gacie, czarne buty no i kurtka. Wtopimy się w tłum.
-A skąd my weźmiemy te rzeczy?
-No jak to skąd. Myślisz, że ja bieduje, mam swoje centrum handlowe więc coś się znajdzie.- Serio centrum handlowe gdzie wszystko co najlepsze miałabym wręcz za darmo. Gdzie byłaś wcześniej??

* * *

Jeny jaki wstyd, nadal nie wierzę, że czaimy się pod jakimś klubem gdzie jakieś pindy wchodzą i wychodzą z jakimiś kolesiami w garniakach.
-Na pewno jesteśmy w dobrym miejscu.- Coś czuje, że tu go nie znajdziemy. Przynajmniej mam wrażenie, że on tu nie pasuje.
-No oczywiście, że w dobrym miejscu. Stara nie jestem i sklerozy nie mam. Z resztą patrz na tą limuzynę i kto z niej wychodzi.
-Przecież ten człowiek nie wygląda jak on.
-No to chyba logiczne, że nie mógłby się tu pokazać jako szef wytwórni. Zmienia się nie do poznania.- To idziemy.
-A ty gdzie się wybierasz.
-No jak to trzeba pstryknąć focie i mieć dowód.
-Nie lepiej wejść od tyłu i się mieszać w tłum.- No tak w takim stroju to nigdzie nas nie wpuszczą. Zakradliśmy się od tyłu. I co mnie zdziwiło moja ciotka znokautowała całkiem porządnego ochroniarza.
-Dobra jesteś jak na starszą panią.
-A coś się ćwiczyło na tej siłowni.- Tylko jak my odnajdziemy go w takim tłumie. Chyba będziemy musieli się rozdzielić i podać się za ochroniarzy. Nie pasuje do tej roli bo kto mądry by mi uwierzył. A tu to jest możliwe bo każdy prawie jest narąbany. Chodziłam w kółko przez dobre 20 minut aż wypatrzyłam w tłumie Daehyun' a wynoszonego przez ochroniarza. No i po akcji. Wyszłam szybko do nich.
-Co się stało?
-Ech miałem małą sprzeczkę nic wielkiego.
-I pewnie nie mamy tego po co tu przyszliśmy.
-No ja bym powiedział, że MAMY TO!- TAK! Udało się coś. W końcu jakiś postęp.
-A co wy tu robicie.- Usłyszałam znajomy głos. Cholercia.
-Ups.- I co teraz z nami będzie?

3 komentarze:

  1. Świetny. Dobrze, że tak szybko dodałaś, bo bym się zaczekała na śmierć xD Weny, baaardzo dużo weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam xD Ja, Moo DoRA nominowałam sie do Libster Awards ;)
    Więcej informacji na moim blogu:
    http://k-popowe-scenario.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Omo... Bardzo ciekawy rozdział
    Cieszę się że będziesz tu częściej :D
    Baaaaaardzo dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń