czwartek, 20 marca 2014

B.A.P- 13

Zacznę od tego, że dawno mnie tu nie było. Stęskniłam się za wami <3 Rozdział jest trochę krótki, a miałam nadzieje, że będzie inaczej. Się chyba za to nie obrazicie. Teraz postaram się być tu częściej z nową notką. I najważniejsza część. Wielkie dzięki za tyle odwiedzających mnie. To już ponad 2200. Jestem taka dumna.









( Narracja Yuri )

Omo! Właśnie usłyszałam coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała po szefie. I ,, wujek i ciocia''? To oni są spokrewnieni? Jak do tego doszło. Znaczy wiem jak do tego doszło, ale nie spodziewałam się żadnej umowy i, że się tak pokłócą. Myślałam, że po prostu ona się wytłumaczy, a on przyjmie to spokojnie. Nawet nie mogę się należycie cieszyć z tego, że przyznała się, że go kocha. W końcu wyszło na jaw jaki miała powód odrzucania naszego biednego Bang' a. Właściwie gdzie on jest. Stał z tyłu zaciskając pięści z wściekłości. Podeszłam do niego ostrożnie.
-Pomożesz jej, prawda? Wszyscy pomożemy.- No weź coś wyduś z siebie.
-Ja muszę tam wejść.- Już się tam wybierał, ale go powstrzymałam. Prawdopodobnie tylko ja zdążyłam usłyszeć to co ona czuje.
-Gdzie ty leziesz. Chcesz narobić jej jeszcze większych kłopotów.
-Właśnie hyung nie powinniśmy teraz tam wchodzić. Uwierz, że nie tylko ty chcesz teraz tam wejść.
-Ale on powiedział, że chce mi ją zabrać i to prosto do polski. Tysiące kilometrów ode mnie.- Biedny Bnag wygląda jakby miał się zaraz rozpłakać od samego patrzenia na drzwi gdzie dalej się rozgrywa ta makabryczna rozmowa. Nie mogę na to patrzeć, muszę go stąd zabrać.
-Posłuchaj wracajmy do auta tam zaczniemy myśleć co z tym zrobić.- No i jedna łza uwolniła się. W sumie każdemu jak tylko by popatrzył na naszego lidera. Nawet nie chciał się ruszyć.
-Ej Yuri ma rację. Chodźmy zanim Kim nas złapie i będzie jeszcze czuła się z tym gorzej.- Jakoś udało nam się wyprowadzić Bang' a. Ja już się postaram żeby ona została. Umowa czy nie umowa ona nie dotyczy mnie więc znajdę sposób. Jest pierwszą przyjaciółką jaką miałam i mam zamiar nie dopuści do tego żebym znów została z załamanymi chłopakami.

( Narracja Kim )

Stałam tak i miałam ochotę tak po prostu upaść na kolana z bezsilności, ale to by nie rozwiązało moich problemów od tak. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Yuri żeby na mnie nie czekała i, że dziś nie będę spała w domu. Nie mogłabym wrócić teraz. Jakbym wróciła pewnie bym zaczęła płakać i nie wiedzieli by dlaczego. Wciąż nie dotarło do mnie co mi powiedział. Te słowa, non stop mam je w głowie. Najpierw robi mi wykład później oskarża, a na końcu szantażuje. Dobrze wiedział, że tak się stanie, a ja tak ochoczo podpisałam tą umowę. Gdybym już wtedy wiedziała, że tak to się skończy nigdy bym tego nie podpisała. Wolałabym zdechnąć pod mostem bez żadnej kasy. Rzygam nią niech se dupę nią powyciera nie obchodzi mnie to. Udałam się do najbliższego hotelu. Zamówiłam coś mocnego i zaczęłam pić i płakać jednocześnie. Pewnie moja babcia powiedziałaby, że to wszystko jest żałosne.
* * *

W ogóle gdzie ja jestem i dlaczego to nie jest pokój hotelowy. Chyba dobrze pamiętam gdzie się ostatnio zatrzymałam. Obróciłam głowę w prawą stronę. Bang leżał obok uśmiechając się do mnie. O co tu chodzi? Czy wczoraj to co się działo było snem czy to jest jakiś cholerny sen.
-Obudziłaś się kochanie.- Kochanie?!
-Jaki dzisiaj dzień?- Ktoś musiał mnie porządnie trzepnąć w łeb.
-Hmmmm chyba niedziela.- Przecież wczoraj była niedziela czy jej nie było?
-A który mamy rok?
-Jak to który głuptasie.- Zaśmiał się i dał mi buziaka w czoło. Kompletnie mnie przytkało.- Ty tu sobie leż, a ja przyniosę ci śniadanko moja żonko.- Matko jak bardzo ja się upiłam, że już mam męża. Wyszedł, a ja usiadłam i zaczęłam się rozglądać. Ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłam głowę myśląc, że to śniadanie, ale to nie było to. Zobaczyłam mojego wujka z bronią w ręku. Uśmiechał się szczyderczo tak samo jak ci mordercy co czerpią satysfakcje z zabijania. Zamknęłam oczy i zaczęłam wrzeszczeć.
-Aaaaa!- Wtedy obudziłam się. Jak dobrze, że to tylko głupi sen. Choć początek mógłby być prawdziwy. Czyli nie ominęło mnie nic. Dopiero teraz poczułam, że mam mokre poliki. Rzuciłam się na łóżko. Przeleżałam tak jeszcze 30 minut i się ruszyłam. Muszę pozbierać w sobie resztki odwagi i wrócić do domu. Pogadać z wszystkimi zaczynając od wyprowadzki, a kończąc na tym, że muszę wyjechać. No i ta rozmowa z Bang' iem będzie dla mnie najtrudniejsza. Albo po prostu pogadam najpierw z nimi, a z nim sam na sam w 4 oczy. Tak żebym mogła go przeprosić i podziękować. Zawszę jak o nim myślę mam ochotę płakać. Kupiłam nowe ciuchy i zadzwoniłam po moich przyjaciół. Czekałam na nich w kawiarni gdzie nie ma zbyt dużo ludzi. Jak coś będą mogli się na mnie powydzierać. O, właśnie nadchodzą.
-Unni nigdy nie zostawiaj mnie samą z nimi.- Zaczęła rozmowę Yuri. Chyba będę zmuszona cię tu zostawić nawet gdybym nie chciała.
-Bo tak naprawdę to ja muszę wam coś powiedzieć i w sumie to nie wiem jak zacząć.- Wiedziałam, że to będzie trudne, ale, że nie aż tak. Za bardzo się do nich przywiązałam. Jak do rodziny.
-To ja powiem za ciebie.- Co ona może powiedzieć za mnie w takiej sytuacji.
-Wątpię żebyś mogła cokolwiek powiedzieć.
-Wierz mi,że wiemy więcej niż ci się wydaje.
-Nie zostaliście w aucie, prawda?- Pokiwali głowami.- Jak dużo słyszeliście?- Robi się coraz ciekawiej.
-No wiesz ja to chyba najwięcej. Więc opuścisz nas, tak na serio? Po tym jak już masz dla kogo zostać.- Tu chyba mowa o tym kimś.
-A mam jakiś wybór.- Nawet gdyby był to nic nie przychodzi mi do głowy. Po chwili już każdy ryczał, a kelnerka przyniosła nam chusteczki. I pomyśleć, że mam zostawić moich braci tylko z jedną siostrą.
-Dobra pozbierajmy się po oddadzą nam wszystkie chusteczki.- Zaśmialiśmy się i poszliśmy się przejść. Po drodze wspominaliśmy te wszystkie chwile nawet wtedy kiedy było źle to też było dobrze. Doszliśmy do domu i serce zaczęło mi szybciej bić. Bałam się tej rozmowy jak diabli, ale też chciałam go zobaczyć.
-Ty my sobie gdzieś jeszcze pójdziemy, a ty sobie z nim pogadaj. Wrócimy wieczorem.
-Dlaczego nie możemy … .- Oburzyła się Himchan. Yuri pociągnęła go za ucho i znikli za rogiem. Nie pewnym krokiem poszłam w stronę drzwi. Otworzyłam je i zamknęłam po cichu.
-Jest tu ktoś?- W salonie nikogo nie było ani w kuchni też. Czyżbym miała przyjemność zostać kompletnie sama. Udałam się do mojego pokoju. Niespodziewanie drzwi się otworzyły tuż przed moim nosem. Bang od razu gdy mnie zobaczył wciągnął mnie do środka i mocno przytulił. Pierwszy raz w życiu w końcu nie musiałam udawać i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Rozkleiłam się po raz 3 tego dnia.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś.- Powiedział to łamiącym się głosem.
-Nie mogłam nawet gdybym chciała. Żebym mogła cię chronić. Przepraszam, że cię ciągle tak odrzucałam i dziękuje, że pomimo tego nie poddawałeś się i byłeś przy mnie.- Powiedziałam mu to w oczy kiedy się już od niego odkleiłam.- Wtedy nie wiedziałam, że się tak do was przywiąże, a co dopiero zakocham.- Podszedł do mnie i ujął moją twarz swoimi rękami, od razu zrobiło mi się cieplej. Powycierał moje łzy kciukiem. Przybliżył moją twarz do swojej tak, że dzieliły na kilka centymetrów.
-Ja się postaram żebyś już nigdy mi cię nie zabrali.
-Trzymam cię za słowo.- I pocałowaliśmy się. W moim brzuchu było chyba całe stado motyli. Dowiedziałam się jak smakują jego usta- to malinka. 

 

3 komentarze:

  1. Omo *___* Jak słodko <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Duuuuuużo weny życzę. :)
    Hwaiting !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow. Fajny rozdział. Czekam na następny, weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tam krótki rozdział wystarczy mi że wyszedł ci super.
    Końcówka wyszła ci tak fajnie, że od razu się uśmiechnęłam i miałam prawie łzy w oczach. <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń