piątek, 20 grudnia 2013

EXO- 21


Zawitałam do was. Cieszycie się xd Co do następnych rozdziałów. Pewnie z powodu świąt nie będę miała mozliwości żeby tu cokolwiek dodać i zaglądnąć. Takie uroki spędzania wigilii u babci gdzie nie mam zasięgu:( Ale nie ma się czym martwić. Zabieram zeszyt i w wlnych chwilach stworzę coś.









Podniosłam głowę do góry, a mogłam tego nie robić i oszczędziłabym sobie tego widoku.

-O kto nas zaszczycił. Co tym razem?

-Musimy porozmawiać. Na osobności.

-Oddaj mi moją książkę.- Nie chce mi się o nią bić właśnie teraz. Czyli jednak muszę wyjść. Dałam znać Iz, że wychodzę na chwilę. Przeszłyśmy w miejsce gdzie prawie nikogo nie było.

-A więc możesz już zacząć.- Szczerze to wygląda jakby miała mnie pożreć wzrokiem. Nie przypominam mi się żebym coś jej zrobiła.

-Już ty wiesz o co mi chodzi. Ten chłopak. Ciągle mówi o tym, że nie może się z nikim umówić bo już na kogoś czeka.- Na serio?! A to dobra wiadomość dla mnie jeśli chodzi o mnie, ale tego jestem pewna. No i dobrze niech szuka se innych bo ten jest już zaklepany. Lepiej dla mnie jak udam, że nie wiem o co chodzi.

-A co ja mam z tym wspólnego?

-Czy ty uważasz mnie za głupią!!- Podniosła głos. Nie spodziewałam się, że wpadnie w szał. Popatrzyłam się na nią jak na wariatkę. Dobrze, że nikt nie zdążył się zlecieć.- Naprawdę masz zamiar udawać do samego końca. Dobrze wiem, że ty jesteś tą dziewczyną.- Pokazała mi jakąś gazetę, ana okładce … JA I LU HAN!! Skąd ta prukwa to ma ja się pytam.- Co zamierzasz z tym zrobić.- Tego się nie spodziewałam. Jeśli to się rozniesie to już po nas. Teraz nie dają mu żyć, a co by się działo potem. Wolę o tym nie myśleć.

-Pomyślmy. Nie mogę kazać ci się od niego odseparować, to by było podejrzane. Powiedz mu, że go nie chcesz.- Mogłam się domyślić, że właśnie tego chce. Ale ja nawet nie chcę.- Daje ci czas do dnia zawodów. Zrobisz to po, w czasie, czy przed nie ma znaczenia ważne by w ten dzień. Zastanów się poważnie czy chcesz zniszczyć mu życie. Choć jak na to popatrzeć to już raz to zrobiłaś.- I poszła, a ja nadal stoję tam. Jedna łza wydostała się. Szybko ją starłam i kazałam sobie się nie rozklejać . Z powrotem wróciłam na swoje miejsce obok Izzy.

-Co się stało. Co chciała od ciebie?- Zaczęła jak zawsze wypytywać.

-Jak zawsze to samo. Nic ciekawego o co musiałabyś się martwić.- A tu jest o co się martwić. Wszystko stanęło w jednej chwili na głowie. A czyjej? Oczywiście mojej.

-Yhm no ja myślę. Bo jak coś to chętnie przestawię jej szczękę.- Jak zawsze chętna do pobicia się. Szkoda, że to tym razem nie zadziała. Trzeba myśleć o innych, a nie o sobie. Przez całą lekcję wgapiałam się tępo w tablice kompletnie nie słuchając nauczyciela. To było jak nie kończąca się paplanina. Wyszłam z klasy i skierowałam się prosto do domu. Tak żeby nie natrafiła na niego. No ale cóż nie szczęście za mną chodzi.

-Czemu na mnie nie poczekasz jak cię wołam.- A gdybyś wiedział.

-Nie słyszałam.- Popatrzył na mnie podejrzanie. Zaczęłam się zastanawiać czy mam coś na twarzy.

-No co się tak gapisz?- Dziwnie się czułam i nie lubię gdy ktoś tak robi.

-Coś się stało?- Czy każdy to widzi. Nie wiem jakbym się starała to i tak czuję to samo. Co robić?

-Naprawdę nic. Jestem zmęczona.- Bo to w sumie prawda. To wszystko jest strasznie męczące. Normalnie nie wytrzymam i zacznę ryczeć. Poczułam, że ktoś łapię mnie za rękę. Wytrzeszczyłam gały całkiem się tego nie spodziewałam. Chociaż nie chce puszczać. Jestem za tym żeby tak iść.

-Co się stało, że się nie wydzierasz?- Za chwilę zacznę jak tak bardzo chce.

-Możemy iść w ciszy.- Przynajmniej posłuchał i zamilkł. Myślałam i myślałam i nic to nie dało. Skupić się przy nim nie mogłam. Cały czas się na mnie gapił. Nie zręcznie mi było. Doszliśmy pod sam dom. Nie chciałam się z nim żegnać i szkoda, że nie mogę tego mu powiedzieć. Za jakie grzechy ja mam takiego pecha. Puściłam nie chętnie jego rękę.

-No to do zobaczenia.- Chciałam już iść, ale on pociągnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Kompletnie mnie tym zbił z tropu już po raz drugi w tym dniu. I jak tu żyć. W końcu odwzajemniłam uścisk i przytuliłam go mocniej. Ja jestem jakimś felernym egzemplarzem dziewczyny. Musiałam się opamiętać i odsunęłam się od niego.

-Mam rozumieć, że to jeszcze nie była odpowiedź.- I tak już długo czeka. Czasami dziwie się jak on może ciągle upierać się przy swoim. Teraz miałabym idealną okazję żeby mu powiedzieć gdyby nie ten pieprzony szantaż.

-Powiem ci to już nie długo.- Uśmiechnęłam się do niego najmilej jak potrafiłam się na to zdobyć w takiej sytuacji. Odwróciłam się i już na serio puścić jego rękę ale nie pozwolił mi na to.

-Popatrz mi w oczy i powiedz, że nie mam się o co martwić.- Dobra czyli jednak muszę to zrobić. Niech będzie i tak nie mogę powiedzieć, że tego nie zrobię.

-Ok mówię ci, że nic mi nie jest i nie masz się czym martwić.- Znowu to uczucie wraca gdy jestem zmuszona kłamać.

-Widzimy się jutro.- Poszłam w stronę drzwi. Weszłam do środka. Rzuciłam wszystko w kąt. Chciałam pójść do pokoju jak normalny człowiek z deprechą. Nawet nie wiedziałam, że zostanę z nienacka zaatakowana przez moją szaloną mamuśkę.

-Czy to twój chłopak? Kiedy zaczęliście ze sobą chodzić?- Stałam tam słuchając tych wszystkich pytań i zastanawiając się skąd przyszedł jej do głowy taki pomysł.

-Czekaj. Można wolniej. Powiedz o kim ty teraz mówisz.- Możliwe, że znowu ona gada o czym innym i ja.

-No jak to dziecko. Widziałam wszystko. To było takie urocze. Czemu nic nie powiedziałaś. Kiedy masz zamiar go tu zaprosić. Wiedziałam, że jak cię namówię do odwiedzenia sąsiada to ci się na pewno spodoba.- Nie no mam tego serdecznie dość. Codziennie w kółko przeprowadzam te same rozmowy. A tej szczerze nie mam zamiaru. Dokładnie tu i teraz powiem co o tym myślę.

-STOP! Czy ty możesz przestać mnie ciągle śledzić. Naprawdę nie masz co robić w swoim życiu. Pomęcz ojca. To moja sprawa czy z nim jestem czy nie!!! Ja mam cię dość i tej twojej kontroli!!- Wydarłam się, że aż przyszedł ojciec.

-Ale dziecko... .- Jak zawsze jeszcze mam jej przypominać, że nie jestem już dzieckiem.

-DAJ MI SPOKÓJ!!- Weszłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju. Wlazłam pod kołdrę i najzwyczajniej pod wpływem tych wszystkich zdarzeń, presji i nie potrzebnych emocji wybuchłam płaczem na, który zbierało mi się od tej cholernej rozmowy.

-Czy ty to widziałeś.- Żaliła się matka ojcu.

-Uważam iż poniekąd miała rację. Też bym kiedyś w końcu miał dość.- Zdziwiły ją słowa taty. Pewnie dadzą jej wiele do myślenia.

(narracja Iz)


Coś było nie tak z nią. Nie chce mi nic powiedzieć jakby myślała, że jej nie zrozumiem. Czy ta dziewczyna musi robić wszystko sama. To nie daje mi spokoju. Muszę za wszelką cenę się dowiedzieć co ta wiedźma jej nagadała. Już ja tak tego nie zostawię, nie ma mowy. Mam takie złe przeczucie, że coś złego może stać się w dzień zawodów. I już moja w tym głowa żeby do tego nie dopuścić. Czas uruchomić mój mózg. Oczywiście wciągnę w to Krisa.

To co zostawicie mi ten mały prezent pod notką ?? :D












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz