niedziela, 13 kwietnia 2014

BB- 1

Taa dam! Dodałabym to trochę  wcześniej, ale wybyłam z domu z samego rana. Namęczyłam się bo to pierwszy rozdział i starałam się żeby wyszło jak zamierzałam to napisać, więc sami oceńcie jak mi poszło. Myślę, że jest to w miarę dobre.



Nazywam się _____, mieszkam w Seulu, a moja praca jest powiedzmy niebezpieczna. Pracuje jako agentka. Ochraniam same ważne osobistości w tym przez 4 lata samego prezydenta. Przynajmniej ani razu nie został postrzelony i nic mu nie zagrażało. Nie chwaląc się zbytnio jestem uznawana za najlepszą. W mojej pracy nie mam takiego czegoś jak dzień wolny. Tak samo jest i dzisiaj. Dostałam z nowe zlecenie, jeszcze nie wiem o co chodzi. Jestem w drodze do tajnej agencji która kryje się pod ziemią. Jestem prawie na miejscu. Czekałam na windę.
-No naprawdę ci się trafiło.- Powiedziała moja przyjaciółka.
-Serio? Jeszcze nawet nie wiem co.- Jechałam dalej na niższe piętro prosto do biura szefa. Otworzyłam drzwi jak zawsze nie pukając. Usiadłam naprzeciwko czekając na dalsze instrukcje.
-Od dzisiaj cel jaki ochraniasz to piosenkarz. Tu są papiery.- Dostałam plik karteczek. Zazwyczaj jest w nich biografia, której nigdy nie czytam szczegółowo. Wiek, miejsce zamieszkania, grupa krwi i takie tam podstawowe rzeczy. Imię: Ji Young . Moment muszę się wrócić.
-Na prawdę on?
-Tak wyszło. Chcieli ciebie. Chodzi o czyjeś życie więc nie masz wyboru.
-A czy kiedykolwiek miałam inny wybór.- Takie życie, po tatusiu.
-Fakt nie miałaś. Jak zawsze dużo kasy i nic ciekawego. Masz tu kluczyki i bierz co potrzebne.- Rzucił mi kluczyki do magazynu. Czas się zaopatrzyć w parę potrzebnych rzeczy. Przebrałam się w mój strój. Otworzyłam nasz magazyn gdzie trzymamy różne zabawki. Czyli w jednym bucie nóż w drugim magazynek. Ukryłam jeszcze parę potrzebnych rzeczy. Zastanawiałam się czy nie wziąć granatu, ale to mógłby być fatalny pomysł jeszcze bym wysadziła coś w powietrze i by się działo. Cztery pistolety i mój szósty zmysł powinny starczyć. Teraz czas się z nimi spotkać. Po drodze pogadać z przyjaciółką.
-I jak wiesz kto?
-Czytaj i płacz.- Podałam jej kartę.
-No to się szykuje spotkanie po latach.- Jeszcze nie wiem jak będzie wyglądało to spotkanie.
-Wiesz czuję się jakoś tak dziwnie. Ale nie wiem jak to nazwać.
-To się nazywa strach.- Boże jak to zabrzmiało.
-Weź tego nie wypowiadaj bo jeszcze ktoś nas usłyszy.- Nie mogę się bać zwykłego spotkania. Lepiej żeby mi nikt tego nie wmawiał bo zacznę się dziwacznie zachowywać.
-W końcu tu i tak się niczego nie boisz inaczej by cię tu nie było i nie wisiałabyś w gablocie zasłużonych agentów.- Fakt to do czegoś zobowiązuje i tak ma zostać.
-Dobrze, że mi o tym przypomniałaś. Już mi lepiej.
-Ok idę bo mamy problem.- Zacznijmy od tego kiedy ich nie mamy.
-Co tym razem. Ktoś zginął, mamy włamanie czy robimy zrzut bomby. A może coś nowego.
-Nie zrzucamy bomby bo zazwyczaj ty to robisz i się zrobiło jakoś nudno. Jery narzeka na to, że nie może oglądać już żadnych wybuchów. Wiesz jak lubi kino akcji.
-Taaa wiem coś na ten temat.- Wolę nie wspominać jak to wysadził nam jedynego gościa który był potrzebny w ważnej sprawie. Mieli niezłe problemy żeby się wytłumaczyć, a ja wolny dzień.
-Tak na serio to mamy mały problem z ściągnięciem agenta 013.
-I tak go nie lubiłam, ale powodzenia.- To dlatego, że nie wymienił się kawą, a później niby ,,nie chcący'' wylał na mnie kawę. Mógł się nią udławić nie miałabym nic przeciwko. Pożegnałam się z Cleo i ruszyłam do mojego czarniutkiego autka. To nie jest zwyczajny samochód, wiecie o co mi chodzi. Tajne guziki i co najważniejsze podgrzewane siedzenia. Męczyłam się żeby je mieć. Przecież mój tyłek też musi mieć wygodnie skoro narażam go praktycznie każdego dnia. Głupie korki. Tyle mogę robić, a zasranych postoi na drogach nie mogę ominąć. Trzeba było wziąć helikopter i wylądować na dachu. Zatrzymałam się przed budynkiem YG z bliska wydaję się być jeszcze większy. Czyli więcej miejsc do ukrycia jakiegoś podsłuchu czy małej kamerki. Dużo roboty mnie czeka. Weszłam do środka i od razu wszyscy się na mnie gapili. Podeszłam do biurka nadgorliwej pani.
-Gdzie mogę znaleźć Ji Young' a.- Pokazałam jej moją wizytówkę.
-Trzecie piętro, czwarte drzwi.- I to by było na tyle wymiany zdań. Wsiadłam sobie do windy, która powoli się zapełniała. Wyluzowałam się i poszłam w stronę tych drzwi. Jeszcze tylko małe zbadanie terenu i weszłam. Przywitałam się i usiadłam.
-To jest agentka ______ będzie cię ochraniać póki nie rozwiąże sprawy z tymi narkotykami.
-Miło mi poznać.- Chociaż i tak się znamy.
-Pewnie znasz już całą sytuację.
-Tak, tylko muszę gdzieś to zostawić, żebym miała to pod ręką w razie czego.- Walnęłam na stół wielką walizkę.
-Twoja szafka powinna to zmieścić.- Zwrócił się do GD.
-Pewnie tak.
-No to powiadom mnie o jakiś postępach. To zostawiam was samych.- Gdy drzwi się za nim zamknęły w końcu mogliśmy porozmawiać.
-Jednak się w coś wpakowałeś.
-Oni mnie w coś wrabiają. Jeszcze nie wiem w co dlatego tu jesteś.
-Taa właśnie. Może być zabawnie.
-Zabawnie??
-No tak kiedyś też w jakimś momencie zaczniesz się z tego śmiać.
-To musi być nie bezpieczne. Zawsze pakowałaś się do takich rzeczy choć wcale tam nie pasujesz.
-W końcu musiałam się czym zająć jak sobie zniknąłeś.- I się zatkał. Też nie chciałam o tym rozmawiać. Zgodnie z planem mam za nim chodzić i obserwować. Za chwilę znów spotkam się z wszystkimi. Możliwe, że mnie nie pamiętają, ale w końcu było się przez te 7 lat ich przyjaciółką. On wszedł pierwszy.
-Jak tam spotkanie.- Siedzieli tam wszyscy nawet 2ne1 jak ja je dawno widziałam.
-Czekaj ty mi kogoś przypominasz?- O jednak mnie się nie da łatwo zapomnieć.
-Nic nie mów.- Chyba coś znalazłam, ale nie jestem pewna. Bosz dlaczego to musi być tak wysoko. Weszłam na jedną z półek o dziwno się nie załamała. Jeszcze trochę muszę wyciągnąć rękę i mam. Zdeptałam to buciorem i zabezpieczyłam. Szybciorem trzeba to odesłać po robocie. Teraz będę musiałam zadać bardzo dużo pytań.
-Wow ________ jak zawsze w formie.- Odezwał się T.O.P
-No się ma to coś. - I zaczęło się to całe obściskiwanie i przywitanie. To jedno z wielu rzeczy które są mi zbędne.
-Lubiłaś pakować się w kłopoty i się ze wszystkimi kłócić, ale, że zostaniesz agentką tego nikt się nie spodziewał no i jeszcze to coś co znalazłaś. Co to w ogóle jest?
-Zwykła kamerka tak mi się zdaje.
-Zadaję?- Czego on on de mnie chcę.
-Nie jestem wróżką. Ktoś to sprawdzi. Muszę znaleźć najbliższą pocztę. Ty idziesz ze mną czy chcesz czy nie.
-Zajrzyj czasem.- Pożegnałam się z nimi i wyruszyłam na pocztę. Skapnęłam się po drodze, że nie mogę wieść go w moim aucie za dużo tam niebezpiecznych rzeczy.
-Masz samochód prawda?- Jeżeli nie to będziemy dziwnie razem wyglądać.
-No pewnie za kogo ty mnie masz.- Nie chciałbyś wiedzieć. Wsiadłam na miejsce pasażera z przodu. Nie pozwolił mi prowadzić. Co za głupie uprzedzenia, że dziewczyna prowadzi gorzej. Nawet nie jestem blondynką, a to jest różnica.
-Do której poczty?
-Tej najbliżej, zresztą to nie ma znaczenia.- Wszędzie mam wtyczki.
-To po co tam jedziemy?
-Co cię tak wszystko interesuje. Muszę coś oddać.
-Chcę coś wiedzieć w końcu chodzi tu o moje życie.
-To daj mi w spokoju chronić to twoje życie. - Wyciągnęłam mały notatniczek i nabazgrałam na nim to czego w gruncie rzeczy nie mogłam powiedzieć ze względu na bezpieczeństwo. Nigdy nie wiadomo kto cię obserwuje. Napisałam:

Nie rozmawiajmy o mojej pracy i niczym z tym związanym. Możliwe, że masz
podsłuch czy coś innego. Znaczy nie wiem tego do końca, ale tak na wszelki wypadek.
Zamknij się i jedź.

No i po 10 minutach morderczej jazdy mogłam wyjść i odetchnąć powietrzem wolnym od perfum GD.
-Ty zostajesz w środku i nigdzie się nie ruszasz nie chce ataku fanek.- Nie dlatego, że po prostu mi się nie chciało, gaz pieprzowy mi się kończył. Wolałam zostawić go na coś bardziej użytecznego niż jakaś drąca się laske. Wracając do sprawy. Babka która siedziała w okienku od razu mnie rozpoznała w końcu pracuje dla naszej agencji. Wpuściła mnie do pomieszczenia dla personelu. Wyciągnęłam zabezpieczony dowód i wrzuciłam go do jedynej skrzynki jaka była przymocowana do ściany. Gdyby tylko ludzie wiedzieli, że tak naprawdę za nią kryję się mały tunel gdzie wszystkie rzeczy lądują u mojej przyjaciółki na stole. To się nazywa szybka poczta. Teraz pozostało mi czekać na wyniki analizy. Zobaczę je o 15 :00 na mojej komórce. Pogadałam z Sarą o nowościach i nic mi to nie dało. Po drodze potrącił mnie jakiś facio i szybko się ulotnił. Rozglądnęłam się dokładnie, ale zniknął. Było duże prawdopodobieństwo, że mógł coś do mnie mieć. Cholerne tłumy, szlak by to trafił. Wróciłam do samochodu który był … pusty. No tego się nie spodziewałam.


Gdyby coś się nie zgadzało to dajcie znać, a na pewno to zmienię.

2 komentarze:

  1. hehe GD jak zwykle narwany i nie bedzie czekać;p

    OdpowiedzUsuń
  2. 1 rozdział i już tyle się dzieje! Świetne i zachęcające wprowadzenie^^ A zwłaszcza końcówka wręcz zmusza, by czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń