Nazywam
się _____, mieszkam w Seulu, a moja praca jest powiedzmy
niebezpieczna. Pracuje jako agentka. Ochraniam same ważne
osobistości w tym przez 4 lata samego prezydenta. Przynajmniej ani
razu nie został postrzelony i nic mu nie zagrażało. Nie chwaląc
się zbytnio jestem uznawana za najlepszą. W mojej pracy nie mam
takiego czegoś jak dzień wolny. Tak samo jest i dzisiaj. Dostałam
z nowe zlecenie, jeszcze nie wiem o co chodzi. Jestem w drodze do
tajnej agencji która kryje się pod ziemią. Jestem prawie na
miejscu. Czekałam na windę.
-No
naprawdę ci się trafiło.- Powiedziała moja przyjaciółka.
-Serio?
Jeszcze nawet nie wiem co.- Jechałam dalej na niższe piętro prosto
do biura szefa. Otworzyłam drzwi jak zawsze nie pukając. Usiadłam
naprzeciwko czekając na dalsze instrukcje.
-Od
dzisiaj cel jaki ochraniasz to piosenkarz. Tu są papiery.- Dostałam
plik karteczek. Zazwyczaj jest w nich biografia, której nigdy nie
czytam szczegółowo. Wiek, miejsce zamieszkania, grupa krwi i takie
tam podstawowe rzeczy. Imię: Ji Young . Moment muszę się wrócić.
-Na
prawdę on?
-Tak
wyszło. Chcieli ciebie. Chodzi o czyjeś życie więc nie masz
wyboru.
-A
czy kiedykolwiek miałam inny wybór.- Takie życie, po tatusiu.
-Fakt
nie miałaś. Jak zawsze dużo kasy i nic ciekawego. Masz tu kluczyki
i bierz co potrzebne.- Rzucił mi kluczyki do magazynu. Czas się
zaopatrzyć w parę potrzebnych rzeczy. Przebrałam się w mój
strój. Otworzyłam nasz magazyn gdzie trzymamy różne zabawki.
Czyli w jednym bucie nóż w drugim magazynek. Ukryłam jeszcze parę
potrzebnych rzeczy. Zastanawiałam się czy nie wziąć granatu, ale
to mógłby być fatalny pomysł jeszcze bym wysadziła coś w
powietrze i by się działo. Cztery pistolety i mój szósty zmysł
powinny starczyć. Teraz czas się z nimi spotkać. Po drodze
pogadać z przyjaciółką.
-I
jak wiesz kto?
-Czytaj
i płacz.- Podałam jej kartę.
-No
to się szykuje spotkanie po latach.- Jeszcze nie wiem jak będzie
wyglądało to spotkanie.
-Wiesz
czuję się jakoś tak dziwnie. Ale nie wiem jak to nazwać.
-To
się nazywa strach.- Boże jak to zabrzmiało.
-Weź
tego nie wypowiadaj bo jeszcze ktoś nas usłyszy.- Nie mogę się
bać zwykłego spotkania. Lepiej żeby mi nikt tego nie wmawiał bo
zacznę się dziwacznie zachowywać.
-W
końcu tu i tak się niczego nie boisz inaczej by cię tu nie było i
nie wisiałabyś w gablocie zasłużonych agentów.- Fakt to do
czegoś zobowiązuje i tak ma zostać.
-Dobrze,
że mi o tym przypomniałaś. Już mi lepiej.
-Ok
idę bo mamy problem.- Zacznijmy od tego kiedy ich nie mamy.
-Co
tym razem. Ktoś zginął, mamy włamanie czy robimy zrzut bomby. A
może coś nowego.
-Nie
zrzucamy bomby bo zazwyczaj ty to robisz i się zrobiło jakoś
nudno. Jery narzeka na to, że nie może oglądać już żadnych
wybuchów. Wiesz jak lubi kino akcji.
-Taaa
wiem coś na ten temat.- Wolę nie wspominać jak to wysadził nam
jedynego gościa który był potrzebny w ważnej sprawie. Mieli
niezłe problemy żeby się wytłumaczyć, a ja wolny dzień.
-Tak
na serio to mamy mały problem z ściągnięciem agenta 013.
-I
tak go nie lubiłam, ale powodzenia.- To dlatego, że nie wymienił
się kawą, a później niby ,,nie chcący'' wylał na mnie kawę.
Mógł się nią udławić nie miałabym nic przeciwko. Pożegnałam
się z Cleo i ruszyłam do mojego czarniutkiego autka. To nie jest
zwyczajny samochód, wiecie o co mi chodzi. Tajne guziki i co
najważniejsze podgrzewane siedzenia. Męczyłam się żeby je mieć.
Przecież mój tyłek też musi mieć wygodnie skoro narażam go
praktycznie każdego dnia. Głupie korki. Tyle mogę robić, a
zasranych postoi na drogach nie mogę ominąć. Trzeba było wziąć
helikopter i wylądować na dachu. Zatrzymałam się przed budynkiem
YG z bliska wydaję się być jeszcze większy. Czyli więcej miejsc
do ukrycia jakiegoś podsłuchu czy małej kamerki. Dużo roboty mnie
czeka. Weszłam do środka i od razu wszyscy się na mnie gapili.
Podeszłam do biurka nadgorliwej pani.
-Gdzie
mogę znaleźć Ji Young' a.- Pokazałam jej moją wizytówkę.
-Trzecie
piętro, czwarte drzwi.- I to by było na tyle wymiany zdań.
Wsiadłam sobie do windy, która powoli się zapełniała.
Wyluzowałam się i poszłam w stronę tych drzwi. Jeszcze tylko małe
zbadanie terenu i weszłam. Przywitałam się i usiadłam.
-To
jest agentka ______ będzie cię ochraniać póki nie rozwiąże
sprawy z tymi narkotykami.
-Miło
mi poznać.- Chociaż i tak się znamy.
-Pewnie
znasz już całą sytuację.
-Tak,
tylko muszę gdzieś to zostawić, żebym miała to pod ręką w
razie czego.- Walnęłam na stół wielką walizkę.
-Twoja
szafka powinna to zmieścić.- Zwrócił się do GD.
-Pewnie
tak.
-No
to powiadom mnie o jakiś postępach. To zostawiam was samych.- Gdy
drzwi się za nim zamknęły w końcu mogliśmy porozmawiać.
-Jednak
się w coś wpakowałeś.
-Oni
mnie w coś wrabiają. Jeszcze nie wiem w co dlatego tu jesteś.
-Taa
właśnie. Może być zabawnie.
-Zabawnie??
-No
tak kiedyś też w jakimś momencie zaczniesz się z tego śmiać.
-To
musi być nie bezpieczne. Zawsze pakowałaś się do takich rzeczy
choć wcale tam nie pasujesz.
-W
końcu musiałam się czym zająć jak sobie zniknąłeś.- I się
zatkał. Też nie chciałam o tym rozmawiać. Zgodnie z planem mam za
nim chodzić i obserwować. Za chwilę znów spotkam się z
wszystkimi. Możliwe, że mnie nie pamiętają, ale w końcu było
się przez te 7 lat ich przyjaciółką. On wszedł pierwszy.
-Jak
tam spotkanie.- Siedzieli tam wszyscy nawet 2ne1 jak ja je dawno
widziałam.
-Czekaj
ty mi kogoś przypominasz?- O jednak mnie się nie da łatwo
zapomnieć.
-Nic
nie mów.- Chyba coś znalazłam, ale nie jestem pewna. Bosz dlaczego
to musi być tak wysoko. Weszłam na jedną z półek o dziwno się
nie załamała. Jeszcze trochę muszę wyciągnąć rękę i mam.
Zdeptałam to buciorem i zabezpieczyłam. Szybciorem trzeba to
odesłać po robocie. Teraz będę musiałam zadać bardzo dużo
pytań.
-Wow
________ jak zawsze w formie.- Odezwał się T.O.P
-No
się ma to coś. - I zaczęło się to całe obściskiwanie i
przywitanie. To jedno z wielu rzeczy które są mi zbędne.
-Lubiłaś
pakować się w kłopoty i się ze wszystkimi kłócić, ale, że
zostaniesz agentką tego nikt się nie spodziewał no i jeszcze to
coś co znalazłaś. Co to w ogóle jest?
-Zwykła
kamerka tak mi się zdaje.
-Zadaję?-
Czego on on de mnie chcę.
-Nie
jestem wróżką. Ktoś to sprawdzi. Muszę znaleźć najbliższą
pocztę. Ty idziesz ze mną czy chcesz czy nie.
-Zajrzyj
czasem.- Pożegnałam się z nimi i wyruszyłam na pocztę. Skapnęłam
się po drodze, że nie mogę wieść go w moim aucie za dużo tam
niebezpiecznych rzeczy.
-Masz
samochód prawda?- Jeżeli nie to będziemy dziwnie razem wyglądać.
-No
pewnie za kogo ty mnie masz.- Nie chciałbyś wiedzieć. Wsiadłam na
miejsce pasażera z przodu. Nie pozwolił mi prowadzić. Co za głupie
uprzedzenia, że dziewczyna prowadzi gorzej. Nawet nie jestem
blondynką, a to jest różnica.
-Do
której poczty?
-Tej
najbliżej, zresztą to nie ma znaczenia.- Wszędzie mam wtyczki.
-To
po co tam jedziemy?
-Co
cię tak wszystko interesuje. Muszę coś oddać.
-Chcę
coś wiedzieć w końcu chodzi tu o moje życie.
-To
daj mi w spokoju chronić to twoje życie. - Wyciągnęłam mały
notatniczek i nabazgrałam na nim to czego w gruncie rzeczy nie
mogłam powiedzieć ze względu na bezpieczeństwo. Nigdy nie
wiadomo kto cię obserwuje. Napisałam:
Nie
rozmawiajmy o mojej pracy i niczym z tym związanym. Możliwe, że
masz
podsłuch
czy coś innego. Znaczy nie wiem tego do końca, ale tak na wszelki
wypadek.
Zamknij
się i jedź.
No
i po 10 minutach morderczej jazdy mogłam wyjść i odetchnąć
powietrzem wolnym od perfum GD.
-Ty
zostajesz w środku i nigdzie się nie ruszasz nie chce ataku fanek.-
Nie dlatego, że po prostu mi się nie chciało, gaz pieprzowy mi się
kończył. Wolałam zostawić go na coś bardziej użytecznego niż
jakaś drąca się laske. Wracając do sprawy. Babka która
siedziała w okienku od razu mnie rozpoznała w końcu pracuje dla
naszej agencji. Wpuściła mnie do pomieszczenia dla personelu.
Wyciągnęłam zabezpieczony dowód i wrzuciłam go do jedynej
skrzynki jaka była przymocowana do ściany. Gdyby tylko ludzie
wiedzieli, że tak naprawdę za nią kryję się mały tunel gdzie
wszystkie rzeczy lądują u mojej przyjaciółki na stole. To się
nazywa szybka poczta. Teraz pozostało mi czekać na wyniki analizy.
Zobaczę je o 15 :00 na mojej komórce. Pogadałam z Sarą o
nowościach i nic mi to nie dało. Po drodze potrącił mnie jakiś
facio i szybko się ulotnił. Rozglądnęłam się dokładnie, ale
zniknął. Było duże prawdopodobieństwo, że mógł coś do mnie
mieć. Cholerne tłumy, szlak by to trafił. Wróciłam do samochodu
który był … pusty. No tego się nie spodziewałam.
Gdyby coś się nie zgadzało to dajcie znać, a na pewno to zmienię.
hehe GD jak zwykle narwany i nie bedzie czekać;p
OdpowiedzUsuń1 rozdział i już tyle się dzieje! Świetne i zachęcające wprowadzenie^^ A zwłaszcza końcówka wręcz zmusza, by czytać dalej :D
OdpowiedzUsuń