czwartek, 3 kwietnia 2014

B.A.P- 17

OK ludziska zebrałam się i wrzucam wam posta. Na początek ostrzegam, że to jak dla mnie kompletne nuuudy więc wielkie przepraszam jeśli was zawiodłam. Co do tego opowiadanka to myślę, że za nie długo je zakończę, ale was nie zostawię bo szykuję zaciekle kolejne opowiadanie zaraz po tym.



Zasypiam na siedząco, zaraz zwariuję. Czy to się dzieje naprawdę. Moi przyjaciele załamani i nie oszukujmy się, ale to przeze mnie. Chociaż już dawno jest po operacji, ja mam wyrzuty sumienia i nie mogę nigdzie pójść i tak ją i jego zostawić.
-Może pojedziemy do domu. Odpoczniesz trochę.- No i oczywiście jest ze mną Bang. Namawiałam go żeby pojechał beze mnie, ale uparł się, że mnie nie zostawi tu samej bo się za bardzo martwi tym wszystkim. A może ma rację żeby pojechać jak na razie nie działo się nic złego. Jedyne co będę musiała zrobić to zostawić tu Yuri, ale ona pewnie i tak zasnęła już w fotelu. Ostatni raz sprawdziłam co u nich i udałam się do auta. I co mi z tego, że byłam śpiąca skoro nie mogłam zasnąć chociaż na 15 minut. Jest już prawie północ. Moja najgorsza noc. Nie wierzę, że to robię, ale chyba pójdę do Bang' a. Wywlokłam się z łóżka i od razu poczułam to zimno, ile jest stopni, że tu taka zimnica. Ostrożnie zapukałam w drzwi i uchyliłam je.
-Hej, nie przeszkadzam ci.- Najwidoczniej nie tylko ja miałam problem z bezsennością.
-Nie, wejdź.- Kurdę, dlaczego czuję się niezręcznie skoro i tak jakby nie oficjalnie jesteśmy ze sobą. Bo w sumie to jeszcze nikt nic konkretnie na ten temat nie powiedział. Nie było ostatnio na to czasu.
-Bo widzisz mam takie pytanie.
-Nie gadaj tyle tylko połóż się koło mnie.- Nawet rozumiemy się bez słów. Przykryłam się kołdrą i stwierdziłam, że tu jest o wiele cieplej niż w moim pokoju. Nie pewnie przysunęłam się bliżej niego żeby lepiej widzieć tv. Ale on objął mnie ramieniem i przysunął do siebie. Mogłabym tak leżeć wieczność. Czy to nie jest przypadkiem jakiś sen, jak tak to się nie chcę budzić.
-Nad czym myślisz?- Wszystkim i niczym.
-Czy to jest tylko sen czy nie.- Uszczypnął mnie w policzek.- Auł! Co ty robisz?
-Przekonuje cię, że to nie jest sen.
-I tak jakoś czuję, że nie powinniśmy sobie tu tak leżeć bo jak pomyślę o Yuri to żal mi jej.- Jakbym była wyrodną przyjaciółką.
-Lekarze powiedzieli, że powinien się za nie długo wybudzić.- Ona się niczym nie martwi jakby jasnowidzem była, a co jak się rozczaruje? Nie chciałam już o tym myśleć przytulona do niego tym razem szybko zasnęłam.

* * *

Same koszmary mi się śnią co się ze mną dzieje, Wyszłam po cichu z jego pokoju żeby go nie budzić u teraz żłopie kawę i jakoś mi nie smakuje. Jakby ktoś do niej napluł. Ta wizja obrzydziła mi picie i wylałam wszystko. Dzisiaj też wybieram się w odwiedzić zakochanych tylko czekam na całą resztę. Na szczęście ciepła woda do nas wróciła i każdy oblega łazienkę. Właśnie po raz 4 czytam tego samego sms' a i nadal nie wiem o co chodzi. A mniej więcej to jego treść.
Ale żeby wszystkie 5. Nie wiem jak się z tego wygrzebiecie, ale od teraz
nie tylko ty będziesz miała ciężkie życie.

Nie wiem o co chodzi, a gdy nic nie wiem to na pewno sprowadza się to do ciotki. Wysłałam jej wiadomość, że ma przyjechać do Yuri i tam na mnie czekać już ja się z nią rozmówię. Mogłaby ogarnąć swój gniew w takim wieku. I tak z powodu przepakowania naszego autka ja spędziłam całą drogę siedząc na kolanach Bang' a. Musiałam uciszyć Zelo bo zaczął myśleć nad moją suknią ślubną. A pierwszy nie powinien być chociaż pierścionek zaręczynowy. W końcu mogę rozprostować nogi. Każdy przestraszony już nawet zdążyli się zabrać żeby porobić parę fotek do gazet. Nie mają żadnego wyczucia.
-Po co tu siedzisz? I dlaczego płaczesz, naprawdę stało się coś złego czy nie?- Za chwilę zacznę panikować.
-Głupia ty, płaczę bo się cieszę.- Na początku nikt nie wiedział z czego, ale dotarło to do mnie bardzo szybko i zaczęłam się cieszyć razem z nią.
-Jak długo oni tam będą jeszcze siedzieć z nim.- Faktycznie lekarze weszli tam i rozmawiają z nim już z 45 minut. No nareszcie ile można. Pierwsza weszła tam Yuri żeby sobie z nim pogadać na osobności. Chyba zaraz się rozpłacze idę się przytulić.
-Ciekawe czy gdybym ja tam leżał też byś się tak martwiła.- Ooo wyczuwam zazdrość.
-Hmmm no... może.- Żartowałam sobie z niego. Oduczy się zadawania mi durnych pytań. Popatrzył na mnie tym wzrokiem małego szczeniaczka.
-No dobra i tak bym przyszła, zadowolony?- Odruchowo się oderwałam od niego bo wyszła Yuri. I po co ja się tak przed nią ukrywam? Oho blada jak truposz.
-I jak pogadałaś sobie z nim. To możemy wejść czy coś?- Jezu czemu ona się nie odzywa.
-B-bo on mnie nie pamięta.- Nogi się pode mną ugięły musiałam się czegoś przytrzymać bo bym upadła. Wszyscy bez wyjątku wytrzeszczyliśmy gały.
-Już jestem. Miałam mały problem.- I tak nie zwróciłam na nią uwagi chociaż mamy o czym gadać. Te jej spóźnienia zacznę zapisywać na kartce żeby ją szantażować.- No co wy tak stoicie?
-No bo on jej nie pamięta.
-O, taka sprawa. Na pewno sobie przypomni.- Zaczęła ją pocieszać i już nawet wyciągnęła kartę kredytową. Szkoda, że jak ja mam doła to chowa ją głęboko w torbie. Ale to teraz nie ważne. Ja tam wtargnęłam do sali, miałam ochotę się na niego wydrzeć. Co to ma być, że nie pamięta. To tak jakby nawet nie pamiętał żadnego tekstu piosenki. Katastrofa się zbliża. Em nie wiem co mam powiedzieć najpierw.
-Hej jak się czujesz. Na serio nic nie pamiętasz, mnie też?- Nie wytrzymałam musiałam się zapytać.
-Jest trochę lepiej i kompletnie nie wiem kim ty jesteś.- Mam takie dziwne uczucie jakby mnie ktoś trzymał. A no tak bo trzyma.
-Ale ich to już tak.
-No pewnie, że tak jakbym mógł zapomnieć moich jedynych przyjaciół.- Głowa mnie rozbolała od tego wszystkiego naraz.

* * *

Wszyscy z bólem rozeszli się do domu po tym jak Himchan zasnął gdy chłopaki próbowali go przekonać, że jednak Yuri jest jego dziewczyną, ale to poszło na marne, Uparł się, że nie może uważać ją za dziewczynę skoro nic do niej nie czuję. Jak sobie przypomni to wtedy wszystko wróci do normy, ale kiedy do cholery to nastąpi. Nawet nie wie kim ja jestem myślałam bardziej optymistycznie, a nie dostałam nic dobrego. Jak tak patrzę na to to żyć się nie chcę. Jeszcze po drodze spotkałam się z wujkiem. Pędził do jego sali jak debil jakiś i popatrzył się na mnie jakbym to ja była wszystkiemu winna. A nie jestem prawda? Pójdę jakoś odreagować bo inaczej zwariuję.
Chodziłam wszędzie gdzie się dało i wydałam trochę kasy. Przechodziłam na tym pół dnia i już było grubo po 20. Za to bary tu są całodobowe więc mam gdzie pójść. Weszła do pierwszego lepszego i zajęłam miejsce w kącie razem moimi torbami. Zamówiłam coś do jedzenia i oczywiście jakiś alkohol. I poszło wszystko po kolei. Choć od jakiegoś czasu czuję jakby mnie ktoś obserwował. Nie chciało mi się tego sprawdzać, póki co jeszcze nie muszę się z tym kimś bić. Wątpię bym była w stanie się bić. Za nie długo będę robiła to zawodowo. Nie no z ciekawości podejdę tam i dowiem się kto mnie śledzi. Tajemniczy ktoś chciał się ulotnić, ale zdążyłam złapać go za kaptur i posadzić z powrotem na miejscu. Sam nie chciał się ujawnić więc ściągnęłam mu tą czapkę.
-Kto cię tu wysłał.- Mogłam się spodziewać jego.- Przecież nie zaginęłam, aż tak mi nie ufacie.- Co za wierność. Wasza przyjaciółka oszalała.
-Nikt mi nie kazał. Sam przyszedłem pilnować swojej dziewczyny czy mnie nie zdradzi.- Śmiać mi się chcę, ale, że też o tym nie pomyślałam.
-Za kogo ty mnie masz. Ja tu tylko przyszłam poużalać się nad sobą.- Tak wiem to takie żałosne, że aż szkoda patrzeć i słuchać.
-Chodźmy do domu.- I co z tego, że tam pójdę skoro moje problemy za mną chodzą.
-NIE!- Krzyknęłam bo w końcu już dłużej nie wytrzymałam. I szczerze mam to gdzieś, że siedzą tu inni ludzie i tak reszta jest gdzieś daleko tu nikogo nie ma.
-Tak wróćmy do domu i nadal bawmy się w tą popieprzoną grę. Jest coraz gorzej, a co najgorsze wciągnęłam w to chyba wszystkich na których mi zależy. Co ja tu jeszcze robię, ja już nawet z wami nie mieszkam!!- Rozryczałam się jak małe dziecko. Guk podszedł tylko do mnie ucałował moje czoło i mocno przytulił do siebie.
-Dzisiaj zostanę z tobą i każdego następnego dnia też. Teraz możesz się wypłakać. Pamiętaj płacz tylko wtedy kiedy ja jestem przy tobie.- Jak miło, że pozwolił mi użyć swojej bluzy jako chusteczki.

Dajcie mi dużo komci bo będę smutać.

2 komentarze:

  1. Jestem smutna bo kończysz opowiadanie ale znowu się cieszę że zaczynasz nowe.
    Rozdział nie był taki nudny :)
    Życzę Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział nie był nudny :)
    Życzę dużo weny ^_~

    OdpowiedzUsuń